Niedawno moja Znajoma z fejsa, przytoczyła fragment wypowiedzi
Kogoś Mądrego. Wśród słów, znalazło się takie zdanie: „(…) przyjaźń z gadułą
jest zła”.
Nie powiem, zelektryzowało mnie to zdanie, gdyż … przyszła mi
najpierw do głowy taka myśl, że – co tu ukrywać, ja jestem Gadułą, więc …
czyżby przyjaźń ze mną była dla Kogoś zła? Aż ciarki mnie przeszły, gdy
pomyślałam o Tych Ludziach, z którymi taką relację utrzymywałam. Nie chciałam,
aby zniknęli z mojego życia. Szczególnie, że wśród Nich było też sporo Sympatycznych
Gaduł, podobnych mnie. Myślę, że tworzymy coś w stylu Grupy Gawędziarzy,
snujących własne, różnorodne opowieści. Także te muzyczne, ponieważ nuty są w
mojej ocenie – niczym litery, które umiejętnie zestawione ze sobą, przybierają
kształt utworów.
Hmmm … jak już jesteśmy przy Muzyce …
Jakoś tak dziwnie dla
mnie się składa – ale jestem z tego bardzo rada – że krąg moich Znajomych
obejmuje też, całkiem pokaźną Ekipę Ludzi, dla których dźwięki są niczym
powietrze do życia. Możecie sobie zatem wyobrazić, z jakimi emocjami musieli
sobie radzić w ostatnich miesiącach: odwoływane koncerty, przerwane trasy,
utrudnienia w nagrywaniu utworów itd. Mnie samej brakowało takich muzycznych
wydarzeń – z kilku względów. Jednym z nich była możliwość spotkania się z
Przyjaciółmi i Znajomymi. Takich okazji nie powinno się marnować …
… a tak mogłoby się stać, gdyby nie … moje i nie tylko, wspomniane
Gadulstwo! Prawdopodobnie nie dowiedziałabym się o tym, że w ostatnią wakacyjną
niedzielę odbędzie się koncert moich Utalentowanych Przyjaciół, czyli: Asi oraz Krzyśka, którym miał towarzyszyć znany mi już trochę – pan Wojtek. Na dodatek, w jednym z dwóch (jak na razie) miejsc na
Mokotowie, w których lubię się zjawiać – Teatrze BAZA. Być może nie byłabym także
świadoma, że w kwestie tak istotne, jak oprawa: nagłośnienie, oświetlenie oraz
nagranie koncertu, czy nawet zapewnienie
usług fotografa, zaangażuje się mój sporo młodszy Znajomy – też zresztą Wojtek.
Dzięki temu, ta oto osobista relacja, zyskała fajne zdjęcia.
foto: 'Okiem Obiektywu' - można znaleźć na facebook'u fanpage Autorki zdjęcia ( https://www.facebook.com/OkiemObiektywuu ) |
Niewykluczone jest też, że gdybym poskromiła to własne „gadulstwo”, nie miałabym szansy spotkać się z Robertem – moim Kolegą piszącym naprawdę intrygujące wiersze (można się o tym przekonać, klikając w ten LINK), jak również teksty potencjalnych piosenek (cieszę się z Jego współpracy z Zespołem Sunset Bulvar nad autorską płytą). Byłam ciekawa nowych wieści – udostępniony mi materiał muzyczny brzmiał obiecująco, a Robert – jako jednocześnie Manager tej Grupy, miał z pewnością najbardziej aktualne informacje o dalszych działaniach. Liczyłam wręcz, że „zdradzi mi” datę najbliższego koncertu, za organizacją którego wszyscy tęsknili. Okazuje się jednak, że sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, bo: widmo wirusa nie odpuszcza i wciąż straszy, powodując nierzadko … pewne paradoksy. Z tymi trudniej sobie radzić.
Tym bardziej zamierzałam cieszyć się tym ostatnim niedzielnym wieczorem sierpnia. Nie wiedziałam, kiedy trafi mi się podobna, muzyczna uczta. A na taką właśnie, otrzymałam zaproszenie od moich Przyjaciół.
foto: 'Okiem Obiektywu' |
Repertuar dotyczył piosenek stworzonych w okresie 1928 – 1943, wykonywanych przez ówczesną „Śmietankę Towarzyską” dobrze znaną Społeczności dawnej Warszawy. Przyznam, że wyjątkowa była dla mnie ta podróż. Oprócz nazwiska Juliana Tuwima, Mieczysława Foga i jednorazowo Krystyny Jandy, nie rozpoznałam nikogo mi znajomego. Nie miało to jednak większego znaczenia – choć obiecuję się podszkolić w wiedzy na ten temat. Najważniejsze były dla mnie same Utwory, śpiewane przepięknym, delikatnym w dużej mierze głosem Asi, splatającym się czasem lub mijającym z kojącą, zabarwioną chrypką barwą Krzyśka.
foto: 'Okiem Obiektywu' |
Prawdziwie mnie oczarowały. Teksty wspaniale współgrające z dźwiękami, o które cały czas dbał młodszy ze wspomnianych Wojtków – „MOTZNY” Kaftanowicz,
foto: 'Okiem Obiektywu' |
autentycznie uniosły mnie w przeszłość. Zasłuchałam się w piękne strofy, opowiadające z prostotą, a jednocześnie z jakąś gracją - historie uczuć, relacji, dawnego życia.
Joanna Mioduchowska oczywiście czarowała nie tylko śpiewem
własnym, ale również swoich instrumentów: gitary i harmonijek ustnych.
Krzysztof Tkaczyk pewnie dotrzymywał kroku uroczej scenicznej Partnerce, grając na własnej gitarze akordy, których nie powstydziliby się oryginalni Wykonawcy.
Szczególnie było to widoczne podczas drugiej części koncertu - małej Niespodzianki dla Publiczności. Wykonano wtedy kilka znanych utworów – jak choćby mój ulubiony „Take This Waltz” – Leonarda Cohen’a, "Summertime" (aria operowa, pochodząca z opery Porgy and Bess, z muzyką George'a Gershwina z roku 1934*), ”Smile” (autor Charlie Chaplin z 1936*) oraz „Over the Rainbow” (klasyczna ballada napisana przez Harolda Arlen i E.Y. Harburga do filmu 'Czarnoksiężnik z Oz' z 1939 roku*) , ale … ze słowami napisanymi po polsku - głównie przez Krzysztofa.
* [wsparcia w dokładnych informacjach udzielił mi Krzysiek - za co: Dziękuję]
Co tu dużo opowiadać - choć wiecie, że lubię 😉 … byłam pod wielkim wrażeniem efektu, jaki został osiągnięty. Wiedziałam, że oboje piszą – zazwyczaj przecież Sami tworzą teksty do prezentowanych później piosenek. Jednakże to, co zaprezentowali w niedzielę, to było naprawdę COŚ! Osobiście byłabym za tym, aby podążać dalej tym tropem i pomyśleć o oddzielnym koncercie z takim właśnie repertuarem - choć ten z wydarzenia pt.: „Piosenki dawnej Warszawy” też mi się bardzo podobał. Świat pojawiających się na scenie Teatru BAZA dźwięków, dopełniał - wspomniany już wcześniej pan Wojciech Zalewski, muzyk z naprawdę pokaźnym dorobkiem - o czym nie miałam pojęcia.
Jak również z solidnym zapasem różnorodnych opowieści z tamtego okresu życia. Właściwie to On - podczas rozmowy ze mną i towarzyszącym mi tego wieczoru Robertem Baranowskim wspomniał, jakoby kiedyś „Muzyczna Bohema” szerokim łukiem omijała Mazowsze. Działo się tak dlatego, że … - mnie to akurat tak bardzo nie zaskakuje – mieszkańcy tegoż regionu Polski byli posądzani o „mało wysmakowane gusta muzyczne”. Cóż, nie mnie oceniać, czy i na ile mieli rację.
foto: 'Okiem Obiektywu' |
foto: 'Okiem Obiektywu' |
foto: 'Okiem Obiektywu' |
Krzysztof Tkaczyk pewnie dotrzymywał kroku uroczej scenicznej Partnerce, grając na własnej gitarze akordy, których nie powstydziliby się oryginalni Wykonawcy.
foto: 'Okiem Obiektywu' |
Szczególnie było to widoczne podczas drugiej części koncertu - małej Niespodzianki dla Publiczności. Wykonano wtedy kilka znanych utworów – jak choćby mój ulubiony „Take This Waltz” – Leonarda Cohen’a, "Summertime" (aria operowa, pochodząca z opery Porgy and Bess, z muzyką George'a Gershwina z roku 1934*), ”Smile” (autor Charlie Chaplin z 1936*) oraz „Over the Rainbow” (klasyczna ballada napisana przez Harolda Arlen i E.Y. Harburga do filmu 'Czarnoksiężnik z Oz' z 1939 roku*) , ale … ze słowami napisanymi po polsku - głównie przez Krzysztofa.
* [wsparcia w dokładnych informacjach udzielił mi Krzysiek - za co: Dziękuję]
foto: 'Okiem Obiektywu' |
Co tu dużo opowiadać - choć wiecie, że lubię 😉 … byłam pod wielkim wrażeniem efektu, jaki został osiągnięty. Wiedziałam, że oboje piszą – zazwyczaj przecież Sami tworzą teksty do prezentowanych później piosenek. Jednakże to, co zaprezentowali w niedzielę, to było naprawdę COŚ! Osobiście byłabym za tym, aby podążać dalej tym tropem i pomyśleć o oddzielnym koncercie z takim właśnie repertuarem - choć ten z wydarzenia pt.: „Piosenki dawnej Warszawy” też mi się bardzo podobał. Świat pojawiających się na scenie Teatru BAZA dźwięków, dopełniał - wspomniany już wcześniej pan Wojciech Zalewski, muzyk z naprawdę pokaźnym dorobkiem - o czym nie miałam pojęcia.
foto: 'Okiem Obiektywu' |
foto: 'Okiem Obiektywu' |
Jak również z solidnym zapasem różnorodnych opowieści z tamtego okresu życia. Właściwie to On - podczas rozmowy ze mną i towarzyszącym mi tego wieczoru Robertem Baranowskim wspomniał, jakoby kiedyś „Muzyczna Bohema” szerokim łukiem omijała Mazowsze. Działo się tak dlatego, że … - mnie to akurat tak bardzo nie zaskakuje – mieszkańcy tegoż regionu Polski byli posądzani o „mało wysmakowane gusta muzyczne”. Cóż, nie mnie oceniać, czy i na ile mieli rację.
Szczęśliwie jednak, inne Pokolenia Artystów nie wydają się być tą opinią zniechęcone i w najbliższych dniach będę miała okazję uczestniczyć w kolejnych muzycznych wydarzeniach.
Pierwsze, to koncert
Zespołu PRAGMA – znam Wokalistkę,
miałam okazję słyszeć, jak śpiewa, ale były to zupełnie inne okoliczności. Datę
wpisałam już więc sobie do kalendarza: 4 września 2020 (piątek) godz.20.00 [ "Pracovnia Art Club" - ul. Popiełuszki 16; Warszawa ]
Drugie osłodzi mi lub lekko odczaruje przyszły poniedziałek
– w „Akwarium”, dawniej kultowym jazzowym Klubie, będzie miała 7 września
2020 o godz. 19.00 mini-recital moja Znajoma – Iwonna Buczkowska.
Powrócę zatem do początku tego wpisu, gdyż taką mam
refleksję odnośnie zacytowanego zdania:
„(…) przyjaciel gaduła jest zły”
W moim odczuciu, jeśli Kogoś nazywam Przyjacielem, to … Jego „Gadulstwo” zupełnie mi nie przeszkadza. Taki Ktoś wie przecież, co i kiedy należy - zachować tylko dla siebie ...
W moim odczuciu, jeśli Kogoś nazywam Przyjacielem, to … Jego „Gadulstwo” zupełnie mi nie przeszkadza. Taki Ktoś wie przecież, co i kiedy należy - zachować tylko dla siebie ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz