– Bierzesz to zlecenie, czy odpuszczasz? – zanim do jej uszu dotarł głos, wiedziała kto się zbliża. Miał wokół siebie wyjątkową aurę, której nie dało się pomylić z żadną inną, jej znaną. Westchnęła cicho. Nie była pewna, co ma mu ostatecznie powiedzieć. Na szybko próbowała zebrać myśli, które dotyczyły tego tematu.
– A jak myślisz? – skierowała na niego spojrzenie i ich oczy spotkały się w pół drogi. Zieleń dotknęła bursztynu, a może odwrotnie.
– Obawiam się, moja droga Wiedźmo, że strach cię obleciał ... – jakiś figlarny ognik pojawił się na moment w jego oczach, lekko zmieniając ich odcień. Kąciki niezbyt szerokich ust uniosły się nieco, w żartobliwym uśmiechu. Nic nie mógł poradzić, że lubił się z nią droczyć. Prowokować i obserwować, jak się zachowa w danej chwili. Choć znali się dość długo, wciąż potrafiła go czymś zaskoczyć. Może właśnie to ten jej wyjątkowo trudny do okiełznania charakter sprawiał, że świetnie odnajdowała się w realizowaniu zadań, które były obciążone pewnym ryzykiem. Potrafiła improwizować i to pozycjonowało ją w gronie tych najlepszych z tzw. 'wolnych strzelców'. Dawno minął czas, gdy przyjmowała każde zlecenie. Podziwiał ją, choć starał się jej tego aż tak jawnie nie okazywać. Miał swoje prywatne powody.
– Strach?! – prychnęła teatralnie i wbiła w niego wzrok. – Czego według Ciebie się niby boję, co? – zapytała, wciąż nie spuszczając z jego twarzy oczu. Próbowała z całych sił, przeniknąć do jego głowy i znaleźć odpowiedź na swoje pytanie. Sama nie była w stanie jej odszukać w swojej. Może on coś wiedział? W końcu był jej Mentorem. Obiecał jej swoją pomoc, gdy podejmowali decyzję o współpracy.
– Jakie jest prawdopodobieństwo, że go spotkasz ponownie? – Niepotrzebnie zadał to pytanie. Igrał z jej ogniem, którego zarzewie już rozpalało jej serce.
– Ty mi powiedz. Zawsze byłeś lepszy w ... – wysyczała, niczym rozdrażniona już lekko, dzika kotka. Gdyby tylko wiedziała, jak on kochał ją prowokować i podziwiać zachodzące w niej przemiany, tudzież ekscytować się wewnętrznie jej wolną naturą, pod której był urokiem od chwili, gdy ...
– Czy wystarczy, jak powiem krótko, acz zrozumiale dla ciebie, moja Piękna – uśmiechał się, ale dojrzała jednak w jego źrenicach te znajome, złośliwe chochliki. Tańczyły sobie beztrosko, bez żadnego skrępowania, przyciemniając - prawie niedostrzegalnie - ich barwę ... – Ryzyko jest minimalne.
– Jednak, jak mniemam ... jakieś jednak jest. Chcę wiedzieć, jakie – wydęła usta, prychając jawnie już teraz, jak rozzłoszczona czarna pantera. Znał ją i czuł, że wszystko wewnątrz jej ciała, gotuje się wręcz w obecnej chwili. Lubił na nią patrzeć. Uwielbiał wysyłać jej sygnały od siebie. Były, jak przemyślane strzały, które dążyły w obrany cel. Miał ją na muszce. Sprawiało mu to przyjemność i uspokajało w tajemniczy dla niego sposób.
– Dobrze wiesz, że ... zawsze jakieś! - jak to określasz - tam jest .. Choć, wiesz co? Może wreszcie?! przyznam ci się do pewnych rozważań ... – zawiesił na moment głos, niczym wytrawny lub doświadczony aktor, budujący wśród publiczności odpowiednią dla danej chwili, atmosferę. – Niekiedy zastanawiam się, jak to możliwe, że dostałaś tę posadę tutaj. Drugie pytanie, krążące mi wokół głowy brzmi: Co sprawia, że nadal tu jesteś? – urwał ponownie wypowiedź, mrużąc przy tym swoje, obecnie pociemniałe - tęczówki. Przemieścił się z gracją wokół jej biurka i oparł się - niebezpiecznie blisko - o mebel. Niby niechcący, dotknął przy tym opuszkami palców, skórę jej nagiego ramienia.
W pomieszczeniu chodziły wiatraki, ale miały pewne trudności z ochłodzeniem nagrzanej przestrzeni. Temperatury powietrza zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz wysokiego biurowca skłoniły ją do tego, aby wreszcie przejrzeć uważniej, posiadaną garderobę. Częste wyjazdy sprawiały, że na niektóre sprawy brakowało jej czasu, a może tylko - chęci. Niekiedy wybrane kwestie nie wydawały się jej, aż tak! istotne. Od paru dni jednak, zdecydowała się przychodzić do biura w sukienkach. Pozwalały jej na pewną swobodę i przyjemnie otulały prawie gołe - nie licząc skąpej bielizny - ciało.
– Hej, tam ... Śniąca księżniczko. Jestem tutaj ... a ty, gdzie przebywasz tym razem? – nagłym, ale zawierającym skrywaną umiejętnie delikatność, dotknął jej szyi. Tylko przelotnie. Był pewien, że to wystarczy, aby rozpocząć proces przemian w jej ciele. Znowu nabrał ochoty, aby wziąć ją w ramiona i sięgnąć po raz kolejny gwiazd. Przełknął ślinę i nie zwlekając dłużej, oderwał się od blatu i stanął za jej fotelem. Oparł opuszki swoich silnych, ale wypielęgnowanych dłoni na linii jej smukłych i dość wysportowanych barków, niczym artysta siedzący przed fortepianem. Och, tak ... odczuwał teraz przemożną chęć, aby wygrać znaną im obojgu melodię. Zamarzyło mu się, aby wydobyć z niej te określone, tak ulubione dźwięki. Niekiedy patrzył na nią, jak na instrument. Podziwiał i brał w posiadanie, ofiarowując w zamian emocje, które na zawsze pozostawały we wspomnieniach. Schylił się i ukrył nos w jej ciemnych włosach. Pachniały znajomo i wzbudzały w nim dodatkową ekscytację. – Wracając do podjętego tematu ... Nie wiem, jak po tylu szkoleniach możesz nadal ładować się w takie "kłopoty". Jeszcze bardziej intryguje mnie, jaką magiczną, tajemną wiedzę zgłębiłaś, że wychodzisz z nich w miarę 'obronną ręką" ... Tak sobie więc myślę, że ty .... masz chyba niezłe plecy, złotko ... – wyszeptał w jej lekko kręcące się loki, które często wiły się w różnych kierunkach i nadawały jej lekko demoniczny wygląd. Podniecała go coraz mocniej - bliskość i to bijące z niej ciepło, za którym się tak bardzo stęsknił. – Może byśmy przeszli do mojego gabinetu, co? – gorące powietrze jego oddechu owionęło nagle jej ucho, a ona poczuła lekki uścisk jego zębów ...
– Może innym razem ... – prychnęła gniewnie, strząsając z siebie jego chciwie już błądzące ręce. – Tak! Lepiej będzie, jak przejdziemy do głównego wątku. Celu twojego nagłego pojawienia się tutaj. Chyba nie czekałeś na mnie? A może 'odwalasz nadgodziny'? – syknęła jeszcze, zmuszając go, aby pospiesznie oddalił się na większą odległość. Potulnie stanął ponownie za jej biurkiem. Jego wysoka i atrakcyjna wizualnie dla wielu kobiet sylwetka, górowała nad jej monitorem oraz nią samą. Wszak sama siedziała nadal na fotelu, przysunięta do blatu jego siłą. Odrzuciła - niczym filmowa gwiazda - lekko głowę, pozwalając włosom na chwilową wolność i zmianę. Ten króciutki moment pozwolił jej odzyskać jakąś cząstkę spokoju po dreszczu, który jeszcze - niczym wzburzona wiatrem tafla jeziora - rozchodził się szerokimi kręgami. Spojrzała na niego - z ukosa, przybierając odpowiedni wyraz twarzy i zrobiła delikatny 'dzióbek', aby chwilę później przesłać mu jednego ze swoich uwodzicielskich w założeniu i kokieteryjnych całusów. "Cmoknij mnie ... wiesz, gdzie .. " – pomyślała, mrużąc swoje zielone oczy, podkreślone umiejętnie kosmetykami ulubionej firmy.
Wiedziała, że on zrozumie tę jej wiadomość. Znali się przecież wystarczająco dobrze, aby ... odczytywać zaszyfrowane komunikaty. Dość niedawno - jak się jej zdawało ... obchodzili piątą rocznicę swojego ... trochę zagmatwanego związku. Dwie istoty, niczym dwa magnesy ... Przyciągali się i odpychali, w zależności od tego, jak długo pozostawali w oddaleniu i co ono w sumie oznaczało. Oboje ciągle w różnych, niekiedy trwających tygodnie - podróżach. Mijali się, ale ... gdy mieli okazję - jak teraz - znaleźć się ponownie niemal 'sam na sam', powracały emocje ... i były tak silne, jak te, których doświadczali na początku odkrywania własnych ... sekretnych mocy.
Niczym prawdziwy, dziki i niezwykle łowny kot, doskoczył do niej - jak gdyby biurko nie było dla niego żadną przeszkodą. Przykucnął przed nią, delikatnie objął jej twarz swoimi wypielęgnowanymi rękoma i skierował jej usta w swoją stronę. Zanim zdążyła zatrzepotać długimi, gęstymi rzęsami ... skradł jej całusa, po czym - jak gdyby nigdy nic, powoli odsunął się na poprzednią pozycję. Jego dźwięczny śmiech podskakiwał wesoło, odbijając się od różnych powierzchni ...
– Dasz sobie radę! Jestem o tym przekonany. Chciałbym mieć co prawda pewność, że przy okazji tego zlecenia, obejdzie się bez ... nazwijmy to "niepotrzebnej improwizacji" – podniósł na moment znacząco jedną brew, sprawdzając jednocześnie, czy zdążyła się już wyzwolić spod czaru jego warg. Lubił się jej przyglądać. Szczególnie wtedy, gdy nie była tego świadoma. Jego śnięta księżniczka ... utalentowana aktorka ... najlepsza kochanka, jaką miał.
– Niczego nie obiecuję. Wiesz, jak jest – skrzywiła się delikatnie, dając mu tym samym do zrozumienia, że doszła już do siebie. Zaskoczył ją. A nie powinien przecież. W biurze starała się w jego obecności zachować pewną czujność, gdyż ... dobrze wiedziała, na co go było stać, gdy wyczuł zapach rywalizacji ...
– Oczywiście ... jak zawsze .. Respektuję ustalone reguły gry, którą rozpoczynam. Nie jestem chłopcem, Dziecinko ... w pewnych sytuacjach na pewno już nie – roześmiał się ponownie. – Do rzeczy jednak, jak sobie tego zażyczyłaś. Tu masz materiały dotyczące tej sprawy. – Podał jej zgrabnym ruchem teczkę, opatrzoną znajomą, podłużną pieczęcią w kolorze purpury, na której widniały czarne znaki. Machinalnie przejęła dokumenty, wpatrzona w barwę, która - niczym plama na czystym obrusie, przyciągała wzrok. Pochwycił kierunek jej wzroku i odchrząknął. – Nie chciałem, abyś zbyt wcześnie się dowiedziała. A to, co usłyszałem od ciebie rozbudziło na nowo moje wątpliwości, czy ... ostatnie treningi asertywności pozwolą ci wykonać to zlecenie. Jak widzisz sprawa ma swoją ustaloną odgórnie rangę. Ty wiesz o nim najwięcej. Może i nadszedł czas, aby rozliczyć się z pewnym fragmentem obrazu przeszłości .. lub też może? Zamknąć pewien rozdział ... nie wiem, czy to najlepszy sposób, ale ... obawiam się, że nie ma raczej ... innego wyjścia awaryjnego ...
^^
Znowu tutaj był. Jak zwykle, w ustalonych - w miarę jasno - ramach czasowych. Zostały w zasadzie określone przez nią, już na początku. Pierwszy i ostatni piątek każdego miesiąca w godz. 19.00 - 21.00 odkąd ... "Kiedy to było?" – zamyślił się na moment, próbując odszukać wśród dawnych i lekko już zakurzonych wspomnień dzień - konkretną datę - gdy ... narodził się w pewnym sensie, na nowo. On, doświadczony życiem i jego humorami facet, z pokolenia tych, którzy powoli ... ale jednak! odchodzili w zapomnienie. Wiadomo, że pewne wzorce wynosi się z rodzinnego domu. Innymi nasycamy się poprzez kontakt z - jak się mawiało u niego - Starszyzną. Dobrze znał historię swojego Rodu. Z chwilą pojawienia się na tym świecie ... miał pełną świadomość swojego pochodzenia. Wiedział, jakie zadania ma do wykonania. Miał zaplanowane - jak zawsze - poszczególne kroki, które należało wykonać. Lubił mieć wiele kwestii dopiętych na ten przysłowiowy guzik. Gdy był zmuszony, potrafił improwizować - przeszedł przecież odpowiednie szkolenie i był jednym z najlepszych na swoim roku. Dlaczego więc krążył ponownie po dobrze znanej, a wciąż zaskakującej go zmianami, przestrzeni? Czego oczekiwał? Cudu? Nie wierzył w nie. Ufał wyłącznie własnym mocom. Wytrenowanym, zawsze gotowym - niczym ta właśnie czarna, dzika pantera - do skoku. Ataku. Walki. Rywalizacji. Wygranej.
Zagubiona kropla dotknęła niespodziewanie jego niegolonego od kilku dni, policzka. Może spadła z nieba, a może tylko z drzewa. "Czy była znakiem, sygnałem, impulsem? Do czego niby?" – zadał sobie po raz nie wiadomo który, te same pytania. Uparcie powracały do niego za każdym razem, gdy rozważał rezygnację ze swoich trochę jednak dziwnych "rytuałów". – "Jak długo można było lub ... warto było je odprawiać? Może należałoby zmienić lekko strategię? Pozwolić odejść tej ... może i Niezwykłej, ale jednak .. Przeszłości? Zacząć żyć na nowo i zupełnie inaczej, niż dotychczas ... To kusząca wizja, jednakże ..." – uśmiechnął się do siebie i nieoczekiwanie poczuł się fantastycznie. Jakiś spokój przeniknął do jego żył, wywołując kolejną falę przyjemności. Kąciki ust ponownie podniosły się w górę ... tak, jakoś spontanicznie i naturalnie ... Uchwycił - niczym kadr - obraz szybującego po niebie ptaka. Miał białe pióra, nieznacznie tylko przetykane czernią i odcieniami szarości. A one, były niczym dzieci - tej, tak różniącej się od siebie, pary. "Czy faktycznie 'przeciwieństwa' się tak bardzo przyciągają?" – kolejne pytanie nadpłynęło ... próbując znaleźć bezpieczną przystań, choćby na jedną noc.
Oderwał wreszcie wzrok od skrzydlatej postaci, przypominającej mu sylwetką te słynne Anioły, o których wiele znanych mu osób opowiadało historie. Kolor jadeitu, rozbłysł od iskierek ognia, zawartego w jakimś niesfornym promyku ukrytego za chmurami słońca. Dotykał z ciekawością dziecka, jednej z barw. Trwało to może sekundę czasu ziemskiego .. krócej, niż mrugnięcie rzęs .. prawie zapomniany impuls objął - niczym przyjaciel - każdą komórkę jego ciała. Poczuł się oszołomiony. "Czyżby?!" – serce nie mogło się zdecydować, jak chce zareagować. To przyspieszało, wybijając jakieś szaleńcze rytmy .. to zwalniało, czy wręcz zamierało ... czuł jego kołatanie, którego dawno nie doświadczał. – To niemożliwe! – zdecydował się wypowiedzieć myśli na głos, aby ... odgonić od siebie cienie wspomnień. Tym razem ostatni piątek danego miesiąca przypadał w ... Sylwestra. Miał plany odnośnie tego wieczoru. Zamierzał wejść w Nowy Rok, jako ktoś Odmieniony. Przygotowywał się do tej chwili przez ostatnie tygodnie. Pomagała myśl, że ... ma dla kogo się zmienić. Sophie była przy nim niemal każdego dnia od trzech miesięcy. Z wyjątkiem tych pierwszych i ostatnich piątków, gdy ... pojawiał się w "ich krainie". Tak nazwała to miejsce wtedy, gdy byli oboje szczęśliwi. A na pewno tak czuł się on. Wierzył, że mogą stworzyć wyjątkowy związek. Mag i Wiedźma. Podwojenie Mocy, która ... mogłaby zaowocować czymś Nowym, okazją do odkrywania. Niestety cała ta Cudowna wizja z jego wyobrażeń zniknęła .. wraz z nią. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nie po niej. Nie po tym, czego wspólnie doświadczyli. Czuł się niczym "zbity pies" ... poraniony, ale wciąż lojalny ...
– Do diabła! Co ty kur-a wyprawiasz, Wszechmocny Prezesie? Kolejna twoja sztuczka? Żarcików ci się znowu zachciało? Kiepski moment. Serio!" – odezwał się półgłosem, zwalniając kroku. Wbrew temu, co w tej chwili wyprawiało jego serce. Pośród bezlistnych o tej porze krzewów bowiem ... wyłowił wyjątkowy i tak dobrze sobie znany cień kształtu . "Czy ... czy to możliwe? Czy to moja zwariowana wyobraźnia podsuwa obrazy z moich snów lub wspomnień?" – przystanął nagle, nie mogąc złapać oddechu. "Tyle lat minęło odkąd ..." – stał i patrzył na nieruchomą, bo tradycyjnie zadumaną - sylwetkę nieznajomej, a tak jednak znanej mu kobiety. Owszem, z pewnością wyglądała teraz inaczej, niż z czasów, gdy się poznali. Czas nie zwalniał tutaj. Musiała być więc starsza ... a jednak pozostała w niej ta rozczulająca go, dziewczęca nieporadność. Spoglądała gdzieś przed siebie, a jej twarz - ozdobioną drobniutkimi kreseczkami, wymalowanymi przez uśmiechy ... pieściły delikatnie ... odblaski ze stojących tu dość gęsto, latarni. Przypomniał sobie, że kilka godzin wcześniej - robiąc z Sophie ostatnie zakupy - dostrzegł coś, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Nieoczekiwanie bowiem ... - choć tylko na krótki moment ... zimowe i leniwe teraz dość słońce, przebiło się przez gęste i ciężkie od deszczu chmury, które jakby - przyczaiły się na niebie. Ogniki, mające źródło w elektryczności, tańczyły na rozwianych przez psotny wiatr kosmykach jej włosów. Pamiętał wciąż ich aksamitny dotyk. Chciał poczuć pod opuszkami - jak dawniej - hebanowy dywan, łagodnie otaczający jej jakże! smukłą i wrażliwą szyję, którą tak ... Zwilżył językiem usta i skarcił się w duchu za ten gest. Zawczasu zaakceptował nowe srebrne niteczki pośród ciemności. Nie ujrzał jednak bieli i czerni na jej włosach. Lśniły w miejskich reflektorach, ale ... kolorem futerka wiewiórki. Wyglądała jeszcze bardziej zjawiskowo. Rude barwy cudownie podkreślały głębię zieleni jej Wiedźmowych tęczówek, a te odwzajemniały się tym samym. Fala niespodziewanego gorąca zawładnęła na krótką chwilę jego ciałem. Chciał i nie chciał, aby spojrzała na niego ... Pragnął delektować się jej widokiem jak najdłużej, a równocześnie nasycić też swoje spragnione jej ciała, dłonie. "Wróciła! Do mnie!" – pomyślał i wreszcie odetchnął, odzyskując spokój, za którym tak tęsknił ... chwilę potem przebywał już w innym, bardziej przyjaznym dla siebie świecie. Znowu wieczory były ciepłe i upojone magią świateł, zapachów, smaków i ... Wyobrażeń oczywiście ...
^^
#piszęBoLubię ... #WiedźmowaSeria #CyklzWiedźmą #podZnakiemWiedźmy
zdj. materiały od Kabardini.pl |
- z Serdecznościami i w podziękowaniu za inspirację ... DEDYKUJĘ, moim Przyjaciołom ze świata ... 😈😁😎
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz