Pomysł na ten 'fragment' pewnej historii powstał ... 6 maja 2023 (tak mi tu system podpowiada, bo wersja została 'robocza'). Fakt! Bardzo dawno nie publikowałam tutaj - z różnych względów ... Zmieniłam bowiem pewną koncepcję - tę pierwotną, albo może którąś tam w kolejności 😁 - preferuję obecnie dużo krótsze formy wypowiedzi. "Skrawki" zatem znajdziecie pod poniższym linkiem (oby działał ... ha, ha ..)
„wiedźmowych opowieści”.
^^^ ^^^ ^^^
– Joachim, czyli: Jo oraz ... Zuzanna - Zu – zwróciła się do wchodzących kobiet, ubiegając poniekąd ich pytanie. Chciała to mieć już za sobą. Była wykończona. Psychicznie i fizycznie. Niedawno - po tym, jak opadły z niej określone emocje - uświadomiła to sobie z całą stanowczością. Wcześniej nie zwracała uwagi na swoje uczucia. Skupiła się na czymś zupełnie innym. Ważniejszym, niż ona sama. Tak jej się przynajmniej wydawało w tamtej chwili.
Spojrzała - może i po raz ostatni - na niemowlę o bursztynowych oczach. Zdawała sobie sprawę, że ten kolor oczu zadecydował o tym, gdzie przyjdzie mu żyć. Żałowała, że nie ma miejsca dla niego w tym świecie, z którego pochodziła ona. Czy bliskość drugiego dziecka mogła złagodzić ten swoisty ból po takiej 'stracie'? Zerknęła na inne 'zawiniątko'. Spoglądało na nią intensywnie zielonymi oczami, jakby rozumiało powagę sytuacji. Może faktycznie wyczuwało, że przyjdzie mu zmierzyć się jeszcze z wieloma 'wyzwaniami', związanymi z jego pochodzeniem. Niekoniecznie mniejszymi, niż te które czekały na bliźniacze rodzeństwo. Spojrzenie miało wyjątkowo rozumne. Niewykluczone, że dzięki przejętym genom.
– Jeśli ta decyzja jest ostateczna ... – głos jednej z kobiet nagle się urwał. – Nie sądzisz, że wypadałoby zapytać też o zdanie ich ojca? – zwróciła się do niej, przybierając jakby zatroskany wyraz twarzy.
– A gdzie on jest teraz? – odpowiedziała pytaniem. Naprawdę czuła ogromne zmęczenie, a jednocześnie ogarniało ją powoli uczucie jakiegoś odprężenia. Wykonała swoje zadanie. Dała radę mu sprostać, choć ... nikt przecież nie przygotował jej na to, czego doświadczyła. Chciała zamknąć oczy i ... zwyczajnie 'odpłynąć'. Nie myśleć o tym, co czeka ją po przebudzeniu. Zapomnieć też o nim, jak również o relacji, która ich kiedyś łączyła. Teraz była już to przeszłość. Musiała się jakoś z tym pogodzić. I co najwyżej mieć nadzieję, że ... ojciec ich dzieci zechce nadal, utrzymywać z nią kontakt. Nie musiał przecież. Nie była pewna, jakie miał motywacje, gdy postanowił ... przekroczyć pewne określone 'granice'. Nie chciała się nad nimi zastanawiać. Wolała wierzyć w to, co jej wcześniej deklarował. Mogła znaleźć wiele możliwych 'wyjaśnień' jego aktualnego zachowania. Nie musiał przecież otrzymać na czas 'przepustki'.
***
Po tym, jak zdała sobie sprawę, że ... jej przyszłość zmieni się radykalnie, jej najbliżsi uznali, że lepiej będzie, jak wróci do rodzinnego domu. Była na tyle zaskoczona sytuacją, że niespecjalnie buntowała się przeciw takiemu rozwiązaniu. Związki Wiedźm z Magami się zdarzały. Rzadko jednak owocowały narodzinami bliźniąt - i to tak jednak różnych. Tego, że stanie się matką takiej właśnie pary, nie mogła wtedy wiedzieć.
Miała bardzo mało czasu, aby oswoić się z nową dla siebie sytuacją. Nie przypuszczała, że tak się potoczą określone sprawy. Że taki będzie miało 'finał' - poniekąd - świętowanie obronionego przez nią dyplomu. Owszem! Czuła silną więź ze swoim Mentorem. Jego bursztynowe oczy działały na nią tak, jak żadne inne. Dopóki jednak miało to 'akademickie barwy' - w świecie, w którym żyli obowiązywały wszakże ustalone reguły - oboje zachowywali odpowiedni dystans. Może trwało to zbyt długo, a może? - kto by nadążył za budzącymi się emocjami? - zbyt wiele czasu spędzili razem, zbliżając się w ten sposób do siebie. Niewykluczone też, że to 'magia chwili' sprawiła, że ... ostatecznie wylądowali razem w łóżku. Była tak podekscytowana sytuacją, że totalnie wyłączyła myślenie. Chciała tylko czuć. Całą sobą. Nie zważając na ewentualne 'konsekwencje' dokonanych wyborów. Nie wiedziała, czy zabezpieczył się, czy scedował odpowiedzialność na nią. Mogła mieć nadzieję, że jako ten ... bardziej jednak doświadczony - starszy - zadba o ich komfort oraz przyszłość.
Okazało się jednak, że uczucia, które nagle ich ogarnęły, przysłoniły obojgu pewne istotne kwestie. Oczywiście mogło to być bez znaczenia. Ta 'chwila zapomnienia' nie musiała mieć dalszego ciągu. Gdyby nie 'wmieszał się' do tego Wszechświat, lekko znudzony 'stagnacją' w podległej mu przestrzeni. Tego jednak żadne z nich nie było świadome.
Kiedy zdała sobie sprawę, że ... jej ciało zaczęło funkcjonować 'na innych obrotach', lekko się wystraszyła. Nie planowała zostać matką. Miała nadzieję, że zasili szeregi Akademii, ale już zupełnie w innej roli. Posiadała przecież dyplom, a ten ... był rodzajem 'przepustki'. Wizja macierzyństwa oddalała takie marzenie. Każda niemal z możliwości zakończenia zaistniałej sytuacji, utrudniała podjęcie ostatecznej decyzji.
Coraz częściej zadawała sobie różne pytania, szukając na nie odpowiedzi w głębi swej duszy. Musiała się z takimi zmierzyć. Czy łatwo byłoby jej 'przejść do porządku dziennego', że - gdyby urodziła dziecko o bursztynowych oczach - musi się z nim wkrótce pożegnać? A czy jednocześnie, podołałaby roli matki, jeśli urodzi się dziewczynka o podobnie zielonych oczach, jak jej? Niby mogła liczyć na pomoc wszystkich 'Sióstr' mieszkających w pobliżu, a także swojej matki, ale ... czy udałoby się jej pogodzić wszystkie obowiązki? Nie była pewna. Niczego już. W głowie czuła coraz większy zamęt. Zaczynało ją to męczyć. Na tyle, że organizm sam upomniał się o 'swoje prawa'. Powieki powoli się zamknęły, kryjąc barwę oczu. Ciało rozluźniło się na tyle, na ile było to możliwe od pierwszej fazy.
***
Jakiś trudny do określenia ból, wyrwał ją z sennych marzeń. Zamglonym wzrokiem wodziła wokoło. Podpięte do jej ciała maszyny 'wiedziały swoje' i uruchomiły alarm. Wkrótce wokół niej zaroiło się od różnych kobiet. Ich obecność działała na nią zarówno przerażająco - "Czy coś złego się dzieje?", jak również uspokajająco - "One na pewno wiedzą, co robią ...". To były ostatnie z jej - w miarę 'normalnych' - myśli. Wkrótce ból się nasilił i przestała cokolwiek kontrolować. Starała się już tylko realizować postawione przed nią 'wyzwania', marząc o tym, aby wreszcie móc znowu 'odpłynąć do wyśnionych krain'.
***
Była naprawdę wykończona. Umysł z trudem uruchamiał połączenia. Skupił się chyba głównie na zapewnieniu ciału, zasłużonego zapewne, relaksu. Nie miała więc za dużo czasu, aby 'trzeźwo' spojrzeć na wybrane aspekty. Nie zdążyła sobie poukładać pewnych spraw w głowie. Nie miała więc - ani mniej, ani bardziej precyzyjnie, sformułowanego planu na przyszłość. Ustalone od dawna prawa były jasne. Należało ich przestrzegać, czy to się komuś podobało, czy nie. Odprowadziła wzrokiem niemowlę o bursztynowych oczach, przesyłając mu wirtualne, matczyne przytulenia. Tymi realnymi, mogła obdarzyć tylko drugie. Czy podoła jednak - tej roli?
[ fragment ]
#piszęBoLubię #różneTEKSTY cykl: #Wiedźmy