środa, 16 sierpnia 2023

Podobieństwa i różnice ...

Niemal po brzegi jej duszy, wypełniała ją duma. Z samej siebie oczywiście. Nie wszystkie kobiety z jej Rodziny miały szansę otrzymać takie zaproszenie. Było niczym 'przepustka' do tego, aby mieć ciekawsze życie. Może nawet i lepsze niż to, do którego była przyzwyczajona. Nie mogła co prawda narzekać na własną sytuację. Ich Ród wciąż się liczył w tej Krainie. Może właśnie dzięki takim osobom, jak ona.

Uśmiechnęła się zadowolona. Wiedziała, że odziedziczyła po swych przodkach określone moce. Pielęgnowała je w sobie, podnosząc sukcesywnie ich stopień. Może właśnie dlatego dostrzeżono jej starania oraz ambicję. A ona chciała stać się cząstką Akademii, jak jej babka ... jak babka tejże, kiedyś tam. W przeszłości, o czym słyszała nieraz podczas rodzinnych spotkań. Spojrzała na różową kopertę, którą - aby nic się z nią nie stało, podobnie jak i listem - włożyła w przezroczystą 'koszulkę'. Owszem, lubiła pewien porządek i przywiązywała wagę do określonych spraw. Chciała uchodzić we własnych oczach jako ktoś, kogo można było określić mianem: Eksperta ... Profesjonalisty ... 

'Pedanta'? - słowo nagle pojawiło się w jej głowie, wraz z obrazem jednej z Sióstr. Cóż! Były inne, chociaż ... w żyłach każdej płynęła podobna krew - ich wspólnej matki. W przeciwieństwie jednak do niej, tamta była roztrzepana i wciąż 'ładowała się' w jakieś kłopoty. Może dlatego właśnie, mimo że była trochę starsza, nie otrzymała podobnej przesyłki. Co prawda wcale nie wydawała się tym przejmować, ale ... powiedzmy, że świadomość bycia 'tą lepszą' była i tak przyjemna. 

Dzięki temu teraz właśnie, mogła pojawić się na Ziemi. Po raz pierwszy miała okazję być tutaj, całkiem sama. Milutki dreszczyk podekscytowania, przebiegł jej po ciele. Była pewna, że świetnie sobie poradzi, nie gubiąc się, jak jej Siostra. I tak właśnie było.

 

Rozejrzała się ciekawie wokoło. Otoczenie wyglądało całkiem przyjemnie. Nie było tu zbyt głośno, choć oczywiście można było dosłyszeć wyraźnie, dźwięki toczącej się własnym rytmem, codzienności. Uśmiechnęła się lekko, gdy dobiegł ją zapach rosnących niedaleko kwiatów. Po chwili jednak przybrała już inny wyraz twarzy. Nie należało się zbytnio rozpraszać. Miała do wykonania pewne 'zadanie'. Jeszcze raz zlustrowała okolicę. Dostrzegła wreszcie jakiś rządek stojących przy ulicy samochodów. W kilku siedzieli ludzie. Zrozumiała, że jest to jakiś postój taksówek. Tylko, która czekała na nią? Trzeba było rozwiązać tę zagadkę, jeśli nie chciała ... aby odjechano bez niej. Tego przecież by sobie nigdy nie darowała. Zmarnować taką szansę? O, nie!

Zebrała się w sobie i poszła w kierunku zatrzymanych na jakiś czas w ruchu, pojazdów. Spróbowała przywołać pewne siły, które mogłyby wskazać jej, do kogo podejść. Nagle kątem oka zauważyła, że coś odróżnia stojące samochody. Nie było to związane z ich kolorem, czy też marką. Po prostu w jednym, kierowca miał zupełnie opuszczoną szybę. Postanowiła więc szybko, że w pierwszej kolejności podejdzie do niego.

Dzień dobry. Czeka może pan na kogoś? zapytała, podchodząc bliżej. 

Pani ... czeka padła niezbyt głośna odpowiedź.

No tak. Ja właśnie czekam na kogoś. I chciałabym wiedzieć, czy to może jest pan powiedziała, lekko zaskoczona dziwnym komunikatem.

Pani ... owszem, czeka usłyszała znowu lakoniczną wiadomość. Powoli traciła cierpliwość do tego gościa. Zaczynała się zastanawiać, czy powinna była 'zaczepiać' akurat jego. Już zamierzała odwrócić się na pięcie i odejść, gdy nagle drzwi samochodu się otworzyły i po chwili stanęła przed nią ta ... nieznana i lekko gburowata w jej mniemaniu, postać. Była niemal takiego samego wzrostu, jak ona. Powoli sięgnęła do swojej głowy, zdejmując z niej - przekręconą daszkiem do tyłu - czapkę. Spod niej wysypały się czarne jak smoła, poskręcane lekko, kosmyki.

Eee ... jedynie tak mogła teraz zareagować. Tego to się zupełnie nie spodziewała.

Jako rzekłam - parę już razy odezwała się cichym głosem – jeśli już, to raczej ... pani. Choć rozumiem sytuację zaśmiała się niespodziewanie. Pobrzmiewały tam serdeczne i naturalne nuty. Często jestem postrzegana zupełnie inaczej. Trochę się już nawet temu nie dziwię. Gdyby nie długość włosów, trudno byłoby mnie odróżnić od brata .. ha, ha .. śmiała się już teraz otwarcie.

Leciutka 'absurdalność' sytuacji lub też może jednak? śmiech jej jakby - przewodnika - sprawiły, że i ona zdecydowała się, aby odrobinę rozciągnąć swe usta. Nie była - w przeciwieństwie do swej Siostry, specjalnie wyluzowana. Nie miała też prawdopodobnie podobnego poczucia humoru, co ona. Cóż! Może prawdą było, że 'życie brała zbyt na poważnie'.

Pracujesz, jako ... kierowca? odezwała się po chwili, przypatrując się komuś, kto jeszcze kilka minut wcześniej, był dla niej kimś innym. Chyba zaskoczyła ją sytuacja, że kobieta może zajmować się czymś takim, jak ... 'szoferowanie'.

Po pierwsze ... to nie jest moja praca. To jest wyłącznie pewne zadanie, którego się podjęłam. Potrafię prowadzić samochód, a tak się jakoś złożyło, że ... wydawała się zastanawiać, jak ma wytłumaczyć obcej osobie, sytuację. Powiedzmy, że ... zastępuję kogoś. Brat mnie w to wciągnął ... jak zwykle zresztą dodała po kilku sekundach, robiąc odpowiednią do sytuacji minę.

Ona nie wiedziała jakie to uczucie mieć ... brata. Sama go przecież nie miała. Tylko Siostry. Przyjrzała się uważniej stojącej przed nią istocie. Można było przyznać, że jest całkiem atrakcyjna. Miała też w sobie - jakąś moc. Ona to wyczuwała. Określona - ale tajemnicza wciąż dla niej samej - aura, otaczała jej ciało. 

No, dobrze ... wróćmy jednak do wątku odezwała się wreszcie, przerywając milczenie. Czekam na kogoś, kto miał mnie zawieźć w wybrane miejsce. Przekazano mi, że będzie znał drogę i miejsce docelowe, więc mam się specjalnie tą kwestią nie martwić wyrzucała z siebie kolejne słowa, zabarwiając swój głos pewną dozą zniecierpliwienia lub rozdrażnienia. 

Nie ma powodu, aby się tak złościć odparła jej rozmówczyni, rozciągając swoje usta w szerokim uśmiechu. Jakby wyczuła w jej tonie nuty tych emocji, które miała w tej chwili. Ja też czekam na kogoś. Powiedziano mi, że będzie miał przy sobie ... różową kopertę dodała niezbyt głośno.

Mam taką! niemal wykrzyknęła, szperając nerwowo w trzymanym w ręce bagażu.

Mogę ją zobaczyć? jej potencjalny kierowca płci żeńskiej, wydawał się być bardziej spokojny. 

"Jakby chciał ... a raczej jakby chciała poprawiła się w myślach przekazać mi jakąś energię. Może faktycznie niepotrzebnie się irytuję" dopowiedziała sobie samej i wzięła kilka głębszych wdechów. Z pewnością nie zgubiła nigdzie tego, jakże ważnego obecnie, przedmiotu. Miał wypełnić pewną rolę: 'przepustki' lub też może jakiegoś i 'dowodu', że to ona jest pasażerem, na którego tamta czekała. Wreszcie odnalazła to, czego szukała i prostując się z dumą, pokazała różową kopertę.

Widzisz? jakoś tak automatycznie, przekroczyła pewien dystans, zwracając się do kogoś nieznanego, w bardziej bezpośredni sposób. Tamtej jednak to chyba specjalnie nie przeszkadzało.

Owszem, widzę. Teraz mam potwierdzenie, że to na ciebie czekałam odparła tylko, z kolejnym uśmiechem. Powoli sięgnęła do swej głowy raz jeszcze. Tym razem jednak, zdjęła ciemne okulary. Mam na imię Rita powiedziała swym cichym głosem, wyciągając do niej rękę. 

Ona jednak ledwo słyszała słowa. Stała oniemiała, wpatrując się w bursztynowe tęczówki, nieznajomej ... a może teraz, gdy znała jej imię oraz kolor oczu ... już bardziej znajomej, postaci? Tak, teraz zrozumiała. Choćby tę tajemniczą aurę, którą wyczuła wcześniej, ale nie potrafiła nazwać. Miała bowiem przed sobą ... Kobietę Maga. 'Na oko' w zbliżonym do niej samej, wieku. 

Wiedźma odrzekła tylko, podnosząc też swoją dłoń. Trzymała w niej znalezioną wreszcie kopertę o barwie, symbolizującej między innymi - przyjaźń. Jak również uniwersalne szczęście.

No tak ... kto by przypuszczał? No, nie domyśliłabym się ... – roześmiała się nagle wesoło Rita. Kolor waszych tęczówek, jest wyjątkowo charakterystyczny.

Vice versa ... odrzekła szybko, leciutko znowu 'sfochowana'. Miała świadomość, że ... No, nie wszyscy mieli dobre zdanie o takich, jak ona. Był to temat, który niespecjalnie lubiła poruszać. Nie zamierzała się 'tłumaczyć' ze sposobu życia, jaki prowadziły we własnej Krainie. Nikt przecież nie miał tam wstępu, tylko one. Wszelkie więc ważne decyzje były podejmowane w gronie kobiet - matek, babek, ciotek oraz Sióstr. Z innymi magicznymi istotami mogły spotykać się, ale wyłącznie w dwóch miejscach: w Akademii, jeśli były z nią aktywnie związane lub właśnie tutaj - na Ziemi. Dotychczas nie miała okazji zetknąć się z kimś takim, jak Mag. Była szansa, aby 'zweryfikować' posiadaną wiedzę, a może i poglądy.

To prawda! Dlatego powiedziano nam, że mamy nie zdejmować tych 'gogli'. Ale ... niekiedy fajnie jest 'złamać' wybrane zasady, czyż nie?  roześmiała się, któryś tam raz z rzędu. Przypominała teraz trochę ... jej zwariowaną Siostrę, która miała pewien luz, jakiego ona akurat nie czuła.

To może jednak je załóż i ruszymy? zapytała wreszcie, lekko nerwowo przestępując z nogi na nogę. Miała nadzieję, że jakoś przetrzyma podróż z tą odmienną postacią.

Jasne! Wskakuj na miejsce, które chcesz ... no, może tylko nie na fotel kierowcy. Chyba, że znasz drogę Rita mrugnęła do niej, po czym umieściła ciemne okulary na nosie. Po jej twarzy błąkał się lekki uśmiech rozbawienia.

"Mam nadzieję, że nie zawsze jest taka ... 'wiedźmowata' ... i sztywna" pomyślała, zajmując siedzenie za kierownicą samochodu. Liczyła, że trafi się jej bardziej sympatyczna pasażerka. Nie miała jednak wyjścia, jak tylko wykonać zadanie. Jakoś wytrzyma te kilka godzin. Nie muszą się kumplować. W Akademii można było spotkać całkiem spore grono tych, które miały tajemniczo zielone oczy. Jak ta właśnie.

[ fragment ]


#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz