niedziela, 15 listopada 2020

... ale P.o-C.o?

Czasem ... prowokuję Kogoś, ja 😈 taka już moja ... Zła Natura - może? Bywa jednak i tak => słynna z Kung-Fu Pandy { Równo-Waga }, że to ja daję się ... s-prowokować Komuś. Na dodatek z upodobaniem na to zezwalam. Dlaczego? - może Ktoś za-Pyta: p.O c.O?

Możliwe odpowiedzi: #AtakąZABAWĘmam  #żeWyzwańUparcieSzukam

* * *

– A! żebym ja to wiedział ... – spuścił wzrok na swoje spocone lekko dłonie. Czemu tak reagował na myśl ooo ... E.? Choć analizowanie różnych informacji było jego domeną, były obszary, których wciąż (mimo upływu lat) unikał. Chował się za cyframi. Tak było bezpieczniej. "Dla kogo?" – zadał sobie sam pytanie, po raz nie wiadomo który. Poszukiwał nadal odpowiedzi. Próbował zajrzeć w głąb siebie i ... wreszcie wyszarpnąć te dane, by potem móc się nad nimi pochylić. Wtedy, ogarnie ten wciągający w swój wir - Chaos. Był nim zmęczony. Za dużo bodźców = 'kuksańców od Losu" otrzymał ostatnio. Nie nadążał, choć ... od trzech lat bardziej dbał o swoją fizyczność. Wrócił do biegania. Pokonywał codziennie przynajmniej 'dziesiątkę'. Czasem - w wolne od pracy dni - pokonywał dużo dłuższe dystanse. Niekiedy sam. Bywało, że miał towarzystwo. Było mu to ... obojętne w sumie. Miał przecież - siebie. Zdarzało się, że tak intensywnie dumał nad czymś, że tracił poczucie czasu. Potem ze zdziwieniem patrzył na dane. Liczba pokonanych kilometrów zaskakiwała nawet jego. "UUuuu ... Mam MOC!" - uśmiechnął się do swoich myśli. Tych bardzo nie-poprawnych ...

– Zrobisz coś dla mnie? – jej głos przywrócił go do tej rzeczywistości. Wyczuwał, że uwodziła go teraz. Sondowała. Eksplorowała. Poczuł dreszcz. Ten z tych przyjemnych. Dzięki niej znowu czuł. W żyłach szybciej zaczęła krążyć krew. Skąd wiedziała, że tego właśnie teraz potrzebuje? Spojrzał w jej oczy na profilowym i ... utonął w barwach wody. Nic nie mógł na to poradzić. Był bez-bron-ny ... Ale jednocześnie sprawiało mu to jakąś trudną do opisania słowami - Przyjemność. Rozluźnił się. 

– Wiesz, która jest godzina? – ziewnął ostentacyjnie, zerkając na zegarek. Nie musiał potwierdzać tego, co sama wiedziała. Nie mógł usnąć.

– DAaaj spokój! – jej śmiech, jak kiedyś już się zdarzało - zatańczył mu w uchu, uruchamiając niemalże lawinę emocji. – Oboje wiemy, że wylazłeś z wyra, bo tylko przewracałeś się z boku na bok. Nadal tak działam ... na Ciebie?

Co miał jej odpowiedzieć? Ta bezpośredniość, tak charakterystyczna dla jej chłopięcej sylwetki - od początku ich znajomości - robiła na nim wrażenie. Nieświadomie wytarł spoconą dłoń o szlafrok. Przynajmniej panował nad jedną. Dodało mu to jakiejś otuchy. Nie na długo jednak.  

– Dobra! Gadaj ... co znowu wymyśliłaś ... – odparł i z telefonem w lewej dłoni rozsiadł się na jednym z foteli. Miał cichą nadzieję, że chociaż pozostali Domownicy podróżują teraz po sennych krainach i nikt nie zwróci uwagi,  że ... zniknął - wraz z nią.

– Wyluzuj trochę, Staruszku ... – tylko jej pozwalał tak się nazywać. Poczuł, że nie panuje już nad swoim ciałem. Jak dobrze, że była tak daleko. "... bo gdyby było inaczej, to ... Bo, gdyby ? ... " – powstrzymał się od wyartykułowania swoich myśli. W niczym by to nie pomogło ... Raczej.

– To ty, wyhamuj, moja droga ... – niespodziewanie dla niej i dla siebie, zapanował całkiem nieźle nad własnymi strunami głosowymi. Zamilkła, była ... zaskoczona? Jak on tego dokonał? 

– W porządku. Przepraszam. Żarty na bok zatem. Dzwonię niespodziewanie, późną porą i na dodatek jestem od początku irytująca. Ty wiesz jednak, że taka już jestem. Nie gniewaj się. Potrzebuję przysługi. Nie dla siebie. Mówię o tym otwarcie, abyś nie wyobrażał sobie nie wiadomo czego – roześmiała się cichutko, ale on to usłyszał. Lubił ten jej dźwięczny śmiech. Był jak dziecko zapraszające do zabawy. Takiemu trudno odmówić. Znali się jak przysłowiowe "łyse konie". To dlatego właśnie on odebrał połączenie, a ona je zainicjowała. Znali granice. Tylko raz przekroczyli tę, którą oboje ustawili na początku znajomości. Żałował, że nigdy więcej nie było okazji, aby to powtórzyć. "Aaa ... może dziś? Albo jutro? za tydzień? za ..." - znaki zapytania rodziły się w rozbłyskach i znikały, aby zostawić przestrzeń dla kolejnych. W jego sercu nagle odżyła nadzieja. "Znowu nie będzie wiało nudą ..." - uśmiechnął się pod nosem. Tego mógł być pewny. Nigdy nie nudził się w jej towarzystwie. Była jak Wiatr, może Tornado nawet lub Trąba Powietrzna. Z ogromną prędkością gnała przed siebie. Bez opamiętania i hamulców. Nagłe zetknięcie z ziemią musiało ją boleć wtedy. Wbrew jednak jego obawom, podnosiła się, otrzepywała ręce, rozglądała się z lekkim zdezorientowaniem przez chwilę, aby po raz kolejny ... biec. Dokąd? Nie wiedział tego. Nie potrafił już dotrzymać jej kroku. Nie nadążał za jej zwariowanymi pomysłami. Z ulgą pomyślał, że nie jest jego Partnerką życiową. Nie zdzierżyłby chyba takich emocji. Jego serce pewnie nie wytrzymałoby takiego ciągłego napięcia. Tym bardziej podziwiał Mr R. Chciałby kiedyś dowiedzieć się, co On myślał o ich związku. Tak szczerze. Chodziły bowiem pogłoski, że ... z wiernością w związku jego przyjaciółki nie jest najlepiej. Chociaż niektórzy uważali, że 'otwartość' w relacji dodaje smaku. Może nawet lekkiej pikanterii. Patrząc na ich "małżeństwo z 20-letnim stażem", w trakcie którego zgodnie zrezygnowali z potomstwa, nie można było stwierdzić ze 100% pewnością, kto częściej pozwalał sobie na "skoki w bok". On sam tego zupełnie nie rozumiał. Nie chciał 'dzielić się' swoją Kobietą z żadnym innym Facetem. Czuł potrzebę posiadania. Wewnętrznego spokoju i poczucia - może wyjątkowości? 

"Upolowałeś mnie ... i co będzie teraz?" – śmiała się niekiedy jego żona, gdy co jakiś czas organizował dla niej specjalnie (czasem bez okazji) tzw. "kolacje przy świecach". Chciał być dla niej najważniejszy. Uwodził ją i polował. Wciąż czuł się przy niej łowcą. Była naprawdę atrakcyjną kobietą. Podobnie jak E. biegała i dbała o zdrowe odżywianie. Zauważał zazdrosne spojrzenia znajomych i nieznajomych mężczyzn. Nie każdy miał tyle szczęścia, co on. Dlaczego więc w jego myśli wkradała się E.? 

Rozmowa z nią zupełnie wybiła go ze snu. Zaparzył sobie więc kubek czarnej, gorzkiej kawy. Wiedział, że nie ma po co wracać do łóżka. "No, może ewentualnie na ... " – nie dokończył zdania. Lubieżny uśmiech wpełzł na jego policzki. Oblizał usta i upił łyk czarnego napoju. Spojrzał na tarczę zegara. Wkrótce nadejdzie ta godzina - za oknem będzie można ujrzeć choćby taki widok.

 

f.O-t.O: Pe-Ce

Miasto uległo urokowi Pani Jesieni. Słońce czasem jeszcze usiłowało "gwiazdorzyć", ale ... dostosowywało się jednak do ustalonych reguł i zasad tej pory Roku. Druga z sióstr potrafiła wykorzystać swoją władzę - niekiedy miała 'twardą rękę' i nie uznawała kompromisów. Termin zbliżał się nieuchronnie. Czy zdąży? Miał taką nikłą Nadzieję, że tak. To przecież dlatego odebrał od niej telefon i znowu zarywał noc. 

– Coś wy-kombinujesz. Jestem o tym przekonana – prawie widział i słyszał ten jej ujmujący śmiech. Otuliła go nagła tęsknota za jej ciałem, ciepłem, blaskiem spojrzenia. – Aha! masz u mnie darmowy masaż jeśli ... – urwała i zakończyła znienacka połączenie. Miał nad czym myśleć ...

aktualna CZEK-LI-st-A

* * * 

szyfr-Em do mnie MÓW
mów SZYFR-em:
- koduj znaki lub LI.te-ry ..
- wplataj w wE.rsy { E.pickie tudzież PR.ozą podszyte }
- za-plataj w wiE-rszE { LI.ryczne CoVery }
(...)
mów Szyfr-em, mów ...
(...)
Papier i V.irtual-na Przestrzeń
przyjmą W.szystko
ale swoich myśli tudzież słów
tak łatwo się nie wy.PR.zesz ...(*)


* * *

W.u-K.a ?? AAA-aaa #aCo!naToHUNA?

(*) za-SZYFR-owana W.skazówka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz