piątek, 11 sierpnia 2023

Zajmij miejsce ...

'Wydostała się' wreszcie z przestrzeni, która ją jednak - lekko przytłaczała. Miała jednocześnie świadomość, że 'powinna' - stać się, cząstką ich Rodu. Była wszak jego Przyszłością. Przekazywały sobie nawzajem wiedzę, którą nie tak łatwo było pozyskać. Wynikała głównie z obserwacji, doświadczeń, ale również i wiary w to, że informacje otrzymane od najbliższych, są prawdziwe. Nie chciały oczywiście 'konkurować' - w żaden sposób - z Akademią, stworzoną przez Magów ... może tylko? przy delikatnym wsparciu Aniołów, które ... - niewykluczone, że nie do końca ufały pewnym wyborom Kogoś, kto sam je 'powołał do życia'. 

Określone 'przekazy' były sprawdzone, więc nie wymagały, aby je od nowa udowadniać lub testować. Choć czasem 'korciło ją', aby to zrobić. Znaleźć swój własny, a nie 'narzucony' w jakiś sposób przepis. Choć jednocześnie zdawała sobie sprawę, że w pewnych obszarach nie czuje się dobrze. Jak choćby właśnie dziś, gdy znowu otrzymała zadanie sporządzenia określonej ... 'potrawy'. Owszem, można byłoby użyć tego określenia w tym przypadku. Niekiedy była rodzajem wywaru, innym razem 'eliksirem', a bywało też, że po prostu? zwyczajnym, ale smacznym posiłkiem. Takowy również miał prywatną moc.

Wiedziała, że tylko 'praktyka' uczyni ją bardziej obeznaną w wybranych tematach. Jeśli chciała 'wypełnić swój los', tudzież jakieś tam ... może nawet 'zobowiązanie' wobec Rodu, musiała ćwiczyć. Choć nie zawsze miała na to chęć. Pewne kwestie niespecjalnie ją interesowały.

***
Szła, znaną dobrze drogą do domu, starając się delektować chwilą. Wieczorna aura była wyjątkowo przyjemna tego dnia. Mogła być pewną rekompensatą za czas, który nie był dla niej łatwy. Oderwała więc myśli od tego, co jeszcze niedawno wprawiało ją w niezbyt dobry humor. Wdychała okoliczne zapachy. W niemal wszystkich mijanych ogródkach, kwitły kwiaty. Różnorodne, gdyż mieszkanki domostw, odgrodzonych od siebie nawzajem uroczymi drewnianymi płotkami, miały własne preferencje. Ta różnorodność - kolorów, zapachów, rodzajów roślin - bardzo się jej podobała. Budziła ciekawość. Pozwalała odczuwać odmienne emocje. Takich pragnęła. Nie lubiła stagnacji. Oczekiwała, że w jej życiu coś będzie się działo. 

Później, gdy wracała wspomnieniami do tej właśnie chwili i tych myśli, zadawała sobie pytanie, czy ... przypadkiem 'nie sprowokowała' Wszechświata. Może on miał jakieś monitory, na których obserwował podlegającą mu od jakiegoś czasu, przestrzeń? Dlaczego jednak zwrócił uwagę akurat na nią? Nie uważała się przecież, za specjalnie ciekawą Wiedźmę. Ot, taką raczej 'zwyczajną', których nie brakowało przecież w jej Krainie. Wykonywały swoje 'profesje' z większym lub mniejszym zapałem. Żyły  obok siebie, starając się jednak jakoś wspierać. Miały w końcu tylko siebie - 'kobiecą energię'.

***
Otworzyła wreszcie drzwi rodzinnego domu i - starając się być jak najciszej - weszła do środka, zapalając jedną z lampek. Dawała przyjemne światło i nie raziła w oczy. Wprowadzała też całkiem sympatyczny i bezpieczny nastrój. Lubiła taki. Potrzebowała go może? - dziś chyba jeszcze bardziej, niż zwykle. Pokonywała więc kolejne metry - otulana delikatnym półmrokiem, aby dotrzeć do swego pokoju. Chciała - choćby nawet na krótką chwilę - położyć się na łóżku, odprężyć i wyciszyć - po tym wyjątkowo męczącym dniu. 

Okazało się to jednakże ... niemożliwe. W jej 'azylu' usadowiła się bowiem matka, wraz z kilkoma najbliższymi kobietami z Rodziny. W ręku trzymała różową kopertę, a jej twarz miała zagadkowy wyraz. Podobnie, jak i pozostałych. Zdziwiona spojrzała na nie, próbując dociec, jaka była przyczyna tego ... 'zgromadzenia'. Urodziny już miała, a inna okazja jakoś nie przychodziła jej do głowy.

Witajcie! wydusiła wreszcie z siebie jakieś słowo, które mogło być odpowiednie na tę chwilę. Choćby na początek. Mamo! Czy coś się stało? postanowiła jednak nie zwlekać, tylko jak najszybciej wyjaśnić tę zaskakującą dla niej, sytuację.

Można byłoby tak rzec odezwała się jej rodzicielka, wymieniając dziwne spojrzenia z pozostałymi przedstawicielkami Rodu. Myślę, że ... dostąpiłaś pewnego zaszczytu. Masz szansę rozwinąć swoje umiejętności bardziej, niż możemy to zaofiarować my dodała. Uśmiechnęła się przy tym nieznacznie, ale widać było, że jest z jakiegoś powodu dumna. Szkoda, że ona nadal nic nie rozumiała.

Aaa ... A czy mogłabyś powiedzieć coś więcej? wydukała, niepewnym wzrokiem wpatrując się w - jakby zadowolone wciąż, oblicze matki. 

Jesteśmy niemal wszystkie pewne, że otrzymałaś zaproszenie do Akademii odezwała się nagle jedna z jej ciotek lub też kuzynek. Też kiedyś otrzymałam list, który był w podobnego koloru kopercie. Zresztą nie tylko ja. U nas to niemalże, jak tradycja uśmiechnęła się z aprobatą, jakby ta sytuacja była czymś normalnym. Tzw. 'naturalną koleją rzeczy". Czymś, do już niemal czego przywykły, bądź czego się spodziewały. W przeciwieństwie do niej. 

Ale ja chyba nadal nie rozumiem, o co chodzi ... przyznała wreszcie niechętnie, niepewna jak zareagują na jej słowa. Czuła się jednak lekko skołowana. Wiedziała, że Rodzina ma swoje tajemnice, do których nie każda z nich w danym momencie, miała dostęp. Czekała - w miarę cierpliwie - aż uznają, że dojrzała do tego, aby odkryć pewne 'sekrety' lub uzyskać określone informacje.

Weź i przeczytaj Matka podała jej wreszcie różowy prostokąt, trzymany do tej pory w smukłych dłoniach i uśmiechnęła się delikatnie Możemy przecież później wrócić - do rozmowy ... Daj proszę znać, gdy będziesz na nią gotowa. Będziemy czekać dodała, po czym niemal w tym samym momencie, wszystkie postacie wstały ze swych miejsc, aby mogła ... zostać sama - na jakiś czas ...

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz