wtorek, 28 kwietnia 2020

PASJONATKA Pierwsza

Zapewne tym wpisem Cię zaskoczę, Drogi Gościu = Czytelniku,

Ta Przestrzeń miała być moją Oazą = Krainą, do której - tak, jak w przypadku książek (za to m.in. je cenię) - mogę uciec. Miejscem, gdzie zawsze znajdę schronienie przed tym, co spotyka mnie w "Innych Rzeczywistościach" lub może ... co mnie w nich - Przeraża.
Powiadali dawniej - Starzy, Mądrzy Ludzie jednak, że ...
"nie ma Radości, bez Smutku" ... i że Emocje, które oplatają czasem znienacka nasze Umysły/Dusze są tym, co nas definiuje, jako Istoty Czujące.

A teraz wiosła w dłoń - "Płyńmy do brzegu" ... choć to może być dłuższa podróż 🔀

Będzie to również bardzo ... Osobista Opowieść ...


Mój ostatni wpis po Niedzieli, znany też jako HISTORIA numer Dwa , który - już po raz kolejny zresztą - był efektem współpracy z moją utalentowaną Koleżanką Anią ( informacja o projekcie) - sprawił, że poczułam się ... Ach! SZCZĘŚLIWA - wiele spraw szło 👌
Pojawiły się nowe możliwości, pomysły, kontakty, Znajomości, słońce uśmiechało się zza chmur, byłam wciąż zdrowa ( #zostańwdomuPISZksiążkę przykuło mnie skutecznie do kanapy i laptopa ), lepiej lub gorzej szło mi na turniejach brydżowych i ... no, ogólnie to "grzechem byłoby narzekać" 👿

🔂
Pamiętam, jak w Niedzielę zadzwonił do mnie Łukasz - Pasjonat produktów firmy FLAVON, znak Zodiaku = ♑, Człowiek z Otwartym Umysłem, Facet=Kumpel, Ktoś o podobnym do mnie zarówno spojrzeniu na wiele spraw życia codziennego, jak również Poczuciu Humoru.
Ucieszył mnie telefon od Niego. Trochę co prawda, było mi też głupio - jak uświadomiłam sobie, ile czasu - to ja nie dawałam "znaku życia". Wstyd! i ... Hańba!
I teraz może znowu Kogoś zaskoczę - szybko pozbyłam się tzw. "skrupułów" 😁
Głównie dlatego, że Łukasz jest także Wyrozumiałym Człowiekiem = wie, jak wygląda Życie i nie ma pretensji o takie sprawy. Fajnie, bo mieliśmy dzięki temu więcej czasu, aby opowiedzieć Sobie wzajemnie, co słychać obecnie, jak Sobie radzimy, co nas cieszy. Pozytywna Energia płynęła na łączach sieci telefonicznej ...

To było chyba jakoś pod koniec naszej prawie godzinnej rozmowy. Za głowę się potem złapałam, widząc na wyświetlaczu długość połączenia. Teraz już chyba sobie nie przypomnę, jaką trasą podążaliśmy razem, bo wątków było naprawdę sporo. Jeden urzekł mnie, ponieważ jest taką ...
przypowieścią - Historią krążącą wśród ludzi, która przybiera różne kształty.
Mnie osobiście spodobała się ta, której Autorem jest ŁUKASZ - to chyba zrozumiałe .. 😏

🔀
Oczywiście należy mieć świadomość, że nie jestem w stanie przytoczyć dokładnie słów mojego Kolegi. Postaram się jednakowoż "stanąć na wysokości zadania", choć w snuciu opowieści to ja się akurat nie specjalizuję. Lepiej to robią moi Znajomi OLA i JAREK ...

🔁
Płyńmy dalej ...
Zatem - pojawiamy się na Tej planecie zwaną przez nas samych - Ziemia, podobno w jakimś CEL-u. Pytanie tylko, czy uda się nam - w określonym czasie, chociaż dokładnie jednak nie wiadomo, jakim (ile lat) => najpierw: odkryć GO => potem: znaleźć sposób na JEGO osiągnięcie => na koniec: ZREALIZOWAĆ
Tacy Gracze 🂡🂱 w tym Świecie, Którym się to udaje.
Nagrodą dla Nich mogą być jednak różne rzeczy, bo Każdy ma własne, indywidualne potrzeby, Marzenia, oczekiwania ...

Tacy także Ludzie, gdy już im się zdarzy - jak to się czasem mówi potocznie "stanąć przed Bramą Niebios" - robią to z wewnętrznym Spokojem, mimo że ... Tak! zawsze! mogliby dokonać jeszcze czegoś Nowego ...
Wiedzą jednak, że przychodzi taki moment, w którym należy ustąpić miejsca Innym - Młodszym, Entuzjastom, Przyjaciołom, Rodzinie ...

Czasem ta ZMIANA oznacza, że w mniejszym lub Większym Gronie spotykamy się w miejscu, które budzi w Ludziach różne Emocje. Ja od niedawna nauczyłam się odnajdywać w nim - Spokój.

🔀
Podobno, gdy Grecy żegnali Kogoś w przestrzeni swoich nekropolii, mówili:
"Nie opowiadaj o tym, czego Zmarły dokonał, co miał, kogo osierocił i jak bardzo nam go wszystkim już brakuje ... Opowiedz lepiej o tym, jakie miał ten Człowiek - Pasje ... Co sprawiało mu Radość"

Nie będę ukrywać, że zachwyciło mnie to podejście do Życia i Śmierci - urzekła Opowiastka. Dziś do niej wracam, gdyż ... oswoiła trochę mój lęk przed Nieznanym. A ono właśnie nadeszło ...

Odsuwam wciąż od siebie tę informację, bo trudno mi w nią uwierzyć.
Jedna z moich Ulubionych  Szkół w Radomiu - gościliśmy w ubiegłym roku Ich Uczniów na PW - zamieściła kilka godzin temu na swojej stronie ... POŻEGNANIE - mojej Koleżanki, Mirki.

Mam wciąż chaos w głowie i w sercu, bo wiadomość mnie zaszokowała ... liczę jednak, że - może właśnie dzięki tej oto Opowiastce Łukasza - szybciej oswoję swój lęk oraz smutek i uporam się z żalem, bo ...
ONA (Mirosława Szewczyk) te Swoje Pasje miała i być może TERAZ realizuje je gdzieś indziej!
MIRKA - Kobieta, o której z pewnością wielu rzeczy nie wiem ... zabrakło czasu, aby przyjechać do Radomia na cykliczny POKAZ MODY, w który corocznie się angażowała wraz z Uczniami..
Opowiem natomiast to, co sama wiem - wierząc, że znajdą się Chętni, którzy  te wiadomości uzupełnią i może ... odkryją przede mną kilka Tajemnic.

  • Pasja Nauczania - kochała dzielić się swoją Wiedzą i z dumą pokazywała postępy  Wychowanków
moje Ulubione zdjęcie, choć w segregatorze było duuużo więcej - PW, marzec 2019

Ooooch!!! gdybym tylko lubiła sukienki - moje Ulubione kreacje - PW, marzec 2019
  •  Pasja Tworzenia - pamiętam także, jak pomagała mi ogarniać plakat na wspólne: radomsko-warszawskie i zarazem uczniowsko-studenckie wydarzenie. Ja ledwo zrobiłam zaproszenie - i tak oczywiście korzystając ze zgromadzonych w marcu 2019 "zasobów fotograficznych". Mirka natomiast miała dopilnować plakatu - mieli go zrobić Uczniowie, pojawiło się kilka fajnych projektów - czas lekko naglił, bo termin się zbliżał. Nie wytrzymała oczywiście i zabrała się do pracy - drugie zdjęcie to pokazuje chyba dobrze 😀

Najfajniejszy w nim jest oczywiście obrazek - rysunek Uczennicy z Radomia

Plakat Wydarzenia - baaardzo mi się spodobał - taka grafika promowała spotkanie
- Autor: Mirosława Szewczyk z Radomia


  • Pasja Życia - UŚMIECH 😊 bardzo często gościł na Jej twarzy oznaczając zarówno zdrowy dystans do tego, co nas spotyka, ale też Poczucie Humoru 😉 Potrafiła wokół Siebie stworzyć taką Przestrzeń,    w której człowiek - tak zwyczajnie, dobrze się czuł, co sprzyjało nawiązywaniu i pielęgnowaniu relacji. Pamiętam naszą wspólną "Biesiadę" w czerwcu 2019 - miejsce: stołówka Główna PW, na którą wybraliśmy się wraz z naszymi Gośćmi z Radomia, na koniec tego szalonego, upalnego dnia. Szkoda, że nie mogę nigdzie znaleźć naszego wspólnego zdjęcia - na schodach Dużej Auli. Mam jednak inne, które potwierdzą moje słowa ... 
Mirka lubiła wysyłać takie Zabawne Życzenia oraz śmieszne filmiki


Lubiła przypominać, o tym, co w Życiu jest naprawdę Ważne
- foto: materiały ze strony "Słoneczne Chwile"

Goście z Radomia - Fajna ta Reprezentacja była - poznają historię Uczelni
- Politechnika Warszawska, czerwiec 2019


Dziś zapewne do końca dnia będę w rozsypce emocjonalnej - to się zdarza w takich sytuacjach i nie jest niczym złym. Jutro wstanę z nową Energią i Wiarą, że mogę spełniać własne Pasje. Może za oknem dostrzegę słońce i przyozdobię na jego widok twarz - mimowolnym Uśmiechem i myślą, że ta Rzeczywistość wciąż może być Piękna. I będę się nią cieszyć - najlepiej, jak umiem, bo ...
wiem, że to właśnie najbardziej by Mirkę ucieszyło. 

To TAKA właśnie pozostaniesz w moich wspomnieniach i sercu, Kochana - Kolorowa i Pełna Radości 💗 Dziękuję Ci za to, że pojawiłaś się na mojej drodze ... 

Wydarzenie pt: "Wy-LUZ-uj się przed Sesją" - PW, czerwiec 2019
- foto: materiały ze strony Zespołu Szkół w Radomiu


**********

Ten wiersz napisałam we wrześniu 2018 - myślę jednak, że mógłby Ci się on spodobać ...


Zatańcz ze mną…


- w wirującym szaleńczo
towarzystwie
rozbawionych liści,
które wiatr
uwiódł
i porwał za sobą

- w kłębiącej się groźnie
puchatej masie
rozgniewanych chmur
które słońce
łaskocze
i rozbawia do łez

- w apetycznie pachnącym
posmaku
zawstydzonego powietrza
które ja
wdycham
z ogromną łapczywością


może wtedy
odkryjesz
kolejną
moją tajemnicę…





niedziela, 26 kwietnia 2020

... na życzenie

Tym razem będzie to naprawdę krótki wstęp ...

Dziękuję Ci, ANIU 💗 za ... u-życzenie Twojego zdjęcia - i to po raz kolejny.
Mam nadzieję, że z równie dobrym skutkiem, JAK KIEDYŚ 😏 i nadal będziesz się zgadzała na tego typu "eksperymenty".

Nie przedłużając zatem - szczególnie, że na oprawienie czekają kolejne zdjęcia - chociażby w ramach naszego Żuławskiego Projektu - ach te obrazy wierzb! ... oraz trochę od niego starszego - tam z kolei Małopolska, czyli "Rok w Lanckoronie". A następne pomysły rodzą się, jak ... - jak wiele znaczy WALECZNY TEAM 😎

**************************

HISTORIA numer Dwa
#mojaKwarantanna2020



- I co teraz zrobisz … Cioteczko? – MELA z charakterystycznym dla niej kpiarskim spojrzeniem, oblizała łyżeczkę i zatrzymała ją w ustach, chciwie wpatrując się w jej twarz. Pięknie wyglądała na tle malowniczych kamieniczek pobliskiego Miasteczka ... z tą swoją rozwichrzoną, blond czupryną. Żywe spojrzenie inteligentnych oczu obiecywało jedno – ich posiadaczka nie zamierzała tak łatwo odpuścić.
„Chyba przyszedł czas na rachunek sumienia” – zadumała się na moment, po czym …

- I co? Dobre te lody, Łasuchu? – zagadnęła, próbując też walczyć – tym razem jednak dla siebie - o zmianę tematu.
„Trzeba było siedzieć cicho i do niczego się nie przyznawać” – karciła się w myślach, oblekając jednocześnie twarz, mdławym w wyrazie - uśmiechem.

- Owszem, niezłe. Ale to przecież lody pani Kazi. Wiesz, że są pyszne. Nie mów mi tylko, że … zaczęłaś częściej teraz zerkać na wagę. Ustawiasz ją obok lodówki teraz, czy jak? Radzę Ci skusić się na … tak! malinowe jednak z tych wszystkich tu możliwych smaków, są najlepsze! – Mela już teraz jawnie, niemal z jakąś … kocią lubością - zmrużyła bowiem nieznacznie swoje oczy - oblizywała metalową, bo ... nie! na pewno nie srebrną, jak u niej w domu - miseczkę kończącą smukły trzonek.

- Ależ ty jesteś … – nie wiedziała, jak ma zakończyć rozpoczęte zdanie.

- Jak my wszystkie, wiem. Łączą nas więzy krwi i przynależność do Rodu, a to – zawiesiła na chwilę głos – z o b o w i ą z u j e … – przesylabizowała z jakąś niespotykaną u niej wcześniej emfazą, Mela.

- A co właściwie u Ciebie słychać, drogie … Dziecko – odezwała się, po czym ukradkiem pokazała kuzynce język. Wiedziała, że to nie wypada kobiecie w jej wieku i to jeszcze w miejscu publicznym. Jednakże w tej chwili niewiele to ją obchodziło. Tym bardziej, że siedziały w sumie same – nie licząc „stałych bywalców” w postaci … Rodzeństwa. Im jednak wystarczał do szczęścia i zajęcia się własnymi sprawami, pucharek lodów. Mała w sumie cena za spokój i możliwość swobodnej rozmowy. Roześmiała się nagle, uświadamiając sobie, że już nie wiadomo który raz tego dnia, po-błądziła – a może raczej … odpłynęła myślami.

- Pffff … – tym razem „koci charakterek” Meli pokazał się w zgoła innym świetle. 
Młoda kobieta machnęła łyżeczką i po raz kolejny, gniewnie prychnęła. Ale to - mające zapewne na celu ostrzeżenie lub też "od-Straszenie" - parsknięcie, wcale Konstancji nie wystraszyło. Raczej upewniło, że cel został osiągnięty. 
"Nie ma za co, Kochana. Powiedzmy, że to Taki rewanż, za … bleeee „Cioteczkę”, czy też eeee ... „Ciotuchnę” (bo i taka niestety wersja była w użyciu, tańcząc buńczucznie na ustach młodej kuzynki) - ha, ha, ha ..."

 – Powiedzmy, że od początku się uczę … ha, ha, ha … żyć! Czasami mi nawet nieźle to wychodzi. Podobnie jak chyba tobie, cio- … dobra, już dobra … nie będę, obiecuję – Mela nazbyt teatralnym gestem złożyła dłonie, brzdękając przy tym długim sztućcem o swój prawie już opróżniony pucharek. Na dnie, wśród powoli topniejącej - może więc nie wiecznej, ale jednak wciąż zamarzniętej lub też zmrożonej … warstwy cytrynowych lodów, ukryły się trzy samotne jagody. Nadszedł czas, aby je złowić - tym bardziej, że rozmowa nieoczekiwanie zeszła na jej życie. A to wciąż jeszcze był temat, który budził w niej odmienne uczucia. 
Nie mogła jednak specjalnie narzekać, bo każdy kolejny dzień, tydzień, czy wreszcie ... miesiąc znowu nabierał bardziej jaskrawych kolorów. Czy to za sprawą cyklicznych wypraw z torbą, z której zawsze coś tam jej wystawało, czy może jednak … na razie nie chciała o tym mówić głośno. Była chyba trochę … tak, była nawet więcej niż trochę - przesądna. A może ostrożna? Tylko, że … no właśnie! Bliżej jej zawsze było charakterem do „brawury”, niż do wyważonych, ale podszytych jakimś lękiem - decyzji. Trudno było to zmienić - a praca nad sobą wymagała pewnych wyrzeczeń. A tych Mela miała wystarczająco dość przecież. Chciała znowu „oddychać pełną piersią”, wdychając zachłannie zapachy, niesione przez psotny wiatr. „Młodość i Wiosna mają swoje przywileje” – sparafrazowała w myślach starą, rodową maksymę. Było ich tyle, że można byłoby nimi zapisać całkiem grubą księgę. „Ależ to by było … opasłe tomiszcze” – teraz ona roześmiała się do własnych myśli.


Konstancja przyglądała się ukradkiem twarzy Kuzynki. Dawno się nie widziały. Słyszała tylko na jednym z ostatnich rodzinnych spotkań, że Mela „zaginęła”. Oznaczało to tylko co prawda wycofanie się z życia towarzyskiego, ale … po co taka piękna i mądra kobieta miałaby skazywać się na izolację? Tak, co? Dobrowolnie? To nie było zresztą do niej podobne. W spadku, po kądzieli odziedziczyła przecież - czego zazdrościły jej inne Niewiasty, znaczną Dawkę Mocy. Tylko, że ją należało trenować, a Mela … nigdy nie miała na to czasu lub cierpliwości. Rozpierała ją jakaś niewytłumaczalna Energia, nad którą nie potrafiła zapanować. Konstancja odnosiła niekiedy wrażenie, że … kuzynka faktycznie mogłaby osiągnąć bardzo wysoką pozycję wśród ich Niewiast. Nic jednak nie było w stanie przekonać jej, aby posłuchała rad i wskazówek Starszych. Kolejna „niepokorna dusza” w ich szeregach. Ta jednak swoista przekora "Wybranki", w jakiś magiczny sposób … hipnotyzowała. I to nie tylko ją. 
Bardzo ceniła sobie towarzystwo „siostrzenicy” - chociaż tak naprawdę, nie były aż tak blisko spokrewnione. To znaczy były, ale … „po mieczu”, co w jakimś stopniu zmieniało układy pewnych Sił. Dla niektórych w Rodzie było niezwykle istotne utrzymanie tej … specyficznej czystości. Dowodzili, że sprzyja przepływom strumienia Magii Wszechświata. Ona sama nie miała takich wybujałych ambicji. Cieszyło ją to, że pewne umiejętności udało się jej w sobie zatrzymać. Ukryła je tylko bardzo głęboko, w zakamarkach swojego umysłu. Gdy było jej bardzo źle, dobierała się do tego „strychu” i przeglądała obrazy wspomnień. Dawały pewną potrzebną jej w takich momentach siłę. Teraz jednak nie musiała uciekać się do takich praktyk. Energia, ze zdwojoną mocą - może na wspomnienie ostatniej wiadomości od Niego - pulsowała w jej żyłach, mimo ... że od tamtej chwili upłynęło kilka dobrych godzin. Mówiąc językiem młodzieżowym … czuła się, jakby była na jakimś niezłym „haju”, tudzież „rauszu” - jeśli rozpatrywało się wątek, z perspektywy efektów, jakie przynosiły niektóre nałogi. U niej stan Euforii trwał w najlepsze. 
„Czy wypada kobiecie w moim wieku - poddawać się takim emocjom?” – zamyśliła się ponownie, wędrując spojrzeniem wokół ich stolika. Nie wiedzieć czemu, zgodziła się na to spontaniczne dość „porwanie”. Mela bowiem, jak to ona - bez zapowiedzi, wpadła do jej mieszkania w okolicach godziny czternastej, po czym, Rety! z typową dla siebie bezpośredniością, zarządziła wspólne wyjście. Nie wzruszały jej tłumaczenia, że Konstancja wciąż pozostawała „saute”. Według młodej kuzynki nic nie stało przecież na przeszkodzie, aby zrobić sobie - nawet delikatny makijaż. Podkreślić tuszem rzęsy, okalające gęsto oczy, których kolor był wyjątkowo … zabójczy. Podobno, nadal trzeba było uważać, spoglądając w ich głębię. O ile tylko, sama zainteresowana pozwoliłaby sobie na zdjęcie przeciwsłonecznych okularów. To były sporadyczne przypadki.

- Co zatem odpiszesz … Konstancjo, Kochana swojemu Wirtualnemu Dżentelmenowi? Spotkasz się z nim w przyszły piątek? – Mela była uparta. Zjadła lody i niemal wylizała do czysta pucharek. Zamarzył się jej kolejny i ta myśl wydała się jej bardzo kusząca. 
„Najpierw obowiązki, potem przyjemności” - przywołała się jednak do porządku. Nie było na co czekać. 
Konstancja wciąż - jak widać - potrzebowała słów otuchy i jakiegoś bodźca, który skłoniłby ją do podjęcia pewnego ryzyka. Czy było duże? Chyba nie bardzo. Mela była niemal przekonana, że Mężczyzna - co potwierdzała niejako, trochę może nieskładna opowieść ciotki, może być jej „Drugą Szansą”. A jak się już ona nadarzała, to ... Tak! należało ją bezapelacyjnie, wykorzystać. Bez dwóch zdań. Sięgnęła do torby i wyjęła z niej notes w obwolucie o barwie zgaszonej czerwieni. Przekartkowała strony, po czym stuknęła w jedną z nich palcem.

- Odpisz mu dokładnie tymi słowami, których użyłaś tutaj. Ciekawe, co na to powie – uśmiechnęła się łobuzersko i podsunęła jej wspomniany wolumin. Po chwili Konstancja odczytywała bezgłośnie myśli, które kiedyś - zapewne pod wpływem chwili, zapisała.

Może to prawda,

że:

- bardzo często
zbyt wysoko ‘trzymam gardę’
- w obawie -
że Ktoś znowu mnie zrani …

- ukrywam się
za dwuznacznościami
czasem – może niepotrzebnie -
prowokując słowami …

A tak naprawdę…

  gdzieś tam –
w głębi swojej duszy
tak strasznie tęsknię
za zwyczajną bliskością…

Tylko …

… Któż będzie chciał zaakceptować
tę moją swoistą wrażliwość
na słowa i gesty?
i nie wykorzysta jej - świadomie
- przeciwko mnie?




- Skąd masz mój dziennik? – wydukała tylko, nie wiedząc, jak zareagować. Delikatna purpura powoli zataczała kręgi na policzkach.

- Zwinęłam Ci go ostatnio, bo … potrzebowałam uporządkować własne uczucia. A ty tak … no, fajnie o tym piszesz. Jak ja bym otrzymała taką wiadomość, to bym się nie wahała, tylko odpisała Tobie jak najszybciej. Jestem przekonana, że choć tym razem krótka, to brzmiałaby tak:

„JA! Chciałbym! I to z pełną świadomością moich słów - na własne życzenie …” – uśmiechnęła się Mela, mrużąc ponownie swoje kocie, zielone oczy – Może nadszedł właściwy moment, aby ...
Pamiętaj proszę, że póki żyjesz, masz prawo do Emocji - bo mimo wszystko … - urwała raptownie.

- Wiem. TAK! "Mimo wszystko ... wiosna" dokończyła Konstancja, obiecując sobie, że i ten obraz pozostawi w jednej z szuflad swojej pamięci ...
foto: Anna Gawryszewska - projekty: "Rok w Lanckoronie" oraz "Rok na Żuławach"
A potem, poszła zamówić po pucharku lodów o trzech - nie tak znowu standardowych smakach. Również dla Rodzeństwa, które - jak zwykle - oczywiście, wygłodniałym wzrokiem wpatrywało się w szybę, za którą kusiły kolorami zamrożone drobinki wywołujące rozkosz podniebienia … cytrynowe, malinowe i wiśniowe.

**************************