piątek, 21 czerwca 2024

Prywatne wybory

Pomysł na ten 'fragment' pewnej historii powstał ... 6 maja 2023 (tak mi tu system podpowiada, bo wersja została 'robocza'). Fakt! Bardzo dawno nie publikowałam tutaj - z różnych względów ... Zmieniłam bowiem pewną koncepcję - tę pierwotną, albo może którąś tam w kolejności 😁 - preferuję obecnie dużo krótsze formy wypowiedzi. "Skrawki" zatem znajdziecie pod poniższym linkiem (oby działał ... ha, ha ..)
„wiedźmowych opowieści”. 

^^^ ^^^ ^^^

Joachim, czyli: Jo oraz ... Zuzanna - Zu zwróciła się do wchodzących kobiet, ubiegając poniekąd ich pytanie. Chciała to mieć już za sobą. Była wykończona. Psychicznie i fizycznie. Niedawno - po tym, jak opadły z niej określone emocje - uświadomiła to sobie z całą stanowczością. Wcześniej nie zwracała uwagi na swoje uczucia. Skupiła się na czymś zupełnie innym. Ważniejszym, niż ona sama. Tak jej się przynajmniej wydawało w tamtej chwili. 

Spojrzała - może i po raz ostatni - na niemowlę o bursztynowych oczach. Zdawała sobie sprawę, że ten kolor oczu zadecydował o tym, gdzie przyjdzie mu żyć. Żałowała, że nie ma miejsca dla niego w tym świecie, z którego pochodziła ona. Czy bliskość drugiego dziecka mogła złagodzić ten swoisty ból po takiej 'stracie'? Zerknęła na inne 'zawiniątko'. Spoglądało na nią intensywnie zielonymi oczami, jakby rozumiało powagę sytuacji. Może faktycznie wyczuwało, że przyjdzie mu zmierzyć się jeszcze z wieloma 'wyzwaniami', związanymi z jego pochodzeniem. Niekoniecznie mniejszymi, niż te które czekały na bliźniacze rodzeństwo. Spojrzenie miało wyjątkowo rozumne. Niewykluczone, że dzięki przejętym genom.

Jeśli ta decyzja jest ostateczna ... głos jednej z kobiet nagle się urwał. Nie sądzisz, że wypadałoby zapytać też o zdanie ich ojca? zwróciła się do niej, przybierając jakby zatroskany wyraz twarzy.

A gdzie on jest teraz? odpowiedziała pytaniem. Naprawdę czuła ogromne zmęczenie, a jednocześnie ogarniało ją powoli uczucie jakiegoś odprężenia. Wykonała swoje zadanie. Dała radę mu sprostać, choć ... nikt przecież nie przygotował jej na to, czego doświadczyła. Chciała zamknąć oczy i ... zwyczajnie 'odpłynąć'. Nie myśleć o tym, co czeka ją po przebudzeniu. Zapomnieć też o nim, jak również o relacji, która ich kiedyś łączyła. Teraz była już to przeszłość. Musiała się jakoś z tym pogodzić. I co najwyżej mieć nadzieję, że ... ojciec ich dzieci zechce nadal, utrzymywać z nią kontakt. Nie musiał przecież. Nie była pewna, jakie miał motywacje, gdy postanowił ... przekroczyć pewne określone 'granice'. Nie chciała się nad nimi zastanawiać. Wolała wierzyć w to, co jej wcześniej deklarował. Mogła znaleźć wiele możliwych 'wyjaśnień' jego aktualnego zachowania. Nie musiał przecież otrzymać na czas 'przepustki'.

***

Po tym, jak zdała sobie sprawę, że ... jej przyszłość zmieni się radykalnie, jej najbliżsi uznali, że lepiej będzie, jak wróci do rodzinnego domu. Była na tyle zaskoczona sytuacją, że niespecjalnie buntowała się przeciw takiemu rozwiązaniu. Związki Wiedźm z Magami się zdarzały. Rzadko jednak owocowały narodzinami bliźniąt - i to tak jednak różnych. Tego, że stanie się matką takiej właśnie pary, nie mogła wtedy wiedzieć.

Miała bardzo mało czasu, aby oswoić się z nową dla siebie sytuacją. Nie przypuszczała, że tak się potoczą określone sprawy. Że taki będzie miało 'finał' - poniekąd - świętowanie obronionego przez nią dyplomu. Owszem! Czuła silną więź ze swoim Mentorem. Jego bursztynowe oczy działały na nią tak, jak żadne inne. Dopóki jednak miało to 'akademickie barwy' - w świecie, w którym żyli obowiązywały wszakże ustalone reguły - oboje zachowywali odpowiedni dystans. Może trwało to zbyt długo, a może? - kto by nadążył za budzącymi się emocjami? - zbyt wiele czasu spędzili razem, zbliżając się w ten sposób do siebie. Niewykluczone też, że to 'magia chwili' sprawiła, że ... ostatecznie wylądowali razem w łóżku. Była tak podekscytowana sytuacją, że totalnie wyłączyła myślenie. Chciała tylko czuć. Całą sobą. Nie zważając na ewentualne 'konsekwencje' dokonanych wyborów. Nie wiedziała, czy zabezpieczył się, czy scedował odpowiedzialność na nią. Mogła mieć nadzieję, że jako ten ... bardziej jednak doświadczony - starszy - zadba o ich komfort oraz przyszłość. 

Okazało się jednak, że uczucia, które nagle ich ogarnęły, przysłoniły obojgu pewne istotne kwestie. Oczywiście mogło to być bez znaczenia. Ta 'chwila zapomnienia' nie musiała mieć dalszego ciągu. Gdyby nie 'wmieszał się' do tego Wszechświat, lekko znudzony 'stagnacją' w podległej mu przestrzeni. Tego jednak żadne z nich nie było świadome. 

Kiedy zdała sobie sprawę, że ... jej ciało zaczęło funkcjonować 'na innych obrotach', lekko się wystraszyła. Nie planowała zostać matką. Miała nadzieję, że zasili szeregi Akademii, ale już zupełnie w innej roli. Posiadała przecież dyplom, a ten ... był rodzajem 'przepustki'. Wizja macierzyństwa oddalała takie marzenie. Każda niemal z możliwości zakończenia zaistniałej sytuacji, utrudniała podjęcie ostatecznej decyzji. 

Coraz częściej zadawała sobie różne pytania, szukając na nie odpowiedzi w głębi swej duszy. Musiała się z takimi zmierzyć. Czy łatwo byłoby jej 'przejść do porządku dziennego', że - gdyby urodziła dziecko o bursztynowych oczach - musi się z nim wkrótce pożegnać? A czy jednocześnie, podołałaby roli matki, jeśli urodzi się dziewczynka o podobnie zielonych oczach, jak jej? Niby mogła liczyć na pomoc wszystkich 'Sióstr' mieszkających w pobliżu, a także swojej matki, ale ... czy udałoby się jej pogodzić wszystkie obowiązki? Nie była pewna. Niczego już. W głowie czuła coraz większy zamęt. Zaczynało ją to męczyć. Na tyle, że organizm sam upomniał się o 'swoje prawa'. Powieki powoli się zamknęły, kryjąc barwę oczu. Ciało rozluźniło się na tyle, na ile było to możliwe od pierwszej fazy.

***

Jakiś trudny do określenia ból, wyrwał ją z sennych marzeń. Zamglonym wzrokiem wodziła wokoło. Podpięte do jej ciała maszyny 'wiedziały swoje' i uruchomiły alarm. Wkrótce wokół niej zaroiło się od różnych kobiet. Ich obecność działała na nią zarówno przerażająco - "Czy coś złego się dzieje?", jak również uspokajająco - "One na pewno wiedzą, co robią ...". To były ostatnie z jej - w miarę 'normalnych' - myśli. Wkrótce ból się nasilił i przestała cokolwiek kontrolować. Starała się już tylko realizować postawione przed nią 'wyzwania', marząc o tym, aby wreszcie móc znowu 'odpłynąć do wyśnionych krain'.

***

Była naprawdę wykończona. Umysł z trudem uruchamiał połączenia. Skupił się chyba głównie na zapewnieniu ciału, zasłużonego zapewne, relaksu. Nie miała więc za dużo czasu, aby 'trzeźwo' spojrzeć na wybrane aspekty. Nie zdążyła sobie poukładać pewnych spraw w głowie. Nie miała więc - ani mniej, ani bardziej precyzyjnie, sformułowanego planu na przyszłość. Ustalone od dawna prawa były jasne. Należało ich przestrzegać, czy to się komuś podobało, czy nie. Odprowadziła wzrokiem niemowlę o bursztynowych oczach, przesyłając mu wirtualne, matczyne przytulenia. Tymi realnymi, mogła obdarzyć tylko drugie. Czy podoła jednak - tej roli?

[ fragment ] 


#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy

sobota, 9 września 2023

Aura nieprzewidywalności ...

Z każdym przejechanym kilometrem dróg i dróżek wybieranych pod wpływem impulsu, jej ciało się rozluźniało, podobnie jak i umysł. Każde z nich było zapewne zmęczone tym projektem. Z ulgą pomyślała, że już się on zakończył, a przed nią upragnione wakacje. Planowała zostać w okolicy dłużej, ale ostatnie dni, pozbawiły ją niemal całkowicie, sił. Wiedziała, że jak najszybciej powinna się zregenerować. Najlepszym miejscem była jej Kraina. Tam zresztą byłaby bezpieczna, dopóki ...  'Los' nie zetknie ich ponownie. Liczyła na to, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia nie musi być wcale duże. Trochę ta 'teoria' ją uspokajała. Aczkolwiek gdzieś w duszy dźwięczał ostrzegawczy dzwonek, przypominający o tym, że ... Wszechświat bywa nieprzewidywalny - tak wielką przyjemność sprawia mu eksperymentowanie. 

Jeśli chce sobie prowadzić własne badania, to ... proszę bardzo! Byle nie przydzielał mi roli 'królika doświadczalnego ... mruknęła do siebie, po czym lekko uśmiechnęła się rozbawiona, wyobrażając sobie siebie z długimi, odstającymi uszami i puszystym małym ogonkiem. 

"Wizja kicającego wesoło zwierzaka jest sympatyczna ... ale ty raczej siedziałabyś w klatce!" odezwał się jakiś głos w jej głowie, przywołując niemiłe skojarzenia. 

Potrząsnęła więc odruchowo swoją nastroszoną czupryną, zwiększając tym samym nieład na głowie. Niektóre kosmyki zatrzymały się na rzęsach, co nie wydało się jej zbyt miłe. Szczególnie, że na chwilę straciła dobrą widoczność. Zareagowała automatycznie - unosząc delikatnie stopę. Miała szansę, aby naturalnie zmniejszyć prędkość, nie stanowiąc większego zagrożenia dla otoczenia. Tylko na czas odzyskania pełnej kontroli nad sytuacją. A to miało wkrótce nastąpić. Odgarnęła zdecydowanym ruchem włosy, które pozwoliły sobie 'za dużo', składając jednocześnie przyrzeczenie, że przy najbliższej okazji zrobi z nimi porządek. Wtedy, gdy wróci już do domu.

Nagle dostrzegła w oddali jakąś tablicę, która przyciągała wzrok kolorami. Głównie jednym ... na ten widok, w głowie już ruszyła lawina różnych skojarzeń. Były niczym obietnice. Budziły zmysły, które lekko uśpiła podróż. Informacje, które dojrzała przejeżdżając blisko 'szyldu', rokowały dobrze. Nie zastanawiając się więc dłużej, postanowiła kierować się wskazówkami. Miała tylko nadzieję, że odpowiednio je odczytała. Nie była specjalnie 'lotna' w obszarze 'de-szyfrowania'.

Uuu ... Wszechświat chyba dziś jakiś bardziej łaskawy ...  wymruczała cichutko, wyłączając wreszcie silnik na wskazanym parkingu. Niedaleko, za drewnianym ogrodzeniem majaczyły się jakieś zabudowania. Wystarczyło tylko przejść się jedną z bardziej wydeptanych ścieżek. Po innych kroczyli raźno, podobni 'przybysze'. Chyba, że jakiś Anioł postanowił mnie wziąć pod swe skrzydła. Mmm ... nie miałabym nic przeciwko. Fajnie byłoby wtulić się w taki mięciutki puch ... kolejna zaskakująca wizja nadpłynęła sama, nie wiadomo skąd. Ponownie poczuła się rozbawiona wyobrażeniem. 

***

Zdawał sobie sprawę, że nie powinien robić czegoś takiego. Kończył się jego czas, jako jej Mentora. Miał niejasne wrażenie, że zbyt mocno 'wczuł się w rolę'. Już kiedyś to zrobił i ... może lepiej byłoby tego nie powtarzać. A nuż trafiłby na swoją ...

Wyparł z umysłu dalszą część zdania. Niedokończona myśl pozostawiła po sobie jednak, jakiś ślad w jego głowie. Mogła być też pewnym wyjaśnieniem dla uczuć, jakie wzbudzała w nim Lucy. Niewykluczone zatem, że tym się kierował, łamiąc pewne - głównie swoje - zasady. 

***

Upewniła się, że ma przy sobie torebkę z najważniejszymi akcesoriami. Sprawdziła też, czy aby na pewno! wszystkie drzwi pozostawia zamknięte, podobnie, jak i szyby. Nie należało 'kusić losu'. Nie znała okolicy, więc lepiej było pozostać 'mobilnym' oraz niezależnym. Chciała przecież wrócić do Swoich. Wrzuciła kluczyki do torebki, aby następnie podążyć w ślad za tymi, którzy przeszli tędy niedawno. Okolica wydawała się przyjemna. Podchodziła coraz bliżej, szukając wzrokiem wejścia. Dojrzała je wreszcie pośród kręcących się wokoło różnych ludzi. Ruszyła raźno przed siebie.

Zaproszenie ma? niemal wyzuty z emocji głos, przyhamował ją nieco. Spojrzała zaskoczona na postać, której twarz również niczego nie wyrażała. 

Słucham? Mógłby pan powtórzyć? zapytała grzecznie, przywołując leciutki uśmiech na usta. Może miał zbyt mało uroku, gdyż niczego nie zmienił w postawie stojącego przed nią mężczyzny. Jego przewagę było widać gołym okiem i zapewne był tego świadomy.

Ma paniusia zaproszenie? To impreza zamknięta warknął znienacka, czym ją lekko wytrącił z równowagi. Gapiła się teraz na niego, próbując znaleźć jakieś rozwiązanie.

Aaa ... Aaa może byłaby szansa otrzymać takie za opłatą? wydusiła z siebie wreszcie, nie wiedząc jaką strategię obrać w tej rozmowie.

Można kupić bilet. Ale bierzemy tylko gotówkę. Wiadomo wtedy, na czym człek stoi ... he, he roześmiał się jakoś tak ... rubasznie, zadowolony ze swego tekstu.

W popłochu sięgnęła po portfel. Nie pamiętała, ile w nim zostało od chwili, gdy ... udało się jej wymknąć, wykorzystując chwilę nieuwagi Tamtego. W jakimś stopniu zaaramżowanej zresztą. Zakumplowana z nią Czarodziejka nie zadawała zbędnych pytań. Wielu znało jego 'renomę' podrywacza, łamiącego serca płci przeciwnej. 

Obawiam się, że nie mam wystarczającej liczby banknotów. Czy naprawdę nie mogę skorzystać z karty? zapytała w nadziei, że może jednak coś da się zrobić. 

– Może paniusia korzystać. Ale nie tutaj. Niech podjedzie do miasta i weźmie kasę facet 'na bramce' znowu przybrał obojętną minę, jakby czuł się znudzony.

A żadnego rabatu dziś nie macie? Dla Wiedźm przykładowo? postanowiła 'zagrać' inaczej. 

Paniusiu ... Wiedźmy to płacą podwójnie .. he, he .. zarechotał nieprzyjemnie.

Popatrzyła w jego zmrużone oczka, zastanawiając się ... czy warto było się tu zatrzymywać, licząc na krótki odpoczynek oraz coś do jedzenia i picia. Zrozumiała, że nie ma sensu tracić tych resztek mocy, jakie jeszcze miała ... na 'przepychanki'. Faktycznie! Może powinna znowu, wsiąść za kierownicę i pomknąć w kierunku miasta. A potem tam zostać, choćby na jedną noc. Tu chyba nie miała czego szukać. Już zamierzała się odwrócić, gdy raptem - obok zblazowanego gościa, przepchnął się ktoś równie wysoki. Zdecydowanie jednak szczuplejszy i ...

Mmm ... przystojniacha ... wymruczała mimowolnie na jego widok. Aż zaczęła żałować, że nie będzie miała okazji go poznać. Sylwetka pobudzała wyobraźnię. Podobał się jej także, ten sympatyczny uśmiech, który błądził mu po twarzy. 

Znowu jesteś spóźniona! powiedział donośnym głosem, znienacka stając parę kroków przed nią. 

Taaak?! odparła, nie mając pewności, czy on zwraca się do niej, czy do kogoś stojącego za jej plecami. Sytuacja była dziwna. 

Zaproszenie pewnie zostawiłaś w domu?! dodał głośniej, jakby oczekiwał, że usłyszy jego słowa także i facet pilnujący wejścia. Jednocześnie zdawał się patrzeć wprost na nią, choć nie musiało wcale tak być. Na nosie miał ciemne okulary. 

Niczego już nie jestem pewna ... odrzekła wreszcie, gdyż nikt inny nie udzielał odpowiedzi. 

Może tak będzie lepiej ... czasem dobrze jest 'stracić kontrolę' i zaufać ... odezwał się ponownie. Ostatnie słowo połaskotało ją delikatnie w ucho, gdyż prawie jednym susem, pokonał dzielącą ich jeszcze przed chwilą, odległość. Niemalże ... zemdlała - z wrażenia! Czuła jakąś trudną do nazwania, energię. Nozdrza wdychały zapach użytych przez niego kosmetyków. Był naprawdę wysoki i dobrze zbudowany. Koszulka z krótkim rękawem zarówno przysłaniała, jak i uwidaczniała walory jego ciała. Znowu zakręciło się jej w głowie. Prawie zapomniała, jak się oddycha.

Pozwolisz ... bardziej oznajmił, niż zapytał, po czym wziął ją pod rękę. Oszołomiona tym, w czym właśnie uczestniczyła, pozwoliła się prowadzić. Gdy - ale już 'w parze' - pojawiła się ponownie przed bramą, jej nieoczekiwany ... 'Sojusznik'? pomachał czymś przed twarzą - nie mniej niż ona sama - zaskoczonego 'wartownika' (jak nazywała już w myślach, tego gburowatego faceta), by następnie - wprowadzić ją do miejsca, które jeszcze chwil kilka temu ... było niczym 'Zakazany Świat'. Otoczyły ją inne postacie, słyszała gwar rozmów oraz wesołe śmiechy ... gdzieś w tle sączyła się leniwie jakaś przyjemna dla ucha, muzyka ... powietrze było różnorodną mieszanką wielu zapachów ... wychwyciła te, które płynęły z rosnących tu dość gęsto, wysokich drzew. Potem skupiła się na tych, które miały jakiś kolor ... poczuła się wyjątkowo ... głodna. 

Jakby wyczytał coś z jej zachowania i skierował się do jednego ze stojących niedaleko, stolików. Usiadła posłusznie tam, gdzie jej wskazał - niczym 'grzeczna dziewczynka' i zapatrzyła się w tryskające czerwonymi iskrami, ognisko. Płomień wesoło tańczył, w rytm własnej, muzycznej kompozycji. Widok był hipnotyzująco-relaksujący ...

Czy jesteś ... czy mógłbyś być ... czy to jakiś sen? odwróciła się raptownie, spoglądając na siedzącego obok, przystojnego mężczyznę. Lekko figlarny uśmiech przemykał po jego twarzy. 

Nie wiem, czy powinienem ... podzielić się z tobą pewnymi informacjami. Powiedzmy zatem, że mogę wiedzieć coś, czego ty nie jesteś jeszcze świadoma ... zniżył na tyle głos, aby wiadomość 'przedarła się' przez otaczające ich dźwięki, ale! trafiła tylko do niej. 

Wciąż nie widziała jego oczu. Ukrywał je za ciemnymi szkłami okularów. Dodawało mu to tajemniczości, ale miała jakieś wewnętrzne przekonanie, że może się czuć przy nim, bezpieczna. Oprócz chwil, gdy szli razem pod rękę, nie wykonał wobec niej żadnych nieprzyjemnych gestów. Jakiś cichutki 'głosik' podpowiadał jej zresztą, że ... z pewnością nie ma do czynienia z Magiem. Ich aura była wyjątkowo silna. Więc ... kto jej towarzyszył i dlaczego?

Będę szczera. Nie mam pojęcia, kim właściwie jesteś. Może zgadnę, jeśli dowiem się, jakiego koloru są twoje tęczówki ... wypaliła znienacka, zaskakując tym głównie chyba siebie. Potrafię jednak 'poskromić' swoją chęć odkrywania. Nie musisz mi niczego mówić. Czasem może faktycznie, lepiej wiedzieć mniej ... puściła do niego 'oczko' i uśmiechnęła się, dając mu znak, że podchodzi do tej kwestii z humorem i na luzie. Ona też czasami wchodziła w posiadanie 'danych wrażliwych' - choćby podczas realizowania różnych projektów. Nie czuła potrzeby, aby się dzielić tą wiedzą z innymi. Mogła go więc zrozumieć.

Ciekawość to nic złego odezwał się po chwili obopólnego milczenia. Nie po to, aby przerwać ciszę między nimi. Ta bowiem była łagodna i żadnemu z nich nie ciążyła. 

Zastanawiam się teraz, czy wiesz ... kim ja jestem i co tu robię dzisiaj ... postanowiła podtrzymać rozmowę, ale zmieniając jej kierunek. 

Jesteś ... No, nie wiem, co chciałabyś naprawdę usłyszeć, ale ... opowiem ci swoją 'wizję', dobrze? uśmiechnął się do niej, po czym dotknął jej prawej dłoni. Poczuła, jak jego ciepło zaczęło przenikać przez jej skórę. Było w tym jednak coś kojącego, więc trwali tak przez następne sekundy. Dziś miałem sen, w którym zobaczyłem nieznajomą mi kobietę o zielonych, tajemniczo kocich, oczach. Miała we włosach ogniste promyki, ale widać było, że ich energia słabnie przemówił ponownie, a jej lekkie 'ciarki' przebiegły po plecach. Bez zastanowienia odgarnęła kilka rudych kosmyków, które pod wpływem wiatru, wpadły jej w oczy. Kiedy więc dziś cię zobaczyłem ... próbującą dogadać się z tym ... niezbyt rozwiniętym osiłkiem ... poczułem, że muszę coś zrobić. Twoje tęczówki mają swoje sekrety, ale ... ja również uszanuję twoją decyzję, o pozostawieniu ich dla siebie. Może nadarzy się jeszcze okazja, abyśmy się kiedyś spotkali i poznali trochę lepiej. Chętnie bym dotrzymał ci towarzystwa dłużej - może i do końca tej imprezy posłał jej czarujący uśmiech ale mam pewne zobowiązania tutaj. Będę oczywiście ... 'miał cię na oku', ale gdybyś czegoś potrzebowała, nie wahaj się mnie odszukać w tym tłumie ... roześmiał się niezbyt głośno, po czym sięgnął do kieszeni spodni. Oto wymagane zaproszenie, które jest swego rodzaju 'przepustką' tutaj. Potraktuj je, jako pewien talon, który zastępuje gotówkę. To, jak się domyślasz, dość wartościowy podarunek, dlatego postaraj się mądrze z niego korzystać dodał jeszcze, po czym położył przed nią papierowy przedmiot. Następnie, zgrabnym ruchem podniósł się, potem musnął jeszcze w przelocie jej ramię i oddalił się gdzieś szybkim krokiem. Wkrótce straciła go z oczu. Coś jej ten moment przypominał ...

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy

czwartek, 7 września 2023

Czy można uciec od ...

Lucy!  jej własne imię wybrzmiało w jej uszach, ale w jakiś odmienny sposób. Miało ... jakby zupełnie inną 'melodię' niż ta, do której się przyzwyczaiła lub znała. Wyłapała nowe dla siebie dźwięki i może właśnie dlatego ...

Tak?! zaskoczona, odwróciła się bardzo powoli, aby zerknąć na osobę, która przed chwilą ją ... zawołała? Nie była pewna, jakie właściwie emocje towarzyszyły temu jednemu słowu.

Lucy ... powtórzył, ale jakoś tak bardziej 'miękko', niż zrobił to wcześniej. Spojrzał jednocześnie na nią tak, jak nigdy mu się nie zdarzyło. Dostrzegła w jego niezwykłych oczach, niemal ojcowską troskę. Zdziwiło ją to, gdyż nie łączyły ich żadne 'więzy krwi'. Ona przynajmniej o takowych nie wiedziała. Był tylko? ... jej aktualnym Mentorem. Jakże jednak odmiennym od tych, których do tej pory miała w Akademii. Czuła, że może liczyć na jego opiekuńczą moc. Miał ją przecież. Zdawała sobie sprawę, że nigdy takiej nie posiądzie. Nie przeszkadzało jej to jednak. Znała siebie. Wiedziała do jakiej Krainy należy i ... była z tego faktu dumna. 

Słucham ... odezwała się, spoglądając uważniej w jego tęczówki. Miały niesamowitą barwę. Kojarzyła się jej ona nieodmiennie z Magią Mórz. To one wszak tworzyły coś tak pięknego, jak bursztyny ... 

Bądź ostrożna, dobrze? Staraj się zachować spokój umysłu. Emocje bywają 'złym doradcą' zazwyczaj. Warto, abyś była tego świadoma. Ten projekt będzie zupełnie inny od tych, które zrealizowałaś. Podobnie jak i zespół, którego niedawno stałaś się cząstką. Proszę! Używaj swojej energii płynącej z doświadczeń, rozumu, serca ... wpatrywał się w nią tak intensywnie, że aż poczuła się nieswojo.

Nnie ... nie rozumiem ... wydukała wreszcie, próbując uciec spojrzeniem od tych bursztynowych oczu.

Nic więcej nie mogę ci powiedzieć  odrzekł, opuszczając wreszcie wzrok. Wierzę jednak w ciebie. Byłaś jedną z nielicznych, najzdolniejszych Wiedźm, którymi miałem okazję się 'opiekować' tutaj. Współpraca z tobą przyniosła mi wiele zaskoczeń, ale również i radości oraz śmiechu ... tak, to dobra energia uśmiechnął się wreszcie delikatnie. Przez dłuższą chwilę 'błądził wzrokiem' pośród sunących powoli po niebie, chmur. Jakby coś wspominał. Coś, co prawdopodobnie było przyjemne. Jestem naprawdę bardzo dumny z twoich dotychczasowych osiągnięć. Poznałem cię trochę lepiej w ciągu ostatniego 'akademickiego roku'. Jesteś silną kobietą i ... nigdy o tym nie zapominaj! dodał jeszcze, aby następnie posłać jej jeden ze swoich dobrotliwych uśmiechów. Potem odwrócił się, by ... pójść - w tylko sobie znanym - kierunku. Ku nowym wyzwaniom.

Ona została w tym samym miejscu. Mogła już tylko podziwiać jego kształtną sylwetkę - choć niestety jedynie przez określony czas. Ta bowiem powoli rozpływała się w powietrzu. Musiała teraz znowu liczyć wyłącznie na siebie. Czy była gotowa?

***

Mogła wreszcie tego ... doświadczać. Jej zespół stanął na honorowym stopniu podium. Cieszyła się więc każdą chwilą, a uśmiech zadowolenia niemal nie schodził jej z twarzy. Oczywiście wtedy, gdy nie dostrzegała wpatrzonych w nią zachłannie, bursztynowych oczu. Ten 'projekt' faktycznie nie należał do łatwych. Wymagał nie tylko skupienia na przydzielonych zadaniach, ale również i na ... próbach unikania tego, który się jej wciąż przyglądał. 

Czuła się dziwnie skrępowana w jego towarzystwie. Nie poznała go wcześniej. Akademia jednak była ogromna, więc nie musieli zetknąć się do tej pory. Tak się jednak stało i ona niekiedy zastanawiała się, czy to nie był jakiś 'zwariowany pomysł' Wszechświata. Ten to się dopiero lubił ... 'zabawiać'! Najlepiej 'cudzym kosztem'.

Zajęcie pierwszego miejsca w tej ostatniej - w tym roku akademickim - 'konkurencji' oznaczało, że każdy z jej ekipy będzie miał pewne przywileje. Jednym z nich był tzw. 'czas wolny', jaki otrzymywali wraz z ofertą całkiem przyjemnych wakacji, gdzie tylko chcieli. Za darmo. To była wszak ich nagroda.

Ona jednakże ... nie chciała skorzystać z takiej zorganizowanej formy urlopu. Owszem! Polubiła tych ludzi, z którymi przyszło jej współpracować. Niektórych znała z poprzednich projektów, część była jej jednak - zupełnie obca. Na szczęście, większość z tej grupy 'nieznajomych' okazała się sympatycznymi istotami, choć niekiedy różnił ich kolor oczu. Tylko z jedną osobą nie zamierzała utrzymywać kontaktu. On niestety, jakby nie chciał tego zrozumieć lub chociaż zaakceptować. Musiała więc działać szybko ...

***

Czuła w sobie nową - rosnącą chyba z każdą chwilą - emocję, którą można byłoby nazwać, jako ... 'autentyczną  radość'. Niewykluczone, że miała ona również przyjemny posmak zadowolenia - z siebie samej. Pomyślała spontanicznie, że ... Tom mógłby być z niej naprawdę dumny. Może nawet po raz kolejny - w jego karierze Mentora. A może i także Maga, którym był przecież. Miała do niego ogromny szacunek. Za jego cierpliwość, mądrość, moc. Tę wciąż ćwiczył twierdząc, że 'nie można osiąść na laurach' ... Ich relacja była naprawdę niesamowita. Byli niczym przyjaciele, którzy wzajemnie obdarowują się różnymi miłymi podarkami, ku własnej uciesze. Zrozumiała - dopiero przy nim - że można czerpać satysfakcję zarówno z roli 'darczyńcy', jak i 'biorcy'. I nikt nie musi przy tym, prowadzić rachunków w stylu ... 'kto dał więcej'.  

Zatęskniła za nim tak, że aż mocniej przycisnęła pedał gazu. Samochód ochoczo wyrwał przed siebie. Poczuła tę jego energię i mimowolnie się uśmiechnęła. Uświadomiła sobie, że wciąż to ona decyduje o swoim życiu. Ma pewną 'sprawczość', której nikomu nie odda. Choćby nie wiadomo jakiego koloru miał tęczówki ... 

"No cóż! Jakby na to nie spojrzeć ... Natura kojarzy się z zielenią pomyślała ... 'łapiąc własne spojrzenie w lusterku' A ta przecież ma swą moc. I to nie byle jaką ... dopowiedziała sobie w głowie i lekko rozluźniła dłonie na kierownicy. Ten czas należał wyłącznie do niej. Mogła go kontrolować lub wręcz przeciwnie. 'Spontaniczność' była wyjątkowo kusząca ...

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy

sobota, 26 sierpnia 2023

Smak życia ...

Fakt. To był dla niego dość pracowity, lekko stresujący, ale jednocześnie ekscytujący tydzień. Miał w sobie zarówno poczucie zadowolenia, jak i zmęczenia. Może właśnie ze względu na to ostatnie doznanie, z wielką ulgą - po powrocie do swego domu - położył się na sofie, stojącej w tzw. salonie. 

Naprawdę lubił ten swój 'azyl'. Urządził go zresztą według własnego uznania. Niemal dokładnie tak, jak tego chciał. Może przy drobnym wsparciu kumpla, który był architektem wnętrz. Jego doświadczenie, pewien 'zmysł smaku', jak również ... umiejętność wizualizacji, okazała się niezwykle pomocna w urzeczywistnieniu jego prywatnych wizji. Odziedziczone po dziadkach, trzypokojowe mieszkanie zmieniło się więc znacznie od jakiegoś czasu, dostosowując do jego prywatnych potrzeb. Stało się jego 'przystanią', do której - niczym statek - chciał wracać. 

Co istotne ... zupełnie nie wydawało mu się ono puste. Lubił zresztą mieć przestrzeń tylko dla siebie. Niezakłóconą przez innych ludzi. Może i był 'typem samotnika', ale! ... zupełnie na to nie narzekał. Wręcz cieszył się swoim statusem 'mężczyzny niezależnego'. Wkurzał się więc, gdy jego matka zaczynała go wypytywać o tzw. 'plany rodzinne'. On wcale nie zamierzał ... tworzyć 'stada'. Nie potrzebował tego. Nie marzył ani o żonie - partnerce, ani tym bardziej o dzieciach. Próbował to tłumaczyć swej matce, ale ... nie miało to większego sensu. Ona miała swoją wizję, czyli ... rolę babci, również i dla jego potomków, których oczekiwała.

" Jakby nie wystarczyło jej tych, które już ma" pomyślał z odrobiną irytacji. 

Zarówno jego siostra, jak i brat ...  mieli już swoje rodziny. Wnuków zatem nie brakowało. Czy naprawdę musiał iść podobną drogą, jak rodzeństwo? Jego odpowiedź na to pytanie, oczywiście brzmiała negatywnie. Z różnych względów. Jednym z tych bardziej istotnych był fakt, że ... do tej pory nie spotkał na swojej ziemskiej drodze kobiety, do której mógłby poczuć coś więcej, niż ... tylko zauroczenie lub 'pociąg fizyczny'. Kolejnym argumentem była jego praca. Często siedział do późna w biurze lub wyjeżdżał na kilka dni.

"Stary, czy prowadząc taki tryb życia mógłbyś odpowiednio zaopiekować się potencjalną żoną oraz dziećmi?" – zapytał po raz kolejny, sam siebie. Odpowiedź brzmiała podobnie, jak na wcześniejsze pytanie. Nie chciał być 'gościem w domu', czy też 'dochodzącym' mężem i ojcem. Na chwilę obecną trudno byłoby mu pogodzić te dwie odrębne sfery życia: zawodową i prywatną. Zaakceptował więc taki stan rzeczy i starał się nie analizować jakoś bardzo dogłębnie, sytuacji. Niczemu wszak ... to nie służyło. A on przecież - czuł się szczęśliwy ...

Lubił swoich siostrzeńców i bratanków. Przyjemnie spędzał z nimi czas, gdy mieli okazję spotkać się w większym gronie. Może to była kwestia jego charakteru, a może chęć 'odreagowania' codzienności. Równie dobrze mogło to być związane z wiekiem. On był najmłodszy z rodzeństwa, więc ... różnica lat między nim, a wszystkimi dzieciakami i tak była najmniejsza. Niewykluczone, że ten aspekt był istotny - łatwiej im było się dogadać. ponieważ ... pewna 'młodzieńcza energia' była podobna i krążyła bez większych ograniczeń ...

On właśnie chciał zachować tę 'wolność'. Przybierała różne postacie ... jak choćby teraz, gdy 'bezkarnie' ... mógł położyć się na wygodnej sofie w kolorze głębokiej czerwieni - w butach i w ciuchach, które nosił do pracy. Miał oczywiście świadomość, że powinien zdjąć obuwie oraz pewne części garderoby. Nikt mu jednak o tym nie przypominał oraz nie strofował, że postąpił źle. Nie było wokoło nikogo, kto mógłby mieć jakieś pretensje, że ... 'łamie zasady' - które w sumie, sam ustalił ... 

"Może one są właśnie po to, aby czasem ... je 'nagiąć' lub nie zwracać na nie uwagi?" myśl przemknęła niemal bezszelestnie przez jego umysł, ale ... jednak jakiś własny ślad zostawiła. 

Leżał więc dalej, choć dla własnej wygody ... pozbył się po kilku chwilach, swoich eleganckich butów w kolorze czerni. Skupił się na oddechu ... przymknął oczy, próbując wprowadzić się w określony stan. Wejść na poziom, gdzie oswoi własne emocje i poczuje odprężenie. Zrelaksuje się.

Dźwięk nadchodzącej wiadomości lekko go 'wytrącił' z próby wyciszenia się. Na tyle, że nie potrafił się już skupić i kontynuować obranej drogi. Podniósł się więc i sięgnął po leżący niedaleko telefon. Miał nadzieję, że nikt z pracy nie przypomniał sobie nagle ... o jego istnieniu. Chciał odpocząć w ten weekend. Nie zamierzał - ani chwili tym razem, przeznaczyć na aspekty zawodowe. Jemu też należał się 'reset'.

Zerknął - lekko zaciekawiony - w ekran komórki. A w następnych sekundach, jego twarz rozświetlił uśmiech. Zawsze tak reagował na jakąkolwiek informację z jej strony. Było w niej coś takiego ... czego nie potrafił nazwać. Lubił jednakże tę - odmienną energię, jak też i pewne ... hmmm ... 'wariactwo'. Trudno było za nią nadążyć. Pojawiała się i znikała tak samo szybko i niespodziewanie. Kiedyś wydawało mu się, że ją kocha. Może nadal czuł tę emocję - nie był tego pewien. Prowadziła jakieś jeszcze bardziej zawiłe życie, niż on. Miała swoje 'projekty', które ją angażowały tak bardzo, że ... potrafiła milczeć przez wiele dni. Początkowo, gdy niemal 'zachłysnął się' jej wewnętrzną siłą, bardzo przeżywał te chwile ciszy. Trudno mu było się skupić na codziennych sprawach. Decydował się więc czasem - wbrew własnym 'regułom', na wysłanie jakiejś wiadomości na określonym kanale, aby dać jej znać, że ... on na nią czeka. Na wieści od niej. Jakąś formę kontaktu. Była niemal jak narkotyk ... potrafił w każdej niemal chwili przywołać ze wspomnień, kolor jej zielonych oczu. Chciał w nie patrzeć bez końca. Tylko, że ona ... nie starała się stworzyć ku temu  okazji .. 

Zrozumiał to jednakże, pewnego dnia. Z niejakim trudem, ale ... Tak! udało mu się zaakceptować wreszcie, że taką ma właśnie naturę. Pojął, że nigdy nie będzie jej miał 'na własność'. Była bardziej niezależna niż on i otwarcie mówiła o tym, że ... ich związek nie ma szans być takim, jakiego on mógłby oczekiwać. Jakby wyczuła, że - choć lubił też swoją wolność - to dla niej ... mógłby z niej zrezygnować. Ona jednak na takie decyzje nie była gotowa - jak twierdziła ogólnikowo. Nigdy nie udało mu się uzyskać zbyt wiele informacji na jej temat. Odniósł wrażenie nawet, że niespecjalnie chciała opowiadać o sobie. Czy mógł ją do tego zmusić? 

Hej. Jasne! wiem ... dawno się nie odzywałam, ale byłam zajęta. Aktualnie ... jestem w twoim mieście. Powiedzmy, że mam coś w stylu kilku wolnych dni, więc ... jeśli masz chęć spotkać się ze mną ponownie, daj znać, ok?  odczytał. Mimowolnie się uśmiechnął, gdy ujrzał jeszcze pewne zdjęcie. Rozpoznał drogę, która prowadziła do miejsca, gdzie ... zdarzało się im widywać. Wiedział, że nie może zbyt wiele oczekiwać, ale ... każda okazja do spotkania z nią była niczym - 'na wagę złota'. 

Poczuł nagle, jak wstępują w niego jakieś nowe moce. Nie czuł się już tak bardzo zmęczony, jak było to jeszcze kilka chwil wcześniej. Chciał tylko ... znowu ją zobaczyć ... poczuć jej dłoń w swojej ... ujrzeć jej uśmiech ... oraz podarować jej - ale! też i sobie niejako - momenty szczęścia.

[ fragment ]



#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy

środa, 16 sierpnia 2023

Podobieństwa i różnice ...

Niemal po brzegi jej duszy, wypełniała ją duma. Z samej siebie oczywiście. Nie wszystkie kobiety z jej Rodziny miały szansę otrzymać takie zaproszenie. Było niczym 'przepustka' do tego, aby mieć ciekawsze życie. Może nawet i lepsze niż to, do którego była przyzwyczajona. Nie mogła co prawda narzekać na własną sytuację. Ich Ród wciąż się liczył w tej Krainie. Może właśnie dzięki takim osobom, jak ona.

Uśmiechnęła się zadowolona. Wiedziała, że odziedziczyła po swych przodkach określone moce. Pielęgnowała je w sobie, podnosząc sukcesywnie ich stopień. Może właśnie dlatego dostrzeżono jej starania oraz ambicję. A ona chciała stać się cząstką Akademii, jak jej babka ... jak babka tejże, kiedyś tam. W przeszłości, o czym słyszała nieraz podczas rodzinnych spotkań. Spojrzała na różową kopertę, którą - aby nic się z nią nie stało, podobnie jak i listem - włożyła w przezroczystą 'koszulkę'. Owszem, lubiła pewien porządek i przywiązywała wagę do określonych spraw. Chciała uchodzić we własnych oczach jako ktoś, kogo można było określić mianem: Eksperta ... Profesjonalisty ... 

'Pedanta'? - słowo nagle pojawiło się w jej głowie, wraz z obrazem jednej z Sióstr. Cóż! Były inne, chociaż ... w żyłach każdej płynęła podobna krew - ich wspólnej matki. W przeciwieństwie jednak do niej, tamta była roztrzepana i wciąż 'ładowała się' w jakieś kłopoty. Może dlatego właśnie, mimo że była trochę starsza, nie otrzymała podobnej przesyłki. Co prawda wcale nie wydawała się tym przejmować, ale ... powiedzmy, że świadomość bycia 'tą lepszą' była i tak przyjemna. 

Dzięki temu teraz właśnie, mogła pojawić się na Ziemi. Po raz pierwszy miała okazję być tutaj, całkiem sama. Milutki dreszczyk podekscytowania, przebiegł jej po ciele. Była pewna, że świetnie sobie poradzi, nie gubiąc się, jak jej Siostra. I tak właśnie było.

 

Rozejrzała się ciekawie wokoło. Otoczenie wyglądało całkiem przyjemnie. Nie było tu zbyt głośno, choć oczywiście można było dosłyszeć wyraźnie, dźwięki toczącej się własnym rytmem, codzienności. Uśmiechnęła się lekko, gdy dobiegł ją zapach rosnących niedaleko kwiatów. Po chwili jednak przybrała już inny wyraz twarzy. Nie należało się zbytnio rozpraszać. Miała do wykonania pewne 'zadanie'. Jeszcze raz zlustrowała okolicę. Dostrzegła wreszcie jakiś rządek stojących przy ulicy samochodów. W kilku siedzieli ludzie. Zrozumiała, że jest to jakiś postój taksówek. Tylko, która czekała na nią? Trzeba było rozwiązać tę zagadkę, jeśli nie chciała ... aby odjechano bez niej. Tego przecież by sobie nigdy nie darowała. Zmarnować taką szansę? O, nie!

Zebrała się w sobie i poszła w kierunku zatrzymanych na jakiś czas w ruchu, pojazdów. Spróbowała przywołać pewne siły, które mogłyby wskazać jej, do kogo podejść. Nagle kątem oka zauważyła, że coś odróżnia stojące samochody. Nie było to związane z ich kolorem, czy też marką. Po prostu w jednym, kierowca miał zupełnie opuszczoną szybę. Postanowiła więc szybko, że w pierwszej kolejności podejdzie do niego.

Dzień dobry. Czeka może pan na kogoś? zapytała, podchodząc bliżej. 

Pani ... czeka padła niezbyt głośna odpowiedź.

No tak. Ja właśnie czekam na kogoś. I chciałabym wiedzieć, czy to może jest pan powiedziała, lekko zaskoczona dziwnym komunikatem.

Pani ... owszem, czeka usłyszała znowu lakoniczną wiadomość. Powoli traciła cierpliwość do tego gościa. Zaczynała się zastanawiać, czy powinna była 'zaczepiać' akurat jego. Już zamierzała odwrócić się na pięcie i odejść, gdy nagle drzwi samochodu się otworzyły i po chwili stanęła przed nią ta ... nieznana i lekko gburowata w jej mniemaniu, postać. Była niemal takiego samego wzrostu, jak ona. Powoli sięgnęła do swojej głowy, zdejmując z niej - przekręconą daszkiem do tyłu - czapkę. Spod niej wysypały się czarne jak smoła, poskręcane lekko, kosmyki.

Eee ... jedynie tak mogła teraz zareagować. Tego to się zupełnie nie spodziewała.

Jako rzekłam - parę już razy odezwała się cichym głosem – jeśli już, to raczej ... pani. Choć rozumiem sytuację zaśmiała się niespodziewanie. Pobrzmiewały tam serdeczne i naturalne nuty. Często jestem postrzegana zupełnie inaczej. Trochę się już nawet temu nie dziwię. Gdyby nie długość włosów, trudno byłoby mnie odróżnić od brata .. ha, ha .. śmiała się już teraz otwarcie.

Leciutka 'absurdalność' sytuacji lub też może jednak? śmiech jej jakby - przewodnika - sprawiły, że i ona zdecydowała się, aby odrobinę rozciągnąć swe usta. Nie była - w przeciwieństwie do swej Siostry, specjalnie wyluzowana. Nie miała też prawdopodobnie podobnego poczucia humoru, co ona. Cóż! Może prawdą było, że 'życie brała zbyt na poważnie'.

Pracujesz, jako ... kierowca? odezwała się po chwili, przypatrując się komuś, kto jeszcze kilka minut wcześniej, był dla niej kimś innym. Chyba zaskoczyła ją sytuacja, że kobieta może zajmować się czymś takim, jak ... 'szoferowanie'.

Po pierwsze ... to nie jest moja praca. To jest wyłącznie pewne zadanie, którego się podjęłam. Potrafię prowadzić samochód, a tak się jakoś złożyło, że ... wydawała się zastanawiać, jak ma wytłumaczyć obcej osobie, sytuację. Powiedzmy, że ... zastępuję kogoś. Brat mnie w to wciągnął ... jak zwykle zresztą dodała po kilku sekundach, robiąc odpowiednią do sytuacji minę.

Ona nie wiedziała jakie to uczucie mieć ... brata. Sama go przecież nie miała. Tylko Siostry. Przyjrzała się uważniej stojącej przed nią istocie. Można było przyznać, że jest całkiem atrakcyjna. Miała też w sobie - jakąś moc. Ona to wyczuwała. Określona - ale tajemnicza wciąż dla niej samej - aura, otaczała jej ciało. 

No, dobrze ... wróćmy jednak do wątku odezwała się wreszcie, przerywając milczenie. Czekam na kogoś, kto miał mnie zawieźć w wybrane miejsce. Przekazano mi, że będzie znał drogę i miejsce docelowe, więc mam się specjalnie tą kwestią nie martwić wyrzucała z siebie kolejne słowa, zabarwiając swój głos pewną dozą zniecierpliwienia lub rozdrażnienia. 

Nie ma powodu, aby się tak złościć odparła jej rozmówczyni, rozciągając swoje usta w szerokim uśmiechu. Jakby wyczuła w jej tonie nuty tych emocji, które miała w tej chwili. Ja też czekam na kogoś. Powiedziano mi, że będzie miał przy sobie ... różową kopertę dodała niezbyt głośno.

Mam taką! niemal wykrzyknęła, szperając nerwowo w trzymanym w ręce bagażu.

Mogę ją zobaczyć? jej potencjalny kierowca płci żeńskiej, wydawał się być bardziej spokojny. 

"Jakby chciał ... a raczej jakby chciała poprawiła się w myślach przekazać mi jakąś energię. Może faktycznie niepotrzebnie się irytuję" dopowiedziała sobie samej i wzięła kilka głębszych wdechów. Z pewnością nie zgubiła nigdzie tego, jakże ważnego obecnie, przedmiotu. Miał wypełnić pewną rolę: 'przepustki' lub też może jakiegoś i 'dowodu', że to ona jest pasażerem, na którego tamta czekała. Wreszcie odnalazła to, czego szukała i prostując się z dumą, pokazała różową kopertę.

Widzisz? jakoś tak automatycznie, przekroczyła pewien dystans, zwracając się do kogoś nieznanego, w bardziej bezpośredni sposób. Tamtej jednak to chyba specjalnie nie przeszkadzało.

Owszem, widzę. Teraz mam potwierdzenie, że to na ciebie czekałam odparła tylko, z kolejnym uśmiechem. Powoli sięgnęła do swej głowy raz jeszcze. Tym razem jednak, zdjęła ciemne okulary. Mam na imię Rita powiedziała swym cichym głosem, wyciągając do niej rękę. 

Ona jednak ledwo słyszała słowa. Stała oniemiała, wpatrując się w bursztynowe tęczówki, nieznajomej ... a może teraz, gdy znała jej imię oraz kolor oczu ... już bardziej znajomej, postaci? Tak, teraz zrozumiała. Choćby tę tajemniczą aurę, którą wyczuła wcześniej, ale nie potrafiła nazwać. Miała bowiem przed sobą ... Kobietę Maga. 'Na oko' w zbliżonym do niej samej, wieku. 

Wiedźma odrzekła tylko, podnosząc też swoją dłoń. Trzymała w niej znalezioną wreszcie kopertę o barwie, symbolizującej między innymi - przyjaźń. Jak również uniwersalne szczęście.

No tak ... kto by przypuszczał? No, nie domyśliłabym się ... – roześmiała się nagle wesoło Rita. Kolor waszych tęczówek, jest wyjątkowo charakterystyczny.

Vice versa ... odrzekła szybko, leciutko znowu 'sfochowana'. Miała świadomość, że ... No, nie wszyscy mieli dobre zdanie o takich, jak ona. Był to temat, który niespecjalnie lubiła poruszać. Nie zamierzała się 'tłumaczyć' ze sposobu życia, jaki prowadziły we własnej Krainie. Nikt przecież nie miał tam wstępu, tylko one. Wszelkie więc ważne decyzje były podejmowane w gronie kobiet - matek, babek, ciotek oraz Sióstr. Z innymi magicznymi istotami mogły spotykać się, ale wyłącznie w dwóch miejscach: w Akademii, jeśli były z nią aktywnie związane lub właśnie tutaj - na Ziemi. Dotychczas nie miała okazji zetknąć się z kimś takim, jak Mag. Była szansa, aby 'zweryfikować' posiadaną wiedzę, a może i poglądy.

To prawda! Dlatego powiedziano nam, że mamy nie zdejmować tych 'gogli'. Ale ... niekiedy fajnie jest 'złamać' wybrane zasady, czyż nie?  roześmiała się, któryś tam raz z rzędu. Przypominała teraz trochę ... jej zwariowaną Siostrę, która miała pewien luz, jakiego ona akurat nie czuła.

To może jednak je załóż i ruszymy? zapytała wreszcie, lekko nerwowo przestępując z nogi na nogę. Miała nadzieję, że jakoś przetrzyma podróż z tą odmienną postacią.

Jasne! Wskakuj na miejsce, które chcesz ... no, może tylko nie na fotel kierowcy. Chyba, że znasz drogę Rita mrugnęła do niej, po czym umieściła ciemne okulary na nosie. Po jej twarzy błąkał się lekki uśmiech rozbawienia.

"Mam nadzieję, że nie zawsze jest taka ... 'wiedźmowata' ... i sztywna" pomyślała, zajmując siedzenie za kierownicą samochodu. Liczyła, że trafi się jej bardziej sympatyczna pasażerka. Nie miała jednak wyjścia, jak tylko wykonać zadanie. Jakoś wytrzyma te kilka godzin. Nie muszą się kumplować. W Akademii można było spotkać całkiem spore grono tych, które miały tajemniczo zielone oczy. Jak ta właśnie.

[ fragment ]


#piszęBoLubię     #różneTEKSTY     cykl: #Wiedźmy