sobota, 18 grudnia 2021

Tropem niebezpiecznych marzeń ...

Każdy z nas miewa własne fascynacje. Dotyczą one odmiennych obszarów i mają różne natężenie. Niekiedy są tak ogromne, że nie wahamy się zaryzykować, aby osiągnąć to, o czym marzymy. Stajemy przy stole i czekamy na swoje karty, niczym wytrawni gracze ...

Tak było chyba poniekąd z autorem książki, której tytuł brzmi: "Na przemytniczych szlakach. Podróże przez Azję i Europę". Pan Dariusz Hieronim Stobiecki napisał bowiem na początku swojej publikacji:

"(...) Byłem na urlopie dziekańskim, a zawsze chciałem polecieć do Indii i Nepalu na nieco dłużej. Studiowałem etnologię i zajmowałem się buddyzmem tybetańskim, interesowałem się także hinduizmem, a ponadto etnografią i historią tych rejonów Azji. Co więcej, jak okazało się trochę później, lubiłem tam przebywać, zwłaszcza w samym Nepalu. Żeby lepiej i głębiej poznać ten świat, zdecydowałem się na dosyć karkołomne przedsięwzięcie - mianowicie zostałem przemytnikiem (...)"

Przyznacie, że to dość zaskakujący sposób, aby realizować swoje marzenia. Tym niemniej okazuje się, że możliwy, jeśli ma się ku temu pewne - powiedzmy 😉 - predyspozycje oraz umiejętności. A tych naszemu rodakowi wszak nie brakuje. Wraz z nim wkraczamy na ścieżki, których raczej nigdy byśmy nie wypróbowali, jak sądzę. Któż z nas by się odważył na tego rodzaju eksperymenty? Kto miałby wystarczające 'psychiczne przygotowanie' - aby sprostać wyzwaniom, wiążącym się ze stresem, wynikającym z podejmowanego ryzyka? Może to jednak ta fascynacja wschodnią religią okazała się pomocna? Chęć zgłębienia tajemnic, które na pozór są na wyciągnięcie ręki, ale ... pozostają wciąż pewnym sekretem .. Oczywiście, możliwym do odkrycia, jeśli wykażemy się wystarczająco dużą ciekawością, bądź motywacją do eksplorowania nowych dla nas obszarów? Chociażby tego ... związanego z medytacją i osiągnięciem pewnego 'oświecenia'? Nie potrafię na tę chwilę znaleźć odpowiedzi na te pytania ... tym niemniej - wracając do wątku 😁 ..

Poznajemy - w zasadzie z pierwszej ręki - 'przemytniczy fach' oraz sposoby radzenia sobie w różnych sytuacjach. Niewątpliwie spryt, kreatywność oraz dobra znajomość języka angielskiego były podczas tych podróży bardzo przydatne dla głównego bohatera opowieści. Trzeba było przecież znaleźć rozwiązanie na bezpieczne przewiezienie określonych towarów - a to była zarówno elektronika, jak i złoto oraz haszysz. Omg! Różne 'towary' i drogi, aby dostarczyć je na miejsce przeznaczenia. Przeważnie nie tak proste, jak by się wydawało, mimo że ... "przemytnicza siatka" miała pewne wypracowane własne sposoby oraz testowała te nowe. Nie zawsze jednak dało się wszystko przewidzieć i zaplanować. Niekiedy  - to się zdarza - niespodziewane okoliczności miały wpływ na określone zdarzenia. Takim okazała się pewna wybrana trasa, która doprowadziła Autora do ... ???

Jeśli zerknąłeś Czytelniku na udostępnione zdjęcie, zapewne to wiesz .. nawet jeśli jeszcze nie przeczytałeś książki. Tak! ... do Centralnego Więzienia Tihar .. 

"(...) 'Kiedyś musiało tutaj być zupełnie inaczej' - pomyślałem, gdy po wszystkich procedurach administracyjnych związanych z przyjęciem nas do więzienia zostaliśmy już doprowadzeni do celi. Nie była to jakaś ciasna klitka, lecz stosunkowo duże pomieszczenie na dodatek z dosyć długim i szerokim przedsionkiem. Mieszkałoby się tu całkiem dobrze jak na więzienie i to jeszcze w Indiach, gdyby nie panujące tutaj spore przeludnienie: na powierzchni około piętnastu metrów kwadratowych przebywało już czterech więźniów. Razem z nami zrobiło się tłoczno (...)"

Szczęśliwie dla bohatera tej opowieści, nie był to taki straszny czas .. nawet jeśli trwał ? rok, jeśli dobrze pamiętam .. ha, ha .. Nie pierwszy raz spotykam się z tezą, że nawet tracąc jakąś cząstkę wolności, możemy zachować w jakimś stopniu niezależność. W tym przypadku jednak nie chodziło zupełnie o nauki Wschodu, czyli osiąganie 'nirwany'. Choć zdarzało się tego doświadczać także mieszkańcom więzienia. Okazuje się, że - jak lubił przytaczać Autor z pewnym rozbawieniem zazwyczaj ... "Anything is possible in India" ... Jeśli oczywiście mamy trochę tego wspomnianego farta, czyli .. koneksje, znajomości, możliwości .. 

Intrygujące są  - cóż! każdy z nas może mieć własne #fascynacje 😎 - dla mnie motywy działania innych osób. Podejrzewam, że ja ... 😁 po takich doświadczeniach, dałabym sobie spokój z 'przemytniczym fachem'. Być może ... ??? część z Was też. Autor jednak miał inne spojrzenie na ten proceder. Niewykluczone, że potraktował go wyłącznie, jako nowe doświadczenie. Coś, co przyniosło mu pewną wiedzę o obowiązujących w tym świecie zasadach. Nie zrezygnował ze swoich poczynań. Szukał alternatyw i .. znalazł je, jak się okazuje - o czym można dowiedzieć się na kolejnych stronach wspomnianej książki. 

Doceniam - jako Czytelnik i .. osoba zauroczona magią słów - sposób narracji .. Opowieść jest bowiem przetykana nie tylko wiedzą o kontynencie niby mi bliskim .. Europa wszak styka się z Azją .. ma w sobie też trochę humoru lub pewnej interesującej ironii, mającej - jak podejrzewam - swoje źródło z poczynionych obserwacji otoczenia. Możemy bowiem zwiedzać świat, jako turyści i widzieć tylko wybrane aspekty danej przestrzeni. Jak dowiadujemy się z publikacji .. choćby Indie mają różne oblicza. Miasta i zabytki historyczne posiadają własną magię i urok, ale! ... istnieje też  - inne życie 😈 - ukryta prawda o tym kraju. Nędza, brak możliwości wyrwania się z tzw. "zaklętego kręgu".

"(...) Koło muru wzdłuż P D'Mello Road, na której znajdowało się biuro adwokata, oglądałęm slumsy podobne do tych z Kalkuty (...) Po drugiej stronie istniał już inny świat. Przy długim murze masa bezdomnych prowadziła codzienne życie pod plandekami chroniącymi tych biedaków przed deszczem i słońcem. Myli się obok ulicy, a to przy pompach, a to polewając na siebie wodę z plastikowych pojemników, później pichcili coś nad małymi ogniskami. Sceneria rodem z filmów katastroficznych (...)"

Autor tejże niezwykle ciekawej historii urzekł mnie swoim poczuciem humoru. Były momenty, gdy uśmiechałam się, czy też spontanicznie wybuchałam śmiechem. Jego opowieść jest naprawdę niesamowita. Dodatkowy plus - ja akurat doceniam ten pomysł - za umieszczenie zdjęć, zrobionych przez Pana Dariusza w trakcie jego podróży. Są czarno-białe, ale posiadają pewien magiczny klimat lub wymiar. Rzadko spotyka się książki, w których oprócz słów, znajdują się także fotografie. Tego jednak nie wyczytacie z okładki, która jest zaprezentowana na poniższym zdjęciu. 

Owszem, wśród innych Partnerów Medialnych widać na niej mojego Motyla - co niewątpliwie jest dla mnie pewną nobilitacją. Nie o to jednak chodzi. Opisy są wyłącznie jakąś tylko cząstką tego, co kryje w sobie dana opowieść, zapisana literami na kartkach. Mogą wzbudzić zainteresowanie daną publikacją oraz zachęcić do zapoznania się z nią. Jednak to ci, którzy mieli okazję przeczytać całość, mają wiedzę na jej temat. Mogą - w zależności od własnych odczuć - polecać, czy też rekomendować. Ja chciałabym zrobić to, choć oczywiście jest to wyłącznie moje subiektywne odczucie. Cieszę się, że #WydawnictwoAlterNatywne po raz kolejny wyszło z propozycją, abym objęła patronatem medialnym książkę, która nosi ich znak. To było dla mnie interesujące, czytelnicze doświadczenie. Napiszę więcej .. ta publikacja stanie oczywiście obok innych, na półce mojego regału. Z przyjemnością jednak, sięgnę po nią za jakiś czas, aby na nowo odkryć w niej coś dla siebie oraz będę czekać na kontynuację. Cóż! mam pewien osobisty "niedosyt", jako odbiorca treści. Ostatnie zdania bowiem brzmią tak:

"(...) Byłem w drodze do Singapuru, który miał się stać moim domem na kilka następnych lat. Ponownie leciałem ku swojemu nieznanemu przeznaczeniu."

Przypomnę jeszcze może najistotniejszej informacje:

Tytuł: "Na przemytniczych szlakach. Podróże przez Azję i Europę."
Autor: Dariusz Hieronim Stobiecki
Wydawnictwo: WydawnictwoAlterNatywne
Pierwsza korekta: Aleksandra Bernecka
Druga korekta: Karolina Hamkało

#piszęBoLubię .. #książki #opowieści #przygody .. oraz czytanie na oraz pod .. ha, ha .. kocykiem 😁

UWAGA! Uwaga! .. gdyby Ktoś z Czytelników niniejszej publikacji miał chęć zdobyć ... może nie złoto, ale tę oto książkę, to .. Polecam zajrzeć na mój fanpage 

 

sobota, 11 grudnia 2021

The song should have ... ???

Some years ago i invent new cultural project. It was called "Play with song" = #ZabawaZpiosenką in Polish. Not all our ideas can realized in chosen time. Sometimes we should hide them .. and be more patient. It's smart to wait for good moment. Maybe it's coming .. ??

Keep yours fingers, please .. for dreams ...

 

😁😁😁😁😁😁😁😁😁

i saw the squirrel … la, la
some people think that
it means .. luck … like -
we could get sign of happyness ...

i saw the black cat … la, la
some people say that
it means … bad luck … like -
colour could be so important ...

i saw the beginers … la, la ..
some persons think that
they have some … more luck … like -
it could be gift for inside motivation

i saw the old people .. la, la
some of them are alone and poor
they have rather bad live … like -
couldn’t diserve for something good

i saw myself finally .. la, la ..
and some changes at my face
do i have luck or maybe not? … i’d like
to say .. sometimes … it depends .. 

Warsaw, 11.12.2021


 

#piszęBoLubię

 

niedziela, 28 listopada 2021

Co jest Baśnią, a co już! Grozą?

 – W co .. ty .. znowu! .. ze mną .. po-grywasz?! – cedził słowa przez zaciśnięte Złością ... i tak wąskie usta. Zastanawiała się, jak te powiązane ze sobą litery ... potrafią wyślizgnąć się z takich - zamkniętych bram - warg. Stosowały jakieś oliwki może? Czy lśniły potem od nich, czy ... ich ochronna moc działała tylko na czas przeprawy. – Nie obchodzi mnie .. kur-R-a! jak sobie poradzisz. Zasady tej gry były jasne od początku. W sejfie leży wciąż ta twoja ... czerwona teczka, w której .. sama dobrze wiesz, co się znajduje. Dowody. Papiery. Haki .. Nazewnictwo nie jest istotne, gdyż używamy różnych języków. Dobra! może i nie znamy się jednak! wystarczająco dobrze, aby ... – zawiesił nagle głos, a jego wzrok nabrał jakiegoś mętnego koloru. Nie była pewna, czego jest właściwie świadkiem. "Czy to jakiś  - przygotowany pod tzw. publiczkę - proces przemiany? Chwila dobrze wystudiowanego wizjonerstwa? Czemu niby miało to służyć? ..." – myśli zawirowały jej w głowie. Niespokojnie krążyły jak ptasie stado, wzburzone - tym razem informacjami zebranymi z innej przestrzeni. Nagle odczuła lęk. Przed tym czymś nieznajomym. Tym, co może za chwilę nastąpić. Ostrzegawczy dreszcz przebiegł przez jej ciało. Był jak sygnalizacyjna, pulsująca lampka. Szybko zakończył swój bieg, po czym bez skrępowania osiadł tam, gdzie było mu najwygodniej. W jej głowie. Wiedziała, że na podjęcie jakiejkolwiek decyzji, czasu ma niewiele.

Coraz więcej przestrzeni zaczął obejmować - rozdmuchany jego zachowaniem i słowami - żar popłochu w jej oczach. Poczuł się nieswojo. Nie zamierzał jej przecież straszyć. Wydawało mu się tylko, że ... i jej - jak pozostałej części zespołu wysłanego na tę misję - należy pokazać, kto trzyma tutaj władzę. To, co robił z oczami, to ... był taki 'trik', który w zasadzie wynikał z jego słabości. Ułomności może. Tak przynajmniej patrzył na tę kwestię, gdy był dzieckiem. Zrobił z tej dziwnej 'umiejętności' swój atut. Ilu jednak jemu podobnych nie potrafiło znaleźć rozwiązania podobnej sytuacji? Zapewne wielu nie dało rady pokonać własnych demonów. Strachów. Lęków. Mieli nadzieję, że po tamtej stronie czeka ich lepszy świat. Kolejna szansa, którą na pewno wykorzystają. Tyle tylko, że ... zapominali o ważnej zasadzie. Każde wcielenie wpływało na to następne. Nie można było 'przeskoczyć' sobie do lepszego świata, gdy ten poprzedni zostawiało się w ruinie. Tak to nie działało. Moc lubi mieć pewien spokój. Dąży do równowagi. Nie lubi zbyt częstych wahań nastroju .. choć nudy to też Ona nie lubi ...

[ fragment  #WitchesSeries ]

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Odkąd pamiętam, lubiłam "bywać sobie tu i tam". Rodzina żartowała sobie ze mnie, nazywając "PoWsinogą" .. kto wie? może jako Dziecko miałam lepszą orientację przestrzenną, niż teraz? Drzemie we mnie bowiem jakaś trudna do wytłumaczenia sympatia do zabaw lub gier, które kiedyś nazywane były "podchodami". Potem chyba zyskały status "gry miejskie", ale .. zasady były podobne. Była określona trasa (mapa), zadania do wykonania oraz 'pomoce' w formie wskazówek. Różnego rodzaju. Dobrze było mieć wtedy w Drużynie łebskich "ludziów". Byli trochę jak Liderzy, z którymi można przejść zwycięsko ... niemal każdą trasę. Takich, na których można liczyć. Niemalże w każdej sytuacji. To daje pewien komfort .. bezpieczeństwo .. zachęca też czasem do .. większej aktywności .. Człowiek myśli: "jeśli oni mogą, to ja też" - taka postawa jest z pewnością godna pochwały. To skojarzenie z podchodami i trasą doprowadziło mnie do koncepcji, która zakłada, że ... taka trasa może przypominać lekko scenariusz lub też harmonogram .. plan może .. 'rozkład jazdy' - jak żartują niekiedy. Miałam oczywiście swój plan na to wydarzenie, które odbyło się w przestrzeni lokalu o nazwie Sterta Scen. Znalazłam Partnerów Projektowych oraz Sojuszników, którzy własnymi pomysłami i energią, tworzyli go razem ze mną. Takie doświadczenia projektowe lubię i cenię sobie najbardziej. Zespół to trochę jak 'tymczasowa rodzina'. Powinniśmy zatem dzielić się tym, co mamy. Tak właśnie było. Wszystko zaczęło się układać w całość, o której wcześniej nie marzyłam.  

Plakat promujący wydarzenie
projekt graficzny: Motyl&Kabardini
 

Udało mi się, dzięki wsparciu z różnych stron (miast) Polski .. Otrzymałam także tę konkretną i namacalną pomoc - finansową (dzięki Drodzy za wpłaty na tamtą akcję) .. ale również tą duchową, którą trudno zmierzyć .. na którą można odpowiedzieć wyłącznie tym samym. Jestem gotowa na 'rewanż' Drodzy .. ja osiągnęłam obrany cel - zakończyłam ten projekt z poczuciem pewnego zadowolenia, choć oczywiście ... improwizacji też nie brakowało .. za mało natomiast - jak na moje oczekiwania - dotarło osób. Wierzę jednak, że Ci, którym udało się znaleźć w przestrzeni lokalu, dobrze się bawili.

zdj. Daniel Sagalovski => https://www.facebook.com/SDanidroid

Pierwsza część wydarzenia pt. "Czy to jeszcze Baśń, czy już Groza?" (ten tytuł wymyśliła Monika z #Kabardini) .. zakładała moją rozmowę z Anną. Umówiłyśmy się, że nie będę przesyłać żadnej długiej listy pytań, tylko podam ogólnie zagadnienia, które chciałabym poruszyć. Bywałam wcześniej na spotkaniach autorskich, na których gościła. Tych, organizowanych przez różne osoby. W głowie klarował już mi się - na bazie zasłyszanych od Anny odpowiedzi na zadane przez kogoś innego, pytania - pomysł na ... zaiste! Autorskie Spotkanie. Takie, które przebiegnie według mojej wizji, czy też scenariusza. Wiedziałam, że chcę zorganizować je w zupełnie inny sposób, niż jest to w zwyczaju. Chciałam, aby uczestnicy poznali Annę z różnych perspektyw. Przede wszystkim oczywiście, jako - części z Was też na pewno - znaną w kręgu autorów piszących teksty mieszczące się w gatunku Grozy, pisarkę. Autorkę dwóch powieści. Debiut z marca 2020 "Diabeł zza okna" oraz kolejna pozycja ciesząca się podobnie wielkim zainteresowaniem wśród znawców gatunku - "Kuklany Las" (kwiecień 2021). Próbowałam wypytać moją Rozmówczynię i Gościa Specjalnego zarazem, o plany na przyszły rok, ale ... rozumiem, że potrzebujemy niekiedy zachować dla siebie pewne sekrety. Bądź wstrzymać się przez jakiś czas z ogłoszeniem ich publicznie. Zastanawiałyśmy się razem z publicznością - choć zabrakło czasu na pytania właśnie od Uczestników, za co przepraszam .. - ile właściwie jest w jej twórczości Baśniowości, a ile tytułowej Grozy. Oraz z czego to wynika. Anna ma niezwykły talent do tworzenia ciekawych i zagadkowych opisów. Proste sytuacje nabierają za pośrednictwem pisanych przez Nią słów, nowych wymiarów. Dostrzega to, czego inni nie widzą, bądź postrzega to inaczej i potrafi o tym interesująco opowiedzieć. Właśnie w swoich książkach. A że te Jej opowieści rozbudzają niektóre nasze lęki albo strachy? Myślę, że każdego Autora może cieszyć fakt, że wzbudza swoją literaturą określone emocje. 

zdj. Daniel Sagalovski

zdj. Daniel Sagalovski

Anna nie tylko ciekawie pisze. Fragment powieści, którą debiutowała, przeczytała swoim niezwykłym głosem ... Pani Ilona Chylewska. Aktorka teatralna (kiedyś blisko związana z Teatrem Roma .. obecnie z Teatrem Wielkim Opery Narodowej). Oczarowani byliśmy wszyscy, łącznie z samą Autorką, która .. przyznała potem, że doznała własnych emocji, słuchając .. niby znanego sobie tekstu. Mój Gość jednak woli iść do przodu i przyznał, że po wydaniu każdej z napisanych książek .. czuje się tak, jakby zamykała pewien etap .. drzwi do .. zachowując oczywiście klucze, ale .. nie korzystając z nich zbyt często. Anna to dusza Włóczykija. Lubi sobie wędrować niespiesznie i trochę tak "bez celu". Inspirację do pisania czerpie często z takich właśnie podróży. Jak się okazało bowiem, kanwą każdej z książek było określone miejsce. Było jak impuls, który zainicjował dalszy ciąg zdarzeń. Ważne jest jednak, aby zachować pewną dyscyplinę w pisaniu. Określić sobie pewne ramy i zasady pracy. Aby się nie zatracić, bo życie poza opowieściami w głowie Autora istnieje. To ono zresztą jest największą inspiracją do dalszych poszukiwań. Osoby przybyłe do lokalu, mogły posłuchać też kilku zabawnych opowiastek ze świata osoby piszącej. Tak! Niekiedy wydaje się nam, że znaleźliśmy cudowne słowa, takie które dadzą nam literacką chwałę. Nawet zapisujemy je w środku nocy, bo .. Cóż! taki notes z długopisem to takie trochę "must have" każdego, kto chce iść tą drogą liter. Życie weryfikuje niekiedy nasze wyobrażenia i to .. co jeszcze może O-lśniło w po-Mroku nocy ... w świetle dnia wygląda już mniej wspaniale ..

zdj. Daniel Sagalovski

zdj. Daniel Sagalovski

zdj. Daniel Sagalovski

Anna Musiałowicz to Kobieta o różnych zainteresowaniach. Zapomniałam zapytać o tę grę w szachy, niestety .. Zdążyłam jednak - poniekąd zgodnie z harmonogramem - zaprosić na scenę inną Ciekawą Kobietę. Partnerkę projektową Anny, o imieniu Beata. To poniekąd właśnie imiona nadały nazwę temu, czym zajmują się wspólnie Dziewczyny. Każda z Pań bowiem .. nosi w sobie pasję do ozdabiania - w tym wypadku ubrań, z przewagą damskich części garderoby. Konkretnie sukienek. Każda z nich - nie za sprawą różdżek, tylko drzemiącego w dłoniach Anushki i Betushki - talentu oraz też wewnętrznych wizji .. staje się wyjątkową kreacją. Jedyną w swoim rodzaju. Urzekły mnie te stroje. Oglądałam zdjęcia z pokazów i wystaw. I oczywiście zapragnęłam, aby choć namiastkę tej twórczości mojego Gościa spoza Warszawy, także pokazać. Udało mi się to, choć .. były momenty zwątpienia. Sam mini-pokaz miał bowiem trwać zaledwie 10-15 minut. "Kto będzie chciał podarować mi kilka godzin ze swojego dnia na te kilka minut 'chwały' na scenie?" – rozmyślałam ponuro w czterech ścianach pokoju w środku bezsennych nocy. 

Powinnam była bardziej wierzyć .. i ufać moim Przyjaciołom, którzy nie zostawili mnie samej w tym projekcie. Nagle okazało się, że SZEŚĆ Pań, z których nie znałam połowy .. zgodziło się wystąpić w roli Modelek. Taką też stała się Pani Ilona Chylewska. Fantastycznie mieć tyle talentów w tak drobnej postaci. Przyjemnie było podglądać przygotowania do pokazu. Oglądanie sukienek, z których każda kolejna wywoływała jakiś przynajmniej 1-2 odgłosy zachwytu. Fakt! Mimo, że preferuję spodnie, to ... ta stworzona na nowo (Dziewczyny z projektu Anushka&Betushka wykorzystują dostępne ubrania, więc .. trochę też działają w stylu #eko .. ) kolekcja takiej niepowtarzalnej odzieży dla Kobiet .. także Wiedźm, bo .. pokazowi towarzyszyła trochę gotycka muza .. zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sądzę, że nie tylko na mnie. Zerknijcie proszę, jak macie chwilę, na udostępnione mi zdjęcia ... ( Podziękowania ślę do Daniela)

zdj. Daniel Sagalovski

Lubię to wspólne zdjęcie .. Modelki wraz z Autorkami .. 

zdj. Daniel Sagalovski

To nie był jednak koniec niespodzianek, przewidzianych na ten wieczór. Tą ostatnią część pomogli mi przygotować w tajemnicy wielkiej .. Przyjaciele ze Słonecznej Rodziny. Anna chyba była prawdziwie zaskoczona, gdy zapowiedziałam na scenę mojego Kolegę Vłodka i męski skład Ekipy #SunsetBulvar .. 

zdj. Daniel Sagalovski

zdj. Daniel Sagalovski

zdj. Daniel Sagalovski

zdj. Daniel Sagalovski

zdj. Daniel Sagalovski

zdj. Daniel Sagalovski

Sądząc z obserwowanych reakcji uczestników spotkania .. Artyści wzbudzili sympatię. Mnie bardzo się podobało. Żal było opuszczać gościnną przestrzeń. Nawet jeśli w głowie już miałam - trochę może jak Anna - myśl, że wrócę tu za tydzień .. na imprezę #WiedźmowePARTY pt. #BlackFRIDAY organizowaną ponownie z moją Projektową Partnerką Moniką z #Kabardini .. ale to już zupełnie inna historia .. 

zdj. Daniel Sagalovski


PODZIĘKOWANIA ślę do mężczyzny o imieniu Daniel.
Znajdziecie jego prace na jego profilu = FEJS ...
Udostępnione zdjęcia otrzymałam bez żadnej obróbki - nadmienię może dla ścisłości .. dla Zainteresowanych tą informacją.

#piszęBoLubię #SUBIEKTYWNArecenzja #myDREAMof ..  #WitchesSeries