niedziela, 30 stycznia 2022

"... podróżOwać jest Fajnie ..."

Może też miewacie takie momenty w życiu. Otrzymujecie nagle! ... Tak "ni z gruszki, ni z pietruszki" .. ha, ha ... wiadomość od Kogoś dobrze Wam znanego. Taką oczywiście, która ... elektryzuje .. "podnosi włoski", bądź też wywołuje tzw. "gęsią skórkę". Dostałam taką właśnie kilka dni temu. Od mojej Przyjaciółki Wiedźmy - Pokrewnej Duszy, Siostry Mentalnej i ... mogłabym pewnie jeszcze wymienić kilka określeń, jakie przychodzą mi do głowy, gdy myślę o Niej. Dlaczego taką oto reakcję u siebie zaobserwowałam? Może ktoś będzie ciekawy, ale .. nie zapyta. Chętnie uprzedzę ... choć unikam falstartów, jak ognia ... choć fascynujący tenże, to on jest. Z pewnością. Otóż:

W tym roku znalazłam się ponownie na mojej Ulubionej, warszawskiej Pradze. Okolice Dworca Wileńskiego i ... ulica też nazywa się podobnie - ul. Wileńska. Otoczenie wieczorami - gdy pada deszcz lub mokry śnieg i wieje tak, że ... - robi inne wrażenie, niż w piękny, ciepły i słoneczny dzień. Jest tajemnicze. Niebezpieczne może trochę. Podsyca wyobraźnię. Uruchamia pewne wspomnienia, zasłyszane historie o tej dzielnicy Warszawy. Lubię jednak czasem tak sobie samotnie podróżować po moim rodzinnym mieście. Tym razem zmierzałam ... spóźniona niestety - na spotkanie ze wspomnianą Kobietą . Czekała już na mnie w wybranym lokalu o bardzo przyjemnej, swojskiej nazwie ... Umówiłyśmy się tutaj, gdyż dowiedziałyśmy się o zaplanowanej imprezce. Takie trochę "sąsiedzkie party" - można rzec, gdyż Organizatorzy tego towarzyskiego przedsięwzięcia na serio mieszkają obok siebie. Miały być więc odkurzone stare płyty, których podobno kolekcja należąca do pewnego Pana - liczy kilka setek. Jeśli dobrze pamiętam. Impreza miała chwytliwy tytuł i zapowiadała się całkiem interesująco. Choć pomyślałam sobie, spiesząc na miejsce spotkania, że my wcale nie Tacy Starzy, dopóki potrafimy się wciąż bawić.

Uśmiechałam się do swoich myśli, ponieważ miałam kilka niespodzianek dla mojej Przyjaciółki. Każde nasze spotkanie ma swoją własną, indywidualną magię. Obie tworzymy naszą rzeczywistość, zależnie od nastroju danej chwili, energii miejsca oraz ludzi, którzy nas otaczają. Dajemy sobie jednak prawo do luzu. Należy niekiedy .. 'odpiąć szelki' .. ha, ha ... Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że ... to Monic ma dla mnie ... Prawdziwą Niespodziankę. Oto ona - zdjęcie poniżej ...


Pióra z moim ukochanym kolorem ... bursztynowym, z którym mam osobiste, niezwykle miłe skojarzenia. A ja miałam takie zaledwie ... drobiazgi, które miały wywołać uśmiech. Jeden z nich, to - jak może się domyślacie ... odpowiedź jest przecież na kolejnym zdjęciu. Pan, który został poproszony przez nas - oczywiście bardzo grzecznie 😈 - o pomoc w udokumentowaniu tej chwili ... hmmm ... zapewne się starał, jak mógł. Nie jest tak źle ... Energia jest chyba widoczna 😉 Jak Siostry, to miło jest mieć coś, co nas wyróżnia ... ha, ha ..


A chwilę później .. wśród śmiechu ... Monic zaprezentowała podarunek ode mnie. Ach! To jest w zasadzie już ostatni kapelusz z tych, które otrzymałam kilka lat temu ... od zaprzyjaźnionej Pani, pracującej w pewnej firmie na południu Polski. Kojarzy mi się z pewnym projektem, w który emocjonalnie się zaangażowałam, gdyż ... chodziło o dzieciaki. A konkretnie to o ... spełnienie marzenia tychże, o przyjeździe do Warszawy. Długa historia, więc .. innym razem może o niej opowiem. Wracając do wątku. Myślę, że moja Przyjaciółka ma coś z Modelki. Uroczo wygląda na tej fotce. Ach! Ma się jednak ... to oko ... ha, ha ... 
 

Tak sobie jeszcze dumam, patrząc na fotki, że ... dobrze się bawiłam ... w 'naszym' pokoju. Miał ciekawą aurę. Wszędzie było blisko i można było mieć wiele rzeczy ... na oku ... ha, ha ... Goście, którzy pojawili się w lokalu bawili się na różne sposoby - co obrazują chyba poniższe fotki. Może nie wszystkie wyszły mi ostre, ale .. zawsze możecie zmrużyć oczy ... 😁
 





Wybaczcie mi proszę to ostatnie zdjęcie - to taki mały żart ... może klucz? który jest zrozumiały dla ... Wtajemniczonych .. ha, ha .. ale ta Czerwień to za mną ... łazi .. 

Jak wspomniałam ... w przestrzeni, którą wybrałyśmy tego wieczoru ... krążyła Dobra Energia, wytwarzana przez tych, którzy byli tam razem z nami. My zafundowałyśmy sobie niezłą petardę czy też może raczej ... "bombę witaminową" - w postaci śmiechu. Prosta recepta. Chichrałyśmy się, prawie jak ... dwie małe dziewczynki, które cieszą się, że mogą się spotkać ... pogadać ... posłuchać fajnej muzy ... potańczyć ... poznać nowych ludzi ... śmiać się i bawić razem, nie zwracając uwagi na fakt, że każdy z nas jest inny. 

Ostatnio, pewien młodszy ode mnie "człowiek w czerwonej kurtce" - jak go nazwałam po swojemu ... powiedział mi, że ... ta technologia nas zniewala ... mamy taki sprzęt i możliwości, że nie musimy wychodzić z domu, aby w czymś uczestniczyć. "Chat-ujemy" .. a może czaimy się .. za ekranami naszych coraz bardziej ... "smart-phonów" .. laptopów .. tudzież innych "tech-no-winek" ... niby rozmawiamy, ale rzadko przypomina to ciekawy dialog. Wszystko staje się jakieś takie sztuczne. Bez smaku. Bez zapachu. Bez kolorów. W wirtualnych światach możemy być każdym i ... nikim. Możemy grać, udawać kogoś innego, niż jesteśmy. Może spełniamy w ten sposób nasze marzenia - bezpieczny sposób ??

Dużo lepiej jednak na tym wyjdziemy, gdy porzucimy na jakiś czas kontakt z takim światem, choć ... oczywiście wciąż przebywamy w rzeczywistości pod znakiem wirusa. Myślę sobie, że w głębi naszych dusz, tęsknimy za towarzystwem drugiego, żywego człowieka. Potrzebujemy poczuć. Przywołać na nowo emocje, które niekiedy ... pogrzebaliśmy gdzieś ... w pogoni za ... za czym właściwie?
 
Tak! Sądzę, że to, co jest NAJ-Lepsze ... niezależnie od pogody ...

... to SŁONECZNY Uśmiech ... oraz Ciepło płynące z Muzyki również ...


^^
#piszęBoLubię                   #RóżneTeksty
 
Małgorzacie, która współ-Prowadzi lokal na warszawskiej Pradze pod znanym Bywalcom tej części miasta szyldem "4 pokoje" .. chciałabym bardzo PODZIĘKOWAĆ za gościnę, sympatyczny uśmiech, taniec też ... oraz kilka innych miłych niespodzianek. Chętnie tutaj wrócę .. może przy jakiejś kolejnej okazji?


poniedziałek, 24 stycznia 2022

TAK! Piękna Sztuka

Początek tej mojej wersji opowieści sięga ... zapewne kilku miesięcy wstecz. Nie zawsze przywiązuję chyba wagę do dat. Owszem, niektóre cyfry pozostają w mej głowie, na bazie prywatnych skojarzeń. Inne gubią się gdzieś w ... nie-pamięci odmętach ... ha, ha .. 

Nie zanudzając Cię, Miły Czytelniku ... chciałam napisać, że nieoczekiwanie dla nas, wpadamy czasem na ludzi, których nazywa się popularnie ... Artystami. Rzucają niejako na nas, jakiś swój twórczy czar ... Bywa, że zdobywają szturmem nasze umysły, a nierzadko i serca. Jakoś tak naturalnie znajdują sobie przytulne dla siebie miejsce w nim ... osiadają na jakiś czas, aby znowu nieoczekiwanie dla nas - wyfrunąć z gniazda, jak ptaki. Potrzebują przecież przestrzeni, inspiracji, oddechu innym powietrzem i dotyku nowego otoczenia. Wiedzą jednak, że zawsze - jeśli tego zechcą - mogą do nas wrócić, zaskakując nas oczywiście, nagłym pojawieniem się. Osobiście uwielbiam takie "Niespodzianki". Są jak prezenty, których nie oczekiwałam .. i czynią mnie autentycznie szczęśliwą ... nawet jeśli trwa to ... określony czas.

Pewną wiadomość na jednym z komunikatorów odczytałam w niedzielne przedpołudnie. Kilka minut po tym, jak ułożyły się w mojej głowie, jakieś określone - choć nadal lekko rozmyte .. ha, ha .. - plany na drugi dzień weekendu. Poczułam lekki dreszczyk emocji. Zaraz potem nabrałam przekonania, że ta przedostatnia niedziela stycznia 2022 nie będzie taka, jak sobie ją naszkicowałam kilka chwil wcześniej. Magia Artystów ma swoją Moc. Na mnie ona działa ... ha, ha ...

obraz w Pracowni Mistrza Adama
- ul. Tykocińska; Warszawa-Targówek

Zjawiłam się zatem w umówionym miejscu, coś ok. 12:20. Pracownia była jednak zamknięta - ku mojemu zdumieniu. Świeciło jednak słońce - przyjemnie grzało, gdy znalazło się odpowiednie miejsce. Nigdzie w zasadzie nie spieszyło mi się, więc ... Cóż! ze spokojem wykręciłam numer .. komórki, należącej do Kobiety o imieniu bardzo dźwięcznym ... Dorota. Wkrótce ją ujrzałam ... przez szybę, toczącego się leniwie samochodu ... cóż, o miejsce do zaparkowania auta niełatwo w niedzielę, gdy niedaleko kościół ... 


Dopiero w tej chwili zrozumiałam znaczenie słów mojej Przyjaciółki: "Zaraz będę. Jestem z Księżniczką". Tego się na serio nie spodziewałam. Rzeczona postać okazała się faktycznie mieć jakieś królewskie geny, gdyż - nie znając w sumie terenu, bo była tu po raz pierwszy - zachowywała się odpowiednio do sytuacji. No, może poza pewnym momentem .. ha, ha .. ale o tym, to już innym razem ..

Całą swoją psią mocą, wspierała i kojąco wpływała na trzy Kobiety, prezentujące inny gatunek. Choć w zasadzie, to nie tylko im okazywała swoją przyjaźń i lojalność. Och, wierzcie mi ... to chyba widać zresztą na poniższych zdjęciach ... Trafiła się nam wczoraj Cudowna Towarzyszka ... Cierpliwa i przyjazna ... sądzę, że wyczuwała, że wolę ... koty .. a jednak wciąż dzieliła się Dobrą Energią.


zdjęcie: praca zespołowa = Pola + Dora

Do czego była nam potrzebna ta wspomniana Energia? Otóż ta opowieść, mogłaby posłużyć jako kanwa publikacji książkowej .. a może filmu .. jakiegoś reportażu? Niewykluczone, gdyż każdy może mieć własne, pomysły i sposoby ich realizacji. Mogę na razie powiedzieć tyle, że ... dzięki współpracy różnych osób .. których pewne aspekty dzielą .. ale chcą widzieć głównie to, co ich łączy .. udało się poczynić kolejny ważny krok, aby - jak to się mawia: "Ocalić od zapomnienia ..." - czyli zachować Pracownię na ul. Tykocińskiej w Warszawie, która zyskała rangę kultowego miejsca już dawno, dawno temu.. 


 

Wczoraj przekonałam się po raz kolejny, że Magia = Dobra Energia, istnieje i ma się całkiem nieźle. Akcja zbierania podpisów zakończyła się wynikiem zadowalającym sporo osób. Dla Tych, którzy nie słyszeli o tym obywatelskim projekcie dodam może, że tym razem dotyczyła poparcia społecznego, dla działań ukierunkowanych na pozyskanie środków finansowych, związanych z koniecznością remontu tego miejsca - aby dostosować go do potrzeb niemalże każdego, kto chciałby się tutaj pojawić. Czy to w ramach bezpłatnych - w zamyśle - zajęć plastycznych na czas trwania projektu, czy może tylko, aby zobaczyć obrazy ... spotkać się z innymi, podobnie wrażliwymi ludźmi ... poznać nowych, których może - jak my z Dorą .. - nie miałybyśmy okazji zobaczyć, gdyby nie ... właśnie Mistrz Adam.


 

TAK! Należy uchronić, ale też podtrzymywać tę wspaniałą Energię Artysty, który ... uśmiechał się nie tylko na zdjęciach ... Jako zadeklarowany Optymista - myślę, że właśnie tak chciał żyć ... człowiek obdarzony dodatkowo wspaniałym talentem oraz kochający Sztukę, dzielił się nią z tymi, którzy chcieli Jego rad, czasu, uwagi. Tyle nowych, niezwykłych historii usłyszałam. A wszystko to za sprawą zapewne tej Mocy Maga Adama, która ... o, na pewno tak łatwo nie opuści tego miejsca ... Niechaj trwa ... jak ta dzisiejsza moja opowieść .. a w zasadzie to może tylko ... jakiś jej fragment ...


#piszęBoLubię      #RóżneTEKSTY      #SZTUKAwyzwoliWnasPiękno


sobota, 22 stycznia 2022

po-KRĘT(n)E dróżki Wyobraźni ...

W takich chwilach - gdy nagle, na bazie dziwnych trochę skojarzeń - pojawiają się ... w mojej głowie określone słowa, które gdzieś sobie zapiszę 😉, odczuwam potem lekkie rozbawienie. Mawiają niektórzy, co też lubię sama niekiedy przytaczać: "Krętymi ścieżkami podążają czasem nasze myśli ...". Naprawdę tak bywa. Oto przykład ...

^^

pościel wciąż próbuje
podtrzymać ciepło
otrzymane w prezencie
od twego ciała ...

walczę z nią zażarcie
- próbuję przekonać,
że to, co teraz robi
kompletnie nie ma sensu ...

nie można przecież przeżyć
reszty swojego życia
oddychając wyłącznie
twoim zapachem ...

szczególnie teraz, gdy -
zmieniły się na zawsze
zadeklarowane wcześniej gusta
chyba, że to tylko wina ...

tego pustego flakonu
wciąż bliskich wspomnień,
bo ktoś zdecydował, aby
jednak wycofać go z oferty ...

^^

Warszawa


 

#piszęBoLubię ... zdarza się 😁

sobota, 1 stycznia 2022

... doprawione imaginacją

– Bierzesz to zlecenie, czy odpuszczasz? – zanim do jej uszu dotarł głos, wiedziała kto się zbliża. Miał wokół siebie wyjątkową aurę, której nie dało się pomylić z żadną inną, jej znaną. Westchnęła cicho. Nie była pewna, co ma mu ostatecznie powiedzieć. Na szybko próbowała zebrać myśli, które dotyczyły tego tematu. 

– A jak myślisz? – skierowała na niego spojrzenie i ich oczy spotkały się w pół drogi. Zieleń dotknęła bursztynu, a może odwrotnie.

– Obawiam się, moja droga Wiedźmo, że strach cię obleciał ... – jakiś figlarny ognik pojawił się na moment w jego oczach, lekko zmieniając ich odcień. Kąciki niezbyt szerokich ust uniosły się nieco, w żartobliwym uśmiechu. Nic nie mógł poradzić, że lubił się z nią droczyć. Prowokować i obserwować, jak się zachowa w danej chwili. Choć znali się dość długo, wciąż potrafiła go czymś zaskoczyć. Może właśnie to ten jej wyjątkowo trudny do okiełznania charakter sprawiał, że świetnie odnajdowała się w realizowaniu zadań, które były obciążone pewnym ryzykiem. Potrafiła improwizować i to pozycjonowało ją w gronie tych najlepszych z tzw. 'wolnych strzelców'. Dawno minął czas, gdy przyjmowała każde zlecenie. Podziwiał ją, choć starał się jej tego aż tak jawnie nie okazywać. Miał swoje prywatne powody. 

– Strach?! – prychnęła teatralnie i wbiła w niego wzrok. – Czego według Ciebie się niby boję, co? – zapytała, wciąż nie spuszczając z jego twarzy oczu. Próbowała z całych sił, przeniknąć do jego głowy i znaleźć odpowiedź na swoje pytanie. Sama nie była w stanie jej odszukać w swojej. Może on coś wiedział? W końcu był jej Mentorem. Obiecał jej swoją pomoc, gdy podejmowali decyzję o współpracy. 

– Jakie jest prawdopodobieństwo, że go spotkasz ponownie? – Niepotrzebnie zadał to pytanie. Igrał z jej ogniem, którego zarzewie już rozpalało jej serce.

– Ty mi powiedz. Zawsze byłeś lepszy w ... – wysyczała, niczym rozdrażniona już lekko, dzika kotka. Gdyby tylko wiedziała, jak on kochał ją prowokować i podziwiać zachodzące w niej przemiany, tudzież ekscytować się wewnętrznie jej wolną naturą, pod której był urokiem od chwili, gdy ... 

– Czy wystarczy, jak powiem krótko, acz zrozumiale dla ciebie, moja Piękna – uśmiechał się, ale dojrzała jednak w jego źrenicach te znajome, złośliwe chochliki. Tańczyły sobie beztrosko, bez żadnego skrępowania, przyciemniając - prawie niedostrzegalnie - ich barwę ... – Ryzyko jest minimalne.

– Jednak, jak mniemam ... jakieś jednak jest. Chcę wiedzieć, jakie – wydęła usta, prychając jawnie już teraz, jak rozzłoszczona czarna pantera. Znał ją i czuł, że wszystko wewnątrz jej ciała, gotuje się wręcz w obecnej chwili. Lubił na nią patrzeć. Uwielbiał wysyłać jej sygnały od siebie. Były, jak przemyślane strzały, które dążyły w obrany cel. Miał ją na muszce. Sprawiało mu to przyjemność i uspokajało w tajemniczy dla niego sposób.

– Dobrze wiesz, że ... zawsze jakieś! - jak to określasz - tam jest .. Choć, wiesz co? Może wreszcie?! przyznam ci się do pewnych rozważań ... – zawiesił na moment głos, niczym wytrawny lub doświadczony aktor, budujący wśród publiczności odpowiednią dla danej chwili, atmosferę. – Niekiedy zastanawiam się, jak to możliwe, że dostałaś tę posadę tutaj. Drugie pytanie, krążące mi wokół głowy brzmi: Co sprawia, że nadal tu jesteś? – urwał ponownie wypowiedź, mrużąc przy tym swoje, obecnie pociemniałe - tęczówki. Przemieścił się z gracją wokół jej biurka i oparł się - niebezpiecznie blisko - o mebel. Niby niechcący, dotknął przy tym opuszkami palców, skórę jej nagiego ramienia. 

W pomieszczeniu chodziły wiatraki, ale miały pewne trudności z ochłodzeniem nagrzanej przestrzeni. Temperatury powietrza zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz wysokiego biurowca skłoniły ją do tego, aby wreszcie przejrzeć uważniej, posiadaną garderobę. Częste wyjazdy sprawiały, że na niektóre sprawy brakowało jej czasu, a może tylko - chęci. Niekiedy wybrane kwestie nie wydawały się jej, aż tak! istotne. Od paru dni jednak, zdecydowała się przychodzić do biura w sukienkach. Pozwalały jej na pewną swobodę i przyjemnie otulały prawie gołe - nie licząc skąpej bielizny - ciało. 

– Hej, tam ... Śniąca księżniczko. Jestem tutaj ... a ty, gdzie przebywasz tym razem? – nagłym, ale zawierającym skrywaną umiejętnie delikatność, dotknął jej szyi. Tylko przelotnie. Był pewien, że to wystarczy, aby rozpocząć proces przemian w jej ciele. Znowu nabrał ochoty, aby wziąć ją w ramiona i sięgnąć po raz kolejny gwiazd. Przełknął ślinę i nie zwlekając dłużej, oderwał się od blatu i stanął za jej fotelem. Oparł opuszki swoich silnych, ale wypielęgnowanych dłoni na linii jej smukłych i dość wysportowanych barków, niczym artysta siedzący przed fortepianem. Och, tak ... odczuwał teraz przemożną chęć, aby wygrać znaną im obojgu melodię. Zamarzyło mu się, aby wydobyć z niej te określone, tak ulubione dźwięki. Niekiedy patrzył na nią, jak na instrument. Podziwiał i brał w posiadanie, ofiarowując w zamian emocje, które na zawsze pozostawały we wspomnieniach. Schylił się i ukrył nos w jej ciemnych włosach. Pachniały znajomo i wzbudzały w nim dodatkową ekscytację. – Wracając do podjętego tematu ... Nie wiem, jak po tylu szkoleniach możesz nadal ładować się w takie "kłopoty". Jeszcze bardziej intryguje mnie, jaką magiczną, tajemną wiedzę zgłębiłaś, że wychodzisz z nich w miarę 'obronną ręką" ... Tak sobie więc myślę, że ty .... masz chyba niezłe plecy, złotko ... – wyszeptał w jej lekko kręcące się loki, które często wiły się w różnych kierunkach i nadawały jej lekko demoniczny wygląd. Podniecała go coraz mocniej - bliskość i to bijące z niej ciepło, za którym się tak bardzo stęsknił. – Może byśmy przeszli do mojego gabinetu, co? – gorące powietrze jego oddechu owionęło nagle jej ucho, a ona poczuła lekki uścisk jego zębów ...

– Może innym razem ... – prychnęła gniewnie, strząsając z siebie jego chciwie już błądzące ręce. – Tak! Lepiej będzie, jak przejdziemy do głównego wątku. Celu twojego nagłego pojawienia się tutaj. Chyba nie czekałeś na mnie? A może 'odwalasz nadgodziny'? – syknęła jeszcze, zmuszając go, aby pospiesznie oddalił się na większą odległość. Potulnie stanął ponownie za jej biurkiem. Jego wysoka i atrakcyjna wizualnie dla wielu kobiet sylwetka, górowała nad jej monitorem oraz nią samą. Wszak sama siedziała nadal na fotelu, przysunięta do blatu jego siłą. Odrzuciła - niczym filmowa gwiazda - lekko głowę, pozwalając włosom na chwilową wolność i zmianę. Ten króciutki moment pozwolił jej odzyskać jakąś cząstkę spokoju po dreszczu, który jeszcze - niczym wzburzona wiatrem tafla jeziora - rozchodził się szerokimi kręgami. Spojrzała na niego - z ukosa, przybierając odpowiedni wyraz twarzy i zrobiła delikatny 'dzióbek', aby chwilę później przesłać mu jednego ze swoich uwodzicielskich w założeniu i kokieteryjnych całusów. "Cmoknij mnie ... wiesz, gdzie .. " – pomyślała, mrużąc swoje zielone oczy, podkreślone umiejętnie kosmetykami ulubionej firmy. 

Wiedziała, że on zrozumie tę jej wiadomość. Znali się przecież wystarczająco dobrze, aby ... odczytywać zaszyfrowane komunikaty. Dość niedawno - jak się jej zdawało ... obchodzili piątą rocznicę swojego ... trochę zagmatwanego związku. Dwie istoty, niczym dwa magnesy ... Przyciągali się i odpychali, w zależności od tego, jak długo pozostawali w oddaleniu i co ono w sumie oznaczało. Oboje ciągle w różnych, niekiedy trwających tygodnie - podróżach. Mijali się, ale ... gdy mieli okazję - jak teraz - znaleźć się ponownie niemal 'sam na sam', powracały emocje ... i były tak silne, jak te, których doświadczali na początku odkrywania własnych ... sekretnych mocy.

Niczym prawdziwy, dziki i niezwykle łowny kot, doskoczył do niej - jak gdyby biurko nie było dla niego żadną przeszkodą. Przykucnął przed nią, delikatnie objął jej twarz swoimi wypielęgnowanymi rękoma i skierował jej usta w swoją stronę. Zanim zdążyła zatrzepotać długimi, gęstymi rzęsami ... skradł jej całusa, po czym - jak gdyby nigdy nic, powoli odsunął się na poprzednią pozycję. Jego dźwięczny śmiech podskakiwał wesoło, odbijając się od różnych powierzchni ... 

– Dasz sobie radę! Jestem o tym przekonany. Chciałbym mieć co prawda pewność, że przy okazji tego zlecenia, obejdzie się bez ... nazwijmy to "niepotrzebnej improwizacji" – podniósł na moment znacząco jedną brew, sprawdzając jednocześnie, czy zdążyła się już wyzwolić spod czaru jego warg. Lubił się jej przyglądać. Szczególnie wtedy, gdy nie była tego świadoma. Jego śnięta księżniczka ... utalentowana aktorka ... najlepsza kochanka, jaką miał.

– Niczego nie obiecuję. Wiesz, jak jest – skrzywiła się delikatnie, dając mu tym samym do zrozumienia, że doszła już do siebie. Zaskoczył ją. A nie powinien przecież. W biurze starała się w jego obecności zachować pewną czujność, gdyż ... dobrze wiedziała, na co go było stać, gdy wyczuł zapach rywalizacji ...

– Oczywiście ... jak zawsze .. Respektuję ustalone reguły gry, którą rozpoczynam. Nie jestem chłopcem, Dziecinko ... w pewnych sytuacjach na pewno już nie – roześmiał się ponownie. – Do rzeczy jednak, jak sobie tego zażyczyłaś. Tu masz materiały dotyczące tej sprawy. – Podał jej zgrabnym ruchem teczkę, opatrzoną znajomą, podłużną pieczęcią w kolorze purpury, na której widniały czarne znaki. Machinalnie przejęła dokumenty, wpatrzona w barwę, która - niczym plama na czystym obrusie, przyciągała wzrok. Pochwycił kierunek jej wzroku i odchrząknął. – Nie chciałem, abyś zbyt wcześnie się dowiedziała. A to, co usłyszałem od ciebie rozbudziło na nowo moje wątpliwości, czy ... ostatnie treningi asertywności pozwolą ci wykonać to zlecenie. Jak widzisz sprawa ma swoją ustaloną odgórnie rangę. Ty wiesz o nim najwięcej. Może i nadszedł czas, aby rozliczyć się z pewnym fragmentem obrazu przeszłości .. lub też może? Zamknąć pewien rozdział ... nie wiem, czy to najlepszy sposób, ale ... obawiam się, że nie ma raczej ... innego wyjścia awaryjnego ...

^^

Znowu tutaj był. Jak zwykle, w ustalonych - w miarę jasno - ramach czasowych. Zostały w zasadzie określone przez nią, już na początku. Pierwszy i ostatni piątek każdego miesiąca w godz. 19.00 - 21.00 odkąd ... "Kiedy to było?" – zamyślił się na moment, próbując odszukać wśród dawnych i lekko już zakurzonych wspomnień dzień - konkretną datę - gdy ... narodził się w pewnym sensie, na nowo. On, doświadczony życiem i jego humorami facet, z pokolenia tych, którzy powoli ... ale jednak! odchodzili w zapomnienie. Wiadomo, że pewne wzorce wynosi się z rodzinnego domu. Innymi nasycamy się poprzez kontakt z - jak się mawiało u niego - Starszyzną. Dobrze znał historię swojego Rodu. Z chwilą pojawienia się na tym świecie ... miał pełną świadomość swojego pochodzenia. Wiedział, jakie zadania ma do wykonania. Miał zaplanowane - jak zawsze - poszczególne kroki, które należało wykonać. Lubił mieć wiele kwestii dopiętych na ten przysłowiowy guzik. Gdy był zmuszony, potrafił improwizować - przeszedł przecież odpowiednie szkolenie i był jednym z najlepszych na swoim roku. Dlaczego więc krążył ponownie po dobrze znanej, a wciąż zaskakującej go zmianami, przestrzeni? Czego oczekiwał? Cudu? Nie wierzył w nie. Ufał wyłącznie własnym mocom. Wytrenowanym, zawsze gotowym - niczym ta właśnie czarna, dzika pantera - do skoku. Ataku. Walki. Rywalizacji. Wygranej. 

Zagubiona kropla dotknęła niespodziewanie jego niegolonego od kilku dni, policzka. Może spadła z nieba, a może tylko z drzewa. "Czy była znakiem, sygnałem, impulsem? Do czego niby?" – zadał sobie po raz nie wiadomo który, te same pytania. Uparcie powracały do niego za każdym razem, gdy rozważał rezygnację ze swoich trochę jednak dziwnych "rytuałów". "Jak długo można było lub ... warto było je odprawiać? Może należałoby zmienić lekko strategię? Pozwolić odejść tej ... może i Niezwykłej, ale jednak .. Przeszłości? Zacząć żyć na nowo i zupełnie inaczej, niż dotychczas ... To kusząca wizja, jednakże ..." – uśmiechnął się do siebie i nieoczekiwanie poczuł się fantastycznie. Jakiś spokój przeniknął do jego żył, wywołując kolejną falę przyjemności. Kąciki ust ponownie podniosły się w górę ... tak, jakoś spontanicznie i naturalnie ... Uchwycił - niczym kadr - obraz szybującego po niebie ptaka. Miał białe pióra, nieznacznie tylko przetykane czernią i odcieniami szarości. A one, były niczym dzieci - tej, tak różniącej się od siebie, pary. "Czy faktycznie 'przeciwieństwa' się tak bardzo przyciągają?" – kolejne pytanie nadpłynęło ... próbując znaleźć bezpieczną przystań, choćby na jedną noc. 

Oderwał wreszcie wzrok od skrzydlatej postaci, przypominającej mu sylwetką te słynne Anioły, o których wiele znanych mu osób opowiadało historie. Kolor jadeitu, rozbłysł od iskierek ognia, zawartego w jakimś niesfornym promyku ukrytego za chmurami słońca. Dotykał z ciekawością dziecka, jednej z barw. Trwało to może sekundę czasu ziemskiego .. krócej, niż mrugnięcie rzęs .. prawie zapomniany impuls objął - niczym przyjaciel - każdą komórkę jego ciała. Poczuł się oszołomiony. "Czyżby?!" – serce nie mogło się zdecydować, jak chce zareagować. To przyspieszało, wybijając jakieś szaleńcze rytmy .. to zwalniało, czy wręcz zamierało ... czuł jego kołatanie, którego dawno nie doświadczał. – To niemożliwe! – zdecydował się wypowiedzieć myśli na głos, aby ... odgonić od siebie cienie wspomnień. Tym razem ostatni piątek danego miesiąca przypadał w ... Sylwestra. Miał plany odnośnie tego wieczoru. Zamierzał wejść w Nowy Rok, jako ktoś Odmieniony. Przygotowywał się do tej chwili przez ostatnie tygodnie. Pomagała myśl, że ... ma dla kogo się zmienić. Sophie była przy nim niemal każdego dnia od trzech miesięcy. Z wyjątkiem tych pierwszych i ostatnich piątków, gdy ... pojawiał się w "ich krainie". Tak nazwała to miejsce wtedy, gdy byli oboje szczęśliwi. A na pewno tak czuł się on. Wierzył, że mogą stworzyć wyjątkowy związek. Mag i Wiedźma. Podwojenie Mocy, która ... mogłaby zaowocować czymś Nowym, okazją do odkrywania. Niestety cała ta Cudowna wizja z jego wyobrażeń zniknęła .. wraz z nią. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nie po niej. Nie po tym, czego wspólnie doświadczyli. Czuł się niczym "zbity pies" ... poraniony, ale wciąż lojalny ...  

– Do diabła! Co ty kur-a wyprawiasz, Wszechmocny Prezesie? Kolejna twoja sztuczka? Żarcików ci się znowu zachciało? Kiepski moment. Serio!" – odezwał się półgłosem, zwalniając kroku. Wbrew temu, co w tej chwili wyprawiało jego serce. Pośród bezlistnych o tej porze krzewów bowiem ... wyłowił wyjątkowy i tak dobrze sobie znany cień kształtu . "Czy ... czy to możliwe? Czy to moja zwariowana wyobraźnia podsuwa obrazy z moich snów lub wspomnień?" – przystanął nagle, nie mogąc złapać oddechu. "Tyle lat minęło odkąd ..." – stał i patrzył na nieruchomą, bo tradycyjnie zadumaną - sylwetkę nieznajomej, a tak jednak znanej mu kobiety. Owszem, z pewnością wyglądała teraz inaczej, niż z czasów, gdy się poznali. Czas nie zwalniał tutaj. Musiała być więc starsza ... a jednak pozostała w niej ta rozczulająca go, dziewczęca nieporadność. Spoglądała gdzieś przed siebie, a jej twarz - ozdobioną drobniutkimi kreseczkami, wymalowanymi przez uśmiechy ... pieściły delikatnie ... odblaski ze stojących tu dość gęsto, latarni. Przypomniał sobie, że kilka godzin wcześniej - robiąc z Sophie ostatnie zakupy - dostrzegł coś, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Nieoczekiwanie bowiem ... - choć tylko na krótki moment ... zimowe i leniwe teraz dość słońce, przebiło się przez gęste i ciężkie od deszczu chmury, które jakby - przyczaiły się na niebie. Ogniki, mające źródło w elektryczności, tańczyły na rozwianych przez psotny wiatr kosmykach jej włosów. Pamiętał wciąż ich aksamitny dotyk. Chciał poczuć pod opuszkami - jak dawniej - hebanowy dywan, łagodnie otaczający jej jakże! smukłą i wrażliwą szyję, którą tak ... Zwilżył językiem usta i skarcił się w duchu za ten gest. Zawczasu zaakceptował nowe srebrne niteczki pośród ciemności. Nie ujrzał jednak bieli i czerni na jej włosach. Lśniły w miejskich reflektorach, ale ... kolorem futerka wiewiórki. Wyglądała jeszcze bardziej zjawiskowo. Rude barwy cudownie podkreślały głębię zieleni jej Wiedźmowych tęczówek, a te odwzajemniały się tym samym. Fala niespodziewanego gorąca zawładnęła na krótką chwilę jego ciałem. Chciał i nie chciał, aby spojrzała na niego ... Pragnął delektować się jej widokiem jak najdłużej, a równocześnie nasycić też swoje spragnione jej ciała, dłonie. "Wróciła! Do mnie!" – pomyślał i wreszcie odetchnął, odzyskując spokój, za którym tak tęsknił ... chwilę potem przebywał już w innym, bardziej przyjaznym dla siebie świecie. Znowu wieczory były ciepłe i upojone magią świateł, zapachów, smaków i ... Wyobrażeń oczywiście ...

^^

#piszęBoLubię ... #WiedźmowaSeria #CyklzWiedźmą #podZnakiemWiedźmy

zdj. materiały od Kabardini.pl

 - z Serdecznościami i w podziękowaniu za inspirację ... DEDYKUJĘ, moim Przyjaciołom ze świata ... 😈😁😎