wtorek, 17 sierpnia 2021

... w szponach ... ??

Obserwował ją spod przymrużonych powiek. Coraz częściej znikała z jego świata. Wymykała mu się. Nie mógł sobie z tym poradzić. Nawet jeśli znał ją tak dobrze. Bywała jak … Woda. Przepływała, lekko tylko muskając jego palce. Niekiedy ogrzewała jego skórę. Trwało to jednak stanowczo za krótko. Według niego oczywiście. Był taki spragniony … jej. Zazdrosny o czas - każdą minutę, gdy nie była z nim i dla niego. Czy naprawdę musiała sprowadzać do ich domu coraz to nowsze osoby? Ciągle ktoś się obcy kręcił w pobliżu. Tak przynajmniej odbierał to on. Zupełnie nie pojmował, jak ona mogła każdego tak przyjaźnie traktować. Nie mieściło mu się w głowie, że można iść sobie na spacer po własnym terenie, spotkać kogoś obcego i zaprosić go w gościnę. Co prawda kobieta, która prowadziła już chyba ostatkiem sił swój rower nie wyglądała odpychająco, ale … czy na serio trzeba jej było oferować nocleg i dłuższy pobyt? Można było przecież zaproponować krótki odpoczynek, coś do picia lub przekąszenia, ale … zachowanie jego Partnerki trudno mu było zrozumieć. Nie wspominając o akceptacji takiego postępowania. Tyle, że jego ‘pretensje’ oraz uwagi odbijały się od jej percepcji, nie mącąc jej w żaden sposób. Jego słowa ledwo chyba obmywały brzegi jej umysłu. Spływały leniwie kaskadami, niczym ta przysłowiowa „woda po kaczce”. Ona była poniekąd, jak ptak. Gotowy do odlotu w każdej niemal chwili, jeśli poczuje taką potrzebę. Uniesie się wysoko i zniknie z pola widzenia. A wtedy można już tylko czekać i mieć nadzieję, że pojawi się znowu - jak bociany, powracające o stałych porach roku. Niestety jakakolwiek prawidłowość nie cechowała kobiety, w której się zakochał. Może to właśnie sprawiło, że stracił dla niej głowę? Wariował. Inaczej chyba tego nie dało się nazwać. Nawet w tej chwili to odczuwał.

Co z tego bowiem, że teraz siedziała obok na fotelu. W zasadzie w zasięgu jego ręki. W dłoniach jednak trzymała książkę, a jej wzrok biegał po kolejnych stronach. Jakby coś musiało się w niej ciągle poruszać, nawet gdy ciało siedziało. Fizycznie więc z nim była, ale … nie mógł jej poczuć tak całkowicie. Dotknąć wnętrza. Zagłębić się w niej. Zawładnąć nią. Och! Tak. Lubił to. Nawet przed samym sobą nie chciał przyznać, jak bardzo. Wyczuwał w niej nie tylko tę eteryczność. Drzemała w niej też pewna przyciągająca go, dzikość. Ona bowiem bywała też jak … Ogień. Uwielbiał to jej roziskrzone spojrzenie, pełne żaru, gdy ... przełknął odruchowo na widok tej wizji. Wspomnień. Jej tęczówki nagle wtedy zmieniały kolor i zaczynały płonąć jakimś … niemalże diabolicznym, kuszącym blaskiem. Trudno było się oprzeć temu hipnotyzującemu spojrzeniu. A do czego ono prowadziło, miał okazję przekonać się wielokrotnie. Nie tylko za drzwiami sypialni. Jej wyobraźnia nie miała jakby granic, gdy … no, właśnie! Chodziło o oto, aby przykuć jej uwagę. Zaintrygować. Uwieść. Rozpalić na nowo ukryty w niej żywioł. Dla niego. Tylko dla niego.

Myśli krążyły mu w głowie. Coraz szybciej i coraz bardziej odważnie zajmowały kolejne obszary umysłu. Nagle! Poczuł wręcz przemożną pokusę, aby znowu zawładnąć jej ciałem i duszą. Zatęsknił całym sobą do chwil, gdy oboje przywdziewali postacie feniksa. Wspólnie płonęli, spalali się i … odradzali na nowo. Tak! Potrafił niemal w każdym momencie przywołać z pamięci to uczucie. Ekscytacji lotem, a potem … Odprężenia. Zadowolenia. Chciał ponownie zanurzyć się w tych emocjach. Razem z nią.

I może by nawet zdecydował się przerwać jej obecną czynność, gdyby nie … Spontanicznie zaproszeni goście, stanowiący w sumie dość ciekawą ‘mieszankę’ - jak z lekkim przekąsem myślał o towarzystwie nieznajomych sobie w sumie ludzi. Bywało, że opuszczali swoje pokoje, bądź też inne zajmowane przez siebie przestrzenie na terenie ich posiadłości, wkraczając do tej, którą zajmował on razem z nią. Tak, jak teraz. A jeszcze przed chwilą byli sami w salonie. Fakt, że to pomieszczenie było niejako uznawane automatycznie, jako „strefa wspólna” - jakoś umknął mu w tych rozważaniach. Z delikatną, umiejętnie skrywaną niechęcią, zerknął na przybysza, który - w jego mniemaniu oczywiście - pokrzyżował mu plany. Sięgnął szybkim ruchem po leżącego na stoliku pilota. Przynajmniej w tej kwestii postanowił pozostać "panem sytuacji" i ubiec ‘intruza’, który zajął miejsce niedaleko. Płynnie przeskakiwał po kanałach, spoglądając z ukosa nie tyle na to, co wyświetlał telewizor, ile na reakcję tegoż. Mężczyzna jednak, pozostawał zupełnie obojętny na jego poczynania. Wzrok miał utkwiony bowiem, zupełnie gdzie indziej.

Podążył niecierpliwie za jego spojrzeniem i ... zamarł. Chwilę później poczuł, że coś w nim się zmienia. Nie chciał się nią dzielić. Z nikim. I nieistotne było to, że tak naprawdę to … ona była też trochę jak Wiatr. Jak można byłoby go „uwięzić”? Nie było to możliwe. Nawet dla niego, co wywoływało w nim pewną frustrację. On przecież lubił mieć kontrolę. Częściej niż ona stał twardo na ziemi. Był zwierzęciem lądowym, a nie wodnym lub powietrznym … Owszem, też miał w sobie pewną Moc - podobnie, jak ona. Ta jego jednak, była zupełnie inna. Pochodziła od żywiołu, który dał początek jego Rodowi. Ziemia całkiem nawet nieźle „dogadywała się” z Wodą oraz z Ogniem. Powietrze natomiast było jak niebo. Dalekie. Łączyła je zaledwie cieniutka linia horyzontu. Zbyt mało, jak na jego potrzeby. Zdecydowanie pożądał czegoś więcej. Tylko? jak miał jednak osiągnąć obrany cel? Powoli ześlizgnął swój wzrok z 'rywala' i skupił go na siedzącej wciąż w fotelu postaci. "Jego Wiedźma" - jak często ją nazywał, wyglądała teraz jak barwny, delikatny owad, który przysiadł sobie na chwilę, by odpocząć. Jak cudownie kolorowy, rozwinięty pąk jakiegoś kwiatu. Ogarnęło go dziwne uczucie, nad którym trudno mu było zapanować. Poczuł się zaskoczony, a potem ... z lekko rozchylonych ust, wraz z jego oddechem - popłynęły słowa:

Naprężam i rozbudzam
swoje zmysły
pod tym Twoim
gorącym spojrzeniem
energią namiętnych ust
dotykiem delikatnych palców

Mam świadomość tego
że już przez moje ciało
przechodzi impuls
stroszący niemal
wszystkie moje
włoski ...

Chcę wtedy wyłącznie
- wraz z Tobą -
unosić się wysoko
coraz wyżej
i wyżej
wyżej!

… nie mam jednak
Twoich skrzydeł -
aby zostać tam dłużej…

Warszawa; listopad 2018

Photo: Evening in Lanckorona; may of 2019


#piszęBoLubię #WIEDŹMowASeria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz