piątek, 24 kwietnia 2020

POGAWĘDKA Czwarta

Może nie powinnam się do tego publicznie przyznawać, ale ... nie jest to w sumie żadną tajemnicą. Pomijając w miarę sprawną obsługę cymbałków w pierwszych klasach podstawówki, nie nauczyłam się grać na żadnym innym instrumencie. A są takie, które od wielu lat wzbudzają we mnie pewną fascynację i z wielkim podziwem przyglądam się grającym na nim ludziom. Należy do nich perkusja, która według mojej oceny wymaga nie tylko poczucia rytmu, ale też chyba niezłej koordynacji.

W ubiegłym roku na koncercie jednego z moich ulubionych obecnie zespołów – Sunset Bulvar , miałam okazję zobaczyć, że w niedużej przestrzeni świetnie sprawdza się w tej roli – cajon. 
Na nim właśnie podczas koncertów gra najczęściej Marcin – czyli kolejna postać tworząca wspomnianą grupę muzyczną. Fajnie, że i On dał się namówić na małą pogawędkę.


Paulina: Wiem, że na próbach grasz na ‘tradycyjnej’ perkusji i liczę, że kiedyś uda mi się zobaczyć Cię przy tym instrumencie. Dlaczego akurat ten wybrałeś? Od dawna na nim grasz?
Marcin Gryz – perkusista zespołu Sunset Bulvar
- Można powiedzieć, że właściwie nie miałem wyboru 😏 a może nie chciałem innego – jakoś tak samo poszło. Mój tata jest perkusistą i kontakt z tym instrumentem mam, odkąd pamiętam. Gram na nim około trzydziestu lat – bardziej lub mniej regularnie.
foto: Marcin Wesołowski
- Skąd pomysł na cajon, który wymaga chyba większej siły w rękach? Lubisz na nim grać, czy niejako zmusza Cię do tego sytuacja, bo łatwiej go jednak przewieźć na występ, niż zestaw perkusyjny?
- Pojawił się niejako odgórnie (śmiech). Zostałem zaproszony do współpracy przy tworzeniu nowego projektu Jowity i Krzysztofa. W założeniu miał to być twór stricte akustyczny, więc padło na cajon – instrument, na którym można zagrać bardzo wiele, a niekoniecznie trzeba targać całą perkusyjną graciarnię 😏 ze sobą. Gra na nim daje mi olbrzymią frajdę – zwłaszcza wtedy, gdy każdy z kapeli wie co ma grać, o czym wspomniał już Krzysiek. Czy granie na tym instrumencie wymaga większej siły? Otóż nie wydaje mi się – bardziej chodzi o ekspresję samego instrumentalisty.  

 - Krzysztof opowiedział mi podczas pierwszej POGAWĘDKI, że graliście kiedyś w kapeli bluesowej. Jak wspominasz tamte czasy? Co było w nich fajnego i dlaczego wg Ciebie tamta formacja nie przetrwała próby czasu?
- Uwielbiam bluesa. W moim domu głównie słuchało się tej muzyki, więc granie w takim bandzie lub też w takiej bandzie 😉 było kosmicznym przeżyciem. Ekipa małolatów z bluesowym pazurem. Wydaje mi się, że w tamtych czasach ten gatunek chyba miał większe grono odbiorców, a i ja – że tak powiem – bardziej siedziałem w temacie. Jeżeli chodzi o rozpad zespołu, to wiele czynników pewnie zadecydowało, że kapela nie przetrwała próby czasu. Długo by gadać – cytując naszego Marka Messiego vel Mesjasza: “no cóż, Rock&Roll” – cokolwiek miałoby to znaczyć 😏
- Ucieszyła Cię propozycja dołączenia do Sunstet Bulvar?
- Ucieszyłem się jak malutkie dziecko i szczerze mówiąc nie miałem wątpliwości, czy to zabrzmi. Zagrało tak naprawdę od pierwszej próby, bo niejako miałem już wcześniej przyjemność poznać możliwości instrumentalistów, z którymi tworzymy ten projekt. A do tego pojawiła się Ona – ta, która swoim głosem bardzo mnie ujęła czyli Jowita H. 
- Jakie są Twoje oczekiwania wobec zespołu?
- Oczekuję od zespołu wytrwałości w tych ciężkich czasach. Mam nadzieję oraz życzę wszystkim
i każdemu z osobna, abyśmy mogli dalej realizować swoje marzenia i pasje.
- Co może Was – wg Ciebie – odróżniać od innych podobnych muzycznych teamów?
- Tak naprawdę to trudne pytanie. Jest sporo kapel o podobnej tematyce grania. Myślę, że nie mnie oceniać. Niech na to pytanie może odpowiedzą ci, którzy nas słuchają, którym podoba się to, co robimy. Mamy coraz większe grono słuchaczy, co cieszy mnie niezmiernie, więc może coś nas wyróżnia.
- Coś zmieniło się w Twoim życiu, odkąd zacząłeś grać w Sunset Bulvar?
- No wiesz … piękne kobiety, szybkie samochody, wywiady, autografy … nie wspominając już może o kilku zerach na koncie. (śmiech)

- Pracujecie obecnie nad autorskim materiałem na płytę, na której docelowo mają się znaleźć utwory z tekstami Roberta i Waszą muzyką. Na koncertach prezentujecie niektóre i … osobiście jestem nimi zachwycona. Jakie są Twoje wrażenia z tej współpracy?
- Wreszcie coś o Robercie. Jak miłą rzeczą w życiu jest spotkać na drodze taką postać. Poeta, mistrz Haiku, romantyk – a do tego fantastyczny tekściarz. Utwory, które napisał dla Jowity są – można powiedzieć – skrojone na miarę, specjalnie dla Niej, co potwierdza olbrzymie zaangażowanie w Sunset Bulvar.  A co do roli menedżera … Robert, dziękuję – oby tak dalej.
- Obecnie nie możecie spotykać się na próbach, więc zapewne wydanie debiutanckiego krążka trochę się odwlecze. Czego Wam – z Twojej perspektywy – potrzeba, aby marzenie się ziściło?
- Tak jak wspomniałem wcześniej … głównie wytrwałości i cierpliwości. Myślę, że jak skończy się ten okres “samoizolacji”, to wszystko ruszy z kopyta, a my – jak nowonarodzeni – znowu pełni sił oraz głodni muzyki po prostu spełnimy to marzenie.
- Byłam na trzech Waszych koncertach i za każdym razem odnosiłam wrażenie, że stanowicie wyjątkowo zgrany team. Powiedz proszę, co cenisz najbardziej w ludziach, z którymi muzycznie współpracujesz?
- W krótkich żołnierskich słowach:

  • Jowita - fantastyczny wokal, otwartość, wrażliwość muzyczna i nie tylko. Myślę, że wnosi do zespołu dużo świeżości, a czasem trochę kobiecej ręki … (śmiech)
  • Pan Fenderecki - dusza człowiek, fachowiec od gitary, konsekwentny, twardy – ale... potrafi też przytulić. Zawsze mogę na niego liczyć.
  • Marek - człowiek o wielu ksywach, siedmiu żołądkach i gołębim sercu. Zajebisty kumpel od lat, pracowity, wrażliwy … no i czasem fajnie zagra 😏 Moja druga połówka – w końcu jesteśmy sekcją.
  • Robert – o Nim już w zasadzie wspomniałem wyżej 

- Z ostatniej pogawędki z Jowitą zrozumiałam, że to Ona ma decydujący głos odnośnie wyboru repertuaru na występy. Mylę się?
- Propozycje repertuaru głównie podaje Jowita. Czasem jednak udaje się nam coś ugrać, wprowadzić jakieś drobne zmiany. Jeżeli chodzi o mnie to jest ok, ponieważ moim zdaniem to przede wszystkim Ona musi się w nim czuć komfortowo. 
- Zagraliście do tej pory trochę koncertów w różnych miejscach w Warszawie. Który wspominasz najmilej i dlaczego?
- Właściwie to wszystkie koncerty – pomimo różnych przygód – wspominam fantastycznie. Zawsze fajni ludzie, atmosfera, fun z grania. To tylko parę rzeczy, które powodują, że te występy zapadły mi w pamięć. Pozdrawiam Wołomin 😉
- Czy jest jakieś miejsce, w którym chciałbyś się zaprezentować z zespołem i dlaczego akurat to?
- Raczej nie mam konkretnego miejsca. Tak naprawdę to chciałbym, aby mogła nas poznać, usłyszeć i zobaczyć jak największa rzesza ludzi. A czy będzie to klub, przytulna knajpka czy też Stadion Narodowy nie ma większego znaczenia.

foto: Marcin Wesołowski
  - Nie pamiętam, czy o to już Kogoś z Was pytałam – może jednak warto ponownie poruszyć ten wątek. Kto stoi za nazwą Zespołu – skąd się wzięła?
- Jeśli pamięć mnie nie myli, stoi za nią Jowita. 
- Czyli sugerujesz, że Ją powinnam o to zapytać podczas naszej ostatniej pogawędki? (śmiech)
- Tak chyba byłoby najlepiej ...
- Jeśli możesz zdradzić – jakie masz marzenia związane z Zespołem?
- Myślę, że między słowami wtrąciłem trochę o nich. Najważniejsze, to za szybko się nie wypalić, a osiągnąć wszystko co się da – a może nawet więcej 😃 Mając taką ekipę jak Sunset Bulvar wiem, że jesteśmy w stanie zrobić wiele.
- Tradycyjnie zatem „trzymam kciuki”, aby udało się zrealizować jak najwięcej Waszych celów. Dziękuję Ci bardzo za tę rozmowę 😊
- Dziękuję i do zobaczenia na koncertach.


1 komentarz:

  1. Czytelników, którzy chcieliby zapoznać się z Pogawędkami, które miałam przyjemność przeprowadzić z Jowitą - wokalistką Zespołu, Krzysztofem - gitarzystą oraz Robertem - tekściarzem i managerem, zachęcam, aby odnaleźli w treści ukryte linki - niektóre naprawdę łatwo znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń