sobota, 28 sierpnia 2021

... nie igraj z ...

Teraz już oczywiście, trudno byłoby jej umiejscowić w kalendarzu, tamten pamiętny dzień. Nawet jeśli dla niej okazał się przełomowy. Na swój sposób. Podskórnie jednak czuła, że ... nadszedł trochę może za późno. A może to tylko czas jakoś tak nagle! - od bliżej nieokrślonego momentu - nabrał innego zupełnie wymiaru. Biegł zupełnie inaczej. "Meta" była tak blisko przecież.

To był z pewnością! Jeden z najlepszych okresów w jej życiu. Nie przypuszczała, że ten plener może okazać się tak fantastyczny. To miejsce. Tak! Wyczuła jego magię. Tchnęła z każdego niemal zakamarka. Czasem czaiła się wśród roślinności. Niekiedy nadpływała z pobliskiego jeziorka, które oczarowało ją od chwili, gdy stanęła na jego brzegu. Lśniło w promieniach słońca. Szeptało coś. Miało jakieś własne tajemnice, które zapragnęła poznać. Zakochała się w tafli wody, która żyła. Zmieniała się każdego dnia. Była niemal jak ... przysłowiowa Kobieta. Kusiła i odpychała. Czarowała i uwodziła, by nieoczekiwanie pokazać zupełnie inne oblicze. Mroczną głębię, która mogła wciągnąć na zawsze tych, co byli zbyt nieostrożni bądź też ... łatwowierni. Bądź zbyt pewni siebie. Jeziorko stało się jej ulubionym miejscem. Przesiadywała tam często, delektując się jego widokiem o różnych porach dnia. Nie była jednak gotowa, aby na jego brzegu postawić swoje sztalugi. Szczęśliwie dla niej, tematyka prac była dowolna. Mieli inspirować się otoczeniem i "po prostu malować". Choć oczywiście były to niejednokrotnie próby odtworzenia własnych, wewnętrznych odczuć. Tego, co w danym momencie zobaczyli. Najciekawsze było dla niej jednak to, że ten plener niczego nie narzucał uczestnikom. Nie było określonej liczby prac, jakie mieli stworzyć i z których niejako, należało się potem "rozliczyć", jeśli chciało się uzyskać zaliczenie. Gdy zrozumiała zasady, poczuła wdzięczność do swojego promotora. A zarazem wstyd. W pamięci wciąż bowiem tkwiło - jak zadra - wspomnienie tamtej ich rozmowy. Jakże wtedy była wściekła! 

Poczuła nagle, że ponownie zaczynają ją "palić" lekką czerwienią uszy. Jakże dziecinne było jej zachowanie. Panowanie nad wewnętrznymi emocjami jednak, nigdy nie było jej mocną stroną. Tliło się w niej jakieś 'zarzewie buntu'. Czyżby urodziła się jakąś ... wojowniczką?! Może tak właśnie było, gdyż ... od początku musiała walczyć o swoje życie. Nie była niestety wyczekiwanym dzieckiem. Bywa, że Los drwi sobie z naszych planów życiowych. Odsunęła na bok myśli, które wkraczały na inne tory. Kiedyś przyjdzie czas, że się nimi zajmie. Nie dziś jednak. W ogóle nie była na to gotowa. Czuła się wystarczająco zagubiona. Cieniutkie nitki wspomnień zaczęły się splątywać w coś, czego nie zamierzała tworzyć. Wciąż uczyła się asertywności. Także wobec siebie samej. Skupiła się na wątku, który potrzebowała przemyśleć. Wiedziała, że musi uporać się z pewną partią swoich uczuć. Przepracować je. Oswoić. To była szansa, aby ... co? by mogła znowu odzyskać spokój duszy i skupić się na tym, o czym zawsze marzyła. Malowaniu.

 

– Jak pan mógł mi to zrobić?! – nie bacząc na osoby stojące przed jego pokojem, ani te w środku, wtargnęła jak burza do jego gabinetu. Zwykle działała spontanicznie - czyli pod wpływem określonego impulsu, natychmiast przechodziła do działania. Próbowała ? z tym walczyć, ale ... może nie miała jednak wystarczającej motywacji, aby chcieć wyrobić w sobie pewne przydatne nawyki. – Dlaczego dowiaduję się o tym po fakcie? Może mam inne plany? Są wakacje w końcu, a ja zaliczyłam sesję bez potknięć! – wrzeszczała, nie przejmując się wyrazem twarzy osób, będących aktualnie w pokoju. Wypełniała ją po brzegi niemal - wściekłość.

– Czy może nas pan zostawić na kilka minut? – zwrócił się do oniemiałego studenta, próbującego uzyskać właśnie zaliczenie z przedmiotu. Jego twarz pozostała pogodna, jakby zupełnie nie przejął się jej wybuchem.

– O ... o-oczywiście ... – zdołał z siebie wydusić młody człowiek, po czym odwróciwszy się żwawo na pięcie, pognał w stronę drzwi. Zamknęły się niemal dwie sekundy później, z cichym trzaskiem. Raczej ze względu na swój wiek, mimo wysiłków ekipy konserwatorskiej.

– Co to było? Erupcja wulkanu? Czy zapowiedź nowej klęski żywiołowej? Hę?! – zerknął na nią z delikatnym uśmiechem. Nie rozumiała, jak może zachować spokój i pogodę ducha w obecnej sytuacji. Po chwili pojęła, że wygłupiła się po raz kolejny. Nie chciała dawać mu powodów do tego jego kpiarskiego spojrzenia. Nie była dzieckiem. Nawet jeśli jej spontaniczne i może nazbyt emocjonalne zachowanie by o tym świadczyło.

– Dlaczego? Czy moje zdanie zupełnie się dla ... pana nie liczy? – wydukała, czując jak czerwień wypływa na jej policzki. Starała się nie okazywać emocji, ale w jego towarzystwie było to zbyt trudne. Wciąż nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie uczucia właściwie wzbudza w niej człowiek, którego wybrała ... na swojego przewodnika po świecie sztuki. Może lepiej było się nad tym za długo nie zastanawiać. Mogłaby dojść do dziwnych wniosków, a tego wolała uniknąć.

– Ma pani rację. Nie skonsultowałem tego, gdyż ... sprawa była dość pilna. Uznałem jednak, że pani obecność wśród kilku innych studentów naszej Akademii będzie pożądana. Nie tylko jednak perspektywa korzyści dla uczelni zaważyła na mojej decyzji. Uważam, że ... to będzie świetna okazja, aby rozwinęła pani w sobie kreatywność, talent ale i wrażliwość. Domyślałem się jednakże, że ... – uśmiechnął się do niej, błyskając mimowolnie bielą zębów oraz tym swoim urzekającym ognikiem w oczach – ... będzie czekała mnie taka 'rozmowa' z panią. Przygotowałem się na nią. Jeśli uzna pani, że udział w tym plenerze jest jednakże niemożliwy z ... hmm ... prywatnych względów, które szanuję oczywiście, bo każdy ma prawo do własnego życia ... proszę o tym powiedzieć. Poinformuję organizatora o zmianach.

Patrzył na nią tym swoim wzrokiem, któremu z trudem się opierała. Nie rozumiała zupełnie, dlaczego tak na nią działał. Czyżby to był jakiś ... syndrom czegoś tam? Jej przyjaciółka pewnie znalazłaby jakieś wytłumaczenie. Ona jednak miała znikomą wiedzę na temat psychologicznych aspektów duszy ludzkiej. Potrafiła mimo wszystko, wczuć się w atmosferę chwili. Wrodzona Empatia? Cokolwiek to było, działało. Na jej zmysły. Magia? Poczuła nagle, że jej skóra reaguje na aktualne myśli. Kolejny rumieniec ozdobił jej ciało. Zadrżała lekko, choć był upalny dzień. 

Tak samo było wtedy. Podczas pleneru, gdy kolejne godziny upływały im na malarskich eksploracjach, tudzież inspiracjach w gorących promieniach słońca. Rozstawiali własne sztalugi przed śniadaniem, na które mieli przeznaczone półtorej godziny. Szwedzki stół. Wygodna forma. Pozwalająca na wybór. Oni decydowali o tym, gdzie danego dnia będą oddawać się swojej pasji i uwalniać wrażliwość. Taki był w zasadzie cel tego wyjazdu, co było dla niej pewną niespodzianką. Prezentem. Czuła się tam wolna i niczym nieskrępowana. Czy tak działała - zupełnie inna, niż w mieście - Pani Natura, czy to może obecność ... barwnej postaci właścicielki lub też współwłaścicielki tej posiadłości tak na nią wpływał? Nadal szukała odpowiedzi na to pytanie. Jak również na wiele innych, które nagle otoczyły ją w jakimś magicznym kręgu. Czuła, że ten wyjazd będzie jakimś ... kolejnym, ważnym etapem w jej życiu. Cóż, nie myliła się. W tej kwestii, bądź - tym razem - z pewnością nie. 

Jego obecność - tak zaskakująco bliska, bo do tej pory nie mieli okazji malować w takim niewielkim oddaleniu - podziałał na nią, jak ... żadne ze skojarzeń nie brzmiało wystarczająco dobrze, w jej artystycznym odczuwaniu. Istotne było w zasadzie, że to było jak jakiś impuls. Teraz nazwałaby to 'trzęsieniem ziemi'. Tak właśnie było. Nagle świat zadrżał w posadach. Pochłonął coś, inne zniszczył. Nadał nowy wymiar. Była ciekawa, jak będzie wyglądał jego obraz tego samego miejsca, na które oboje patrzyli. Czy będzie podobny? Może jednak będzie się różnił? Czym? Co on dostrzegał w tym samym niemal widoku? Malowała i rozmyślała. Pędzel, napędzany jej dłonią, kreślił kolejne kształty, szczegóły, kolory. Tworzyła w jakimś zapamiętaniu, ale nie było tam ognia ... raczej ... rozmarzenie.

Długo potem rozmawiali o swoich obrazach. Może tamto doświadczenie tak bardzo ich zbliżyło? Poczuła z nim jakąś niewytłumaczalną dla siebie - bliskość. To było jak "zespolenie duszy". Tak to czuła. Przynajmniej wtedy. Ale ... może ta magia działała tylko tam? Pod wpływem snutych wspomnień lub kłębiących się w głowie myśli, sięgnęła po leżący niedaleko ... pamiętnik. Odkopała go niedawno w jednym z dawno zapomnianych pudeł, upchniętych w zakamarkach mieszkania. Znowu stał się powiernikiem jej emocji. Ujęła w palce jeden z miękko piszących długopisów, karnie stojących w pojemniku na biurku i zaczęła pisać.

& & & & & & & & &

Co to właściwie było?
Dlaczego już się skończyło?
Czy w ogóle się zdarzyło?
A może tylko się przyśniło?
lub spontanicznie wymarzyło?
że … mogłoby być nawet miło –

utonąć tak nagle i na dłużej …
zapaść się miękko i bezpiecznie …
w tych twoich szerokich ramionach …

Niebezpiecznie igrać z wyobraźnią
bo, gdy głowa w chmurach
serce znowu zaczyna … konać 

Warszawa

 

Warsaw's evening - 27.08.2021


#piszęBoLubię ... #WIEDŹMowASeria