wtorek, 8 sierpnia 2023

W nieznane ...

Wiadomość, że nagle rezygnuje ze studiów, rozeszła się dość szybko. On sam niespecjalnie chciał 'afiszować się' ze swoją nieoczekiwaną decyzją. 

"Jak widać, pewne informacje docierają do innych, różnymi drogami i za naszymi plecami. Czy tego pragniemy, czy nie." pomyślał, gdy kolejni bliżsi i trochę dalsi znajomi zaczęli go wypytywać o ten wątek. Nikomu jednak nie potrafił wyjaśnić, dlaczego tak naprawdę to robi. Zaczął więc 'zasłaniać się' koniecznością wyjazdu, ale oczywiście powodów takiej decyzji też nikt nie poznał. Snuto więc różne przypuszczenia i temat był 'maglowany' przy najróżniejszych okazjach. Sprawa bowiem wyglądała dość tajemniczo, a wiadomo że ... ludzie lubią odkrywać sekrety. Szczególnie te, należące do innych.

Starał się więc ograniczyć kontakt z tymi, którzy wciąż powracali do tej sprawy. Lekko nawet w duchu zżymał się, że inni wolą interesować się bardziej cudzym życiem, niż swoim własnym. Uważał, że powinni uszanować jego wybór oraz niechęć do tłumaczeń. On sam natomiast zaczął odliczać dni do chwili, w której ... być może tak - można byłoby to w ten sposób określić - rozpocznie nowe życie. Powracał też często do lektury listu, choć niemal już znał na pamięć, jego treść. Od tamtego momentu, gdy czytał go po raz pierwszy, zaczął patrzeć na otaczającą go 'rzeczywistość, w odmienny sposób, niż dotychczas. Dostrzegał rzeczy, na które wcześniej nie zwracał uwagi. Jakby słowa - ale któż mógł być ich nadawcą? - obudziły w nim coś, co trwało jednak sobie, gdzieś głęboko ukryte. Cóż! Dawno wyrósł z dziecięcych wyobrażeń, że jest kimś niezwykłym i może mieć jakąś moc. Niczym bohater różnych filmów z obszaru fantastyki, które nadal lubił oglądać. Teraz natomiast, ponownie odżyły w nim jakieś dziwne nadzieje. Nie chciał więc walczyć z tym uczuciem. Pozwolił mu się owładnąć.

***

Obiecany w liście samochód, podjechał cicho pod jego dom. Gdyby nie fakt, że czekał na niego i co kilka minut wyglądał przez okno na ulicę, być może nawet by go nie dosłyszał. Z biciem serca wziął swój bagaż i odwrócił się do stojących niedaleko ludzi. Kobieta miała smutek na twarzy, który przebijał się wyraźnie przez ... przybrany na tę chwilę, delikatny uśmiech. Nie wiedział, czy starała się dodać sobie nim odwagi, czy może jemu. W jej brązowych oczach widział jednak wyraźnie miłość, która pomagała jej uszanować wybór, jakiego dokonał. Natomiast mężczyzna o niebieskich tęczówkach miał poważną minę. W jego ruchach dostrzegał pewne napięcie. Od tamtej pamiętnej rozmowy, podczas której i tak niewiele się w sumie dowiedział, ich dotychczas bliskie relacje, jakby się ochłodziły. Żadne z nich jednak nie dążyło do tego, aby podjąć wątek.

Chwila lekko się przeciągała, a on nie wiedział, jak ma się pożegnać. Wreszcie przemógł się, mając świadomość, że nie wypada tak długo czekać na siebie temu, kto po niego przyjechał. Spontanicznie objął 'matkę' i ucałował delikatnie jej policzek. Poczuł na nim drobną i słonawą wilgoć. Przytulił ją więc mocniej, a potem się do niej uśmiechnął. Potem podszedł do 'ojca' i też wymienił się z nim uściskiem. Nie chciał mieć w pamięci 'suchego pożegnania'. Ci ludzie przecież byli dla niego ważni, troszczyli się i wspierali go w różnych momentach jego życia tutaj. Dali mu naprawdę bardzo wiele. Trudno było tak się od nich zupełnie 'odciąć'. Choć teraz poniekąd to robił. Wyjeżdżał. Nie wiadomo dokładnie dokąd i na jak długo. Nie był pewien, czy Akademia była czymś takim, jak uczelnia, na którą przyjeżdżali młodzi ludzie z różnych stron, z rzadka wracając do swych domów. Życie studenckie oznaczało też przecież trochę wolności, fantazji, przygód.

***

Zdziwił się trochę, gdy kierowca w ciemnych okularach na nosie i raczej niechętnie odzywający się w trakcie podróży, przejechał przez bramę z napisem "teren prywatny". Spodziewał się, że pojadą prosto na lotnisko. Czyżby mieli jeszcze kogoś po drodze zabrać? W liście w zasadzie nie było wspomniane, o której dokładnie jest lot. Inna sprawa, że więcej tam było tajemnic, niż wyjaśnień. Otrzymał informacje, że ktoś po niego przyjedzie, a potem zawiezie w miejsce, skąd miał odlecieć. Miał nie martwić się szczegółami wyjazdu oraz kosztami, co go oczywiście ucieszyło. To też był jeden z motywów, które zaważyły na jego ostatecznej decyzji. 

Lekko kręta droga pośród dość gęsto rosnących wokoło drzew i krzewów, zakończyła się wreszcie i jego oczom ukazał się widok, którego się nie spodziewał. Kierowca bowiem zaparkował na niedużym placu, na którym stało kilka innych, podobnych samochodów. Z niektórych wysiadali jacyś obcy mu ludzie. Rozglądali się z zaciekawieniem, choć widać było na ich twarzach też zaskoczenie i niepewność. Opuścił pojazd, wziął z rąk małomównego mężczyzny swój bagaż i stanął z boku. Nie był pewny, jak ma się zachować, więc postanowił poczekać na rozwój sytuacji. Musiało być przecież jakieś jej wyjaśnienie. Miał tylko nadzieję, że je otrzyma.

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz