środa, 30 grudnia 2020

... jestem tuż za Tobą ...

Nie mam chyba dziś Odwagi w sobie, aby dokładnie wszystko tłumaczyć. Rzucę więc - iście po królewsku { taki gest } => garść wskazówek ... może kluczy ... a może "dekoderów" ... ha-ha .. Niechaj Każdy ma szasnę dokonać własnego wyboru: wchodzi do mojej przestrzeni i GRA, czy ... jednak zachowuje "chłodne spojrzenie" ... Szanuję! Poniższy tekst jest zaledwie ... ha-ha ... spontanicznym fragmentem czegoś, o czym po cichu marzę ... o czym opowiadam najczęściej swojej ... O-M-G !!! ... poduszce ... szepczę jej swoje tajemnice ... wiem, że zachowa je dla siebie. Niektóre wymagają wszak -  zastanowienia ...

💙💙  💥 💙💙 💥 💙💙💥 💙💙

Nie mógł na to spokojnie patrzeć. Nie potrafił zbyt długo. Wiedział, co się stanie. Już wkrótce! Ogarnie go ten ... "Żar!", którego nie chciał ograniczać ... Na razie jednak ... zaciskał swoje kształtne – niczym u pianisty, dłonie. Pięknie by wyglądały na tle dystyngowanej Ciemności, połączonej z Anielską barwą klawiszy. Cóż! Mógł tylko skrycie marzyć ... o fortepianie, tak mu bliskim swoją dostojnością i szykiem, biało-czarnych klawiszy. Niestety. Ta cudowna wizja pozostawała poza jego zasięgiem. Przypadła mu harfa. Ha, ha! Niemal „śmiech przez łzy” … który Facet chciałby grać na takim instrumencie?! Wzdrygnął się lekko ... nadpłynęły wspomnienia o godzinach ćwiczeń. 

Może szkoda, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że właśnie ta – wyśmiewana, czy wyszydzana harfa sprawi, że jego palce nabiorą wyjątkowej sprężystości. Może nadejdzie czas, że sobie to uświadomi. Kiedy? Czas pokaże … {dopisek od Autorki}

„Nie wytrzymam. Trudno, znowu lekko nagnę „ZASADY” tej misji. Może jednak później … uda mi się zadbać odpowiednio o swoją garderobę. – pomyślał, ponownie zaciskając swoje ręce. Miał na tym punkcie tzw. „fioła”. Niestety był chyba zbyt wrażliwy. A może właśnie, zbyt wcześnie go wysłano. Był ... wtedy takim: "nieopierzonym kadetem", z głową pełną idealistycznych myśli i wiary we własną "Sprawczość". Zagubił gdzieś ją. Może należało wreszcie zacerować tę ... nieszczęsną dziurę w kieszeni swojego ulubionego płaszcza? Uwielbiał czuć go na sobie. "Jak spod igły" - powiedziałby ktoś może, patrząc na jego sylwetkę. "Jakiego wybielacza używasz?" - spytałaby { być może } jakaś pragmatyczna Pani Gospodyni. Do tej pory = a mianowicie: do jakiejś dekady wstecz, nie zastanawiał się nad takimi kwestiami. Nie zwracał na nie uwagi. Coraz częściej jednak zaczął dostrzegać, że jego ukochana biel odzienia, przyjemnego, bo lekkiego niczym puch, nabiera szarości. "Może to kwestia użytkowania ... ale tak lubię go zakładać ..." - myślał niejednokrotnie, krocząc uliczkami znajomego miasteczka. Oczywiście ramię w ramię z tą, której przysięgał lojalną "służbę". Och! Gdyby tylko wiedział, na co się ... porwał. Ha! Ha! ... i z czym? Nie miał nic poza ... Wyobraźnią i Empatią. "A może to jednak całkiem dobry ... Początek? Niezbyt ciężki plecak, a jednak dająca poczucie bezpieczeństwa czy też otuchy zawartość ...  " - mruczał cichutko, jakby ćwiczył zaklęcia. Musiał je wypowiedzieć na głos. Nie tylko w myślach.

Przeszedł go nagle, jakiś delikatny dreszcz. Coś, jak eteryczna mżawka, która budzi nieśmiałym gestem z drzemki. On był Śpiochem. Nawet jeśli obudził się wcześniej, niż zamierzał, to ... potrafił zwyczajnie i z ogromną przyjemnością spędzać kolejne minuty i godziny pod rozgrzaną jego snami ... kołdrą. Pościelą, która pachniała także i Nią. "Moja Natalie ... Sweet Natalie ... " - zanucił pod nosem. Nie było istotne, czy to jakiś idealnie wyartykułowany cytat, czy forma parafrazy albo jakaś mieszanka ... nie wiadomo w zasadzie czego. Potrząsnął głową, aby odzyskać ponownie jasność spojrzenia. Czuł, że powinien się maksymalnie skupić. Nastawić na obserwację. Naukę. Zrozumieć.

Teraz miał coraz częściej wrażenie, że dojrzewa wraz z nią. Jest niemal jej drugim ja, które się narodziło pewnej zimowej już nocy. Księżyc świecił wtedy niezwykle jasno. Byli tacy, co to doceniali i może nawet po swojemu świętowali. Innych nachodziły myśli, które niczym „trupy z szafy” pojawiały się po raz kolejny. Ciekawe ich reakcji. Pewne swojego zwycięstwa. Ta, która pielęgnowała rozwijające się w niej życie, była zbyt zaabsorbowana własnymi przeżyciami – poród wszak to nie przysłowiowa „bułka z masłem”, aby mieć świadomość Magii tej chwili. Dopiero później zrozumiała, jak ogromnie ważną rolę odegrała. Na przestrzeni całej historii. Tej właśnie, która pojawia się przed oczami w postaci liter. Nieistotne w jakim języku, choć … polski jest chyba najpiękniejszy … Matka brzmi przecież => Magicznie {dopisek od Autorki}. 

Uważał się, za Odpowiedzialnego. Dorosłego = Dojrzałego. Takiego, który ma odwagę i gotowość, aby wziąć "na klatę" ostateczny wynik z własnych działań. Niezależnie, jakie przyniosłyby efekt. Do tej pory radził sobie bardzo dobrze. Ufał wewnętrznemu głosowi. Instynktowi może. Słynnemu „Szóstemu zmysłowi” – lekko uśmiechnął się na gonitwę swoich myśli. Kolejny uśmiech pojawił się wtedy, gdy nagle – ot! Tak! uświadomił sobie, że taka cecha jest wspólna dla nich obojga. „Hummm ... Podobieństwa i Różnice … Ale! których jest więcej??” – zamruczał cicho pod nosem.  – „Niezależnie od bilansu … to nas też zbliża, moja droga … jesteśmy oboje bardzo Emocjonalni. Jesteś mi bardzo bliska i nie mogę być obojętny na to, co ciebie spotyka. Nie po to masz mnie, abyś pogrążyła się w otchłani. Zasługujesz na coś więcej. Ja to wiem. Naprawdę to czuję, więc … mam to w nosie! Działam!” – wysłał jej ostatni ze swoich pięknych, ciepłych uśmiechów i … potarł swoje delikatne palce, wyćwiczone na strunach. Nie, nie! Nic się takiego wzniosłego nie zdarzyło ... 

foto: P.-G.

(...) trzy kropki wymownie brzęczały. Jakby nauczyły się tej "sztuczki" od Echa, podczas tegorocznych wakacji. Cichutko coś jakby szeptały. Drgania powietrza wciąż były wyczuwalne. Nawet jeśli ... zamknęła plik tekstowy.

💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚

Na tym w zasadzie polega Największa Magia. Nie „zaburza” tego, o co się ociera.
{dopisek od Autorki}.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz