niedziela, 22 maja 2022

Obrazy ... z wybranej rzeczywistości ...

– Daj mi 'kissa' - uśmiechnął się do niej i mrugnął. W tym swoim 'łobuzerskim' stylu. Rozbrajał ją niezmiennie tym swoim "błyskiem zębów", barwą głosu, sposobem wypowiadania określonych słów. Topiła się niemal pod jego wzrokiem, dotykiem, komplementami, uśmiechem. Jakby miał nad nią jakąś ... magiczną władzę, kontrolę ... Potrzebowała go. Jak powietrza. Jego dłoni, ust ... ciała. Gorącego, zawsze niemal gotowego. Na nią. Myśl wywołała lekki dreszcz w jej duszy i ciele. Jasne! wiedziała, że 'igra z ogniem'. Nie potrafiła jednak ... lub może nie chciała - oprzeć się jego wdziękom. Propozycjom spotkania. Zwariowanym pomysłom. Trzeba było to wreszcie przyznać. Choćby przed samą sobą. Zdobyć się na tę szczerość, która oczywiście miała swoją cenę. Jak wszystko na tym świecie. Czuła się poniekąd winna. Wobec Pata i dzieci. Nie zamierzała nikogo krzywdzić. Tymczasem jednakże ... pozwalała się uwodzić. Zdawała sobie sprawę, że 'balansuje na cienkiej linie, nad przepaścią' - jak to się czasem mawia. Wpatrzyła się ... w jego przystojną, męską twarz.

– Powinniśmy chyba, bardziej się kontrolować. Przynajmniej w takich miejscach, jak to. A na pewno .. ja ... ha, ha .. Ty nie masz zbyt wiele do stracenia. W zasadzie to .. nic! uśmiechnęła się lekko. – Jesteś ... niczym ten "wolny ptak" ... z marką "łamacza damskich serc" .. ha, ha ... żeby nie ująć tego w bardziej dosadny sposób ... roześmiała się mimowolnie.

– Co może być złego w dawaniu ... Rozkoszy?! – spoważniał jakby i zaczął przyglądać się jej, z większą uwagą. Miała go teraz - przez tych kilka ulotnych chwil - 'dla siebie'. Niemalże 'na własność'. To było przyjemne uczucie. Myśl, że nie jest tylko "zdobyczą łóżkową" była naprawdę miła. Delektowała się nią. Zbyt krótko jednak, gdyż ...

"Nie licz na zbyt wiele ... Jesteś tylko jedną z iluś tam ... tobie podobnych .." – Głos, który rozległ się w jej głowie, nie miał litości. Teraz żałowała, że zachowywała stały kontakt ze swoim Mentorem. Powinna była 'odciąć się' na czas spotkania. To była jej prywatna sprawa w końcu. Chyba nie był ... zazdrosny?! O co właściwie? Raczej nie o to ziemskie życie. Ono nie miało przecież znaczenia dla ich relacji. Ono było jak 'delegacja służbowa'. Oboje wiedzieli, na czym polega ich praca. Przyjęło się trzymać zasady, że ... "To, co wydarzało się na misji, zostawało w świecie, której ona dotyczyła". Podejmowane działania nie powinny mieć więc, żadnego wpływu na ich życie. To, które wiedli w innej przestrzeni. Krainie Magów ...

– Dlaczego przy każdym naszym spotkaniu ... którego datę dobrze oboje znamy ... "muszę" zdobywać cię od początku? – Jego słowa powoli docierały do jej umysłu. Analizowała je, nie wiedząc, co zrobić z tymi 'danymi'. Elektryzowały jakąś cząstkę mózgu, ale nie mogła wciąż dopasować fragmentów. W jakąś logiczną całość.

"Zdobywać?" – powtórzyła w myślach czasownik. Owszem, miała świadomość swoich atutów. Wykorzystywała je umiejętnie, aby osiągnąć indywidualny cel. Wiedziała, jakie ma tu zadanie do wykonania. Przeczytała dokładnie - jak zawsze zresztą - dokumentację. Lubiła być przygotowana. Dawało jej to pewne poczucie komfortu. Bezpieczeństwo. Nie lubiła się stresować. Teraz jednak, jego słowa lekko pobudziły jakąś strunę w jej głowie. "Czyżby?! .. " – zadała sobie pytanie. Może rzadko się zdarzały takie sytuacje .. ona ich nie doświadczyła do tej pory, ale słyszała różne opowieści. Były więc możliwe. Niespodziewane spotkania. W trakcie misji. Każde miało własne zadanie - jak życie. Zasady Kodeksu były jednakże jednoznaczne, niezależnie od takich sytuacji: "Cel wyprawy - na pierwszym miejscu .. potem dopiero "Przyjemności". Czy mogła sobie na nie ... nadal pozwalać?

– Odpowiesz na moje pytanie? ... Wiedźmo?! – znowu ją zaskoczył. W zasadzie, wytrącił ją z równowagi.

– Wiedźmo? – Powtórzyła powoli, niczym echo ... Tak! Nie wiedziała, jak się zachować, więc .. próbowała 'grać na zwłokę'. Udawać, że nie rozumie, o czym on mówi. Potrzebowała zebrać myśli. Nie była gotowa na takie 'odkrycia'. Nie teraz. Poza tym, znała przecież "Procedury", jakie obowiązywały w takich sytuacjach. Każdego z nich w zasadzie. Bez wyjątku. On musiał być tego świadomy. A jednak nadal prowokacyjnie się uśmiechał. Czyżby przestał ich przestrzegać? Co to mogło oznaczać dla niej?

– Oboje wiemy, że ... – zawiesił teatralnie głos. Jego oczy nabrały nowego, innego odcienia ... przeszedł ją lekki dreszcz na ten widok. – ... nie jesteśmy 'stąd'. To jak przygoda, której możemy doświadczyć tylko w określonych okolicznościach. Nie musisz być taka lojalna wobec swojej obecnej ... ekhm ... 'rodziny'. Nie jesteś nic im winna, ok? Masz swoje zadanie. Podobnie, jak ja. Żadne z nas nie jest już od dawna 'żółtodziobem' w tym fachu. Mamy oboje świadomość, że nasza robota bywa ... niekiedy stresująca. Dlatego czasem – pokazał nagle równiutkie uzębienie – możemy sobie pozwolić na pewien ... relaks.

– Relaks? – bezwiednie powtórzyła znowu za nim. Myśli jakoś nie chciały się układać. – Co to oznacza? Dla ciebie, tak konkretnie ... proszę, chciałabym wiedzieć. – dodała jeszcze. Bała się jednak jego odpowiedzi. Potwierdzenia przeczuć, jakie ją właśnie owładnęły. "W co ja się wplątałam tym razem? Jak mogłam być tak ... nieostrożna?" – kolejne pytania pojawiały się i nie znikały. Czuła przyspieszone bicie serca. Coraz trudniej było zapanować nad ...'narzuconym rytmem' ...

– Pocałuj mnie - na początek ... a potem zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie ... – mrugnął do niej i roześmiał się serdecznie.

Za każdym razem słyszała ... coś niezwykle przyjemnego w tym jego rozbawieniu. "Czy to było jedno z jego wyćwiczonych na takie sytuacje ... zaklęć?" – pomyślała, przyglądając się jego twarzy. Odpowiedź jednak .. znał tylko on. Jak miała zdobyć tę wiedzę?

Spotkali się ponownie ... na wybranej konferencji. Mieli pokoje w tym samym hotelu. Teraz jeszcze siedzieli w restauracji, delektując się kolejnymi drinkami oraz ... flirtem. Barman jednak zaczął już dawać im znaki, że są ostatnimi gośćmi i ... czas pożegnać dotychczasową przestrzeń. Odpłynąć może do innej ... i co ona teraz miała robić?

 

[ ... fragment ...]


#piszęBoLubię        #Witches

#różneTEKSTY

sobota, 7 maja 2022

A kim ... chcę być?

Stanęła przed lustrem. Z tafli patrzyła na nią kobieta, wyglądająca w sumie na swoje lata. Tak z bliska. Widać było liczne, cieniutkie kreseczki na skórze - głównie wokół oczu oraz ust. Nie było źle, ale ... "Mogłoby być, lepiej" pomyślała, po czym uśmiechnęła się. Jakiś chochlik pojawił się w jej wzroku.

- Jakie masz zatem życzenie, o Pani? - zapytała kobietę, stojącą przed nią. Głos rozszedł się wokół, ale nie oddalił zanadto. Przycupnął sobie gdzieś - w oczekiwaniu, ale był w pobliżu.

- Myślę, że chyba warto byłoby zacząć od tego, co chciałabym osiągnąć ... - odparła Dama z Lustra, oblekając twarz zadumaniem.

- Dwa ogony, to nie jeden ... - słowa same wyfrunęły z jej warg. Roześmiała się tym razem. Tak cichutko. Do własnych myśli. Skojarzenia. Igraszki ze słowami bywały ... takie zabawne.


Długo czekasz? zapytał, a raczej wyszeptał w jej włosy, robiąc w nich jeszcze większy bałagan.

Powiedzmy, że ... potrafię i mogę - czasem - poczekać odparła, nie robiąc żadnego ruchu. Po prostu stała. Od jakiegoś czasu i gapiła się na jezioro. O każdej porze dnia i nocy - piękne i magiczne. Skrywające zapewne niejedną tajemnicę. Było tu od tylu lat, przecież. Ona poznała je dopiero ... może półtora roku temu. Niby to już był jakiś taki .. solidniejszy kawałek czasu. Pozwalał poznać się lepiej. Ceniła sobie bardzo tę ich 'znajomość'. Trudno było ocenić, kto i kogo wybrał. A może zrobili to oboje? w tym samym czasie? Było to możliwe. "Energie się przyciągają. Narodziliśmy się w wodzie" – pomyślała i ... znowu uśmiechnęła się.

A ja nie potrafię i choć mogę, to nie chcę! dłużej ... czekać usłyszała i poczuła delikatny dotyk, jego muskularnych ramion. Wiedziała, że lubił dbać o swoje ciało. Inwestował w nie, niemalże. Potrzebował zainteresowania, podziwu, adoracji, okazji do ... 'polowania'. Na kobiece ciała, a może i dusze także. Owszem, miał swój urok, jak również - potrafił z niego korzystać. Wiedział, jak uwodzić. Był w tym świetny. Niemal każda kobieta, której zapragnął ... ostatecznie mu ulegała. Z własnej woli oraz ... dla prywatnej rozkoszy. Chwile z nim zapadały wielu paniom w serce i tkwiły tam, niczym jeden z najdroższych skarbów - wspomnienie Spełnienia. I tego 'razu' lub 'razów' ... z nim właśnie, gdy dostawały od niego coś, czego wcześniej nie doświadczyły. 

Daj spokój, proszę ... nie będziemy do tego wciąż wracać wysunęła się z jego objęć. Odwróciła się powoli. Czuła za sobą moc jeziora i jego zapach. Patrzyła przez chwilę na jego młodą, piękną twarz. Zjechała wzrokiem niżej, na jego - wspaniale wyrzeźbioną sylwetkę, ukrytą teraz pod eleganckimi ciuchami. Zawsze, gdy się spotykali, był ubrany szykownie, ale odpowiednio do swojego wieku. Jakby chciał jej okazać, że ... "Chyba nie traktował tych chwil, jako randek?" - myśl nagle przypłynęła i podryfowała przed siebie, nie czekając na jej odpowiedź. Prychnęła cichutko. Z rozbawienia - całą sytuacją i skojarzeniami. Pohamowała jednak, rodzący się w niej śmiech. Miała coś do załatwienia.

Hmmm ... odchrząknął, jakby chciał w ten sposób okazać jej ... swoje niezadowolenie. 

Domyślała się, jakie miał oczekiwania, ale zupełnie ją one - nie interesowały. Ta relacja zaczynała być ... dziwaczna. Przynajmniej dla niej. Musiała znaleźć jakiś sposób, aby odwrócić jego uwagę - tę, powiązaną z erotyką - od swojej osoby. Różnica dwudziestu lat między nimi była, jak ... przepaść. Poza tym miała świadomość, jak wygląda obecnie jej ciało. Niedługo dołączy do tzw. "Silver Generation". Chyba, że ...

Lubisz wygrywać? zapytała, zachowując bezpieczny dla siebie dystans, od jego ciała.

Co jest nagrodą? wyszczerzył zęby w tym swoim, uwodzicielskim uśmiechu.

Dobrze wiesz, co nią jest ... ale może przestało ci już na niej zależeć. Owszem, pobyt na ziemi może być faktycznie mrugnęła do niego okiem bardzo przyjemny. Myślałeś jednak o tym, co będzie z upływem lat? Znasz przecież zasady. Jak każdy z nas, czytałeś Kodeks. A może jednak .. tylko opracowanie, chłopcze? teraz to ona wyszczerzyła zęby, tyle że w kpiarskim uśmiechu.

Wystarczy! naburmuszył się lekko jak ... poniekąd - zaprzeczając miną, swoim następnym słowom Nie jestem chłopcem! Dobrze wiesz, że nie ... Nie prowokuj mnie więc. Nie w ten sposób ... uśmiechnął się do niej, ale zawadiacki uśmiech, miał jakieś smutne zabarwienie. Dlaczego?

Co: "Dlaczego?" spojrzała na niego z pewnym zainteresowaniem. 

Dlaczego ... nawet w moich snach ... nie możesz być ... moja? popatrzył na nią. W jego błękitnych oczach pojawił się odcień nadziei. Czyżby liczył na to, że ona zaprzeczy? Da mu szansę?

To nie są tylko twoje sny ... Młody Magu szepnęła. A potem zamrugała rzęsami. Obraz powoli się rozmazywał, rozmywał. Zastępował go ... inny.


Spojrzała na swoje dłonie. Długie i smukłe palce, które ... potrafiły tak wiele. Ona też o tym wiedziała. Była przecież Wiedźmą. Niegłupią na dodatek, jeśli wciąż ... No, cóż! W sumie, to ... Lubiła się tu pojawiać. Nadal również odczuwała pewną ekscytację na myśl, o wybranych podróżach i pobycie w określonym miejscu. Poruszyła delikatnie koniuszkami, jakby chciała zrobić sobie rozgrzewkę - taką, jaką można zastosować, przed zagraniem utworu na fortepianie - najchętniej. Następnie uniosła je do twarzy i dotknęła jej. Opuszki zwinnie rozbiegły się w różnych kierunkach. Obserwowała w lustrze to, czego sama doświadczała. Powolutku, spod jej palców ukazywała się ... inna twarz. O wiele lat młodsza, o innym kolorze tęczówek, z odmiennie zarysowanym łukiem brwi, o ... Tak! zdecydowanie dłuższych i gęstszych rzęsach. Proces przemian trwał dalej ...

 

foto własne - teren Orzechowego Dworku
(wakacje 2020 😎)


[ fragment ... a może kontynuacja 😉]

#piszęBoLubię  #różneTEKSTY

poniedziałek, 2 maja 2022

To ... kim jesteś?

Nieee ... No, nie wierzę! Ty, tak na serio? wzrok Mony zawierał zbyt wielką - jak dla niej - paletę emocji. Co miała niby ... kur*a jej odpowiedzieć? Jak wytłumaczyć? Jakich słów użyć, które oddawałyby choćby część tego, co było jej tzw. "doświadczeniem życiowym"?

Niczego od ciebie nie oczekuję, dobra? –  bąknęła pod nosem i mechanicznie sięgnęła po kolejny już, kieliszek wina. Siedziały u niej w ogrodzie. Czuła się więc wystarczająco komfortowo. Dokładnie tak. Wolna i niezależna. Nigdzie nie musiała się spieszyć. Domek, który ... odziedziczyła i pokochała od niemal 'pierwszego wejrzenia' miał wystarczająco dużo przestrzeni, aby pomieścić w swych wnętrzach - więcej niż jedną osobę. Wciąż nie mogła uwierzyć, że stała się właścicielką tak magicznego miejsca. Kim był - tak naprawdę Ten, który zostawił jej tę cudowną przestrzeń? Pytanie powracało, gdyż nie potrafiła udzielić na nie, satysfakcjonującej ją odpowiedzi. Niekiedy miewała interesujące sny. Była w nich kimś zupełnie innym. To jednak do tej pory wydawało się jej czymś, niemal oczywistym. Nasze "nocne marzenia" są jakąś zapewne wypadkową tego, co aktualnie czujemy. Jeśli mamy poczucie spełnienia, nasze sny często bywają kolorowymi wizjami, niczym te - z obrazków dziecka. Piękne i wypełnione nadzieją. Gdy jednak doświadczamy raczej negatywnych emocji, wizje przybierają inne barwy. 

Nie pij może ... tak szybko ... Mona wyszczerzyła swoje równiutkie, białe ząbki ... w lekko prowokacyjnym uśmiechu. Wiedziała, że taki on właśnie jest. Kochała Monę. Oczywiście wyłącznie, jako przyjaciółkę oraz ... 'Pokrewną Duszę" - jak to się mawiało .. w niektórych kręgach. 

Od*czep się ode mnie, dobra? zdążyła wyartykułować - mimo pewnej rozpoczynającej się już "niedyspozycji", mającej swoje źródło w procentach, zawartych w dolewanym trunku.

Dobra, to pij ... będziesz łatwiej- .. tzn. swobodniej będzie ci się opowiadało Mona wciąż pozostawała w lekko zadziornym nastroju. To zwykle ona była tą 'Opowiadającą'. Miała dużo luźniejszy stosunek do wielu spraw. Także tych związanych z mężczyznami. Jeśli nie była w danym czasie zainteresowana żadnym, pozwalała sobie na różne "przygody". Twierdziła bowiem, że okazji - szczególnie tych przystojnych ... nie należy marnować. 

Ona miała na te kwestie zupełnie inne spojrzenie. Może miało na to wpływ tzw. 'surowe wychowanie' - taki mało aktualny zestaw zasad. Kiedyś przyszło jej nawet do głowy, że wgrano jej przestarzałe pliki. Owszem, szacunek do siebie samej był ważny. Tylko, że przybierał on do tej pory formę 'kagańca" - jak to czasem określała Mona. Nie pozwalał uwierzyć, zaufać, odważyć się. Może to właśnie dlatego wszyscy niemal mężczyźni, którzy chcieli się do niej zbliżyć, dawali za wygraną. Poirytowani czekaniem na jakieś widoczne zmiany w jej zachowaniu, odchodzili z innymi. Tymi bardziej otwartymi. Takimi, które potrafiły brać od życia to, na co w danej chwili miały ochotę. Przyjaźń z Moną, zawarta jeszcze na studiach powoli zaczęła otwierać jej oczy na pewne sprawy. Dopiero jednak od kilku miesięcy mogła przyznać - tak ... przed samą sobą, że stała się kimś innym. Nauczyła się cieszyć chwilami i mogła także ... rozwijać swoje pasje. Uwielbiała siadać w ogrodzie, o który dbał od dawna, mieszkający po sąsiedzku starszy pan. Ona zupełnie się nie znała na roślinach - ledwo rozróżniała nazwy kwiatów. Mogła jednak delektować się ich obecnością wokół. Kolorami, kształtami, zapachami. Szumem rosnących drzew, w których liściach tak lubił bawić się wiatr. Ciepłem słońca, zaglądającego od samego rana - może sprawdzającego, czy już wstała. Pokochała szczególnie te wiosenno-letnie poranki. Siadała ze świeżo zaparzoną kawą na okrytym grubym kocem fotelu ratanowym i chłonęła wszelkie impulsy, które do niej docierały. W takich chwilach przypływały do niej dźwięki. Nowe kompozycje układały się w głowie, wywołując niezmiennie uśmiech zadowolenia na jej twarzy. Muzyka i możliwość zamieszkania w takim niezwykłym miejscu zmieniły ją. Wstąpiła w nią zupełnie nowa energia. Stała się bardziej otwarta. Nauczyła się cieszyć życiem i czerpać z niego radość, jak również - znajdować powód do śmiechu w różnych jego momentach.

Sama nie wiedziała, co ją właściwie podkusiło, aby ... skorzystać z serwisu, o którym kiedyś Mona tyle gadała. Ciekawość? Szaleństwo? Czy może to była jakaś obudzona potrzeba odreagowania tych wszystkich lat, gdy krępowały ją więzy narzuconych odgórnie reguł? Może wszystko razem jakoś tak się skumulowało i stworzyło taką 'wybuchową miksturę' w jej umyśle? Nie chciała tego jednak analizować. Och! nie, na pewno nie teraz, gdy ... siedziała naprzeciw obcego mężczyzny, w nieznanym jej mieście. Specjalnie jednak wybrała taką lokalizację. Nie chciała bowiem, aby ktokolwiek z jej znajomych dowiedział się o tym, co właśnie robiła. Lub co zamierzała, stawiając tym razem na spontaniczność. Spojrzała na swojego towarzysza, a potem uśmiechnęła się do swoich myśli. Wyglądał całkiem sympatycznie. Był także schludnie ubrany. Bez wymuszonej elegancji, ale jednak miał jakiś styl. Klasę może nawet. Nie czuła się specjalnie skrępowana w jego obecności, choć w jej ocenie - rozmowny to jakoś bardzo nie był. Miał jednak przyjemny uśmiech, który odwzajemniał za każdym razem, gdy kąciki jej ust wędrowały do góry. Niewykluczone, że to ich spotkanie było też i dla niego takim pierwszym. 

Zerknął do trzymanej za zgrabne uszko - filiżanki. Poprzez powoli wysychające resztki kawy, prześwitywało dno. "Jesteś, jak ono ... stary" – pomyślał z ironią, która go w jakiś sposób rozbawiła. "Siedzi przed tobą fajna dziewczyna. Niebrzydka. Inteligentna. Z poczuciem humoru. Gada co prawda trochę za dużo, ale ... może to jej sposób na rozładowanie wewnętrznego napięcia, związanego z ich "randką w ciemno" – dedukował dalej. Sam trochę dziwnie się czuł. A chciał jednak zrobić na niej dobre wrażenie. Spodobać się tak, jak ona jemu. Wydawała się na serio miła. Uśmiechała się często. Była przeciwieństwem kobiet z jego otoczenia. Niemal wiecznie skrzywionych, jakby nie miały powodów do tego, aby być zadowolone. Nie pojmował takiego zachowania, ale może cechowało ono właśnie, większość bogatych ludzi. Przyzwyczajeni do zaspokajania prawie każdej swojej zachcianki, spróbowali wszystkiego, tylko nie ... tego, aby być sobą. Goniąc za kolejnymi - zbyt łatwo i szybko - realizowanymi 'marzeniami', nie było czasu, aby odczuwać radość. Męczyło go to i coraz częściej myślał, aby wyrwać się z tego kręgu. Być może to życzenie było wystarczająco silne. Nadarzyła się bowiem okazja, aby je spełnić. Otrzymał dość niedawno ... intratną ofertę. Na tyle dobrą, aby się na nią zdecydować. Fakt, że przyjęcie jej wiązało się z relokacją, zupełnie mu nie przeszkadzało. Czy to może być zresztą jakimś problemem w obecnych czasach? Dla singla na dodatek, który ... decyduje tylko o sobie? Od jakiegoś czasu nie był z nikim związany. Wcześniej oczywiście - głównie na studiach - potrafił korzystać z uroków życia. Kosztował i smakował. Czyżby dopadł go jakiś przesyt? Krótkotrwała emocjonalna i nie tylko "dieta" chyba dobrze na niego wpływała. Poniekąd rozpoczęła się od jego przeprowadzki, co było dość naturalne. Nikogo nie znał w nowym mieście. Na szczęście mieszkanie wynajęte dla niego przez pracodawcę, okazało się być położone w dobrej lokalizacji. Miał niedaleko biuro, do którego mógł dojść pieszo. Droga do niego prowadziła przez park, więc częściej jednak wybierał spacer, niż podróż komunikacją bądź samochodem. Ten najczęściej stał w garażu. Dobrze było jednak go mieć, gdy czasem nachodziła go ochota na jakąś dalszą wycieczkę za miasto. W większości przypadków samotną, gdyż nadal wiódł takie życie. Nie narzekał jednak. Było mu całkiem wygodnie w takim układzie. Na razie nic nie chciał w nim zmieniać. Może z tego powodu, trochę mu była nie na rękę - pewna 'atencja' ze strony .. jednej z sąsiadek. Owszem, kobieta wciąż była bardzo piękna i zadbana. Starsza, wolna, dosyć dobrze sytuowana - z tego, co zdążył się zorientować, mieszkając w tym samym domu już jakiś czas. Nie był jednak zainteresowany zawarciem bliższej znajomości. Domyślał się, że ona wręcz przeciwnie. Cóż, mógł się podobać kobietom. Także i tym starszym od niego. Świadomość tego faktu była generalnie miła. Sąsiadki wolał jednak unikać w miarę swoich możliwości. Na szczęście odkrył niedawno pory, w których nie była w okolicy. Pani "Biznesłumenka" - jak ją nazywał w myślach - też musiała pojawiać się w firmie. Podejrzewał, że jest silną i dość władczą kobietą. Może była nawet zodiakalną Lwicą, która lubi dominować. W pracy i w życiu prywatnym. Wyczuwał w niej taką właśnie energię. Nie widział w tym nic złego, o ile jej uwaga była skupiona na kimś innym. Ostatnio niestety, adorowanie go przybrało taki charakter, który mu niespecjalnie odpowiadał. Nie wiedział jednak, w jaki sposób dać jej do zrozumienia i nie urazić jednocześnie, że nic z jej "planów" wobec niego, nie wyjdzie. 

Niewykluczone, że stąd wynikał pomysł, aby zrobić coś ... nieszablonowego. W efekcie tych działań, siedział teraz w wybranej przez siebie, przytulnej kawiarence, do której lubił czasem zaglądać. Razem z kimś, kogo poznał niedawno i to wyłącznie wirtualnie. Dlaczego czuł się taki niepewny? Czyżby to jej spojrzenie zielonych, kocich oczu otoczonych gęstym wianuszkiem rzęs tak na niego działało? A może to ten uśmiech? Odnosił wrażenie, jakby wcale nie miał ochoty opuszczać jej twarzy. Tańczył na wargach, chował się w kącikach ust, tworzył dołeczki w jej policzkach albo nagle umykał wyżej - do tych tęczówek o niezwykłym kolorze. Dostrzegał w niej coś, co mógłby nazwać "magią". Może to w takim razie ta jej aura sprawiała, że czuł się lekko "otumaniony". Niewątpliwie pozostawał pod jej urokiem. Tylko, jak miał jej to okazać? Wiedział, że powinien coś zrobić. Wyjść z inicjatywą. Jakąś propozycją. W głowie jednak dominowała pustka. Żaden sensowny pomysł nie przychodził. I nagle to zobaczył. 

Jakiś niepokorny promień wyrwał się spod kurateli groźnie wyglądających chmur. Zsunął się po kosmyku jej czarnych włosów, niczym rozbawione dziecko na zjeżdżalni. Dał tym samym pewną inspirację, czy może odwagę innym. Nieoczekiwanie rozległ się jakiś szmer dookoła. To wiatr pojawił się znienacka i z typowym dla siebie świstem, przegonił niesympatycznie wyglądające obłoki. Nie zostało po nich śladu. Niebo ukazało swoje rozmarzenie w barwie błękitu. Tak! Świat w objęciach ciepłego i radosnego słońca wyglądał zupełnie inaczej. Miał inną energię, która udzieliła się i jemu. Zerwał się nagle od stolika i chwycił jej dłoń, pociągając za sobą.

– Chodźmy na spacer! – wykrzyknął i skierował się ku drzwiom. Czuł dotyk kobiecej ręki i słyszał chichot rozbawienia. Czyżby lubiła takie zaskakujące sytuacje? Może tak nawet było, ale on przecież tego nie wiedział. Nagle, do jego umysłu przebiła inna myśl. Uświadomił sobie, że ulegając tej 'spontaniczności', zapomniał uregulować rachunek. Zatrzymał się więc raptownie i odwrócił. Ona jednak nie zdążyła wyhamować i wpadła na niego. W jednym momencie doświadczył różnorodnych doznań. Miękkości. Twardości. Ciepła. Zapachu wanilii. Połaskotały jego zmysły. Usłyszał też jej śmiech. Sytuacja być może wydała się jej bardziej zabawna, niż wywołująca onieśmielenie jego bliskością. Miał jej twarz przed sobą. Trzymał jej ciało w swoich objęciach. Wyczuwał pod palcami jego kształty. Mógłby tak stać jeszcze bardzo długo. Czy ona jednak by się na to zgodziła? Na razie wciąż chichotała cicho, delikatnie potrząsając burzą włosów. Czy to w wyniku nagłego zrywu, czy może tak gwałtownego zatrzymania, część kosmyków sterczała w różnych kierunkach. Kilka z nich nawet ... jakby prowokacyjnie, połaskotało go w policzek. Wyglądała jednak uroczo. Biła od niej jakaś ... niezrozumiała do końca dla niego - magia. Czyżby była ... Wiedźmą? Czytał kiedyś, że takie "Istoty" istnieją. Tylko rzadko odwiedzają tę część Wszechświata. Szczególnie planeta, zwana Ziemią, nie była jakoś dla nich łaskawa. Patrząc wstecz, trudno było się temu dziwić. Mógł zrozumieć zatem, że niechętnie pojawiały się tutaj. A jeśli to robiły to - wzdrygnął się mimowolnie - miały jakąś misję. To by oznaczało, że ona ... zostanie tutaj tylko określony czas. Ile mogłaby podarować go jemu? Czy w ogóle tego zechce? Miała być - według pewnej koncepcji - "rozwiązaniem". Na sąsiadkę, która coraz bardziej natarczywie, okazywała mu zainteresowanie. 

"Może wystarczyłoby, aby chociaż kilka razy pokazali się razem? W okolicznościach, które byłyby jednak dość klarowne dla Starszej Damy? Głupia na pewno nie była, więc mogłaby zrozumieć, dlaczego nie reaguje w określony sposób na jej ... adorację?" myśli przebiegały przez jego głowę, niczym rącze konie. Potem, gdyby nawet jego 'dziewczyna' zniknęła z jego życia, mógłby trzymać się wersji, że jest jej wierny. Tak, idea wydawała się dość ... "Niesmaczna" – zabrzmiał nagle jakiś głos w jego umyśle. Trudno było się z nim nie zgodzić. Rozwiązanie dla niego może i było korzystne, ale ... czy było jednak w porządku wobec tej kobiety, która stała wciąż blisko niego? Pewnie nie, ale ... nie wiedział, co ma robić.

"Może wystarczy szczera rozmowa?" – głos ponownie zaznaczył w jego mózgu swoją obecność. Pojawił się i oczywiście umknął - może w obawie przed jego reakcją. Spojrzał na wciąż roześmianą twarz Nieznajomej. Właśnie próbowała odgarnąć z niej niesforne włosy. Nadal uśmiechała się ... miał nadzieję, że do niego. Spojrzał raz jeszcze ... na te rozchylone z rozbawienia usta ... miały wciąż na sobie wilgotność wypitej kawy. Zapraszały do ... Zwilżył językiem swoje i odważył się. To był impuls. Nagle przywarł swoimi wargami do jej. Wyczuł zaskoczenie. Też go doświadczał w tym momencie, ale ... Coś w nim przejęło kontrolę. Na szczęście chwilę później odebrał nowy sygnał. Odprężyła się. Miękła pod wpływem jego pocałunku? Odważyła się? Nie był tego pewien, ale postanowił w tej chwili skupić się na doznaniach. Odwzajemniła pocałunek. Jej oczy uśmiechały się do niego. Badali się wzajemnie, próbując odnaleźć wspólny rytm ...

– Dobra, kochana ...  będę z tobą szczera – wyszczerzyła w uśmiechu zęby, niczym Mona. – Powiem ci tylko tyle, że ... całuje to on na serio nieźle! 

– Wow! To rozumiem! A to dopiero opowieść! Czekam na ciąg dalszy ... – Mona niemalże klasnęła w dłonie. 

 


#piszęBoLubię #Rożne teksty 😁