"Wchodzę do mieszkania. I ... już czuję to napięcie. Zaczynam nim oddychać. Wiem, że nie chcę tego, ale ... moje ciało ma do wykonania własne, zaprogramowane działania. A ja tak bardzo chciałabym ... "obrócić się na pięcie" i trzasnąć jak najgłośniej drzwiami. A potem zbiec schodami ... i by w trakcie tej szaleńczej 'ucieczki' ... ulotniły się ze mnie emocje, które - znienacka! - opętały mi umysł.. Ewentualnie ... skręciła kark. Nic bym wtedy już nie czuła ... no, może jednak coś tam, tak ... Niewykluczone, że nawet więcej, niż wyłącznie Radość. Spełnienie marzeń - że znowu się zobaczymy. Nieważne, a może wręcz przeciwnie? że w innych realiach. Nie można mieć przecież wszystkiego 😉 w jednym życiu. Bądźmy realistami ... ale zawsze pozostanie ta nadzieja ... że będziemy mieć szansę odnaleźć siebie ... siebie samych. Tego przecież sobie życzyłam, zdmuchując świeczki tak niedawno. Może czas zająć się własnymi sprawami. Nawet jeśli ... " 😎
Coraz bardziej jednak irytowała ją myśl, że podpisuje stworzone przez nią teksty - może i używając przyjętych ogólnie i zrozumiałych znaków - pierwszą literą swojego imienia, stawiając po niej kropkę. A nawet ona do niego nie należała. Nie wymyślił jej przecież. Sęk w tym, że ich imiona zaczynały się tą samą literą. Miało to pewien 'smaczek'. Oboje to niemal od razu dostrzegli i swego czasu wprowadził ich ten motyw, w wyjątkowo dobry nastrój. To jednak było kiedyś tam. Teraz było inaczej. Czuła, że ponosi sama za tę sytuację jakąś winę. Czy mogła jednak przewidzieć konsekwencje podjętych działań? Nie była wróżką i nie potrafiła dostrzec przyszłości. A może należało uważniej słuchać słów ... Cóż, nadal się widocznie uczyła. Życia. Odnotowała w myślach, że przygryza usta - co było oznaką dużego wzburzenia w jej przypadku. Robiła to jakoś bezwiednie, a musiała niekiedy kontrolować się w relacjach z niektórymi ludźmi. Przykładowo przy nim. Odkąd wymyślona przez nią prywatna "kampania promocyjna" zaczęła przynosić konkretne efekty - spore i prawie namacalne zainteresowanie jego obrazami oraz planowaną wystawą - zaczął się zachowywać, niczym "Artysta". Taki przysłowiowy - Gwiazda! z kaprysami, zmianami nastroju oraz zdania. "Popularność i fani mogą jednak nieźle namieszać w głowie, jak widać" - pomyślała i lekko się skrzywiła, patrząc jak on pochyla się nad swoim wypasionym laptopem. Spędzał tam coraz więcej chwil i chyba wolał spędzać czas ze swoją wirtualną Społecznością, niż z nią. Z jednej strony było to ostatnio nawet wygodne. Nie marudził chociaż, że ona ciągle znajduje sobie jakieś zajęcie, a on ma "kryzys twórczy". Jeśli jednak zaczęła otrzymywać coraz częściej propozycje współpracy, to dlaczego miałaby nie skorzystać? Lubiła pewną różnorodność w tym świecie liter. Czasem zajmowała się redakcją, innym razem korektą, zdarzało się pisanie recenzji, bądź wymyślanie tekstów ... nie tylko dla innych. Miała też czas, aby napisać niekiedy coś własnego. Takiego wyłącznie dla siebie, dla wewnętrznej potrzeby. Inspiracje na różne historie były przecież na wyciągnięcie ręki. Wystarczyłoby tylko na jakiś czas się zatrzymać ... i uważniej spojrzeć na otoczenie. Zaprzestać myślenia głównie o realizowaniu prywatnych marzeń. Bywało więc, że brulion w bordowej okładce zapełniał się nowymi znakami. A potem oczywiście lądował na dnie określonej szuflady. Tej oczywiście, do której on nigdy nie zaglądał. Wymagałoby to przecież schylenia karku, a on wysoko nosił podbródek ostatnimi czasy. Im bliżej było do wystawy, tym stawał się bardziej wkurzający. Gdy już odrywał się od monitora, oczekiwał, że rzuci to, co ona robi w danej chwili i zajmie się tworzeniem tekstu pod następny obraz, który oczywiście musi obejrzeć cały niemal świat. Nie tylko ten wirtualny, choć powoli zagrabiał przestrzeń temu ... realnemu. Tłumaczyła mu, że nie jest jakąś maszynką, która na zawołanie oderwie się od swych zajęć, przestawi się na jego twórczość i 'wypluje' z siebie pasujące do niego słowa. Niestety nie odnosiło to spodziewanego skutku. Miała coraz częściej wrażenie, że przestał traktować ją, jako Partnerkę życiową. Nie była dla niego nawet ... jednorazową Muzą. Żadnego przecież z promowanych obrazów nie była inspiracją, bo stworzył je przed ich związkiem. Teraz natomiast poczuł, że należy je przypomnieć. Generalnie nie miałaby z tym problemu. Podziwiała talenty innych ludzi oraz ich pasje. Niektórych nie podzielała lub nie rozumiała. Tym bardziej zatem była ich ciekawa ... o ile dana osoba potrafiła interesująco o tym opowiadać. Miło było patrzeć na emocje, których doświadczała w trakcie opowieści o tym, co robi, a nawet jakie ma dokonania. Choćby taki obraz lub ... książka. Chciała obserwować tę autentyczną euforię, która niemal rozpiera rozmówcę. To lubiła i może z tego względu chciała zostać w tym świecie. A może jednak nie musiała z tego rezygnować? "Wystarczyłoby" tylko odejść od niego ... Artystów wszak tu nie brakowało ... 😁
***
... chowamy się niekiedy za słowami
innych ludzi - być może czasami
mamy podobne emocje ...
- i niewykluczone, że nie potrafimy
nazwać własnych i podzielić się nimi
więc tak jest dla nas prościej
... by przytaczać cudze myśli
wziąć je - bywamy tacy pyszni
oby znaków określonych użyć ...
i uchodzić za kogoś ciekawszego
oraz połechtać mile swoje Ego
jasne! można się tym łudzić
... a czy na to miano się zasługuje
czas pokaże - kto prawdą szafuje
spełniając tylko własne marzenia ..
- tego prędzej lub później dopadną
konsekwencje igraszek z ... Magią
jeśli zapomina o ... przyrzeczeniach
J-a.M.
Spojrzała ostatni raz na kartkę wyrwaną z - do połowy zapisanego brulionu, którą zostawiła na stole i uśmiechnęła się. Co prawda z lekkim smutkiem w kącikach warg, ale ... od czegoś należało zacząć. Chwilę później zamknęła za sobą drzwi. Oczywiście nie czekała na windę ...
***
#piszęBoLubię #czytamBoChcę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz