piątek, 6 stycznia 2023

... a'la świąteczna bajeczka

[ początek - ??? ] 😎

Tak, to też mnie się przy-trafia ... w głowie pojawia się potrzeba napisania jakiegoś bardzo lekkiego tekstu. Podobnego właśnie do 'bajeczek dla dzieci', które jednak ... Hmmm .. chyba nie do końca tak tylko "dla dzieci" - bym rzekła. Otóż i przykład ... 

^^

Dawno, oj! bardzo dawno temu ... Daleko, łoj! jak daleko ... mieszkała sobie księżniczka. Wtedy wiele ich siedziało po różnych zamkach i pałacach, a niektóre to nawet miały zwierzątka ... taki smok to fajna sprawa w sumie. I to na każde czasy niemalże ... Magia zawsze kryła w sobie określone ślady energii. A ta Siła właśnie, niezmiennie zachwycała Wszechświat, więc ... "niemożliwe jest możliwe" - podobno ... gdy się tego bardzo pragnie ... 

Wracając jednak do wątku bohaterki. Uznajmy, że ... no .. była jedną z wielu żyjących wtedy księżniczek. Była może znana w określonych kręgach, ale wielkiej tam sławy nie miała. Uroda w rzeczywistości 'przeciętna', majątek oraz koneksje - 'poziom średni', charakter ... Ugh! tu właśnie! "zaczynały się schody", czyli ... "łatwa w obejściu nie była". A to za sprawą swojej ciekawości, którą podobno odziedziczyła nietypowo, bo po swojej pra-babce ... Ta cecha charakteru była bowiem dość uciążliwa dla otoczenia. Ile można razy odpowiadać na pytania? Czasem nawet te same? Bo jej się wydawało, że danego dnia ktoś może udzielić zupełnie innej odpowiedzi na takie: "Dlaczego kolor czerwony ma tyle energii?"

Pewnego dnia ktoś z królewskiego otoczenia [księżniczka, bo bohaterka była jednak córką ... jakiegoś tam monarchy ... lol .. ] podpowiedział, że może by tak przygotować dla niej specjalną i trochę inną koronę. Taką w kolorze, o który tak często pytała. Wtedy można byłoby podjąć próbę wyjaśnienia, że barwa ma tyle energii, co ona sama. Znaczy się ... zbyt wiele ...". Tak też się stało i ostatecznie księżniczce podarowano nowy atrybut, a poprzedni zamknięto w jakiejś skrzyni, w zamkowych piwnicach. Oczywiście rzadko tam ktokolwiek zaglądał. Młoda kobieta była jednakże zachwycona swoją indywidualną ozdobą. Nosiła ją bardzo chętnie i gdyby mogła to ... w ogóle nie zdejmowałaby jej z głowy. Nie było to zbyt 'mądre zachowanie'. Korona - choć w innym kolorze, niż tradycyjnie noszono - była przecież bardzo kosztowna. Robiono ją wszak na tzw. "specjalne zamówienie"  .. a nawet w tych czasach król miał określoną władzę 'nad ludem'. Stworzenie takiego 'arcydzieła' nie mogło bowiem być uznawane za ... "przyjacielską przysługę". O, nie! Należało sowicie wynagrodzić tego, kto stworzył takie "cacko" - ono mogło uszczęśliwić jego córkę. 'Jej Młoda Wysokość' za nic jednak miała rady dworzan, doradców, Ochmistrzyni i nawet własnych rodziców. Odkąd zresztą się urodziła, robiła co chciała. Para królewska miała już czterech synów i już raczej nie myślała o kolejnym potomku. W rodzinie ich obojga rodzili się głównie chłopcy. Można więc sobie wyobrazić zaskoczenie wszystkich zgromadzonych - w końcu nie mieli takiego sprzętu, jak my teraz - gdy okazało się, że Królowa Matka urodziła córkę. Nawet specjalne "pępkowe" zostało z tej okazji zorganizowane i ... może dlatego wciąż krążyły legendy o imprezce, jak i ... samej księżniczce. Niewykluczone też, że z tego względu (lekko 'wypaczonych', gdyż przekazywanych "z ust do ust" opowieści), nie interesowało się nią zbytnio ... wielu 'Amantów' o podobnym rodowodzie. W tym przypadku bowiem, należałoby walczyć (i to nie raz!) z samą zainteresowaną raczej - to ona stanowiła pewne 'niebezpieczeństwo' dla męskich rodów. Tak obiektywnie rzecz ujmując ... Cóż! 

Miała już skończone 19 lat i ani razu nikt jeszcze nie starał się, aby 'poprosić o jej rękę' ... jakkolwiek  makabrycznie [ żarcik ] może to brzmieć. Wkrótce to nawet już mogła uchodzić za ... przysłowiową "starą pannę" .. Ech! Żeby tak chociaż ... jakiś dziki kot był w to 'wmieszany' (utrudniał zdobycie uczuć kobiety .. no, nie! taka prawda ... nie było na to szans ... ). Księżniczce co prawda, ani w głowie były jakiekolwiek "amory". Była ciekawska i wciąż w sumie wolna. Nie miała zbyt wiele obowiązków - jak to osoby o jej pozycji społecznej. Czasem towarzyszyła ojcu w patetycznych uroczystościach ... niekiedy dawała się przekonać matce, aby zajęła się bardziej kobiecymi zajęciami ... Niekiedy te spotkania doświadczonych przez życie kobiet były nawet całkiem pożyteczne. Nasłuchała się różnych opowieści. Można rzec, że z każdą kolejną uszy jej rosły - aby wychwycić wszystkie istotne informacje. Mogły się przecież kiedyś tam, przydać. A ona przecież miała pewien plan. Tajemnicę, o której wiedziała tylko ona. Zachichotała mimowolnie, rozbawiona tymi wszystkimi myślami. Zapomniała jednak, że wcześniej wychyliła się dość mocno z okna swej komnaty. Ku swemu lekkiemu przerażeniu uświadomiła sobie też, że ... znowu nie posłuchała Ochmistrzyni. Tak! Nie chciało się jej ... przypiąć korony do loków. Teraz ... było już jednak za późno. Nie, nie mogła cofnąć czasu i zachować się inaczej. Jej atrybut 'statusu społecznego' powędrował ... Gdzie?

Hmmm ...  co tu zresztą gadać więcej ...
wystarczy? spojrzeć na zdjęcie ...

 


 ^^

[ fragment ] 

>> lub początek pewnej opowieści .... jeszcze nie wiem [autor - przyp. Redakcji] 😁

#piszęBoLubię #różneTEKSTY
#zabawa #zRedakcją .... lol ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz