sobota, 26 sierpnia 2023

Smak życia ...

Fakt. To był dla niego dość pracowity, lekko stresujący, ale jednocześnie ekscytujący tydzień. Miał w sobie zarówno poczucie zadowolenia, jak i zmęczenia. Może właśnie ze względu na to ostatnie doznanie, z wielką ulgą - po powrocie do swego domu - położył się na sofie, stojącej w tzw. salonie. 

Naprawdę lubił ten swój 'azyl'. Urządził go zresztą według własnego uznania. Niemal dokładnie tak, jak tego chciał. Może przy drobnym wsparciu kumpla, który był architektem wnętrz. Jego doświadczenie, pewien 'zmysł smaku', jak również ... umiejętność wizualizacji, okazała się niezwykle pomocna w urzeczywistnieniu jego prywatnych wizji. Odziedziczone po dziadkach, trzypokojowe mieszkanie zmieniło się więc znacznie od jakiegoś czasu, dostosowując do jego prywatnych potrzeb. Stało się jego 'przystanią', do której - niczym statek - chciał wracać. 

Co istotne ... zupełnie nie wydawało mu się ono puste. Lubił zresztą mieć przestrzeń tylko dla siebie. Niezakłóconą przez innych ludzi. Może i był 'typem samotnika', ale! ... zupełnie na to nie narzekał. Wręcz cieszył się swoim statusem 'mężczyzny niezależnego'. Wkurzał się więc, gdy jego matka zaczynała go wypytywać o tzw. 'plany rodzinne'. On wcale nie zamierzał ... tworzyć 'stada'. Nie potrzebował tego. Nie marzył ani o żonie - partnerce, ani tym bardziej o dzieciach. Próbował to tłumaczyć swej matce, ale ... nie miało to większego sensu. Ona miała swoją wizję, czyli ... rolę babci, również i dla jego potomków, których oczekiwała.

" Jakby nie wystarczyło jej tych, które już ma" pomyślał z odrobiną irytacji. 

Zarówno jego siostra, jak i brat ...  mieli już swoje rodziny. Wnuków zatem nie brakowało. Czy naprawdę musiał iść podobną drogą, jak rodzeństwo? Jego odpowiedź na to pytanie, oczywiście brzmiała negatywnie. Z różnych względów. Jednym z tych bardziej istotnych był fakt, że ... do tej pory nie spotkał na swojej ziemskiej drodze kobiety, do której mógłby poczuć coś więcej, niż ... tylko zauroczenie lub 'pociąg fizyczny'. Kolejnym argumentem była jego praca. Często siedział do późna w biurze lub wyjeżdżał na kilka dni.

"Stary, czy prowadząc taki tryb życia mógłbyś odpowiednio zaopiekować się potencjalną żoną oraz dziećmi?" – zapytał po raz kolejny, sam siebie. Odpowiedź brzmiała podobnie, jak na wcześniejsze pytanie. Nie chciał być 'gościem w domu', czy też 'dochodzącym' mężem i ojcem. Na chwilę obecną trudno byłoby mu pogodzić te dwie odrębne sfery życia: zawodową i prywatną. Zaakceptował więc taki stan rzeczy i starał się nie analizować jakoś bardzo dogłębnie, sytuacji. Niczemu wszak ... to nie służyło. A on przecież - czuł się szczęśliwy ...

Lubił swoich siostrzeńców i bratanków. Przyjemnie spędzał z nimi czas, gdy mieli okazję spotkać się w większym gronie. Może to była kwestia jego charakteru, a może chęć 'odreagowania' codzienności. Równie dobrze mogło to być związane z wiekiem. On był najmłodszy z rodzeństwa, więc ... różnica lat między nim, a wszystkimi dzieciakami i tak była najmniejsza. Niewykluczone, że ten aspekt był istotny - łatwiej im było się dogadać. ponieważ ... pewna 'młodzieńcza energia' była podobna i krążyła bez większych ograniczeń ...

On właśnie chciał zachować tę 'wolność'. Przybierała różne postacie ... jak choćby teraz, gdy 'bezkarnie' ... mógł położyć się na wygodnej sofie w kolorze głębokiej czerwieni - w butach i w ciuchach, które nosił do pracy. Miał oczywiście świadomość, że powinien zdjąć obuwie oraz pewne części garderoby. Nikt mu jednak o tym nie przypominał oraz nie strofował, że postąpił źle. Nie było wokoło nikogo, kto mógłby mieć jakieś pretensje, że ... 'łamie zasady' - które w sumie, sam ustalił ... 

"Może one są właśnie po to, aby czasem ... je 'nagiąć' lub nie zwracać na nie uwagi?" myśl przemknęła niemal bezszelestnie przez jego umysł, ale ... jednak jakiś własny ślad zostawiła. 

Leżał więc dalej, choć dla własnej wygody ... pozbył się po kilku chwilach, swoich eleganckich butów w kolorze czerni. Skupił się na oddechu ... przymknął oczy, próbując wprowadzić się w określony stan. Wejść na poziom, gdzie oswoi własne emocje i poczuje odprężenie. Zrelaksuje się.

Dźwięk nadchodzącej wiadomości lekko go 'wytrącił' z próby wyciszenia się. Na tyle, że nie potrafił się już skupić i kontynuować obranej drogi. Podniósł się więc i sięgnął po leżący niedaleko telefon. Miał nadzieję, że nikt z pracy nie przypomniał sobie nagle ... o jego istnieniu. Chciał odpocząć w ten weekend. Nie zamierzał - ani chwili tym razem, przeznaczyć na aspekty zawodowe. Jemu też należał się 'reset'.

Zerknął - lekko zaciekawiony - w ekran komórki. A w następnych sekundach, jego twarz rozświetlił uśmiech. Zawsze tak reagował na jakąkolwiek informację z jej strony. Było w niej coś takiego ... czego nie potrafił nazwać. Lubił jednakże tę - odmienną energię, jak też i pewne ... hmmm ... 'wariactwo'. Trudno było za nią nadążyć. Pojawiała się i znikała tak samo szybko i niespodziewanie. Kiedyś wydawało mu się, że ją kocha. Może nadal czuł tę emocję - nie był tego pewien. Prowadziła jakieś jeszcze bardziej zawiłe życie, niż on. Miała swoje 'projekty', które ją angażowały tak bardzo, że ... potrafiła milczeć przez wiele dni. Początkowo, gdy niemal 'zachłysnął się' jej wewnętrzną siłą, bardzo przeżywał te chwile ciszy. Trudno mu było się skupić na codziennych sprawach. Decydował się więc czasem - wbrew własnym 'regułom', na wysłanie jakiejś wiadomości na określonym kanale, aby dać jej znać, że ... on na nią czeka. Na wieści od niej. Jakąś formę kontaktu. Była niemal jak narkotyk ... potrafił w każdej niemal chwili przywołać ze wspomnień, kolor jej zielonych oczu. Chciał w nie patrzeć bez końca. Tylko, że ona ... nie starała się stworzyć ku temu  okazji .. 

Zrozumiał to jednakże, pewnego dnia. Z niejakim trudem, ale ... Tak! udało mu się zaakceptować wreszcie, że taką ma właśnie naturę. Pojął, że nigdy nie będzie jej miał 'na własność'. Była bardziej niezależna niż on i otwarcie mówiła o tym, że ... ich związek nie ma szans być takim, jakiego on mógłby oczekiwać. Jakby wyczuła, że - choć lubił też swoją wolność - to dla niej ... mógłby z niej zrezygnować. Ona jednak na takie decyzje nie była gotowa - jak twierdziła ogólnikowo. Nigdy nie udało mu się uzyskać zbyt wiele informacji na jej temat. Odniósł wrażenie nawet, że niespecjalnie chciała opowiadać o sobie. Czy mógł ją do tego zmusić? 

Hej. Jasne! wiem ... dawno się nie odzywałam, ale byłam zajęta. Aktualnie ... jestem w twoim mieście. Powiedzmy, że mam coś w stylu kilku wolnych dni, więc ... jeśli masz chęć spotkać się ze mną ponownie, daj znać, ok?  odczytał. Mimowolnie się uśmiechnął, gdy ujrzał jeszcze pewne zdjęcie. Rozpoznał drogę, która prowadziła do miejsca, gdzie ... zdarzało się im widywać. Wiedział, że nie może zbyt wiele oczekiwać, ale ... każda okazja do spotkania z nią była niczym - 'na wagę złota'. 

Poczuł nagle, jak wstępują w niego jakieś nowe moce. Nie czuł się już tak bardzo zmęczony, jak było to jeszcze kilka chwil wcześniej. Chciał tylko ... znowu ją zobaczyć ... poczuć jej dłoń w swojej ... ujrzeć jej uśmiech ... oraz podarować jej - ale! też i sobie niejako - momenty szczęścia.

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy

środa, 16 sierpnia 2023

Podobieństwa i różnice ...

Niemal po brzegi jej duszy, wypełniała ją duma. Z samej siebie oczywiście. Nie wszystkie kobiety z jej Rodziny miały szansę otrzymać takie zaproszenie. Było niczym 'przepustka' do tego, aby mieć ciekawsze życie. Może nawet i lepsze niż to, do którego była przyzwyczajona. Nie mogła co prawda narzekać na własną sytuację. Ich Ród wciąż się liczył w tej Krainie. Może właśnie dzięki takim osobom, jak ona.

Uśmiechnęła się zadowolona. Wiedziała, że odziedziczyła po swych przodkach określone moce. Pielęgnowała je w sobie, podnosząc sukcesywnie ich stopień. Może właśnie dlatego dostrzeżono jej starania oraz ambicję. A ona chciała stać się cząstką Akademii, jak jej babka ... jak babka tejże, kiedyś tam. W przeszłości, o czym słyszała nieraz podczas rodzinnych spotkań. Spojrzała na różową kopertę, którą - aby nic się z nią nie stało, podobnie jak i listem - włożyła w przezroczystą 'koszulkę'. Owszem, lubiła pewien porządek i przywiązywała wagę do określonych spraw. Chciała uchodzić we własnych oczach jako ktoś, kogo można było określić mianem: Eksperta ... Profesjonalisty ... 

'Pedanta'? - słowo nagle pojawiło się w jej głowie, wraz z obrazem jednej z Sióstr. Cóż! Były inne, chociaż ... w żyłach każdej płynęła podobna krew - ich wspólnej matki. W przeciwieństwie jednak do niej, tamta była roztrzepana i wciąż 'ładowała się' w jakieś kłopoty. Może dlatego właśnie, mimo że była trochę starsza, nie otrzymała podobnej przesyłki. Co prawda wcale nie wydawała się tym przejmować, ale ... powiedzmy, że świadomość bycia 'tą lepszą' była i tak przyjemna. 

Dzięki temu teraz właśnie, mogła pojawić się na Ziemi. Po raz pierwszy miała okazję być tutaj, całkiem sama. Milutki dreszczyk podekscytowania, przebiegł jej po ciele. Była pewna, że świetnie sobie poradzi, nie gubiąc się, jak jej Siostra. I tak właśnie było.

 

Rozejrzała się ciekawie wokoło. Otoczenie wyglądało całkiem przyjemnie. Nie było tu zbyt głośno, choć oczywiście można było dosłyszeć wyraźnie, dźwięki toczącej się własnym rytmem, codzienności. Uśmiechnęła się lekko, gdy dobiegł ją zapach rosnących niedaleko kwiatów. Po chwili jednak przybrała już inny wyraz twarzy. Nie należało się zbytnio rozpraszać. Miała do wykonania pewne 'zadanie'. Jeszcze raz zlustrowała okolicę. Dostrzegła wreszcie jakiś rządek stojących przy ulicy samochodów. W kilku siedzieli ludzie. Zrozumiała, że jest to jakiś postój taksówek. Tylko, która czekała na nią? Trzeba było rozwiązać tę zagadkę, jeśli nie chciała ... aby odjechano bez niej. Tego przecież by sobie nigdy nie darowała. Zmarnować taką szansę? O, nie!

Zebrała się w sobie i poszła w kierunku zatrzymanych na jakiś czas w ruchu, pojazdów. Spróbowała przywołać pewne siły, które mogłyby wskazać jej, do kogo podejść. Nagle kątem oka zauważyła, że coś odróżnia stojące samochody. Nie było to związane z ich kolorem, czy też marką. Po prostu w jednym, kierowca miał zupełnie opuszczoną szybę. Postanowiła więc szybko, że w pierwszej kolejności podejdzie do niego.

Dzień dobry. Czeka może pan na kogoś? zapytała, podchodząc bliżej. 

Pani ... czeka padła niezbyt głośna odpowiedź.

No tak. Ja właśnie czekam na kogoś. I chciałabym wiedzieć, czy to może jest pan powiedziała, lekko zaskoczona dziwnym komunikatem.

Pani ... owszem, czeka usłyszała znowu lakoniczną wiadomość. Powoli traciła cierpliwość do tego gościa. Zaczynała się zastanawiać, czy powinna była 'zaczepiać' akurat jego. Już zamierzała odwrócić się na pięcie i odejść, gdy nagle drzwi samochodu się otworzyły i po chwili stanęła przed nią ta ... nieznana i lekko gburowata w jej mniemaniu, postać. Była niemal takiego samego wzrostu, jak ona. Powoli sięgnęła do swojej głowy, zdejmując z niej - przekręconą daszkiem do tyłu - czapkę. Spod niej wysypały się czarne jak smoła, poskręcane lekko, kosmyki.

Eee ... jedynie tak mogła teraz zareagować. Tego to się zupełnie nie spodziewała.

Jako rzekłam - parę już razy odezwała się cichym głosem – jeśli już, to raczej ... pani. Choć rozumiem sytuację zaśmiała się niespodziewanie. Pobrzmiewały tam serdeczne i naturalne nuty. Często jestem postrzegana zupełnie inaczej. Trochę się już nawet temu nie dziwię. Gdyby nie długość włosów, trudno byłoby mnie odróżnić od brata .. ha, ha .. śmiała się już teraz otwarcie.

Leciutka 'absurdalność' sytuacji lub też może jednak? śmiech jej jakby - przewodnika - sprawiły, że i ona zdecydowała się, aby odrobinę rozciągnąć swe usta. Nie była - w przeciwieństwie do swej Siostry, specjalnie wyluzowana. Nie miała też prawdopodobnie podobnego poczucia humoru, co ona. Cóż! Może prawdą było, że 'życie brała zbyt na poważnie'.

Pracujesz, jako ... kierowca? odezwała się po chwili, przypatrując się komuś, kto jeszcze kilka minut wcześniej, był dla niej kimś innym. Chyba zaskoczyła ją sytuacja, że kobieta może zajmować się czymś takim, jak ... 'szoferowanie'.

Po pierwsze ... to nie jest moja praca. To jest wyłącznie pewne zadanie, którego się podjęłam. Potrafię prowadzić samochód, a tak się jakoś złożyło, że ... wydawała się zastanawiać, jak ma wytłumaczyć obcej osobie, sytuację. Powiedzmy, że ... zastępuję kogoś. Brat mnie w to wciągnął ... jak zwykle zresztą dodała po kilku sekundach, robiąc odpowiednią do sytuacji minę.

Ona nie wiedziała jakie to uczucie mieć ... brata. Sama go przecież nie miała. Tylko Siostry. Przyjrzała się uważniej stojącej przed nią istocie. Można było przyznać, że jest całkiem atrakcyjna. Miała też w sobie - jakąś moc. Ona to wyczuwała. Określona - ale tajemnicza wciąż dla niej samej - aura, otaczała jej ciało. 

No, dobrze ... wróćmy jednak do wątku odezwała się wreszcie, przerywając milczenie. Czekam na kogoś, kto miał mnie zawieźć w wybrane miejsce. Przekazano mi, że będzie znał drogę i miejsce docelowe, więc mam się specjalnie tą kwestią nie martwić wyrzucała z siebie kolejne słowa, zabarwiając swój głos pewną dozą zniecierpliwienia lub rozdrażnienia. 

Nie ma powodu, aby się tak złościć odparła jej rozmówczyni, rozciągając swoje usta w szerokim uśmiechu. Jakby wyczuła w jej tonie nuty tych emocji, które miała w tej chwili. Ja też czekam na kogoś. Powiedziano mi, że będzie miał przy sobie ... różową kopertę dodała niezbyt głośno.

Mam taką! niemal wykrzyknęła, szperając nerwowo w trzymanym w ręce bagażu.

Mogę ją zobaczyć? jej potencjalny kierowca płci żeńskiej, wydawał się być bardziej spokojny. 

"Jakby chciał ... a raczej jakby chciała poprawiła się w myślach przekazać mi jakąś energię. Może faktycznie niepotrzebnie się irytuję" dopowiedziała sobie samej i wzięła kilka głębszych wdechów. Z pewnością nie zgubiła nigdzie tego, jakże ważnego obecnie, przedmiotu. Miał wypełnić pewną rolę: 'przepustki' lub też może jakiegoś i 'dowodu', że to ona jest pasażerem, na którego tamta czekała. Wreszcie odnalazła to, czego szukała i prostując się z dumą, pokazała różową kopertę.

Widzisz? jakoś tak automatycznie, przekroczyła pewien dystans, zwracając się do kogoś nieznanego, w bardziej bezpośredni sposób. Tamtej jednak to chyba specjalnie nie przeszkadzało.

Owszem, widzę. Teraz mam potwierdzenie, że to na ciebie czekałam odparła tylko, z kolejnym uśmiechem. Powoli sięgnęła do swej głowy raz jeszcze. Tym razem jednak, zdjęła ciemne okulary. Mam na imię Rita powiedziała swym cichym głosem, wyciągając do niej rękę. 

Ona jednak ledwo słyszała słowa. Stała oniemiała, wpatrując się w bursztynowe tęczówki, nieznajomej ... a może teraz, gdy znała jej imię oraz kolor oczu ... już bardziej znajomej, postaci? Tak, teraz zrozumiała. Choćby tę tajemniczą aurę, którą wyczuła wcześniej, ale nie potrafiła nazwać. Miała bowiem przed sobą ... Kobietę Maga. 'Na oko' w zbliżonym do niej samej, wieku. 

Wiedźma odrzekła tylko, podnosząc też swoją dłoń. Trzymała w niej znalezioną wreszcie kopertę o barwie, symbolizującej między innymi - przyjaźń. Jak również uniwersalne szczęście.

No tak ... kto by przypuszczał? No, nie domyśliłabym się ... – roześmiała się nagle wesoło Rita. Kolor waszych tęczówek, jest wyjątkowo charakterystyczny.

Vice versa ... odrzekła szybko, leciutko znowu 'sfochowana'. Miała świadomość, że ... No, nie wszyscy mieli dobre zdanie o takich, jak ona. Był to temat, który niespecjalnie lubiła poruszać. Nie zamierzała się 'tłumaczyć' ze sposobu życia, jaki prowadziły we własnej Krainie. Nikt przecież nie miał tam wstępu, tylko one. Wszelkie więc ważne decyzje były podejmowane w gronie kobiet - matek, babek, ciotek oraz Sióstr. Z innymi magicznymi istotami mogły spotykać się, ale wyłącznie w dwóch miejscach: w Akademii, jeśli były z nią aktywnie związane lub właśnie tutaj - na Ziemi. Dotychczas nie miała okazji zetknąć się z kimś takim, jak Mag. Była szansa, aby 'zweryfikować' posiadaną wiedzę, a może i poglądy.

To prawda! Dlatego powiedziano nam, że mamy nie zdejmować tych 'gogli'. Ale ... niekiedy fajnie jest 'złamać' wybrane zasady, czyż nie?  roześmiała się, któryś tam raz z rzędu. Przypominała teraz trochę ... jej zwariowaną Siostrę, która miała pewien luz, jakiego ona akurat nie czuła.

To może jednak je załóż i ruszymy? zapytała wreszcie, lekko nerwowo przestępując z nogi na nogę. Miała nadzieję, że jakoś przetrzyma podróż z tą odmienną postacią.

Jasne! Wskakuj na miejsce, które chcesz ... no, może tylko nie na fotel kierowcy. Chyba, że znasz drogę Rita mrugnęła do niej, po czym umieściła ciemne okulary na nosie. Po jej twarzy błąkał się lekki uśmiech rozbawienia.

"Mam nadzieję, że nie zawsze jest taka ... 'wiedźmowata' ... i sztywna" pomyślała, zajmując siedzenie za kierownicą samochodu. Liczyła, że trafi się jej bardziej sympatyczna pasażerka. Nie miała jednak wyjścia, jak tylko wykonać zadanie. Jakoś wytrzyma te kilka godzin. Nie muszą się kumplować. W Akademii można było spotkać całkiem spore grono tych, które miały tajemniczo zielone oczy. Jak ta właśnie.

[ fragment ]


#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy




wtorek, 15 sierpnia 2023

Strefa Magii ...

Z pewną ulgą usiadła na miejscu pasażera. Jedyną torbę, którą miała, położyła obok siebie. Z tyłu wszak było wystarczająco przestrzeni zarówno dla  niej, jak i jej dość skromnego bagażu. 

To gdzie mam panią zawieźć? usłyszała nagle pytanie, którego zupełnie się nie spodziewała. Była przekonana, że kierowca wie, gdzie i jak ma jechać. Ona przecież nie miała pojęcia, jak dostać się ... na najbliższe w okolicy lotnisko. Tak sobie bowiem wyobrażała tę docelową podróż. List nie zawierał zbyt wielu przydatnych informacji - przynajmniej dla niej.

"Czyżby jego nadawca ... 'testował' mnie w jakiś sposób, analizując prywatną skłonność do ... ryzyka, inteligencję, kreatywność lub też umiejętność adaptowania się do okoliczności, które się zmieniały"? zastanowiła się nagle, próbując znaleźć naprędce jakieś rozwiązanie. Nieoczekiwanie 'złapała' w lusterku spojrzenie kierowcy. A potem ujrzała jeszcze, jego szeroki uśmiech. Niemal zgłupiała ...

Pan sobie ze mnie żartuje, tak? spytała wreszcie, lekko wojowniczym tonem, który chyba przejęła od matki. Obie potrafiły w określonych momentach 'najeżyć się' i poniekąd zaznaczać wyraźnie, co myślą. 

Owszem! Pozwoliłem sobie na coś takiego. Proszę wybaczyć, ale ... tak rzadko mam okazję przebywać w towarzystwie Wiedźm ostatnio ... powiedział, odwracając się ze swego miejsca w jej stronę. Powoli zdjął ciemne okulary. Jego czarne, jak węgiel włosy, kręcące się wokół całkiem przystojnej twarzy, na chwilę je znowu ukryły. Odgarnął je i wtedy ... Magiczna poświata bursztynu znalazła wreszcie dla siebie, trochę wolnej przestrzeni. Roztoczyła wokoło swój niezwykły czar.

Znieruchomiała. Niemal zahipnotyzował ją ten kolor i głębia, jaką miały jego oczy. Dotarły do niej jakieś tam 'szczątkowe informacje' o Istotach, które zwano Magami. Wiedziała, że to oni stworzyli Akademię i mieli istotny wpływ na to, jak była ona 'zarządzana'. Niewykluczone też, że to oni decydowali, kogo dobrze będzie do niej zaprosić. Komu dać szansę rozwijania pewnych umiejętności. Możliwość mieli jednak tylko ... 'Wybrani'. Ci o określonym kolorze oczu. Królował więc oczywiście bursztyn, a potem soczysta zieleń traw oraz szarości ziemskich chmur. 

Wiem, że to mało elegancko, jeśli mężczyzna wychodzi pierwszy z taką propozycją, ale ... moglibyśmy zmniejszyć dystans? zapytał, uśmiechając się szeroko.

Mam się przesiąść do przodu, czy jak? wyrzuciła nagle z siebie słowa, oczywiście bez większego zastanowienia. Wciąż była pod wrażeniem barwy jego tęczówek. Starała się też jednocześnie przypomnieć sobie, co właściwie wie, o kimś takim, jak on. W Rodzie czasem dyskutowano o tych postaciach, ale ... gdy była w pobliżu, szybko wątek kończono. Jakby był jakąś tajemnicą, którą ... niekoniecznie należy się dzielić - głównie z 'małoletnimi'. 

Jeśli masz chęć, to zapraszam na fotel obok siebie roześmiał się nieoczekiwanie, jednak przyjaźnie. Nie to jednakże miałem na myśli ...  olśniewający uśmiech nie schodził mu z twarzy.

A co niby? nadal nie rozumiała sytuacji, w jakiej się znalazła. Jakby jej umysł nie działał w 'standardowy' sposób, tylko był wciąż lekko zamroczony. Dziwnie się czuła.

Wydaje mi się .. ale może faktycznie to tylko? moje odczucie roześmiał się ponownie że jesteśmy w podobnym wieku. Moglibyśmy więc chyba mówić sobie po imieniu, zamiast używać sztywnej lekko formy tutejszej, czyli 'pani' lub 'pan'. Nie sądzisz, że tak byłoby przyjemniej? W końcu spędzimy ze sobą kilka godzin w tym samochodzie. A może i będziemy mieli okazję widywać się też później?  dodał jeszcze, co zabrzmiało lekko zagadkowo.

Oderwała wreszcie wzrok od jego oczu i spojrzała przez szybę na okolicę. Musiała pozbierać myśli. Nie spodziewała się, że zanim wyruszą, czeka ją tyle niespodzianek. Niewiadomych. Tajemnic. Liczyła, że po prostu ruszą w drogę - niczym obce sobie istoty, które w jakimś momencie życia, zetknęły się ze sobą. Miała nadzieję, że podczas tej podróży będzie podziwiać jedynie widoki oraz znajdzie czas na pewne przemyślenia. A tu pytań pojawiało się coraz więcej. 

Mów mi: Wiedźma odezwała się wreszcie. Tak chyba na razie będzie najlepiej dodała cicho, unikając jego magicznego wzroku. 

Hmm ... mruknął, po czym odwrócił się od niej, aby włączyć silnik. Ten, sympatycznie 'zawarczał', jakby zgłaszał swą gotowość do działania. Okej, nie musisz mieć ochoty ... ani na znajomość ze mną, ani rozmowę. Szanuję twój wybór. Zresztą na tyle, co znam Wiedźmy .. ha, ha .. spojrzał przy tym znowu w lusterko nie ma sensu was do niczego namawiać. Lubicie mieć własne zdanie. Nienawidzicie, gdy ktoś do czegoś was zmusza lub narzuca swoją opinię. Nie ma sprawy ... Ruszajmy! dodał, po czym skupił się na swoim zadaniu. Samochód powoli włączył się do ruchu.

***

Od tej chwili ... wymienili może kilka zdawkowych komunikatów. On już nie nalegał na 'zbudowanie' nawet i koleżeńskiej relacji, a ona ... potrzebowała chyba ciszy. Czasu, aby poukładać sobie w głowie pewne kwestie. Na spokojnie. Bez zbędnego pośpiechu. Droga miała im wszak zająć kilka godzin - jak wynikało z informacji, które usłyszała od 'swego kierowcy'. Ona pozostała na swoim miejscu, próbując nie zerkać zbyt często w lusterko, w którym odbijała się jego twarz. Ozdobiona ponownie ciemnymi szkłami okularów. Nic zatem nie mogła wywnioskować z jego oczu. Obawiała się pytać. Jego obecność - aura tworzona przez ciało, działała na nią onieśmielająco. 

***

Zdziwiła się - po raz kolejny tego dnia, gdy okazało się, że ... oni wcale nie kierują się wprost na lotnisko. Samochód wjechał w jakąś przestrzeń, przypominającą ogromną, prywatną posesję. Natura pyszniła się tu, bez żadnego skrępowania pokazując swe atuty. Rosnące drzewa i krzewy szumiały jakieś melodie. Ptaki ukryte pośród ich listowia, śpiewały własne piosenki. Wokoło roztaczały się różnorodne zapachy. Delektowała się tymi chwilami do momentu, gdy ... pojazd wreszcie zatrzymał się. Obok mu podobnych. Zrozumiała, że to jest koniec jakiegoś tam etapu jej podróży. Wysiadła więc, zabierając swój bagaż. Nieoczekiwanie jej zielonym oczom ukazał się obraz ... który miał na długo pozostać w jej wspomnieniach.

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy




niedziela, 13 sierpnia 2023

W.prawo do ...

Gdy wszystkie kobiety wyszły, a ostatnia zamknęła cicho drzwi jej pokoju, stała jeszcze chwilę w tym samym miejscu. Nie mogła się ruszyć, jakby słowa, które usłyszała, były jakimś zaklęciem. Co ona właściwie wiedziała o tej ... Akademii? Miała jakieś informacje, ale do tej pory specjalnie się tematem nie interesowała. Musiała skupić się raczej na pozyskaniu wiedzy, którą posiadały starsze Wiedźmy. Zarówno te z jej Rodu, jak i gdzieś tam z nim powiązane. Nauka niektórych umiejętności nie była dla niej łatwa. Zdawała sobie sprawę, że aby dostać się do tego magicznego miejsca, o którym czasem snuły opowieści kobiety z jej Rodziny, należało mieć określone predyspozycje oraz chęć zdobywania nowych doświadczeń. Ukończenie Akademii natomiast, dawało pewną pozycję w ich Krainie. Wzbudzało szacunek i respekt, ponieważ ... nie wszystkim się to udawało. Przyczyny bywały różne, jak to w życiu.

Ostatnie słowo obudziło wreszcie, jej umysł i ciało. Spojrzała na swoją rękę, w której ściskała różową kopertę. Poluzowała uchwyt, aby nie uszkodzić zbytnio papieru. Potem podniosła dłoń i przyjrzała się jej bliżej. Po jednej stronie były jej dane, zapisane odręcznie. Po drugiej natomiast, nie było nic. 

"Czyżby sam kolor sugerował nadawcę i poniekąd treść? zastanawiała się, patrząc na papierowy przedmiot. Ten wątek jakoś umknął jej uwadze, gdy niekiedy przysłuchiwała się niektórym rozmowom. Nie dowiem się tego, jeśli nie otworzę wreszcie, tego dziwnego listu" pomyślała. Nie była jednak pewna, czy ma dziś jeszcze siłę, aby 'zmierzyć się' z tym, co krył różowy prostokąt. Jutro się tym zajmę mruknęła wreszcie do siebie i odłożyła przesyłkę na szafkę. Potem ledwo 'doczłapała' do łazienki, aby z niej udać się do łóżka. Zakopała się w pachnącej pościeli i z przyjemnością zamknęła powieki. Sen, jakby tylko na to czekał. Niemal natychmiast 'porwał ją' tam, gdzie wszystko było możliwe, łatwiejsze, wspaniałe. 

***

Jak sądzisz? Przeczytała ten list, czy dała sobie z tym spokój? pytanie zatrzymało się w powietrzu, jak tylko pożegnały większość przybyłych. Odwróciła się w stronę głosu i spojrzała przelotnie na postać, stojącą niedaleko. Wszystkie dobrze znały jej córkę.

Obie dobrze wiemy, że nikogo nie należy do czegoś zmuszać, bo odnosi to zwykle odwrotny skutek odparła wreszcie, skupiając już bardziej wzrok, na zielonookiej kobiecie. Ona sama - podobnie, jak i my swego czasu, powinna dokonywać własnych wyborów. Poza tym jest późna pora, a ona wyraźnie była zmęczona. Czy coś się stanie, jeśli temat odłożymy do jutra? zapytała, spoglądając lekko wojowniczo na jedną z Sióstr.  

Jestem po prostu ciekawa! A ty nie? usłyszała w odpowiedzi. 

Owszem, była podekscytowana tą sytuacją. Zastanawiała się przecież ostatnimi laty - nie raz i nie dwa, czy i kiedy jej latorośl otrzyma szansę, którą i ona miała. Podobnie jak inne kobiety z ich Rodu. Nie wszystkim udało się zrealizować marzenia o uzyskaniu dyplomu. Może i nawet dalszej współpracy. Dawała ona określony prestiż, większe możliwości zdobywania kolejnych umiejętności, jak również pewną 'adrenalinę', za zastrzykiem której, niektórzy przepadali ...

Też jestem zaintrygowana, co ostatecznie zrobi odparła wreszcie, spokojniejszym nieco głosem. Dziś jednak tego się raczej nie dowiemy, choćbyśmy nie wiadomo, jak tego chciały. W sumie, to ... Ja też chyba się już położę dodała, po czym wyminęła zgrabnym ruchem stojącą kobietę, życząc jej spokojnych snów. Mimo, że nie do końca w to wierzyła. Znała nie tylko swoją córkę, ale i młodszą Siostrę. Ta ekscytowała się wieloma sprawami z życia ich Rodziny. Przeżywała je niekiedy zbyt mocno, co lekko ją męczyło. Uważała, że należy uszanować cudze decyzje. Nie naciskać, forsując swoje zdanie, czy opinię. Nie wybiegać też zanadto ... w przyszłość, zamartwiając się, co może i kiedy się zdarzyć. Może i wszystkie w tej Krainie były Wiedźmami, ale każda z nich była jednak inna. Miała odmienne doświadczenia, emocje, moc. Na szczęście ona nie miewała problemów ze snem. Lubiła wkraczać w tę przestrzeń, gdzie czuła się swobodna i mogła ją dowolnie kreować. Uśmiechnęła się.

***

"Ziemia to jednak zaskakujące miejsce" pomyślała, gdy znalazła się 'w punkcie odbioru', podanym w liście. Owszem, kiedy była młodsza ... zdarzało się jej tutaj bywać z matką. To była jakaś forma 'wakacji za granicą'. Tylko, że jako dziecko, postrzegała tę przestrzeń w zupełnie inny sposób. Teraz znalazła się tutaj sama, zdana na ... 

Wyjęła z torby, lekko pomiętą różową kopertę i po raz nie wiadomo już który, spojrzała na list. Oprócz słów była tam jakaś ... dziwaczna mapa. Co konkretnie przedstawiała i jak niby miała jej pomóc? Tego niestety nie odgadła. Mogła być jednak i dla niej pewną wskazówką. Podobny 'rysunek' bowiem widniał na budynku, przy którym miał czekać na nią samochód. Dostrzegła nawet jakiś, więc poczuła się trochę lepiej. Była duża szansa, że przybyła tam, gdzie należało się zjawić. Uśmiechnęła się lekko, z pewnym zadowoleniem. A potem zerknęła wyżej, na litery układające się w słowa. 

'Farby i tynki dekoracyjne' odczytała, aby za chwilę roześmiać się cichutko. No, proszę! Faktycznie! Dekoracja taka, że ... ale ja może nie znam się na sztuce dodała, po czym ruszyła przed siebie. Nie było grzecznie spóźniać się. Szczególnie, że nie znała okolic i wolała jednak mieć pewność, że dotrze do swego miejsca przeznaczenia. Poczuła lekki dreszczyk ekscytacji. Rozpoczynała swoją przygodę, jak kiedyś jej matka, ciotki, babki ... Mogła tworzyć własną i nową mapę życia. 

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy


piątek, 11 sierpnia 2023

Zajmij miejsce ...

'Wydostała się' wreszcie z przestrzeni, która ją jednak - lekko przytłaczała. Miała jednocześnie świadomość, że 'powinna' - stać się, cząstką ich Rodu. Była wszak jego Przyszłością. Przekazywały sobie nawzajem wiedzę, którą nie tak łatwo było pozyskać. Wynikała głównie z obserwacji, doświadczeń, ale również i wiary w to, że informacje otrzymane od najbliższych, są prawdziwe. Nie chciały oczywiście 'konkurować' - w żaden sposób - z Akademią, stworzoną przez Magów ... może tylko? przy delikatnym wsparciu Aniołów, które ... - niewykluczone, że nie do końca ufały pewnym wyborom Kogoś, kto sam je 'powołał do życia'. 

Określone 'przekazy' były sprawdzone, więc nie wymagały, aby je od nowa udowadniać lub testować. Choć czasem 'korciło ją', aby to zrobić. Znaleźć swój własny, a nie 'narzucony' w jakiś sposób przepis. Choć jednocześnie zdawała sobie sprawę, że w pewnych obszarach nie czuje się dobrze. Jak choćby właśnie dziś, gdy znowu otrzymała zadanie sporządzenia określonej ... 'potrawy'. Owszem, można byłoby użyć tego określenia w tym przypadku. Niekiedy była rodzajem wywaru, innym razem 'eliksirem', a bywało też, że po prostu? zwyczajnym, ale smacznym posiłkiem. Takowy również miał prywatną moc.

Wiedziała, że tylko 'praktyka' uczyni ją bardziej obeznaną w wybranych tematach. Jeśli chciała 'wypełnić swój los', tudzież jakieś tam ... może nawet 'zobowiązanie' wobec Rodu, musiała ćwiczyć. Choć nie zawsze miała na to chęć. Pewne kwestie niespecjalnie ją interesowały.

***
Szła, znaną dobrze drogą do domu, starając się delektować chwilą. Wieczorna aura była wyjątkowo przyjemna tego dnia. Mogła być pewną rekompensatą za czas, który nie był dla niej łatwy. Oderwała więc myśli od tego, co jeszcze niedawno wprawiało ją w niezbyt dobry humor. Wdychała okoliczne zapachy. W niemal wszystkich mijanych ogródkach, kwitły kwiaty. Różnorodne, gdyż mieszkanki domostw, odgrodzonych od siebie nawzajem uroczymi drewnianymi płotkami, miały własne preferencje. Ta różnorodność - kolorów, zapachów, rodzajów roślin - bardzo się jej podobała. Budziła ciekawość. Pozwalała odczuwać odmienne emocje. Takich pragnęła. Nie lubiła stagnacji. Oczekiwała, że w jej życiu coś będzie się działo. 

Później, gdy wracała wspomnieniami do tej właśnie chwili i tych myśli, zadawała sobie pytanie, czy ... przypadkiem 'nie sprowokowała' Wszechświata. Może on miał jakieś monitory, na których obserwował podlegającą mu od jakiegoś czasu, przestrzeń? Dlaczego jednak zwrócił uwagę akurat na nią? Nie uważała się przecież, za specjalnie ciekawą Wiedźmę. Ot, taką raczej 'zwyczajną', których nie brakowało przecież w jej Krainie. Wykonywały swoje 'profesje' z większym lub mniejszym zapałem. Żyły  obok siebie, starając się jednak jakoś wspierać. Miały w końcu tylko siebie - 'kobiecą energię'.

***
Otworzyła wreszcie drzwi rodzinnego domu i - starając się być jak najciszej - weszła do środka, zapalając jedną z lampek. Dawała przyjemne światło i nie raziła w oczy. Wprowadzała też całkiem sympatyczny i bezpieczny nastrój. Lubiła taki. Potrzebowała go może? - dziś chyba jeszcze bardziej, niż zwykle. Pokonywała więc kolejne metry - otulana delikatnym półmrokiem, aby dotrzeć do swego pokoju. Chciała - choćby nawet na krótką chwilę - położyć się na łóżku, odprężyć i wyciszyć - po tym wyjątkowo męczącym dniu. 

Okazało się to jednakże ... niemożliwe. W jej 'azylu' usadowiła się bowiem matka, wraz z kilkoma najbliższymi kobietami z Rodziny. W ręku trzymała różową kopertę, a jej twarz miała zagadkowy wyraz. Podobnie, jak i pozostałych. Zdziwiona spojrzała na nie, próbując dociec, jaka była przyczyna tego ... 'zgromadzenia'. Urodziny już miała, a inna okazja jakoś nie przychodziła jej do głowy.

Witajcie! wydusiła wreszcie z siebie jakieś słowo, które mogło być odpowiednie na tę chwilę. Choćby na początek. Mamo! Czy coś się stało? postanowiła jednak nie zwlekać, tylko jak najszybciej wyjaśnić tę zaskakującą dla niej, sytuację.

Można byłoby tak rzec odezwała się jej rodzicielka, wymieniając dziwne spojrzenia z pozostałymi przedstawicielkami Rodu. Myślę, że ... dostąpiłaś pewnego zaszczytu. Masz szansę rozwinąć swoje umiejętności bardziej, niż możemy to zaofiarować my dodała. Uśmiechnęła się przy tym nieznacznie, ale widać było, że jest z jakiegoś powodu dumna. Szkoda, że ona nadal nic nie rozumiała.

Aaa ... A czy mogłabyś powiedzieć coś więcej? wydukała, niepewnym wzrokiem wpatrując się w - jakby zadowolone wciąż, oblicze matki. 

Jesteśmy niemal wszystkie pewne, że otrzymałaś zaproszenie do Akademii odezwała się nagle jedna z jej ciotek lub też kuzynek. Też kiedyś otrzymałam list, który był w podobnego koloru kopercie. Zresztą nie tylko ja. U nas to niemalże, jak tradycja uśmiechnęła się z aprobatą, jakby ta sytuacja była czymś normalnym. Tzw. 'naturalną koleją rzeczy". Czymś, do już niemal czego przywykły, bądź czego się spodziewały. W przeciwieństwie do niej. 

Ale ja chyba nadal nie rozumiem, o co chodzi ... przyznała wreszcie niechętnie, niepewna jak zareagują na jej słowa. Czuła się jednak lekko skołowana. Wiedziała, że Rodzina ma swoje tajemnice, do których nie każda z nich w danym momencie, miała dostęp. Czekała - w miarę cierpliwie - aż uznają, że dojrzała do tego, aby odkryć pewne 'sekrety' lub uzyskać określone informacje.

Weź i przeczytaj Matka podała jej wreszcie różowy prostokąt, trzymany do tej pory w smukłych dłoniach i uśmiechnęła się delikatnie Możemy przecież później wrócić - do rozmowy ... Daj proszę znać, gdy będziesz na nią gotowa. Będziemy czekać dodała, po czym niemal w tym samym momencie, wszystkie postacie wstały ze swych miejsc, aby mogła ... zostać sama - na jakiś czas ...

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy