Patrzę w kalendarz. Czerwona ramka wskazuje datę: 13 grudnia {roku pańskiego 2020} - jak może kiedyś by napisano. Data, która wciąż uparcie tkwi w głowie wielu z nas. Może wynika to z własnych przeżyć, a może tylko wysłuchanej i zapamiętanej historii innych osób. Nie chciałabym jednak skupiać się teraz na dacie w kontekście przeszłych zdarzeń. Wolałabym nawiązać do czegoś innego. Wątku tego wcześniej wspomnianego { roku pańskiego ...}. Czasem bywam autentycznie urzeczona słowami, określeniami, powiedzeniami ... itd., których obecnie rzadko się używa. Niekiedy udaje mi się - jak Szyszkowi w Jego pierwszej publikacji pt. "Ocalona" - zachować pewne wspomnienia. Podobno w internecie nic nie ginie, więc ... po cichu liczę, że gdzieś w tej wirtualnej przestrzeni będzie można znaleźć ten wpis. Aczkolwiek i tak zazdroszczę swoim Znajomym, którzy - jak wspomniany SZYSZEK - doczekali się publikacji papierowych, własnych tekstów. Cóż, moje Marzenia o swoich książkach, pachnących farbą drukarską są wciąż świeże dla mnie - pojawiają się w snach i czasem na jawie ... Te są akurat moje, prywatne, indywidualne i ... oczywiście związane ze słowami. A takowych nie brakuje również w autorskim materiale moich Muzycznych Przyjaciół znanych jako: #SunsetBulvar. Oczywiście głównie za sprawą mojego Kolegi = Roberta Baranowskiego, który na facebook'u ma swoją poetycką PRZESTRZEŃ. Lubię tam zaglądać i cieszyć oczy "literami splecionymi w warkocze słów". Dlaczego o tym piszę? Może dlatego, że choć dzisiaj już niedziela, to mnie w głowie pojawiają się wciąż obrazy z piątkowej próby Zespołu, na którą jednak jakoś dotarłam ... ha, ha ... ale o tym potem 😎
Poniekąd - zważywszy, że minie niedługo (za jakiś tydzień, chyba ... ) rok naszej znajomości, a ten obfitował w różnorodne interakcje - dość mocno zbliżyliśmy się do siebie. Bywałam na Ich koncertach, odnawiając znajomość topologii własnego miasta. Nie zawsze było łatwo, bo niestety cierpię na jakiś "syndrom przestrzennego otumanienia". Zdarza mi się zgubić w rodzimej stolicy. Wstyd trochę ...
Dokładnie tak było w ten piątkowy, grudniowy wieczór. Zadowolona (chyba zdjęcie z "jak dojadę Warszawa" w telefonie dawało poczucie bezpieczeństwa) i lekko zaciekawiona, wysiadłam na obcej mi zupełnie stacji II linii warszawskiego metra - "Młynów". Szczęście sprzyjało ... udało mi się nawet wybrać odpowiednie wyjście, czyli po właściwej stronie numeracji. Zmotywowana, dziarsko zatem skierowałam się ku Al. Prymasa Tysiąclecia, aby znaleźć studio, w którym mieli mieć kolejną próbę moi Przyjaciele, tworzący jedną z moich Ulubionych 'Mieszanych Grup Muzycznych,
I teraz taka nagła refleksja mnie dopada .. "Może trzeba było zaufać podświadomości i od razu zadzwonić do "M."?! - jak 'donoszą internety': relacja (moja) z Panem Zodiakalnym Rakiem dobrze wróży 😁
Byłam już pełna zwątpienia i chciałam wracać do domu, ale ... Mesjasz = niczym Rycerz na Białym Koniu z dawnych opowieści, jakoś mnie jednak odnalazł. Było mi strasznie głupio, ponieważ straciliśmy - no, przynajmniej ten 'akademicki kwadrans' z Ich próby. Potem się okazało, że ominęło nas coś więcej - możliwość posłuchania kompozycji i głosu pewnej Kobiety, która postanowiła zamieszkać w Polsce. Konkretnie w Warszawie. Powrócę jeszcze do tego wątku trochę później ...
Zanim jednakże usiadłam - rozgrzana wciąż emocjami - na jednej z kanap ustawionych w "Studio nr 2", Lider 'Sunsetów' wręczył mi uroczyście Ich pierwszą płytkę, która zawierała trzy - można powiedzieć kluczowe - utwory Zespołu. Oczywiście nie odpuściłam - ale ze mnie Gadżeciara .. ha, ha - o czym łatwo się przekonać, spoglądając na poniższą fotkę.
Okładka z imienną dedykacją od Trzech Kluczowych Muzyków tworzących skład Zespołu #SunsetBulvar |
Przyznam, że jestem pełna Autentycznego Podziwu dla moich Przyjaciół. Ten krążek miał być ... przysłowiową "przepustką do kariery". Miał pokazać potencjał drzemiący w piątce Ludzi. Skład Muzyczny brzmiał jak 3+1, ale całkowity można było zapisać jako 4 +1, gdyż - jak może pamiętacie z tego, co napisałam wyżej - Autorem tekstów jest mój dobry Znajomy, Robert - Poetycka Dusza.
Wszystko zatem szło w dobrym kierunku, choć oczywiście i tutaj namieszała sprawa z wirusem. Ustalone wcześniej terminy koncertów trzeba było odwołać i nie wiadomo było do końca, kiedy będzie można rozmawiać o kolejnych. Zakazano spotkań i nawet próby trzeba było zawiesić. Dla Ludzi, którzy żyją muzyką i tworzą ją wraz z innymi, taka alienacja to z pewnością dramat. Sama miałam trudność, aby usiedzieć w domu. Nadeszły jednak wakacje i atmosfera jakby się rozluźniła. Zespół oczywiście z werwą przystąpił do realizowania i szlifowania obecnego repertuaru, który docelowo miał stać się minimum Top-10 autorskiego materiału. I nagle! BUM! Okazało się, że dotychczasowa, niezwykle Energetyczna i Charyzmatyczna Wokalistka o cudnym, mocnym głosie ... wycofuje się z projektu. Przyczyny osobiste. Bywa. Mogę się tylko domyślać - ze słów, które usłyszałam od Chłopaków - jakie dopadły Ich emocje po tej wiadomości. Podobno mieli poważną chwilę zwątpienia w celowość kontynuowania dotychczasowych działań. Miała być płyta. Przedsmak (choćby zdjęcie wyżej) już był.
Szczęśliwie, Zespół to określona grupa ludzi. Każdy może być indywidualną jednostką i mieć swoją naturę. Własny sposób działania. Myślę, że nie na darmo wybrano Mister K. na Lidera tej Formacji. W iście ekspresowym tempie otrząsnął się z pierwszego zaskoczenia i zorganizował przesłuchania. Nie było łatwo. Kandydatki wyłonione spośród tych, które przesłały zgłoszenia, miały podobny poziom. Rozmowy wśród Chłopaków niekiedy bywały "burzliwe", ale cel był jasny: wszyscy mieli zaakceptować nową osobę. Kluczową w sumie, bo śpiewającą napisane przez Roberta teksty.
Pamiętam całkiem dobrze jedną z rozmów z moim Kolegą = Poetą. Opowiadał mi wtedy - z nadzieją w oczach, że są blisko podjęcia ostatecznej decyzji. Nowa wokalistka miała wkrótce dołączyć do Chłopaków, którzy byli spragnieni wspólnego grania. Może nie do końca wszystko zrozumiałam z historii, jakie do mnie dotarły. Wiem jednak, że nagle - niczym Kometa z długim jasnym ogonem - pojawiła się Ona = LINA. A właściwie to Jej imię w pełnej krasie brzmi: Lionella 😍
Dziewczyna o jasnych włosach, z których można byłoby spokojnie zapleść warkocz. Kobieta młoda, kipiąca wręcz Energią i Miłością do muzyki. Taka, która ją czuje, żyje nią niemal i czerpie z tego autentyczną radość. Być może to właśnie zadecydowało o tym, że wszyscy byli zgodni: tylko Ta.
foto by Alexander Danilevskiy - nowa wokalistka Sunset Bulvar = Lina |
Niewykluczone, że zadziałały dobre fluidy. Lina nie tylko wniosła do Zespołu powiew świeżości, ale namówiła do współpracy swoją koleżankę Ksenię. Tak oto się przedstawia w duuużym skrócie historia moich Muzycznych Ziomków: mieli jedną Kobietę, a teraz mają dwie. Spryciarze, co?! 😁
foto by Alexander Danilevskiy - Sunset Bulvar w obecnym, wzmocnionym składzie
foto by Alexander Danilevskiy - Ksenia o niezwykle wrażliwej Duszy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz