środa, 2 września 2020

... a na Mazowszu jednak GRAJĄ!


Niedawno moja Znajoma z fejsa, przytoczyła fragment wypowiedzi Kogoś Mądrego. Wśród słów, znalazło się takie zdanie: „(…) przyjaźń z gadułą jest zła”. 
Nie powiem, zelektryzowało mnie to zdanie, gdyż … przyszła mi najpierw do głowy taka myśl, że – co tu ukrywać, ja jestem Gadułą, więc … czyżby przyjaźń ze mną była dla Kogoś zła? Aż ciarki mnie przeszły, gdy pomyślałam o Tych Ludziach, z którymi taką relację utrzymywałam. Nie chciałam, aby zniknęli z mojego życia. Szczególnie, że wśród Nich było też sporo Sympatycznych Gaduł, podobnych mnie. Myślę, że tworzymy coś w stylu Grupy Gawędziarzy, snujących własne, różnorodne opowieści. Także te muzyczne, ponieważ nuty są w mojej ocenie – niczym litery, które umiejętnie zestawione ze sobą, przybierają kształt utworów.

Hmmm … jak już jesteśmy przy Muzyce … 
Jakoś tak dziwnie dla mnie się składa – ale jestem z tego bardzo rada – że krąg moich Znajomych obejmuje też, całkiem pokaźną Ekipę Ludzi, dla których dźwięki są niczym powietrze do życia. Możecie sobie zatem wyobrazić, z jakimi emocjami musieli sobie radzić w ostatnich miesiącach: odwoływane koncerty, przerwane trasy, utrudnienia w nagrywaniu utworów itd. Mnie samej brakowało takich muzycznych wydarzeń – z kilku względów. Jednym z nich była możliwość spotkania się z Przyjaciółmi i Znajomymi. Takich okazji nie powinno się marnować …

… a tak mogłoby się stać, gdyby nie … moje i nie tylko, wspomniane Gadulstwo! Prawdopodobnie nie dowiedziałabym się o tym, że w ostatnią wakacyjną niedzielę odbędzie się koncert moich Utalentowanych Przyjaciół, czyli: Asi oraz Krzyśka, którym miał towarzyszyć znany mi już trochę – pan Wojtek. Na dodatek, w jednym z dwóch (jak na razie) miejsc na Mokotowie, w których lubię się zjawiać – Teatrze BAZA. Być może nie byłabym także świadoma, że w kwestie tak istotne, jak oprawa: nagłośnienie, oświetlenie oraz nagranie koncertu, czy nawet  zapewnienie usług fotografa, zaangażuje się mój sporo młodszy Znajomy – też zresztą Wojtek. Dzięki temu, ta oto osobista relacja, zyskała fajne zdjęcia.
 
foto: 'Okiem Obiektywu' - można znaleźć na facebook'u fanpage Autorki zdjęcia
( https://www.facebook.com/OkiemObiektywuu )

Niewykluczone jest też, że gdybym poskromiła to własne „gadulstwo”, nie miałabym szansy spotkać się z Robertem – moim Kolegą piszącym naprawdę intrygujące wiersze (można się o tym przekonać, klikając w ten LINK), jak również teksty potencjalnych piosenek (cieszę się z Jego współpracy z Zespołem Sunset Bulvar nad autorską płytą). Byłam ciekawa nowych wieści – udostępniony mi materiał muzyczny brzmiał obiecująco, a Robert – jako jednocześnie Manager tej Grupy, miał z pewnością najbardziej aktualne informacje o dalszych działaniach. Liczyłam wręcz, że „zdradzi mi” datę najbliższego koncertu, za organizacją którego wszyscy tęsknili. Okazuje się jednak, że sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, bo: widmo wirusa nie odpuszcza i wciąż straszy, powodując nierzadko … pewne paradoksy. Z tymi trudniej sobie radzić.

Tym bardziej zamierzałam cieszyć się tym ostatnim niedzielnym wieczorem sierpnia. Nie wiedziałam, kiedy trafi mi się podobna, muzyczna uczta. A na taką właśnie, otrzymałam zaproszenie od moich Przyjaciół.

foto: 'Okiem Obiektywu'

Repertuar dotyczył piosenek stworzonych w okresie 1928 – 1943, wykonywanych przez ówczesną „Śmietankę Towarzyską” dobrze znaną Społeczności dawnej Warszawy. Przyznam, że wyjątkowa była dla mnie ta podróż. Oprócz nazwiska Juliana Tuwima, Mieczysława Foga i jednorazowo Krystyny Jandy, nie rozpoznałam nikogo mi znajomego. Nie miało to jednak większego znaczenia – choć obiecuję się podszkolić w wiedzy na ten temat. Najważniejsze były dla mnie same Utwory, śpiewane przepięknym, delikatnym w dużej mierze głosem Asi, splatającym się czasem lub mijającym z kojącą, zabarwioną chrypką barwą Krzyśka.

foto: 'Okiem Obiektywu'

Prawdziwie mnie oczarowały. Teksty wspaniale współgrające z dźwiękami, o które cały czas dbał młodszy ze wspomnianych Wojtków – „MOTZNY” Kaftanowicz,

foto: 'Okiem Obiektywu'

autentycznie uniosły mnie w przeszłość. Zasłuchałam się w piękne strofy, opowiadające z prostotą, a jednocześnie z jakąś gracją - historie uczuć, relacji, dawnego życia.
Joanna Mioduchowska oczywiście czarowała nie tylko śpiewem własnym, ale również swoich instrumentów: gitary i harmonijek ustnych.  

foto: 'Okiem Obiektywu'
foto: 'Okiem Obiektywu'
foto: 'Okiem Obiektywu'

Krzysztof Tkaczyk pewnie dotrzymywał kroku uroczej scenicznej Partnerce, grając na własnej gitarze akordy, których nie powstydziliby się oryginalni Wykonawcy.

foto: 'Okiem Obiektywu'
 
Szczególnie było to widoczne podczas drugiej części koncertu - małej Niespodzianki dla Publiczności. Wykonano wtedy kilka znanych utworów – jak choćby mój ulubiony „Take This Waltz” – Leonarda Cohen’a, "Summertime" (aria operowa, pochodząca z opery Porgy and Bess, z muzyką George'a Gershwina z roku 1934*), ”Smile” (autor Charlie Chaplin z 1936*) oraz „Over the Rainbow” (klasyczna ballada napisana przez Harolda Arlen i E.Y. Harburga do filmu 'Czarnoksiężnik z Oz' z 1939 roku*) , ale … ze słowami napisanymi po polsku - głównie przez Krzysztofa.

* [wsparcia w dokładnych informacjach udzielił mi Krzysiek - za co: Dziękuję]

foto: 'Okiem Obiektywu'

Co tu dużo opowiadać - choć wiecie, że lubię 😉 … byłam pod wielkim wrażeniem efektu, jaki został osiągnięty. Wiedziałam, że oboje piszą – zazwyczaj przecież Sami tworzą teksty do prezentowanych później piosenek. Jednakże to, co zaprezentowali w niedzielę, to było naprawdę COŚ! Osobiście byłabym za tym, aby podążać dalej tym tropem i pomyśleć o oddzielnym koncercie z takim właśnie repertuarem - choć ten z wydarzenia pt.: „Piosenki dawnej Warszawy” też mi się bardzo podobał. Świat pojawiających się na scenie Teatru BAZA dźwięków, dopełniał - wspomniany już wcześniej pan Wojciech Zalewski, muzyk z naprawdę pokaźnym dorobkiem - o czym nie miałam pojęcia.  

foto: 'Okiem Obiektywu'
foto: 'Okiem Obiektywu'
 
Jak również z solidnym zapasem różnorodnych opowieści z tamtego okresu życia. Właściwie to On - podczas rozmowy ze mną i towarzyszącym mi tego wieczoru Robertem Baranowskim wspomniał, jakoby kiedyś „Muzyczna Bohema” szerokim łukiem omijała Mazowsze. Działo się tak dlatego, że … - mnie to akurat tak bardzo nie zaskakuje – mieszkańcy tegoż regionu Polski byli posądzani o „mało wysmakowane gusta muzyczne”. Cóż, nie mnie oceniać, czy i na ile mieli rację.

Szczęśliwie jednak, inne Pokolenia Artystów nie wydają się być tą opinią zniechęcone i w najbliższych dniach będę miała okazję uczestniczyć w kolejnych muzycznych wydarzeniach.

Pierwsze, to koncert Zespołu PRAGMA – znam Wokalistkę, miałam okazję słyszeć, jak śpiewa, ale były to zupełnie inne okoliczności. Datę wpisałam już więc sobie do kalendarza: 4 września 2020 (piątek) godz.20.00 [ "Pracovnia Art Club" - ul. Popiełuszki 16; Warszawa ]

Drugie osłodzi mi lub lekko odczaruje przyszły poniedziałek – w „Akwarium”, dawniej kultowym jazzowym Klubie, będzie miała 7 września 2020 o godz. 19.00 mini-recital moja Znajoma – Iwonna Buczkowska.

Powrócę zatem do początku tego wpisu, gdyż taką mam refleksję odnośnie zacytowanego zdania:
„(…) przyjaciel gaduła jest zły”

W moim odczuciu, jeśli Kogoś nazywam Przyjacielem, to … Jego „Gadulstwo” zupełnie mi nie przeszkadza. Taki Ktoś wie przecież, co i kiedy należy - zachować tylko dla siebie ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz