niedziela, 7 marca 2021

... nie-życiowe ?? zaskoczenia

Rozmawiałam ostatnio z moją Kumpelką = Pokrewną mi Duszą o imieniu Monika. Trzeba wiedzieć, że jest Ona nie tylko autorką niezwykłych kart, wspierających komunikację między ludźmi. Tymi obcymi nam może wcześniej, poznanymi już, jak również ... bliskimi naszym sercom. Moja młodsza ode mnie Koleżanka pisze => podobnie jak ja prowadzi bloga, a także jest w trakcie pracy nad własną książką. Niewykluczone, że nawet nie jedną 😁 Naprawdę cieszy mnie to i ... może też trochę motywuje => do pracy nad prywatnym 'warsztatem'. Łączy nas wiele płaszczyzn. Różnimy się jednakowoż - także w obszarze pisania. Monika wytrwale dąży do celu => każdego dnia dodaje nowy fragment do swojej książki. 

Ja o niej też marzę, ale ... mam własne "zrywy". Bywają dni, gdy nie mam zupełnie ochoty siadać do pisania. Myśl natomiast o redakcji powstałego już tekstu i scalenia go z zapiskami z notesu (odczytanie własnych 'gryzmołów' może być wyzwaniem, przyznacie chyba ... 😉 ) lekko odstrasza. Odtwarzanie dawnych pomysłów lub też uaktualnianie ich na miarę chwili obecnej jest super! Tylko żmudna korekta trochę nudzi. Bywają jednak takie dni, jak ten dziś właśnie = niedziela, 7 marca 2021 kończąca pierwszy tydzień nowego miesiąca, gdy ... coś mnie "zmusza", by znowu?! usiąść i coś ze swoich myśli spróbować ... zachować ?! nie tylko w ...

💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨💨 .... 💥

Gdy była małą dziewczynką - taką w wieku przedszkolnym - lubiła słuchać tych "rodzinnych legend", jak nazywała na własny użytek, te opowieści Matki. Z czasem zaczęły ją nużyć. "No ileż można było słuchać tego samego?" - zadawała sobie niejednokrotnie pytanie. Tylko jednak w myślach. Nie chciała w żaden sposób dać się sprowokować. A Ona to właśnie potrafiła. Czasem specjalnie rzucała jakieś słowo lub myśl. Potem już tylko czekała na moment, aż ktoś zareaguje. Mogła wtedy rozpocząć z taką osobą i potem prowadzić długie dysputy. Uwielbiała gadać. Jako jej córka (to przyzwyczajenie ...) nie miała nic przeciwko słuchaniu. Tyle, że nie zawsze miała wystarczająco czasu, aby ... zagłębiać się w te historyjki Matki. Szczególnie, że ostatnio ... no, właśnie! Powtarzały się! Były już jej znane, więc ... nudziły też trochę. Poza tym, dotyczyły głównie jej osoby. Czasem brzmiały tak, jakby czyniono z tego jakiś zarzut: "Urodziłaś się 26 dni przed wyznaczonym przez lekarza terminem ... Jakbyś nie mogła się doczekać chwili, gdy zobaczysz świat i zaczniesz go poznawać ... "

"Okej, może tę cechę należałoby ... 'zaliczyć' ?! do tzw. 'Siedmiu grzechów głównych' .. ale co jest złego w tym, że .. jestem zachłanna na życie? Chyba nie ma w tym nic nagannego. Nikomu przecież nie szkodzę." - ta refleksja towarzyszyła jej od jakiegoś czasu. Dokładniej rzecz ujmując od dnia, w którym się z Nim zetknęła po raz pierwszy. Kiedy to było? Z jej prywatnych wyliczeń wynikało, że ... 26 dni wcześniej. Wtedy nagle coś sobie uświadomiła. Miała coś na kształt 'olśnienia'. Było ono jak ... niespodzianka. Nie była tylko pewna swoich odczuć. Czy przeważała w nich radość, czy może jednak ... lekkie przerażenie.

Gdzie ciebie znowu niesie? pytała Matka przez telefon, który udało się jej odebrać po kolejnej próbie połączenia. 

Rany! Mamo! Dobrze wiesz, że taką mam pracę. Żyję "na walizkach" i kocham to. Lubię się przemieszczać. Potrzebuję ciągłego ruchu, aby dobrze funkcjonować. Uszczęśliwiają mnie niekończące się zmiany i tylko to się akurat dla mnie, liczy. Dodają kolorów .. na moich policzkach żartowała w takich momentach. To była jej jedyna 'broń', której mogła użyć. Rozbawienie - nawet jeśli tylko jej samej. Oczyszczający - zazwyczaj - atmosferę, śmiech.

Kiedy zamierzasz trochę ... hmm ... zwolnić? Matka oczywiście tak łatwo nie odpuszczała ...

Nigdy! rzucała wtedy lekko rozłoszczona, podkreślając swoje słowa gniewnym prychnięciem. Takim, trochę przypominającym reakcję poirytowanej czymś kotki.

 

"UHhmmm ... i proszę! Faktycznie nie należy szafować tym słowem. Mam teraz nauczkę. Skąd jednak mogłam przypuszczać, że ten ... służbowy wyjazd okaże się taki niezwykły? Czy ja się teraz próbuję rozgrzeszyć sama przed sobą?" - myśli kotłowały się jej w głowie, jakby toczyły jakieś indywidualne potyczki. Było ich zbyt wiele. Rodziły się za szybko. Zamrugała oczami. Na ekranie rozbłysły właśnie nowe słowa. Czekała na nie z drżeniem serca. Przeciwstawne emocje biły się o jej duszę. Tętno przyspieszyło wbrew jej woli. Wciąż nie mogła bowiem uwierzyć, że ... odważyła się. Zrobiła to. Podzieliła się własnymi uczuciami. Z Nim.

„ROZSTROJENIE” {*}

 … przez życie
zazwyczaj biegnę…

za dużo ważnych spraw,
aby pozwolić sobie, choć na zwykły spacer…
 

nie sądziłam, że ktoś –
szczególnie taki Staruszek jak Ty –
może mnie w tym biegu zatrzymać…
 

w tym swoim szaleńczym pędzie,
nie pomyślałam nawet, że…
kilka zwykłych słów, może być zaklęciem…
 

a może po prostu zapomniałam,
że Magia tkwi w Nas samych
i że niektórzy mogą jej mieć tak wiele…
 

tak jak Ty,
gdy powoli i uparcie opętywałeś moje myśli
a teraz … odczaruj mnie, proszę

bo nie umiem się już odnaleźć w Codzienności…


 

Przeczytał jej słowa. Kilka razy, zanim ostatecznie zareagował. Był pewien, że wie, co mogła teraz czuć. Zaskoczenie. Niedowierzanie. Zawstydzenie. Podejrzewał, że serce łomotało jej w klatce piersiowej - galopowało, niczym rączy mustang. Jej ciało drżało delikatnie w oczekiwaniu. Posmak nadziei ... poczuł go i on sam - na języku. Podobnie jak wszystko to, co pomyślał o niej.

Tylko, że ja ... wcale tego nie chcę! - odpisał jej szybko, zanim sam mógłby stracić odwagę.

"To się porobiło ..." - pomyślała i cichutko się roześmiała. Nutki szczęścia wesoło odbiły się od ścian pokoju, w którym siedziała. Hotelowe łóżko było całkiem wygodne. Laptop z przyjemnością jej towarzyszył. Podobnie jak ... On. W jej prywatnych snach, był ... tuż obok.

 

#9żyćKOTa

{*} "Stany Emocjonalne; 2007" 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz