czwartek, 30 marca 2023

Co obiecujesz?

Niektórzy - w tej grupie i ja się znajduję 😎 - starają się "uważać na słowa". Niekiedy bowiem, aż za bardzo bywamy wrażliwi na określone ... 'sygnały werbalne', docierające do naszego umysłu. Interpretujemy je według własnego, indywidualnego klucza. Oczekujemy prawdopodobnie określonej treści, mając nadzieję, że otrzymamy dokładnie to, czego się spodziewamy.

Nie wiem, czym inni Czytający kierują się, gdy rozważają poznanie książki, której autor jest jeszcze im nieznany. Ja nierzadko sugeruję się wtedy opisem z okładki. Jeśli coś mnie w nim poruszy, decyduję się na wybraną lekturę. Tak było poniekąd w przypadku publikacji, napisanej przez Pana Szymona Ligockiego, której tytuł brzmi "Deklaracja nieśmiertelności". Przyznaję, że zabrzmiał on w moich uszach, niczym pewna obietnica. Poczułam, że mam szansę odkryć jakiś sekret, dostępny tylko wybranym osobom. Czasem przecież marzymy o tym, aby wydłużyć swój pobyt na ziemi. Może i niejednemu z nas przemknęła kiedyś - niczym kometa na ciemnym niebie - myśl, że ... byłoby fajnie, gdybyśmy mogli żyć wiecznie. Choćby w pamięci kolejnych pokoleń. Jak to jednak osiągnąć?

Nie będę ukrywała, że ... mam pewną trudność z wyrażeniem swojej prywatnej opinii o wspomnianej książce. Może dlatego zwlekałam trochę z napisaniem tej recenzji. Z samego początku - co nie tak często mi się w sumie zdarza - poczułam się rozbawiona Głównie chyba zastosowanym stylem pisania i sposobem ukazania słowami, określonej sytuacji, czy też może czyjejś rzeczywistości. Postać bowiem jednego z głównych bohaterów o imieniu Alfred, bardzo szybko mnie oczarowała. Może zadziałał ten przysłowiowy urok mężczyzn, określanych nierzadko "niebieskimi ptakami". Pasowały do niego słowa z okładki: "(...) Alfred Ridlau - miłośnik absyntu, kobiecych wdzięków i przeróżnych rozkoszy (...)". Co ciekawe, człowiek ten okazał się jednocześnie wykładowcą literatury w Szkole Sztuk Pięknych i mienił się ekspertem, jeśli chodzi o twórczość Grzegorza Kanta. Zapewne ten fakt zdecydował, że to jemu właśnie powierzono rozwiązanie pewnej zagadki, związanej ze śmiercią tego ostatniego. Tajemnic do odkrycia w tej publikacji jest faktycznie trochę. Czytelnik otrzymuje różne informacje, próbując połączyć wątki i niczym puzzle, ułożyć je w jakąś sensowną całość. 

Aby to się stało, Pan Szymon Ligocki proponuje nam ... podróż. Wędrowałam więc - głównie z Alfredem - po Krakowie oraz okolicach Zakopanego, choć przez jakiś czas żyłam też życiem i marzeniami pewnego człowieka o nazwisku: Sorokin. Okazał się on być detektywem, rosyjskiego pochodzenia, wynajętym przez córkę zmarłego Kanta. Kolejna intrygująca i pozostawiająca 'pole do wyobraźni' w jej ocenie, postać z książki. Odgrywa w niej pewną dość istotną rolę, ponieważ ... ma pomóc Alfredowi w rozwiązaniu sprawy. Niełatwo jednak dociec, jaką właściwie jest osobą. Ma bowiem swoje indywidualne 'szaleństwa'. W pewnym momencie skłoniły mnie one nawet do zastanowienia, czym się właściwie kierował, podejmując określone decyzje w trakcie prowadzonego śledztwa.

Różne myśli i domysły snuły mi się po głowie, w trakcie czytania tej książki. Rozważałam, czy Autor zastosował jakiś literacki zabieg, aby ... 😎 'wyprowadzić Czytelnika na manowce i bezdroża słów'. Były chwile, gdy wręcz nie mogłam odnaleźć się w tej opowieści. Publikacja ma bowiem kilka odrębnych części. Jeśli zajrzymy na 'spis treści', szybko odkryjemy, że są tam trzy rozdziały plus tzw. "Epilog". Jak brzmią? Myślę, że o tym mogę otwarcie wspomnieć i przytoczyć ich tytuły. Brzmią one tak:

> pierwszy >> "Zielona Wróżka"
> drugi >> "Zima"
> trzeci >> "Wesele"

Na plus w mojej ocenie zasługuje fakt, że Autor wykorzystuje jakiś obszar swojej wiedzy. Oferuje nam swoisty i może prywatny "powrót do przeszłości". Kraków - dawna stolica Polski - ukazana jest oczami żyjącego tam kiedyś człowieka. Niewykluczone, że podawane w treści nazwy ulic tego miasta, mogłyby wpłynąć dodatkowo na wyobraźnię niektórych osób. Mnie niestety ... niewiele one mówiły. Nie potrafiłam wczuć się w klimat i wyobrazić sobie podróży Alfreda, które praktykował po mieście, szukając rozrywki lub też przyjemności. Ciężko mi również było rozeznać się w realiach wspomnianego Sorokina, który w pewnym momencie, trafił do Pragi. Inna sprawa, że intrygująca była jego motywacja, aby się tam właśnie znaleźć. 

Dawno nie miałam tylu odmiennych emocji po lekturze wybranej publikacji. Odkrywałam ... potem gubiłam się na jakiś czas ... znikałam dla świata zewnętrznego - żyjąc aktualną sytuacją bohaterów, aby nieoczekiwanie ponownie pojawić się nim. Lubię 'bawić się słowami' niekiedy, zaskakując puentą osoby, czytające moje teksty. Odniosłam wrażenie, że autor książki też mógł mieć podobne założenie. Tworzył i zabawiał się procesem zachowywania tych treści, które pojawiły mu się w głowie. Niewykluczone, że niektórych Czytelników ta publikacja urzeknie. Ja jednak - choć to oczywiście moje subiektywne odczucia - mogę napisać, że początkowa euforia powoli "traciła na prędkości", wraz z kolejnymi numerami stron. Zakończenie natomiast mnie zaskoczyło. Może nie takiego się spodziewałam. Tym niemniej zachęcam do lektury i wyrobienia sobie, własnej opinii o tej książce.

Poniżej jeszcze informacje, które mogą się okazać przydatne:

Tytuł: "Deklaracja nieśmiertelności"
Autor: Szymon Ligocki
Wydawnictwo: Wydawnictwo AlterNatywne
Redakcja: Ewa Kaleta

foto: materiały Wydawnictwa





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz