Znowu mnie odwiedziły – ci moi Dziwni Goście, o których
niedawno wspominałam w innym wpisie.
R E F L E K S Y, które są także dla mnie takim trochę powidokiem ... – jak to kiedyś na wernisażu w Warszawie, fachowo określił Kristof Ludwin, znany bardziej może nawet w Europie, niż w Polsce, akwarelista – ... moich przemyśleń, a ...
... przyNiosły mi oN.e w darze takie oto skojarzeNia = puzzle, które oprócz pisaNia, jak również gier = są kolejnym moim Ulubionym sposobem na spędzanie wolnego czasu.
R E F L E K S Y, które są także dla mnie takim trochę powidokiem ... – jak to kiedyś na wernisażu w Warszawie, fachowo określił Kristof Ludwin, znany bardziej może nawet w Europie, niż w Polsce, akwarelista – ... moich przemyśleń, a ...
... przyNiosły mi oN.e w darze takie oto skojarzeNia = puzzle, które oprócz pisaNia, jak również gier = są kolejnym moim Ulubionym sposobem na spędzanie wolnego czasu.
[ czyli wtedy, gdy sama wypełniam określoną przestrzeń = nikt mi
nie przeszkadza ]
… a otóż i cztery różne klocki, które coś jednak łączy 🔀 splatają się tu wątki 🔜⏳
… a otóż i cztery różne klocki, które coś jednak łączy 🔀 splatają się tu wątki 🔜⏳
Nie wiem, jaki Ty – Miły Czytelniku, utkałbyś z takich oto określeń
– przemawiający do wyobraźni Gobelin. Mam pomysł na własny, choć czasem nitki
strasznie mi się plączą – wtedy gubię wątki, jak drogę do celu i brzeg – choć
widoczny, wciąż się oddala. Jeśli już poznałeś treść wpisu pt. „ #Baśń dla Gosi”,
to teraz możesz zostać wtajemniczony we fragment opowieści, która jest kolejnym
Utworem napisanym pod wpływem Określonej Osoby oraz tym samym posiada dedykację.
Tym razem kieruję ją w stronę poznanego pod koniec lutego Mężczyzny o imieniu Mariusz, który w jakiś Magiczny? Sposób zmotywował mnie, abym napisała tekst
dotyczący domu podcieniowego w Żuławkach, którego jest właścicielem. Zupełnie
odrębnie i nieświadomie, wspierał Go własną Mocą drugi ważny dla mnie Facet=Kumpel –
jedyny na chwilę obecną Koziorożec, który wierzy i mocno kibicuje mojemu
pisaniu.
Ważną INFO-rmacją jest to, że … moja „Baśń dla MARIUSZA” jest
tak naprawdę utworem (prawie, jak Partner w brydżu), z którym zamierzam powalczyć o wysoką lokatę – może nawet
stanąć na podium 🏆 znaleźć się w gronie Zwycięzców Konkursu, który wspomniany Znajomy z Żuław-ek organizuje. Otrzymałam
jednak zgodę, aby udostępnić tutaj wybrany fragment konkursowego tekstu.
Dlaczego mi na tym zależy?
Dlaczego mi na tym zależy?
Otóż … mam własny pomysł, jak można byłoby ten tekst
wykorzystać. Natchnienie znowu popłynęło oczywiście od ŁUKASZa, z którym
ostatnio znowu gadamy godzinami przez telefon, choć tak naprawdę to żadne z nas
niespecjalnie ma tyle „wolnego czasu”. Idąc za przykładem Moniki – Autorki kart, która obecnie prowadzi zrzutkę na ich wydanie – zaczęłam rozważać, czy by
nie po-Kusić się 👿😆 o realizację Idei wydania paru kilkunasto-stronnicowych publikacji
przypominających dawne ‘zeszyty literackie’.
Tam mogłyby znaleźć się teksty – na początku moje, a potem może także moich piszących Przyjaciół oraz różne zagadki, zadania wymagające czasem wyobraźni, niekiedy zmysłu artystycznego lub analitycznego, cierpliwości oraz ... ciekawości 😎
Tam mogłyby znaleźć się teksty – na początku moje, a potem może także moich piszących Przyjaciół oraz różne zagadki, zadania wymagające czasem wyobraźni, niekiedy zmysłu artystycznego lub analitycznego, cierpliwości oraz ... ciekawości 😎
Pytanie nr. 1: Czy Pomysł ma sens? => moja odp: "Wierzę, że tak".
Pytanie nr. 2: Jak oceniam szanse na osiągnięcie celu? => moja odp.: "Wysoko!"
Pytanie nr 3: Czego potrzebuję? => moja odp.: "Informacji zwrotnej, czyli wiedzy o tym, czy ..."
podoba się Wam ten tekst na tyle, aby Kibicować moim staraniom o wywalczenie nagrody pieniężnej
[ a są tylko dwie ... i już Organizator WyłoWił z poczty kilka bardzo ciekawych … ]
Konkurencja Silna => przyda mi się Wasza Energia 💥
Pytanie nr. 2: Jak oceniam szanse na osiągnięcie celu? => moja odp.: "Wysoko!"
Pytanie nr 3: Czego potrzebuję? => moja odp.: "Informacji zwrotnej, czyli wiedzy o tym, czy ..."
podoba się Wam ten tekst na tyle, aby Kibicować moim staraniom o wywalczenie nagrody pieniężnej
[ a są tylko dwie ... i już Organizator WyłoWił z poczty kilka bardzo ciekawych … ]
Konkurencja Silna => przyda mi się Wasza Energia 💥
… co jeśli nie UDA mi SIĘ stanąć na pierwszym lub drugim
stopniu podium?
Prawdopodobnie spróbuję zastosować Rozwiązanie, które już mi się sprawdziło i to nie raz. Może to potwierdzić zresztą moja Koleżanka - też 💗 Monika - Mama Fundacji Sofijka
Zorganizuję 🎯 własną zrzutkę na wydanie określonego nakładu pierwszej publikacji, w której chciałabym zamieścić trzy Baśnie. Ta ostatnia bowiem – tym razem dla Łukasza już powoli tka się w mojej głowie.
Prawdopodobnie spróbuję zastosować Rozwiązanie, które już mi się sprawdziło i to nie raz. Może to potwierdzić zresztą moja Koleżanka - też 💗 Monika - Mama Fundacji Sofijka
Zorganizuję 🎯 własną zrzutkę na wydanie określonego nakładu pierwszej publikacji, w której chciałabym zamieścić trzy Baśnie. Ta ostatnia bowiem – tym razem dla Łukasza już powoli tka się w mojej głowie.
… szkoooda czasssuu ... RUSZAJ-my w Podróż do Zaczarowanej Krainy ... - mam własny 🔑
***
BAŚŃ dla Mariusza
„Pierwsze Wspomnienie, które na zawsze do niego przylgnęło
to było … – zmrużył powoli oczy, aż przypominały teraz wąziutkie, czy może - szczuplutkie, jak modelki na
pokazie mody - kreseczki. Wyciszył się wewnętrznie, napinając jednocześnie
niemal wszystkie zmysły. Chciał wprowadzić się w stan, w którym mógłby dokładnie, niemal z fotograficzną precyzją – wyłowić
najbardziej ostry obraz tamtej chwili. Poczuł, że niedługo będzie to możliwe.
Skojarzenia płynęły dość wartko, iskrzyły delikatnie emocje, a ręka - starała się
nadążać za głową, niczym nitka za igłą z ulubionego wierszyka jego Mamy …
Powoli usypiał, ufnie poddając się teraz temu, co – jak
zwiewny tiul, delikatnie opasywało jego ciało. Znowu czuł! Ciepły, a
jednocześnie lekko szorstki dotyk matczynego ciała. Smak ciepłego mleka, które
syciło i kołysało do snu. Dźwięki cichutko mruczanych kołysanek, które
odganiały wszelkie smutki. A na koniec … bliskość podobnych mu, dwóch małych duszyczek i ciałek.
Było ich Troje. On - ten najmłodszy i najmniejszy z
rodzeństwa, ale z jakimś uporem i żądzą przetrwania. Fama niosła w okolicy, że Najbardziej podobny do Ojca, którego … jakoś zabrakło w jego życiu. Dziwnie
się czuł z tą pustką – bo ona jednak gdzieś tam się wciąż ukrywała. Wiedział,
że schowała się (jakby to faktycznie można było uznać za zabawę!?) w
zakamarkach jego małego serduszka, a potem … tak ... już całkiem zadomowiła się w tym starszym –
Doświadczanym przez Los. Tęsknił za
okresem Dzieciństwa – tą beztroską, możliwością odkrywania tajemnic drzemiących
czasem tuż za rogiem i to każdego dnia.
Niczym w „Niekończącej się opowieści” nawet drobne
zmartwienia potrafiły – jakby za sprawą jakiegoś zaklęcia – urosnąć jak góra
nie do zdobycia, by po chwili … rozkruszyć się w pył, bo … dzieci nie mają
czasu na troski. Świat jest przecież taki ciekawy i wart poznawania. I jakże
często wtedy – jak za dotknięciem różdżki Dobrej Czarodziejki – wiele zmartwień
przemieniało się w miłe niespodzianki. Wystarczyło tylko … czasem odpuścić i
dać sobie czas.
– Pamiętajcie, kochane Urwisy – mawiała Mama, gdy kończyła opowiadać im kolejną wymyśloną bajkę na dobranoc – Na wszystko przyjdzie odpowiednia Chwila. Nie można jej jednak popędzać. Ona przecież bardzo nie lubi, gdy ktoś … - tak dla przykładu wymienię: tupie nogami, krzyczy, czerwieni się ze złości, używa brzydkich słów, albo … - no, sami chyba wiecie. – Tu zwykle Mama znacząco spoglądała na brata, który był jej średnim dzieckiem. „Środkowym Obrońcą” - jak lubiła go nazywać w myślach i dzięki temu … Wyjątkowym, podobnie jak pozostała „Dwójka Skrzydłowych”. Każde z nich było Indywidualistą, ale zawsze „trzymali sztamę” w obliczu różnych zagrożeń czających się pod płaszczykiem „przyjaznej Rzeczywistości”.
Prawda była taka, że chociaż udało się im wreszcie, no, uff !!! znaleźć
schronienie - w jednym z żuławskich domów podcieniowych, to - owszem, był to
piękny i okazały budynek, ale wymagał poważnego remontu.
„Jakże cudnie byłoby, gdyby tak znalazł się Ktoś, kto pokocha ten dom, tak jak ja” – myślała czasem, gdy spontanicznie - po kryjomu wymykała się, aby przespacerować się po otulającym budynek ogrodzie. Jej w sumie nie przeszkadzało, że porastały go coraz bardziej, różne rośliny – nierzadko „samosiejki”. Lubiła witać takich Gości – drobniutkie czasem, a jakże Waleczne ziarenka, które pozwoliły sobie na Marzenia. Podróżnicy i Odkrywcy, którzy dali sobie prawo do tego, by wraz z Wiatrem swawolić dopóki któreś z nich nie zakończyło zabawy. A gdy osiadały na ziemi, czasem udawało się im zrealizować te Sny.
„Jakże cudnie byłoby, gdyby tak znalazł się Ktoś, kto pokocha ten dom, tak jak ja” – myślała czasem, gdy spontanicznie - po kryjomu wymykała się, aby przespacerować się po otulającym budynek ogrodzie. Jej w sumie nie przeszkadzało, że porastały go coraz bardziej, różne rośliny – nierzadko „samosiejki”. Lubiła witać takich Gości – drobniutkie czasem, a jakże Waleczne ziarenka, które pozwoliły sobie na Marzenia. Podróżnicy i Odkrywcy, którzy dali sobie prawo do tego, by wraz z Wiatrem swawolić dopóki któreś z nich nie zakończyło zabawy. A gdy osiadały na ziemi, czasem udawało się im zrealizować te Sny.
Dzięki temu ogród mienił się w blasku słońca różnymi
kolorami kwiatów, ozdabiając zabytkowe, ale jednak zaniedbane ściany pomnika architektury żuławskiej. Dom wyglądał
wtedy dużo weselej. Jakby zapominał, że … od dłuższego czasu stoi
opuszczony i czeka na … nowych Mieszkańców. Martwiła ją jeszcze inna kwestia,
choć niestety nie ostatnia. Duszek Domu robił się coraz bardziej przezroczysty,
jakby - Och! Tylko nie to! - znikał z braku towarzystwa. Coś trzeba było
zrobić. Natychmiast!
Przy okazji potrząśnie trochę swoją najmłodszą Pociechą, która teraz właśnie przeżywała okres buntu. Co prawda poniekąd rozumiała syna. Niestety słowa potrafiły być bardzo skuteczną bronią. Plotki niczym wspomniane „samosiejki” rozprzestrzeniały się, niczym jakiś perz lub inny chwast. Pasożyt wyciskający ostatnie soki ze wszystkiego, co napotkało na swojej drodze. Nie tylko dlatego, aby przetrwać. Czasem z jakiejś dziwnej i niezrozumiałej dla niej zupełnie – Złośliwości? A może potrzeby sprawiania przykrości? – nie była pewna, z czego wynikało takie zachowanie Innych Istot, które stanęły na jej drodze.
Przy okazji potrząśnie trochę swoją najmłodszą Pociechą, która teraz właśnie przeżywała okres buntu. Co prawda poniekąd rozumiała syna. Niestety słowa potrafiły być bardzo skuteczną bronią. Plotki niczym wspomniane „samosiejki” rozprzestrzeniały się, niczym jakiś perz lub inny chwast. Pasożyt wyciskający ostatnie soki ze wszystkiego, co napotkało na swojej drodze. Nie tylko dlatego, aby przetrwać. Czasem z jakiejś dziwnej i niezrozumiałej dla niej zupełnie – Złośliwości? A może potrzeby sprawiania przykrości? – nie była pewna, z czego wynikało takie zachowanie Innych Istot, które stanęły na jej drodze.
Miała świadomość, że jest „Rudą Pięknością”, której głęboki odcień zieleni oczu niejednemu zakręcił w głowie, niczym szampan wypity z kieliszka w noc Sylwestrową, gdy … można było sobie pozwolić na odrobinę Szaleństwa. Jednak i jej nie ominęły różne doświadczenia w relacjach z Innymi.
Uśmiechnęła się delikatnie na widok obrazu, czy może bardziej … powidoku. Wtulona w siebie, jakże barwna Trójka – jej Dzieci, które były też Największym Skarbem i Dumą. Każde z nich miało w jej sercu wystarczająco dużo przestrzeni - takiej dla siebie. Najstarsza Pociecha korzystała z niej w najmniejszym stopniu. Twardo stąpająca po ziemi, bardzo konkretna i wojowniczo nastawiona do życia Córka, którą bracia przezywali Śnieżką. Nie z przekory, bo nie była oczywiście Brudaską. Powody były zupełnie inne. Z kolei średni syn – najbardziej powierzchownie do niej podobny, bo też Rudzielec – oczywiście był pierwszy, aby stanąć u boku Siostry podczas „typowych” awantur podwórkowych, które przybierały różne formy. Zdecydowanie lepiej [ czyt. bezpieczniej ] było trzymać się w Grupie. Tę uzupełniała kolejna niezłomna postać – Kokos. Długo nie mogła zrozumieć przewrotności tej ksywki, bo … syn był czarny. Niczym jego Ojciec, który pewnego dnia pojawił się w jej życiu i zawrócił w głowie. Potem nagle zniknął, ale … ona czuła, że wciąż łączy ich coś Wyjątkowego. Jakaś silna niebywale Nić – niczym dratwa. Może tylko za późno zrozumiała, że miał typowo „kocią naturę” i lubił bywać tam, gdzie przyszła mu Fantazja. To właściwie jednak, ta jego dewiza życiowa „Łap każdą chwilę” tak ją oczarowała. Od niedawna zaczęła go rozumieć lepiej. Może to Czas okazał się Łaskawy, zabliźniając jątrzące się jeszcze rany w sercu. Już pogodziła się z tym, że On taki właśnie był, jest i będzie. Ale tak bardzo brakowało jej jego Mądrości i Energii (…)”
[ pełna publikacja Baśni planowana na czerwiec – po
ogłoszeniu wyników Konkursu ]
***
Ktoś czuje się Zainteresowany dalszym ciągiem tej Opowieści?
Będzie mi Niezmiernie Miło, jeśli wtedy skrobnie o tym w komentarzu. Bardziej Leniwym 😈 polecam skorzystanie z opcji „Reakcje” – szybki KLIK w „fajne” i ...... po sprawie …😆
Będzie mi Niezmiernie Miło, jeśli wtedy skrobnie o tym w komentarzu. Bardziej Leniwym 😈 polecam skorzystanie z opcji „Reakcje” – szybki KLIK w „fajne” i ...... po sprawie …😆
… a na zdj. Kotka 💟 🐯, która zawsze będzie mi się Cudnie kojarzyła ... z Baśniowym
Zakątkiem 💖 Dominiko 💖, dziękuję Ci Kochana, że
stworzyłaś w Lanckoronie Cafe Pensjonat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz