niedziela, 2 lipca 2023

Ważne, aby się odnaleźć ...

Akademia ... była dla niej obecnie, niczym ... stara fotografia w albumie, do którego zagląda się z jakiegoś tam powodu. Jaką zatem motywację miała ona? Właśnie teraz? Czy mógł być 'nią' ten prawie nieznany jej w sumie facet? Owszem, lubiła otaczać się mężczyznami. Nierzadko odczuwała jakąś 'dziką satysfakcję' z faktu, że to oni 'musieli' wykonywać jej polecenia. Choćby w tzw. 'sferze zawodowej' - jak to nazywano w tej Krainie. Lubiła żyć na Ziemi. Takiego wyboru dokonała po tym, gdy ... okazało się, że dyplom ukończenia Akademii - dla niej przynajmniej - nie jest 'złotą kartą'. Nie była naiwna. Miała świadomość, że wśród tych wszystkich studentów i absolwentów, ci o szarych oczach mieli najtrudniej. Nierzadko czuła się jako ta, będąca najniżej w 'magicznej hierarchii'. 

Ukończenie tej akurat Uczelni, dawało jednak również inne korzyści. Miała sposobność przecież, aby poznać zarówno Magów - a Ci wszak stworzyli to miejsce - jak i Wiedźmy oraz Czarodziejów - takich, jak ona. Istot o 'pochmurnych oczach' - jak często ich nazywano podczas różnych towarzyskich pogawędek. Faktycznie, określenie miało swoje logiczne wytłumaczenie. Ona sama miewała chwile, gdy czuła się niczym to 'zjawisko natury'. Najczęściej zwiastujące burzę. Drzemało w niej tyle ukrytych emocji, których nie potrafiła ostatecznie okiełznać. Wymykały się 'jakoś tam' spod jej kontroli. W najmniej oczekiwanych momentach. Wiedziała, że nie działa to na jej korzyść, ale ... obiecała sobie, że będzie jednak 'twarda'. Nie będzie zwracała uwagi na to, jak postrzegają jej osobę, inni. Parła do przodu, zdobywając kolejne cele. Poczucie wygranej miało wystarczająco dobry smak. Delektowała się nim przez kolejne dni, napędzając samą siebie - by sprostać nowym wyzwaniom.

Obecne stanowisko i firma, przynosiły jej wiele satysfakcji. Cieszyła się, że dokonała takiego właśnie wyboru. Tutaj otaczali ją 'zwykli ludzie'. Miała nad nimi pewną władzę. Mogła korzystać ze 'sztuczek', które opanowała w Akademii. Nauczyła się ich przecież - w trakcie realizowania różnych projektów. Nie pamiętała już, ile ich było. Każdy z Uczestników szedł własną ścieżką i trybem. Wszyscy jednak mieli szansę - na uzyskanie dyplomu - jeżeli faktycznie! im na tym zależało. Może tylko nie w tym samym czasie. Ona pragnęła udowodnić coś samej sobie. Odkryta przypadkiem ...  'tajemnica pochodzenia' podziałała na nią, niczym 'wyzwolenie'. Zrozumiała, że ... ma prawo być 'inna' od otaczających ją do tej pory osób. Ta 'różnica' dawała jej również szansę na wybór odmiennego życia, niż to, które prowadziła do tej pory. Moment wstąpienia w 'szeregi Akademii' był na swój sposób, przełomowym.

To właśnie pobyt tam sprawił, że 'wyzwoliła' pewne ukryte w niej, zasoby określonej energii. Doskonaliła własne, odziedziczone po przodkach, umiejętności. Zaczynała rozumieć i dostrzegać wiele wątków, które dotychczas pomijała. Odważyła się wreszcie, aby korzystać ze swoich 'mocy'. A gdy to nastąpiło - przekroczyła własne 'granice' - nie miała już większych skrupułów, aby z tego korzystać. Jeśli nie mogła stać się 'pełnowymiarową cząstką' Społeczności Akademii po obronie dyplomu, to ... co miała do stracenia? Mogła iść indywidualną ścieżką. I to postanowiła zrobić.

Potrafiła szybko łączyć informacje, wyczuwać emocje, przewidywać potencjalnych partnerów lub kontrahentów. Ta umiejętność dawała jej pewną przewagę nad tymi, którzy ją otaczali. Niczym myśliwski pies potrafiła 'wyniuchać' szansę na najlepszy interes. Bawiło ją to. Fascynowało. Podniecało też może ... Te swoiste 'wyścigi' wywoływały w niej skoki adrenaliny. Czuła się niczym łowca. Czasem przyczajony gdzieś, wtopiony w tło, ale wciąż czujny i gotowy, aby zareagować. A potem cieszyć się swoim 'trofeum'.

Domyślała się, że stworzony przez nią 'zespół' w aktualnej firmie, nie czuł z nią specjalnie dobrych relacji. Wymagała od nich zbyt dużo. Oczekiwała, że będą gotowi na każde niemal jej skinienie. Nie brała - może to było samolubne? - pod uwagę faktu, że każdy z nich miał swoje życie. Niekoniecznie obracające się wokół pracy, dzięki której otrzymywali całkiem niezłe wynagrodzenie. Nawet jeśli niektórzy nie posiadali rodziny. Tych, mających czasem na utrzymaniu zarówno żony, jak i dzieci ... mogła traktować 'lżej'. Potrafiła wczuć się w ich emocje. Tzw. 'singli' jednak ... specjalnie 'nie oszczędzała'. Wbrew temu, co mogło się wydawać jej podwładnym ... miała całkiem dobre o nich informacje. Interesowała się ich prywatnym życiem. Ta kwestia była przecież dość istotna, z perspektywy zaangażowania się w projekty, które dla nich przygotowywała.

Nie pamiętała już teraz, co zwróciło jej uwagę na Teda. Pominęła kwestię jego 'atrakcyjności fizycznej', bo z tą potrafiła się jakoś 'uporać'. Owszem! Przyjemnie było popatrzeć na tego wysokiego faceta, który miał z pewnością ... niezłe ciało, ukryte pod ubraniem. Posiadał coś jeszcze ... jakąś wewnętrzną wrażliwość. Odbijała się ona w jego brązowych, aksamitnych oczach. Oczywiście tylko wtedy, gdy myślał, że nikt go nie obserwuje. Ona jednak miała swoje sposoby. Była wszak Czarodziejką, o czym oczywiście nikt z jej współpracowników nie wiedział. Tak było lepiej. Nie było sensu, aż tak się 'odsłaniać'. Nie wszyscy byli gotowi na pewne 'objawienia'. Wiedziała o tym. Wystarczająco dobrze ...

Dostrzegła więc to - czego może on sam nie był świadomy - fascynację kimś "z jej świata". Czy mogła ona mieć jednak ... 'szczęśliwe zakończenie' - dla niego? Tego akurat nie była pewna.

[ fragment ]


 

#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz