Zgodzisz się chyba ze mną, Drogi Czytelniku, jeśli napiszę tak: "Każdy z nas codziennie podejmuje własne wybory".
Gdy odebrałam maila od #WydawnictwoAlterNatywne z propozycją objęcia 'pieczy patronackiej' nad książką pt. "Studia z dziejów skurwysyństwa" wraz z ogólnymi informacjami dotyczącymi treści tej publikacji, byłam w tzw. 'rozterce'. Nie będę ukrywać, że temat molestowania seksualnego - a szczególnie chyba dzieci - wzbudza we mnie emocje. Negatywne oczywiście, gdyż nie potrafię zrozumieć pobudek takiego działania. Jak można w taki sposób krzywdzić innych ludzi? Jaką istotą trzeba się stać - wybaczcie, ale nazwanie kogoś człowiekiem w tej sytuacji, z trudem przechodzi mi przez gardło - by świadomie wykorzystywać ... własne dziecko, jak to mawiają: "krew z krwi"? Nadal nie mieści mi się to w głowie.
Możecie zatem chyba zrozumieć powody moich wątpliwości i realnych obaw, czy ... podołam tej lekturze. Szczególnie, jeśli w udostępnionych materiałach była przedstawiona mniej więcej tak (info z okładki):
"(...) Przygotuj się na 'ostrą jazdę bez trzymanki'. Tu nie ma tematów tabu ... Ta książka wbije Cię w fotel. A gdy uświadomisz sobie, że wszystko, co zostało w niej opisane, wydarzyło się w prawdziwym życiu, jeszcze długo nie będziesz potrafił się podnieść (...)"
I jeszcze ta okładka, której widok ... wywołał we mnie dodatkowe dreszcze i różne, nieprzyjemne skojarzenia.
materiały: Wydawnictwo AlterNatywne |
"Jaką decyzję podjąć? Czy jestem gotowa na takie 'wyzwanie'? Zgodzić się, czy jednak odmówić?" - pytania krążyły mi w głowie, nie dając spokoju. Musiałam jednakże dokonać wyboru. Efekt mojej decyzji widzicie na udostępnionym zdjęciu - mój motylek ostatecznie znalazł się w gronie tzw. 'Patronów Medialnych'. Nie zmienia to faktu, że drżałam lekko na myśl, że gdy nadejdzie przesyłka, będę musiała zmierzyć się z własnymi emocjami i ... oswoić je jakoś podczas czytania.
Początek łatwy nie był, gdyż już na pierwszej stronie ukazał się moim oczom taki fragment:
"(...) - Teroz zrób mi loda - powiedział władczym tonem człowiek, którego uczono mnie nazywać ojcem.
Co miałam czynić? Przecież zawdzięczałam mu wszystko. Całe życie mi poświęcił. Oddał mi też pół rodzinnego majątku. Powtarzał to każdego dnia przez wiele lat, aż w to uwierzyłam. Ssałam, przygryzałam, a on tylko dociskał moją głowę.
- Głębij.
Przecież wzięłam już całego. Nie dochodził nawet do gardła.
- Teroz jajka. Trochu mocnij pracuj językiem. Teroz masaż. Ostatniu mi robiłaś, to zrób tak samo. Bo jo wcześniej nigdy nie miołem masażu, a przekonołem się, że to dobre (...)".
Opis ten oczywiście automatycznie podziałał na moją wyobraźnię i wywołał wewnętrzne dreszcze. Pewnie domyślacie się jaki miały charakter. Zaczęłam się poważnie obawiać tego, co jeszcze przeczytam. Moje odczucia w trakcie lektury ewoluowały jednak. Nadal była pewnym wyzwaniem, bo nie należy do gatunku tych lekkich i przyjemnych. Była zdecydowanie inna, niż dotychczas znane mi książki. Czytanie jej trwało dużo dłużej, niż to sobie sama założyłam - choć publikacja wcale obszerna nie jest. Ma format zbliżony do zeszytu raczej, z liczbą 144 stron. Ale owszem, nie było łatwo. Sięgałam po tę książkę, by po przeczytaniu kilkunastu stron, odłożyć ją. Potrzebowałam chyba więcej czasu. Nie z powodu jednak opisów - tych w mojej ocenie 'drastycznych' (jak na początku) wcale tak wiele tam nie ma. Wynikało to raczej z kontekstu, tudzież stylu tej opowieści.
Na początku nie potrafiłam się zupełnie odnaleźć - różne miejsca, odmienne lata oraz opisywane sytuacje, były niczym wyrwane fragmenty z jakiejś większej całości, której wciąż nie byłam w stanie uchwycić. Zrozumienie jej przyszło trochę później. Podobnie jak refleksje odnośnie treści. Przychylę się do sugestii, że to raczej forma poradnika. Takiego, który jest jakąś formą rozliczenia się. Z czym? Głównie oczywiście z przeszłością i zdecydowanie toksyczną relacją z rodzicami, jak również środowiskiem, w jakim przyszło żyć bohaterce - Jolancie. Jednocześnie to książka, która może być potwierdzeniem tezy, że: "Nawet jeśli na starcie bywamy przegrani, to możemy odmienić swoje życie." Oczywiście, jeśli potrafimy zdobyć się na podjęcie trudnych dla nas decyzji. Gdy niejako - wbrew otoczeniu - jesteśmy w stanie zachować nadzieję i wewnętrzną siłę, aby przerwać ten 'zaklęty krąg przeszłości'. Odciąć się od niego. Nie pozwolić, by ciągnął nas w dół, definiując naszą przyszłość. Walczyć poniekąd ... z demonami, które uniemożliwiają w miarę normalne funkcjonowanie - odczuwanie radości i szczęścia, satysfakcji z odnoszonych małych, prywatnych sukcesów, snucia marzeń o lepszym życiu, niż to, które znaliśmy do tej pory. Nawet jeśli było niemal z góry skazane na porażkę - brak perspektyw (zapadła wieś z niewiele oczekującymi od życia mieszkańcami, słaba szkoła), choroba, brak wsparcia ze strony najbliższych, a wręcz coś odwrotnego.
"(...) Lepiej być w porządku wobec samego siebie. W domu uczyli mnie inaczej. Na studiach w zasadzie też. Ale nie przyjęłam tego do wiadomości. Gdyby mi zależało na szybkim uwolnieniu się od prześladowców, wybiłabym swoją rodzinę już dawno (...)".
Interesujące są niektóre przemyślenia bohaterki - jak choćby takie:
"(...) Trzeba zawsze czymś przyciągnąć uwagę odbiorcy. Prawie nigdy nie kopiujemy własnych pomysłów. Za każdym razem musimy być lepsi. Odbiorcę trzeba nieustannie uwodzić. Rynek jest jak przedłużona randka. Zawsze musisz wyprzedzić inny model (...)"
"(...) W biznesie i w sztuce czasami dobrze jest nawet, że 'nieważne co, aby gadali'. Chodzi o to, żeby prowokować dyskusję, żeby cały czas 'podgrzewać atmosferę', żeby być dyskutowanym i polecanym. To rozkręca zainteresowanie, a jeśli jesteś interesujący, ludzie prędzej cię kupią (...)"
Czy - zgodnie z informacją z okładki - ta książka wbiła mnie w fotel? Moja odpowiedź brzmi: "Nie było tak". Jest to jednak moja subiektywna opinia, o czym warto pamiętać. Każdy z nas, czytelników ma własne refleksje i odczucia na koniec wybranej lektury. Ja mogę jednak napisać, że w ogólnym rozrachunku nie żałuję, że podjęłam własne wyzwanie. Każde bowiem uczy nas czegoś i poszerza nasze horyzonty. Niekiedy natomiast też daje nadzieję, że to my ostatecznie - dokonując własnych wyborów - mamy wpływ, jak będzie wyglądało nasze życie. A ono może mieć swoje fantastyczne momenty, jeśli tylko potrafimy je dostrzec, wbrew dotychczasowym doświadczeniom.
Kilka istotnych informacji dla Zainteresowanych:
Autor: Gosia Wincent
Tytuł: "Studia z dziejów skurwysyństwa"
Wydawnictwo: Wydawnictwo AlterNatywne
Pierwsza korekta: Ewelina Mędrala-Młyńska
Druga korekta: Karolina Hamkało
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Gdyby Ktoś z Was, moi Drodzy miał chęć poznać bliżej treść tej książki - ZAPRASZAM na mój fanpage => Kreator Talentów lub na moją stronę stworzoną na Linked.pl - będzie można zdobyć jej bezpłatny egzemplarz. W jaki sposób? O tym już w polecanych przestrzeniach ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz