E (*) = #POSTAĆzarezerwowana
* * *
Skąd mógł to wiedzieć? Był zaledwie "PIERWSZA-kiem" lub "ŚWIEŻA-kiem" - jak kto woli. Nawet na tych słynnych Otrzęsinach nikt ani słowem nie wspomniał o ... E.
"Kim jesteś, nie-Znajoma? Jak Ty na IMIĘ masz?" - zanucił pod nosem, przylepiając niemal nos do szyby. Była zimna i przetykana strużkami słotnego deszczu. Widok był więc lekko zamazany. Dla kogoś, kto nie potrafił szukać, tak. Ale on był przecież kimś zupełnie innym. Nietuzinkowym. Znikał w tłumie wtedy, gdy tego chciał, miał taką potrzebę. Ta 'anonimowość na żądanie" była mu zwyczajnie na rękę. On?? NIC nie musiał. A mógłby wiele. Przykładowo: LENIUCH-ować sobie w najlepsze, rozciągnięty na rozłożonej kanapie. Dlaczego?
Wyjaśnienie tej sytuacji mogłoby brzmieć: {WYbór} albo krótko i treściwie ... bądź też dłuuugo i szczegółowo. Moim zdaniem - oczywiście, to byłby niemal Idealny moment na E.ksperyment. "Taki malutki w sumie ..." - uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Kąciki jego perfekcyjnie skrojonych ust powędrowały w górę, jakby wspinały się na paluszki, by mieć lepszy widok. Oczy w kolorze łagodnych brązów, nabrały lekko bursztynowej barwy. Zafalował tam przez chwilę odcień błękitu, szarości i bieli - kolorów wody i fal. Ktoś stojący z boku mógłby teraz zawyrokować, że ... Tak! Owszem, był = całkiem przystojnym Facetem, po którym [ zmarszczki mimiczne na twarzy ] było widać, że różne doświadczenia życiowe nie omijały go szerokim łukiem. Wręcz przeciwnie. Czyżby? sam je prowokował? Nie-Świadomie? Może jednak - z pewną ... dozą strategii?
Nawet chyba on sam nie był pewien, jakie nazwy mógłby nadać E.mocjom, które ostatnimi czasy częściej go nawiedzały. Czy powodem mogło być to, że wydano mu rozkaz, by ostatecznie zadokował w bezpiecznym porcie? Miał zejść z pokładu zbitego dawno temu z desek i co? "Osiąść na mieliźnie?" - to w ogóle nie była opcja dla niego. Nie wyobrażał sobie, że od określonego dnia będzie zmuszony poruszać się tylko po lądzie. Stabilnym. Ale Nie-znanym przecież. Tam nawet Wiatr był jakiś obcy i nie chciał zdradzać żadnych sekretów Matki Natury. Dlaczego miał się skazywać na taką E.gzystencję? Nie był żadnym 'masochistą', aby zadręczać swoje ciało i umysł w taki sposób - wzbudzając Tęsknotę za wolnością.
Rozbłysk zapalanego światła w jednym z lokali sprawił, że prawie podskoczył. Znowu był w ich świecie. Lokum, nazwane szumnie/dumnie "pokojem dwu-osobowym z łazienką i balkonem", raczej nie miało szans, by imponować czymś KomuKolwiek. Choćby taki łatwy do zauważenia fakt: do powierzchni całkowitej przynależał "Balkon-iczek" raczej. Wypowiedziane w myślach określenie wręcz ociekało kpiną, sącząc się wąskim strumykiem z ust A.utor.A. Prawda była przecież taka, że:
1. w pokoju ledwo mieściły się rzeczy dwóch mieszkańców: wąskie tapczany, przytulona ciasno do ściany szafa, jakiś stół w miarę pewnie stojący na swoich patyczkowatych nóżkach.
2. łazienka ledwo mieściła malutką umywalkę, kibelek i brodzik o wymiarach może 80 x 80, opatulony plastikową zasłonką w różowe słonie. Stawał w nim przynajmniej co drugi dzień, aby trzymając słuchawkę prysznica, zmyć z siebie ślady stoczonych wojenek z Codziennością.
3. balkon - o czym była już osobna historyjka ... - w zasadzie miał chyba podobne wymiary do brodzika. Maksymalnie było to 1 x 1 m. Gdy organizowali imprezę, to odpuszczali zasadę: "nie-Palimy w mieszkaniu". Miłośników tejże tytoniowej Używki było zdecydowanie więcej niż tych, którzy preferowali zdrowy styl życia. "Szlugi" odpadały u nich na wstępie. Nie było żadnych negocjacji. Reguły były Twarde, ale i znane.
Nie narzekał jednak aż tak bardzo. Cieszył się po prostu tym, co zostało mu ofiarowane. A właśnie otrzymał Wyjątkowy Podarunek. Miał trochę czasu, aby korzystać z niego, ile starczy mu sił lub ochoty.
E.uforia ze szturmem dopadła jego ciała i duszy. Perspektywa podejmowania wreszcie! Samodzielnych, własnych Decyzji ... uskrzydlała! Miał tu swoją przestrzeń, sprzyjającą indywidualnym Wyborom. Nie czuł nacisku, ani uścisku na gardle. Dobra, ok ... może jedynie trochę musiał się LI.czyć ze swoim współ-lokatorem. Szczęśliwie, więcej go nie było w ich wspólnie oswajanej krainie, niż tam był. Koczował z upodobaniem wielkim po innych pokojach macierzystego Akademika. Własny, traktował niczym hotel - zbyt drogi w utrzymaniu, choć ... dla Odmiany, można w nim było poszaleć.
Jemu osobiście zupełnie nie przeszkadzały te codzienne czynności. Rutyna miała jakiś swój Urok, dawała poczucie bezpieczeństwa oraz spokoju. Metodycznie sprzątał i prał, unikając pozostawiania ciuchów już jakoś przechodzonych - chociażby po krzesłach i podłodze, czy tapczanach. Miał czasem wrażenie, że mieszka sam. Jest niczym pojedyncza wysepka na wodzie albo okręcik dryfujący czasem po falach, choć też niekiedy pchany przez Wiatr lub napędzany siłą własnych mięśni. Doceniał fakt, że mógł w spokoju realizować różnorakie hobby. Zainteresowań miał bardzo dużo. Zgłębiał. Analizował. Nareszcie! Mógł i ...
E.ksperymentował. Lubił sprawdzać i testować określone idee lub zjawiska. Potrzebował zgłębiać oraz odkrywać sekrety, które otaczały go zewsząd. Tajemnice kryły się wszędzie. W Ludziach również. Ona taką miała. Drgnął na myśl o jej dłoniach. Z przyjemnością obserwował chwile, kiedy - już stojąc na swoim balkonie w bloku wybudowanym dokładnie naprzeciw - rozczesywała długie, ciemne i chyba gęste włosy. Szczotka o drewnianym uchwycie, powolutku gładziła jej kosmyki, które psotnie splatały się ze sobą, robiąc bałagan na jej głowie. Loczki nie zawsze dawały się zdyscyplinować. Jakby żyły własnym życiem i według własnej koncepcji. Było w tym coś hipnotyzującego. Podobnie jak momenty, w których stawała wyprostowana niemal jak struna [ miała kształtną sylwetkę ] i zapalała papierosa. Obserwował, jak dym tańczy wokół niej. Prawie zazdrościł mu tej bliskości z nią. Nawet jeśli trwała ułamki sekund. Z żalem myślał, że w tej dokładnie chwili ... mógłby z przyjemnością zamienić się fizycznością z papierosem. Ten dotykał jej ust, zlizując ślady karminowej szminki.
Domyślał się, że nieubłagana statystyka jest przeciwko niemu. W jakich okolicznościach miałby szansę poznać ją osobiście? Dotknąć ręki na przywitanie? Byłaby ciepła i mięsista, czy ... może chłodna i silna. Wolałby to drugie. Kobiece dłonie mogły takie akurat być. Natomiast "ciepła i mięsista" powinna być raczej ... damska pierś lub pupa. Prawie się rozmarzył, wyobrażając sobie, jak - O! Tak! trzyma mocno jej kibić w tańcu. Zadrżał pod wpływem obrazów, ukazujących mu powoli płynące minuty, podczas których on ... ostrożnie E.ksplorował palcami jej ciało, zmierzając z góry na dół. Ach! Och! ileż by dał, aby przybliżyć teraz jej twarz do swojej i niemal wskoczyć w toń jej szarawych może oczu. Widział w niej jakiś żywioł i ... nie był pewien, co ma z tą obserwacją zrobić. Jak z niej skorzystać?
Cicho otworzył 'balkonowe drzwi' i w cieniu ściany przyglądał się jej dalej. Nieoczekiwanie wśród biało-szarawych kłębuszków tytoniowego smogu, poruszył się jakiś ciemniejszy kształt. Z gracją zmienił położenie, aby zbliżyć się do jej ciała. "Grafitowy KOT" - pomyślał zaskoczony. "Czy ma jakieś Czarodziejskie Moce = chociażby taki: uśmiech? zostawiany niemal każdorazowo przez ową postać wąsatą z opowieści o "Alicji w Krainie ...". Kot usadowił się po chwili na wąziutkim parapecie, nadstawiając swój puchaty łepek pod wolną dłoń. Miauknął cichutko, zapraszająco, a potem wzmocnił jeszcze przekaz przeciągłym mruczeniem, urywającym się nagle i znikającym za powiewem Wiatru.
Dłoń ozdobiona jedynie srebrnym 'kółeczkiem z dziurką' na serdecznym palcu lewej dłoni, opadła miękko. Schowała się w ciemno-szarym futrze, podrażniając miejsce za uszami, a potem grzbiecie. Przełknął nerwowo ślinę. Wyobraził sobie teraz, że chętnie wcieliłby się w taką rolę kota. Prężyłby się pod jej dotykiem, mruczał by nawet, a może i leciutko ... podrapał? pozostawiając od siebie znak? Kuszące były to wizje. Może zanadto nawet było w nich - jak dla niego, przynajmniej - tych E.mocji. Serce nie chciało się uspokoić. Wygrywało jakieś tylko sobie znane nuty, melodie.
- Znowu? Czemu gapisz się na panią E.?? - zadał sam sobie pytanie na głos. Nie wiedzieć po co. Był świadomy tego, co właśnie robił. W myślach. W wyobraźni kreował Rzeczywistość. W tej jego wymarzonej ... właśnie -
- była Intrygującą ... E.nigmą - Zagadkową, ale jednak ... MAszyną. Czy mieli jakąś Przyszłość ?? Czy jego Atut - wysokie IQ - było w stanie podołać takiemu zadaniu (**) ??
#wpisINSPIROWANY
* * *
zaDAnie numer DWA (**)
Sprawdź = oblicz i podaj Wyniki:
1. ile razy LI-tera " E. " została użyta w powyższym tekście?
2. ile 'Aktywnych LInków' ukryłam { za-SZYFR-owałam } w treści tego piątkowego wpisu?
Odpowiedzi (Dobre 😈) proszę zamieszczać w komentarzach lub w sekcji "Dyskusja" -> TUTAJ 💥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz