– Czy ... na serio nie było innego rozwiązania? – spojrzał na nią z widoczną troską, pomieszaną lekko z czułością, ale też i podstępnie czającym się już w głosie, wzburzeniem. Coraz mniej rzeczy mu się podobało w ich domu. Czy faktycznie był on wciąż „ich”? Zaczynał mieć coraz więcej wątpliwości. Odnośnie wielu spraw, których do tej pory może nie zauważał. A może tylko nie chciał widzieć …
– Nie! – padła krótka odpowiedź, po czym jej cudownie miękkie usta, które tak uwielbiał … zamieniły się w cienką, poziomą kreseczkę. Raczej nie wróżyła niczego dobrego. Czuł to, choć często mężczyzn obwinia się o brak wrażliwości na emocje, których doświadczają osoby dookoła nich.
– Przemyślałaś wszystkie możliwości? – zadał kolejne pytanie, starając się, aby ton wypowiedzi pozostał neutralny. Udawanie obojętności, gdy w środku już zaczynał się tlić zalążek gniewu, nie było proste. Uspokajał się jednak w duszy, aby nie powiedzieć czegoś, z czego ona nigdy go ... nie rozgrzeszy. Poznał jej charakter. Potrafiła być taka porywcza i pamiętliwa! Wiedział, że była w stanie wybaczyć wiele innym ludziom. Dawała czasem nie tylko jedną szansę. On na razie zachował wszystkie. I wolał, aby tak właśnie pozostało. Ta ‘gra’, toczyła się o zbyt dużą stawkę, aby ulec zbyt łatwo emocjom. Zachowanie na zewnątrz ‘pokerowej twarzy’ miał opanowane perfekcyjnie. Niestety przy niej - czy to mu się podobało, czy nie - nie zawsze był pewien swoich umiejętności. Działała na niego w taki sposób, że … godził się czasem, aby ... ‘oddać stery’ lub też może ‘władzę nad sobą’. Musiał to dobrze rozegrać.
– Nie było takiej potrzeby … – odwróciła się gwałtownie od niego, kierując swoją twarz ku ogrodowi. Tkwiła tak - odległa i obca - przez kilka uderzeń serca. Jego - odliczał je skrupulatnie. Zaskoczyła go ponownie, tak samo szybko stając znowu tuż przed nim. – Nie zamierzam jej do niczego zmuszać. Nie będę jej niczego narzucać. Szanuję jej wybór. Chcę, żeby została tutaj tak długo, jak ona tego zechce. Nic nie zmieni mojej decyzji. Nic! – podniosła głos, choć on słyszał w nim już inne tony. Kochał tę jej swoistą waleczność. Wiedział, że chce być silna. Dla tej kobiety, która była obca dla niego. Może dla siebie samej, bo … udał, że nie dostrzega .. ani tych wyższych dźwięków zwiastujących „nadchodzące załamanie pogody”, ani tych kropelek, które zaczęły się zbierać w kącikach jej oczu. Tęczówki, które potrafiły przybrać przepiękny, bursztynowy i zwodniczy kolor, były teraz niemal przezroczyste. Jakby każda uroniona łza, wypłukiwała z nich barwę. Zabierała energię. Poczuł ostre ukłucie w obrębie serca.
„Gdzie jednak ja jestem w tym wszystkim? Jaka właściwie jest moja rola? Czy ona jeszcze liczy się z moim zdaniem?” – kolejne pytania zaczynały się pojawiać, jedno za drugim. Ustawiały się w kolejce w jego głowie, oczekując na swoją odpowiedź. Nie znajdował na razie żadnej, więc utworzył się już dość niezły ‘ogonek’ zdań, które zamiast kropek, miały na końcu - same znaki zapytania …
– A co będzie jeśli … – zawiesił na moment głos, bojąc się dokończyć swoją myśl. Wiedział jednak dobrze, że kiedyś ten temat musi zostać podjęty. Wyjaśniony. Jeśli ona zadecydowała o pewnych sprawach za niego, to … miał chyba prawo się do tego odpowiednio przygotować. Chciał mieć choć namiastkę poczucia, że jest w stanie kontrolować sytuację i reagować na czas. W najlepszy, możliwy sposób. Wyciągnął do niej rękę i skierował ją ku jej włosom. Miał ochotę poczuć w dłoniach, choćby odrobinę - jej. Mógł się zadowolić, choćby kosmykiem jej włosów. Na początek. Włożył w ten dotyk najwięcej czułości, na jaką było go stać w tym momencie. Kochał ją przecież. Obdarzył ją tym uczuciem kilka lat temu i wciąż było ono niezmienne - za to, jaka była .. a może mimo to …
– Jeśli! zamierzasz mnie swoimi „czarnymi scenariuszami” straszyć, to … lepiej będzie … jeśli – spojrzała na niego nagle, z jakimś nowym błyskiem, który zabarwił na moment jej tęczówki granatem – zakończymy tę rozmowę. Nie przyniesie ona nic dobrego. Ani tobie, ani mnie, ani jej. Nikomu zresztą, kto przebywa z nami tutaj. Dobrze wiesz, o czym mówię. Proszę, dajmy sobie trochę czasu. – Raptownie podniosła na niego wzrok. Dostrzegł w nim znowu zmianę. Pojawiły się już tam odcienie zieleni, jakby jej wewnętrznie obudzona nadzieja - że on uszanuje jej prośbę - odbijała się od razu w jej oczach.
„Może faktycznie … oczy bywają zwierciadłem duszy” – pomyślał, a potem - spontanicznie - może pod wpływem tego jej spojrzenia, a może zupełnie czegoś innego - przyciągnął do siebie stojącą przed nim kobietę, władczym gestem, by tulić delikatnie jej ciało w swoich silnych ramionach. Tak długo, jak mu na to mogła pozwolić …
– Ja … ja … – usłyszał tuż przy swoim uchu cichy, urywany szept. – … ja nie wiedziałam, że ona jest … tak bardzo chora! – dokończyła z trudem, po czym jej ciałem zaczęły wstrząsać łkania, których jeszcze długo nic nie mogło uspokoić. Przeszłość wymieszała się w jej umyśle z teraźniejszością. Czy była gotowa, aby … przejść tę samą drogę, co kiedyś? Znów to poczuła … tę obrzydliwą …
BEZSILNOŚĆ
... próbując odzyskać spokój
odpalam papieros od papierosa
nieświadoma tego, co robię ...
... otaczam się chmurą dymu,
by zagłuszyć głośne kołatanie serca,
by odgonić stada czarnych myśli
choć na chwilę ...
... samotna wśród otaczających mnie Ludzi
staram się zmierzyć z Kapryśnym Losem
i przyjąć ten cios z podniesionym czołem ...
... przyklejam więc wesoły uśmiech do twarzy,
uciszam natychmiast skowyt swej duszy
i zakładam maskę Spokojnej i Zrównoważonej Matki
choć na jakiś czas ...
... gdy jednak wracam do swego domu
nie mam już siły, by wciąż grać swoją rolę,
bezsilna rozklejam się zupełnie ...
... przeraża mnie ta przytłaczająca pustka
i ta wyzierająca zewsząd dziwna cisza
a najbardziej boli wspomnienie widoku
mego ... dziecka w szpitalu ...
Warszawa
photo: part of Poland called: 'Ponidzie'; may of 2019 |
#piszęBoLubię #WIEDŹMowASeria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz